Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:649.02 km (w terenie 130.23 km; 20.07%)
Czas w ruchu:01:00
Średnia prędkość:20.23 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:54.09 km i 1h 00m
Więcej statystyk
  • DST 20.78km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowania nadal brak.

Środa, 30 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 0

...
To nie ma tak, że wypunktuję i podsumuję. Nie, nie.
Dobra. Dziś lekko, mało i tak sobie.
...
A to już tu było. Ale.. co mi tam:
&feature=youtube_gdata_player
...




  • DST 17.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień czwarty IJM - i podsumowanie, którego jeszcze nie ma.

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 1

...
Czwarty dzień projektu tym razem baaardzo delikatnie i spokojnie po mieście.
Szczerze mówiąc dopiero podczas przejażdżki z Jackiem spojrzałam na moje miasto (źle – wróć: na miasto w którym mieszkam), „innymi oczami”, nie widziałam tych starych budynków, tych pięknych elewacji, rzeźb, etc. - nie było dla mnie nic niezwykłego w tym, że są u nas czyste chodniki, a ścieżki rowerowe nie kończą się ot tak – natomiast dla Jacka to było „coś”. Nie pamiętam czym jeszcze się zachwycał, zapewne wspomni o tym na swoim blogu. Pojeździliśmy dziś tylko po mieście i bliskich okolicach. Celem była wizyta w Parowozowni. I tak też się stało. Potem jeszcze udało nam się trafić nad jezioro Gałęźne – kościerskie kąpielisko miejskie. Wracaliśmy przez Rynek. Tam oczywiście również „sesja zdjęciowa martwej natury” i nie tylko.

machina © emo

parowozownia KS © emo

28 maja parowozownia Kościerzyna - nie sądziłam że to koło jest faktycznie aż tak wielkie. © emo


Kościerska fontanna a w tle .. ? :D © emo


no kto nie wie co to ? :) © emo


Podsumowując ostatnie dni...
.. szczerze? Brak słów aby opisać, nazwać, określić.
Nie dziś.
...




  • DST 75.38km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hel – Gdynia (?) z Izą i Jackiem - IJM dzień nr 3.

Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 3

...
Główną atrakcją (choć może wcale niekoniecznie) był wyjazd do Gdyni, potem przepłynięcie zatoki jakimś katamaranem i jazda poprzez Półwysep Helski do Gdyni.
Tiaaa, plan zaiste za*ebisty :D.
A jak było naprawdę to wiemy tylko MY troje.
No dobrze.
Rano wyjazd „sportskodą” w kierunku morza. Droga pusta – wszyscy sunęli w stronę Kaszub z Trójmiasta.
Wypakowaliśmy rowery, mały przepak i …..
lans po Gdyni :D

jak widać - gdynia © emo


:D © emo


Potem na katamaranie:

w drodze do jastarni © emo

z Izą w drodze do jastarni © emo

w drodze na Hel znaczy sie do jastarni raczej © emo


Wyruszyliśmy z Jastarni w stronę Helu, po drodze rzecz jasna Jurata.

no. Jurata. © emo


Nieco nas „wywiało” na tym górnym pokładzie, to zmarzlismy. Potem jednak w czasie jazdy zrobiło się całkiem przyjemnie ciepło:

przebieranko na półwyspie © emo

gdzieś za Jastarnią/Juratą w stronę Helu © emo


Hel o tej porze roku jeszcze nie tak zatłoczony – pamiętam wakacyjne dni sprzed kilku lat i ten sam deptak był niemożliwy do pokonania na rowerze. A dziś było całkiem przyjemnie. Udaliśmy się na plaże od strony otwartego morza. Kanapki, drożdżówki, woda – wszystko smakowało wybornie, zwłaszcza jak piasek zgrzytał między zębami :)
Powygłupialismy się nieco – zdjęć nie załączę dla bezpieczeństwa mojego i moich gości :P - po czym trzeba było ruszyć tyłki w dalszą drogę. A zabawa – dopiero się zaczynała.
Do pokonania mamy cały półwysep, potem kierunek Puck i Gdynia.
No to jazda:
Hel, Lady i ja na boso :) jak było ? © emo



