Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:1001.27 km (w terenie 389.38 km; 38.89%)
Czas w ruchu:44:52
Średnia prędkość:21.89 km/h
Maksymalna prędkość:57.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:196 (97 %)
Maks. tętno średnie:167 (82 %)
Suma kalorii:23143 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:45.51 km i 2h 14m
Więcej statystyk
  • DST 107.13km
  • Teren 50.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 17.86km/h
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 126 ( 62%)
  • Kalorie 3806kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setka, piwo,morze, plaża, klify i inne cuda :)

Wtorek, 31 maja 2011 · dodano: 01.06.2011 | Komentarze 11

...
Kolejny mój "dobry dzień". Wybrałam się nad morze. Pogoda iście wakacyjna, bardzo ciepło - wręcz gorąco (potem się okazało jak bardzo gorąco). Do Żukowa "pociągowo", a potem to już czysta jazda. Asfaltem do Pępowa, Banino, Rębiechowo, Barniewice i jakoś bardzo szybko znalazłam się w Oliwie - oczywiście nie mogłam nie wjechać na Pachołek. A skoro Pachołek to i wieża, na którą wtargałam rower ma się rozumieć.

Gdańsk Oliwa Pachołek © emo


Zdjęcie nie oddaje tego co można było zobaczyć będąc na górze (zwłaszcza jak się nie wzięło aparatu tylko pstrykało komórką):

Gdańsk Oliwa Pachołek widok © emo


Potem udałam się niebieskim szlakiem przed siebie. Nie wiedziałam dokąd jadę - ważne, że mi się podobało, znowu było tak jak lubię... cicho, pusto, las, droga, rower i ja. Po drodze mijałam znane mi ścieżki z Bike Tour'u, więc czułam się "prawie" jak u siebie. Wyjechałam w Sopocie. Przemknęłam na ścieżkę nadmorską i pokręciłam w stronę Gdyni. Dotarłam do Orłowa, wdrapałam się na Orłowski Klif i ... chciałam tam zostać...

Widok z Klifu w Orłowie © emo

no chyba każy wie co to jest © emo


Podobało mi się tam, wiele razy byłam w Orłowie, wiele razy na Klifie, ale dopiero wczoraj udało mi się ZOBACZYĆ to wszystko co zwykle zawsze mi umknęło, czas płynął zbyt szybko, a ja się rozleniwiałam widząc to wszystko wkoło... Mogłabym sobie tam poleżeć (tak - leżał tam gdzieniegdzie ktoś i miał wszystko gdzieś - a ja musiałam wracać), porozmyślać, albo w ogóle nie myśleć - wyłączyć się i już. Mogłabym - gdybym miała więcej czasu - koniecznie muszę to powtórzyć.

Powrót w dosyć szybkim tempie, tą samą drogą, którą przyjechałam - ale tym razem Kościerska nie prowadziła w dół :D - miałam na liczniku ok 80 km - więc ten podjazd "poczułam". Potem już lżej choć w sumie niezupełnie - bo jechałam pod wiatr. W końcu udało mi się zdążyć na pociąg w Żukowie. W pociągu zasnęłam...

Hmm.. cóż było świetnie. Tylko jak zwykle dla mnie zawsze jest za mało, za krótko, za szybko etc. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze nie raz powtórzyć taki wypad i tym razem ominę ścieżki nadmorskie, a skupię się tylko i wyłącznie na TPK.

Aha! I kurcze opaliłam się na maxa - wyglądam jak typowa rowerzystka - a jak ubiorę sukienkę do pracy, to znowu usłyszę - "weź coś z tym zrób"- hehe, niech się bujają :P

W drodze powrotnej spotkałam kolegę, który zaczyna swoją przygodę rowerową - pozdrawiam serdecznie.

Czyż nie jest pięknie na trójmiaskich plażach ? © emo


Więcej fotek tutaj.




  • DST 67.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 187 ( 92%)
  • HRavg 147 ( 72%)
  • Kalorie 1973kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowe Kaszuby

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 2

...
Odkrywam nadal nowe miejsca na Kaszubach :) Dziwne, nie ?
Rozjazd wspaniały, relaksacyjny, uroczy i w ogóle i ach. Czemu ?
Bo ja lubię jździć na rowerze :P

P.S. Ale podjazd na Koszowatkę i Wieżycę to mogłam sobie dziś darować w sumie.

Aha !

I nie mogłam się oprzeć.. musiałam się zatrzymać.. one są naprawdę piękne..

