Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:201.38 km (w terenie 1.00 km; 0.50%)
Czas w ruchu:08:59
Średnia prędkość:17.36 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:25.17 km i 1h 29m
Więcej statystyk
  • DST 39.89km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z przerwami

Sobota, 28 lutego 2015 · dodano: 05.03.2015 | Komentarze 1

...
Rano pobudka, śniadanko, i .... co by tu robić ?
Wg prognoz po 11.00 miało padać. Mimo to postanowiłam dzieciom zrobić wycieczkę :)
Telefon do Anki, i byliśmy gotowi w ciągu 30 minut. 
Nieco mgliście, ale jechało się świetnie. A pogoda nas oszukała, po powrocie do domu, kiedy robiłam obiad wyszło słońce :)


...




  • DST 36.92km
  • Czas 01:54
  • VAVG 19.43km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W towarzystwie.

Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 21.02.2015 | Komentarze 0

...
Pobudka o 5 rano. Kawa, pakowanie i spacer w kierunku basenu. To, że moje dzieci wstały to cud. 
Dwie godziny relaksu. Pływania, sauny, i takie tam. Ale dziś do beczki z lodowatą wodą nie wlazłam :D

Potem śniadanie i ... rower !!!
Pogoda wspaniała, wiosna wreszcie ! Ale kto wie co będzie jutro. Niemniej jednak żal było w domu siedzieć. 
Dopiero po 20 km poczułam, że jadę i że się dopiero rozkręcam. Kiedy minął 30 kilometr miałam ochotę pojechać na kolejne 30 km. 
Ale musiałam wracać. Co się odwlecze to nie uciecze. 


...
...




  • DST 14.63km
  • Czas 00:43
  • VAVG 20.41km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miało być do Sulęczyna

Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 2

...
Byl plan jechac 40-50km. Ale tak Zmarzlam zanim dojechalam do Kornego ze masakra jakaś. 
Wazne ze moja osobista wymiana kolckow hamulcowych okazała sie sprawna. 




  • DST 14.32km
  • Czas 00:53
  • VAVG 16.21km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leniwie po mieście.

Piątek, 13 lutego 2015 · dodano: 13.02.2015 | Komentarze 0

...
Bez szaleństw.
Ale gdyby nie Anka to siedziałabym w domu. 
Chciało i niechciało się iść na rower. 
...




  • DST 11.45km
  • Czas 00:42
  • VAVG 16.36km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Urodzinowo mam raz w roku.

Poniedziałek, 9 lutego 2015 · dodano: 13.02.2015 | Komentarze 2

...
Pojeździłam troszeczkę sama.
Potem wpadła Anka i posiedziałyśmy sobie w domku.
:)
 A na koniec zaczęłyśmy zmieniać opony na te z kolcami.





...




  • DST 21.28km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 16.37km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Morsowanie - z boku

Niedziela, 8 lutego 2015 · dodano: 13.02.2015 | Komentarze 0

...
Pojechałyśmy sobie zobaczyć jak to nasze Kościerskie Morsy wskakują do wody, podczas szalejącej zawieruchy śnieżnej.
Pogoda naprawdę mało rowerowa. Ale jak widać morsom nie przeszkadzała nic a nic.

Po sobotniej mojej jeździe szlakiem wokół jeziora Wdzydze - taka przejażdżka była mi chyba jednak potrzebna.





Na koniec po tym co widziałyśmy - musiałyśmy sobie pozwolić na chwilę rozgrzania hihi.


Pełne podziwu ale także i determinacji - zakupiłyśmy póki co (na 1 marca) butki na lód:




  • DST 57.39km
  • Czas 03:29
  • VAVG 16.48km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Wdzydze wkoło - zimą.

Sobota, 7 lutego 2015 · dodano: 07.02.2015 | Komentarze 7

...