Kto zna tę trasę z Helu do Władysławowa chyba jest w stanie mi przyznać rację, że droga ta jest nieco monotonna. Nie żebym narzekała czy coś, ale jakoś tak „nieteges” mi się jechało. Pokonywałam ten odcinek po raz „nasty” i chyba to dlatego mam takie odczucia dziwne, bo nie plątał mi się nikt po kołami jak to zwykle w pełni sezonu bywa i brakowało mi tych „mrożących krew w żyłach” doznań jak ktoś mi wpada między szprychy ;)

Dojechaliśmy do Władysławowa, tam krótki postój, zakupy w Biedronce, obiad na przystanku dla rowerów i jazda do Pucka.

kto zna ten wie przednami puck za nami władysławowo © emo


O nie nie nie – jeszcze jedno. We Władysławowie właśnie – podjęliśmy decyzję że nie jedziemy rowerami do Gdyni. Sprawdziliśmy godzinę odjazdu pociągu i spokojnym tempem obraliśmy kierunek na Puck.

Na stacji PKP – dobra kawa z automatu, brak wiatru i zachodzące słońce rozpieszczało nas niemiłosiernie :D

noooo i co ? czekamy na pociąg taaa? © emo

pociąg do .....? © emo


Nadjechał pociąg, w przedziale rowerowym ścisk – ale daliśmy radę. Podróż do Gdyni trwała krótko. Gdybyśmy zdecydowali się jednak pokonać odcinek ten rowerami – nie zdążylibyśmy przed zmrokiem.
A tak przynajmniej o rozsądnej porze byliśmy w domu i mogliśmy oddać się innym równie interesującym zajęciom :D

CDN.




  • DST 39.17km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mi nie ma co stać i nie ma mi co wisieć...

Piątek, 25 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 6

...
..czyli ubaw po pachy od samego rana. Drugi dzień projektu, a mnie już brzuch od śmiania bolał. Planowałam szybkie śniadanie i wypad z domu – ale nieco nam zeszło zanim wyruszyliśmy.
Postanowiłam, że pojedziemy do Wdzydz niebieskim szlakiem – trasą, którą bardzo lubię. Jednak po kilku km zmieniłam plany (z różnych powodów :D) i ni z tego ni z owego znaleźliśmy się w Wąglikowicach. Dalej już szosą nad jeziora z odpoczynkiem w Tawernie wdzydzkiej.

wdzydze © emo

Wdzydze Kisz. Tawerna © emo


Miejsce ukochane moje – dlatego bardzo się ucieszyłam, że mogłam tam zabrać moje towarzystwo. Później udaliśmy się w kierunku Gołunia – nadal szosą, potem jednak wskoczyliśmy na szlak niebieski i nim dojechaliśmy do Juszek. Stamtąd już szosowo do domu.
Wieczorem nadszedł czas na zwiedzanie miasta i zapoznawanie się z tubylcami :)

wdzydze tawerna © emo

... :D :D:D © emo

Iza i Jacek - dwie trzecie projesktu IJM :D © emo



Ale, ale, nie mogliśmy szaleć bo nazajutrz czekał nas punkt kulminacyjny projektu – więc szybko poszliśmy spać.
...




  • DST 37.81km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Projekt IJM - dzień 1.

Czwartek, 24 maja 2012 · dodano: 31.05.2012 | Komentarze 0

...
Czwartek 24 maja, siódma rano …. ee nie, nie będę pisać wszystkiego :)
Projekt IJM właśnie się rozpoczął. Czekałam wiele miesięcy i się doczekałam. Iza i Jacek zawitali na daleką północ :)
Śląsk na Kaszubach. Jak było ? W sumie nie mnie o to pytać, a moich gości. Bo jak dla mnie to było rewelacyjnie. Ale po kolei.
Zaczęło się niewinnie i delikatnie, Czarlina – przedsmak tego co można zobaczyć na w moich stronach.

jezioro Wdzydze © emo


Kolejny dzień równie spokojny choć nieco więcej udało mi się pokazać w okolicy „moim prywatnym Ślązakom” :D
...




  • DST 20.23km
  • Teren 20.23km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.23km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

W oczekiwaniu na projekt IJM

Poniedziałek, 21 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 0

...
Trzeci dzień z rzędu na rowerze :)
Choć tylko 20 km - ale z jaką rozkoszą mmmmmm to wiem tylko ja :D
Było zbyt gorąco aby jeździć więcej.