Nie lubię koni - ale już po raz drugi goszczą na moim blogu... czyż nie jest piękny ?? © emo


konne Ostrzycerower © emo




  • DST 61.00km
  • Teren 61.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 22.05km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

SkandiaMaraton Nałęczów

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 13

...
Więc.... zgodnie z planem udałam się z ekipą KSR do Nałęczowa na III edycję skandiamaraton.
Start w tym samym miejscu co rok temu – jedyna zmiana (jakże istotna jak się okazało) jaka mnie czekała to dystans z mini na medio. Zazdrościłam kolegom rok temu jak opowiadali o trasie medio, o tym co mnie ominęło bo nie jechałam średniego dystansu.

No i START !!!

... tak, wszyscy "zrobili start" tylko ja "zrobiłam stop" – no może nie zupełnie stop. Trudno mi określić, wytłumaczyć, zrozumieć co się stało – ogarnęła mnie totalna NIEMOC, brak siły, ledwo oddychałam. A nie wjechałam nawet na pierwszy podjazd jeszcze w mieście. Od pierwszych kilometrów miałam w głowie tylko jedną myśl: "zejdź z trasy ty głupia idiotko, nie nadajesz się na rower" - ALE nie schodziłam, jechałam dalej, podczas gdy wszyscy normlanie śmigali na rowerkach ja sobie JECHAŁAM i nic więcej. Moja rozpacz sięgnęła zenitu kiedy trasa wiodła polną drogą, a widoczność spadła prawie do zera – pył wdzierał się wszędzie – myślałam że się uduszę – kurde no nie wiem co mi było. Jednak z tego tutułu iż jestem uparta jak osioł to kręciłam dalej.

I nagle ni z tego ni z owego – kurde ktoś WŁĄCZYŁ MI PRĄD – ja pierdziele, zaczęłam jechać naprawdę, zaczęłam wyprzedzać innych (w końcu), ale jak zostawiałam w tyle facetów na ciężkim podjeździe po kocich łbach w Kazimierzu Dln. to już w ogóle zgłupiałam: skąd ta siła i prędkość ???? Zaczęłam nadrabiać, jechało mi się świetnie – jednak miałam zbyt duże straty, aby móc myśleć o pudle. Dojechałam szczęśliwa i wściekła zarazem.

Nie mam pojęcia co mogło wpłynąć na tak słabą formę w tym dniu, analizuję do tej pory każdą minutę przed startem odkąd się obudziłam, jak i cały dzień poprzedzający start. I nic z tej analizy mi nie wychodzi.

Oby tylko COŚ TAKIEGO nie powtózyło się więcej.

Cały dzień na nałęczowskich łąkach wspominać będę bardzo miło. Pogoda w sam raz, atmosfera wspaniała - spotkałam się w końcu z Fruzią, która pojechała świetnie. Był też Piotrek i Borówka – pozdrawiam :)

Kolejny start w Gdańsku... oj będzie się działo, będzie :P


P.S. Przyjechałam na metę 5/K3

Nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka.... którz by się tego spodziewał :P © emo


Kategoria Zawody


  • DST 12.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka ? gdyby była to może bym jakoś pojechała

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 0




  • DST 50.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 27.27km/h
  • HRmax 182 ( 90%)
  • HRavg 153 ( 75%)
  • Kalorie 1479kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zapomniałam wpisać tytuł ;P

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Komentarze 5

...
Rewelacja - szosa bez aut !!!
Wiecie że to możliwe ?? No ! I to gdzie ?! Na Kaszubach !!
Oczywiście trzeba wybrać sie o odpowiedniej porze w odpowiednie miejsce :D

Wydawać by się mogło, że już nie pokręcę przed sobotą, jednak udało się.
W piątek rano wyjazd, czwartek całkiem pracowo...

W ten weekend to będzie się działo, część ludzi na KR "poszosuje", część na Mazovii pośmiga, inni na Skandii pokręcą, a Ci farciarze w górach będą pomykać :)

Byle do soboty :)




  • DST 35.32km
  • Czas 01:14
  • VAVG 28.64km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 145 ( 71%)
  • Kalorie 926kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Musiałam - inaczej bym była "umarnięta" ;)

Poniedziałek, 23 maja 2011 · dodano: 23.05.2011 | Komentarze 12

...
Późno bo późno, ale ja naprawdę dziś MUSIAŁAM.. wsiąść na rower :)
W sumie nawet było baaaaaaaaardzo przyjemnie wieczorem pojeździć w okolicach miasta - na trasie nie ma żadnych debili w golfach dwójkach ani kretynów w TIRach. Jechało się spokojnie i tak jak lubię, sama ze sobą i dla siebie.

W sobotę czeka mnie start w Nałęczowie.Nie wiem jak ja "wykradnę" dla siebie czas spośród obowiązków domowych w najbliższych dniach na jakiś sensowny trening.

No i jeszcze w planach ponowny objazd trasy gdańskiej skandii - ale to nieco odleglejszy plan.