Jeszcze w piątek rano nie wiedziałam, że pojadę sobie w sobotę na taki rajd.
Dzięki Grupie Rowerowej Trójmiasto udało mi się zwlec z łóżka w sobotni poranek. Gdyby nie moja deklaracja, że pojadę - spałabym jak suseł. 
Śniadanie, herbata, pakowanie i wyścig z czasem aby zdążyć na 9.45 do Wdzydz.

Po drodze przed Wąglikowicami mija mnie jedno auto z trzema rowerami na dachu - myślę sobie: no nic, pojadą beze mnie, nie zdążę. 
Docieram do "ronda" we Wdzydzach, widzę trzech rowerzystów. Przywitałam się, myślałam, że ruszamy. Ale nie. Mijają kolejne minuty, pojawia się zajebista fura pod tytułem GrupaRowerowa3Miasto. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. 
Zbiera się grupa 9 osób, wszyscy z Trójmiasta oprócz mnie :)

Kierunek Gołuń i znane mi szlaki, i miejsca z lata. W Gołuniu na szlaku zaliczam pierwszą glebę, ale "wyszłam z twarzą z sytuacji". 
Jedziemy po śniegu, po ścieżkach leśnych, drogach. Daje radę. Jest ok. 
Wieje silny wiatr, w lesie jest całkiem przyjemnie. Natomiast na brzegu jeziora niedowytrzymania. 
Widoki niesamowite, miejsca które znam jak własną kieszeń, zimą, w śniegu wyglądają zupełnie inaczej. 
Jakbym jechała nowymi szlakami. 

Niestety w Borsku GR3M jedzie dalej zielonym szlakiem, który wije się poprzez prawie lotnisko i Górki  oraz Wiele.
Znam tę drogę i wiem, że moje palce u stóp już tego nie przeżyją. Żegnam się z dwoma kolegami z grupy mówiąc, że będę czekać na nich w Przytarni i zawracam szosą na Kliczkowy i Przytarnię właśnie. Tam wpadam do sklepu. Kupuję bułkę i sok, potem bułkę zamieniam na banana, piję herbatę i czekam na towarzyszy. Jakoś ich nie widać, natomiast towarzystwo panów przed sklepem, z jednakowym zainteresowaniem spoglądają na mnie, po czym zaczynają zadawać typowe pytania: na rowerze ? teraz ? sama ? zimą ? etc. 
Wymieniliśmy kilka uprzejmości, usłyszałam nawet słowa troski o moje kończyny dolne i górne, potem schowałam się w sklepiku. 
Po kilkudziesiąciu minutach stwierdziłam, że powinnam jechać dalej. Moje stopy zdawały się wołać: " umieramy, zamarzamy".
Do Czarliny miałam ze 12 km. Zwykle robię to w pół godziny, ale nie tym  razem :)
Jak dla mnie to był najtrudniejszy odcinek całego dzisiejszego rowerowania. Wywaliłam się ze dwa razy znów. Ale ..... było fajnie. 
Droga leśna, szeroka, ale tak śliska, że masakra. Jechałam spokojnie, powoli. Zajęło mi to 60 minut. Długo. Wiem. Mimo opon z kolcami mój rower robił co chciał. 


Niemniej jednak było naprawdę świetnie. Żałuję, że nie doczekałam się grupy, która jechała dokładnie zielonym szlakiem, ale wiem, że jakbym jechała z nimi to byloby ze mną naprawdę źle. 
Dojechałam do Czarliny. Tam wsiadłam do auta i pomknęłam do domu. Palce u stóp uratowane. 

Hmm.
Muszę to powtórzyć, w bardziej słoneczny dzień, również w śniegu, ale w o niebo lepszych, cieplejszych butach :)















...




  • DST 5.50km

Na sankach

Środa, 4 lutego 2015 · dodano: 05.02.2015 | Komentarze 0

...
Sankowo, spacerowo!!
Mam wspaniałych synów.
Ilu 15latkow chodzi na mama swoją na sanki ? He?







...