Teraz regeneracja przed czwartkiem i PROJEKTEM IJM :d:d:d - no nie doczekam się :)
...




  • DST 137.24km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Żarnowieckie, Dębki, Karwia itd.

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 6

...
Po sobotniej włóczędze po moich lasach postanowiłam udać się w rejony bliżej mi nie znane. Wycieczkę rowerową rozpoczęłam w Rumii. Potem Wejherowo i Bolszewo. W okolicach Rybna zobaczyłam takie oto cudo:

chyba Rybno za Bolszewem © emo

No i o mało co nie spowodowałam katastrofy w ruchu lądowym robiąc to zdjęcie. Ale nie wchodźmy w szczegóły.
Pojechałam w okolice Opalina tam skręciłam w prawo na wschodni brzeg Jeziora Żarnowieckiego.
Na początku było mi tam jakoś tak „dziwnie”, cholernie dziwnie. Odnosiłam wrażenie, że jestem w jakimś innym czasie, przyszłości – strasznej przyszłości. Te opuszczone budowle, hale wielkie, jezioro za kolczastym płotem... brrrr
I tak jakoś naszło mnie na rozważania o życiu, istnieniu, analizowaniu tego co było jest i będzie, norrrrrrrrmalnie masakra. A miało być lekko i przyjemnie.
No nic. Przeszło mi to wszystko, choć tak szczerze.. nie do końca.
Później było już tylko lepiej :)
jezioro żarnowieckie © emo

rzepak miał być :D © emo

Im wyżej na północ robiło się jakoś normalniej nad tym jeziorem.
Za Lubkowem nie skręciłam w lewo tylko pojechałam prosto nad morze do Dębek. Widok jaki tam ujrzałam wynagrodził mi ostatnie dwa kilometry jazdy po fatalnej drodze. Po prostu bajka :)
rzeka Piaśnica wpada do Bałtyku © emo

Piaśnica © emo

:D moje koło - tzn szprychy © emo

mogło być cieplej :D © emo

Z Dąbek udałam się w kierunku Karwi wzdłuż linii brzegowej, ale nie plażą – jechałam pod wiatr więc pomysł jazdy w lesie był bardzo trafiony.

Potem Ostrowo – powróciły niektóre wspomnienia, ale cóż, życie biegnie swoim torem – obok mnie.
wspomnień czar © emo


Dalej rzecz jasna Jastrzębia Góra i Przylądek Rozewie.
Rozewie © emo

Już w sumie w Karwi byłam głodna ma maxa. Otwarte były okoliczne sklepy, ale ile można żywić się batonami i napojami. W końcu dotarłam do Chłapowa - mojej knajpki, którą znam z poprzednich lat i zamówiłam gorące jedzonko :)
I JEDZONKO © emo

widok na pole Lazurowe i pole Horyzont :D Chłapowo © emo

Mam nadzieję, że uda mi się tu powrócić latem z moimi dziećmi pod namiot.

Po naładowaniu akumulatorów pokręciłam w kierunku Gdyni, aby zdążyć na pociąg przed 20:00. Nie jechałam ścieżka rowerową z Władysławowa do Pucka tylko zwyczajnie poboczem szosy. Nie było tak źle. Wiatr boczny (czasami w plecy) – nie utrudniał za bardzo. Jednak po dotarciu do Gdyni miałam już naprawdę dość – co zresztą widać:
to już koniec. mam dość :) © emo


Nie sądziłam, że tak spędzę tę niedzielę. Wyszło jak zwykle wszystko bardzo spontanicznie - nawet niespodziewane spotkanie – z czego bardzo się cieszę :)


...




  • DST 86.41km
  • Teren 44.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszubska Włóczęga

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 0

...
Miałam dylemat – jechać autem czy rowerem. Wybrałam pierwszą opcję ;/
Blisko niby, ale gdybym miała wracać wieczorem.... lepiej nie szwendać się rowerem po szosach bez dobrej lampki.
Baza w Wieżycy – dotarłam tam jakoś przed 9.00. Zaparkowałam, po czym udałam się w kierunku biura organizatorów. Niezmiernie się ucieszyłam kiedy spotkałam tam moich znajomych – Elę i Bartka, którzy kilkanaście tygodni temu wyprowadzili się z mojego miasta. Fajnie było spotkać „starych sąsiadów” i pogadać. Zanim przygotowałam rower zobaczyłam Luszi'ego jak wjeżdża na teren bazy. Po „wstępnych” rozmowach ustaliliśmy, że śmigamy razem – przynajmniej początek. Wiedziałam, że prędzej czy później (raczej „prędzej”) nie dam rady dotrzymać tempa Łukaszowi.
Start interwałowy – moja minuta startu – 11.
Pierwszy nasz PK to Wieżyca – najwyższy punkt więc lepiej „go załatwić” na początku. Następnie udaliśmy się na północ. Nawigacyjnie proste i łatwe dwa pierwsze PK – jednak na Jastrzębiej Górze w Ostrzycach tak jakoś byliśmy zaaferowani widokami, że nie doczytaliśmy opisu punktu i... „spisaliśmy” stowarzysza. Następne punkty to 5.9.6 i 11. Właśnie na PK 11 się rozdzieliliśmy mając odmienne zdanie nt tego jak na punkt trafić. Oto on:

PK11 w Kartuzach gdzieś w krzaczorach © emo


Potem już kierowałam się w stronę bazy. Po drodze PK20, 13 oraz 8 i BAZA zdobyta :)

widok z Jast. Góry © emo

:) nawigacja ważna rzecz © emo

Góra Sobótka Ręboszewo PK 9 © emo

:) to chyba na Jastrzębiej Górze w Ostrzycach :) © emo

PK 14 KW © emo

no a to ja ;p © emo

PK14 Kaszubskiej Włóczęgi, Zawory, G.Biskupia © emo


Podsumowując – było tak jak chciałam. Spędziłam dzień wspaniale.
Długo czekałam (od Harpa aż :D) na taki rajd i się doczekałam.
Pogoda dopisała nie było zbyt gorąco no i nie padało. Spotkałam starych znajomych i porozmawiałam tak jak dawno tego nie robiłam... ;)

Fajnie zorganizowana impreza, fajna atmosfera (poza jednym "cyklicznym" incydentem, ale szkoda czasu na przejmowanie się niektórymi ludźmi) oraz fajne wspomnienia pozostaną i o dziwo wyniki wstępne były podane już w bazie - co nie zdarza się zbyt często na takich rajdach.
Mam nadzieję, że nie zabraknie mnie na kolejnej Kaszubskiej Włóczędze.

Nie mam dziś weny na pisanie. A czeka mnie jeszcze sporo do "zrelacjonowania".
Zmęczona jestem. Zwyczajnie.

Zapomniałam dodać, że.... o mało co nie miałabym czym jechać na tę włóczęgę. Oddałam rower w poniedziałek do serwisu - do wymiany dwie tarcze, kaseta, łańcuch i klocki. W środę dzwoni JanekSerwisant i mówi - "Pani Moniko - mamy kłopot".... normalnie czułam jak grunt mi się spod nóg usuwa.
Finał taki, że oprócz w/w części - musiałam wymienić też na nową, tylną przerzutkę, linki etc.
Nom. To by było na tyle.
Warto było... Lady śmigała w sobotę jak "nówka" :)
...




  • DST 41.00km
  • Teren 41.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znowu - tak plus/minus

Poniedziałek, 14 maja 2012 · dodano: 14.05.2012 | Komentarze 0

...
W sobotę Męczarnia na Dwóch Kółkach a ja coś słabo kręcę. Tym bardziej nie na swoim rowerze. Jechałam dziś na "maszynie" mojego syna - bez spd - mówię Wam, normalanie mało co się nie zabiłam. Tak mi dziwnie. I inne mięśnie jakoś dziwnie mnie bolą.
No dobrze.. zobaczymy co to będzie się działo w najbliższy weekend.
...




  • DST 15.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na oko...

Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 0

...
Nie mam licznika, łańcuch robi co chce, tarcze świrują, kaseta kręci się po swojemu (albo i nie), klocków hamulcowych brak....
Nawet mi się gadać nie chce.

Oddałam dziś moją Lady do JankaSerwisanta - oby zdążył do 18 maja
.

...