No i teraz coś co jest ze mną na zawodach (oprócz Tiamatu oczywiście) ;)




  • DST 83.00km
  • Teren 83.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 18.11km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy SkandiaMaraton plus bonusy :D

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 23

...
Jakby tu zacząć ? Od początku ? Od końca ? Po kolei ?
No dobra. Wybrałam się dziś do Trójmiasta na objazd trasy gdańskiej skandii.
Czego można się spodziewać na objeździe z braćmi B. ???
Super poprowadzonej jazdy w fajnej atmosferze i na luzie – co nie znaczy, że dla mnie było łatwo – tudno było dla każdego (w różnym stopniu) pokonać te podjazdy. Trasa wydaje mi się być nieco łatwiejsza od tej z 2009 roku (a może mi jest łatwiej pokonywać niektóre odcinki ?), oczywiście są masakryczne podjazd, zjazdy, ale końcówka trasy jest dość "lajtowa", bez technicznych niespodzianek.

No dobrze – to by było tyle o trasie. A mój dzień rozpoczął się pechowo, wysiadłam na dworcu PKP, czekała na mnie tam Aśka, wyruszyłyśmy w stronę Oliwy, no i sobie jade, jade i postanowiłam wjechać na kostkę brukową z pobocza, no i se wjechałam kurde mać... Wjechałam tak, że koło się ześliznęło z krawężnika i sie wypierniczyłam, czego skutkiem są szlify na kolanie (jak ja będę wyglądać w kiecce na Dniu Matki w przedszkolu – nawet o tym nie myślę). No nic – poderwałam się szybko, wskoczyłam na rower (później dopiero zobaczyłam że z kolna kapie krew). Wydawać by się mogło, że na dziś wystarczy tych nieprzewidzianych zdarzeń. Jak się potem okazało – to był zaledwie początek. Nie ujechałśmy kilku metrów, Aśka nagle się zatrzymuje... eRTSa szlag jasny trafił – amor zdechł... ja piernicze no ! Reanimacja trwała kilkanaście minut, a może kilkadziesiąt. Finał był taki, że zamiast lajtowo jechać sobie lasem do Oliwy – gnałyśmy w odwrotną stronę – po inny rower. I nie lasem tylko "miastowo" – no dobra. Ważne, że zdążyłyśmy na objazd.

Na trasie tak jak pisałam – bracia B. plus kilka innych osób, w tym Gosia i Janusz. Było naprawdę fajnie.
Potem pojechałyśmy na małe co nieco, przy okazji trafiłyśmy na ciekawe odcinki trasy nocnego wyścigu redbula (ehhhh ... czy to kiedyś wróci?). Musiałam wracać w końcu – więc siedząc sobie na plaży ustaliłyśmy, że jedziemy przez TPK do Gdyni.Taaaaaaaaaaak.... jechałyśmy, trochę. Kawałek nawet... Noooo nawet spory kawałek, aż do Kamiennego Potoku – kiedy właśnie tam łańcuch Aśki postanowił zakończyć swój żywot....
Norrrrrrmalnie cool !

Podsumowując – dzień był wspaniały, mimo zdartego kolana na dzień dobry, rozwalonego amora, zerwanego łańcucha i.... pękniętego ramiączka od stanika ;P
Mimo tego wszystkiego bawiłam się świetnie, wróciłam do domu zmęczona i jednocześnie totalnie zrelaksowana. Takiego dnia potrzebowałam. Wspaniałe towarzystwo i super tereny do jazdy rowerem.
Mam nadzieję, że uda się co nieco powtórzyć.



To my - trzy - jedyne i niepowtarzalne :) © emo

W oczekiwaniu na posiłek - bynajmniej nie regeneracyjny :D © emo

O komu lepiej ?? :D © emo

Wspomnienie nocnego RedBulla :) © emo

Plaża w Sopocie w maju © emo




  • DST 32.35km
  • Czas 01:08
  • VAVG 28.54km/h
  • HRmax 196 ( 97%)
  • HRavg 155 ( 76%)
  • Kalorie 954kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Am In Love With Myself

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 6

...
Jechało się super, nikt mnie nie potrącił, ani nie trzepnął, ani nie trąbił, ani nic. Słuchałam świetnych utworów i znowu zaczęłam filozofować i takie tam różne myśli mi do głowy przychodziły.

A tak w ogóle to przyszłam dziś do pracy ubrana jakoś inaczej niż zwykle - wszystkim się podobało, tylko ja jakaś taka "nieteges" byłam...

A nastrój mam zaje... fajny...

I kiedy znikam w noc, bez strachu, polując mieczem i włócznią
Jestem królem Learem mającym romans z samym sobą


Ja wiem że to już tu było.. :)




  • DST 57.50km
  • Czas 02:33
  • VAVG 22.55km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • HRmax 192 ( 95%)
  • HRavg 142 ( 70%)
  • Kalorie 1918kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

No i tego.. podjazdowo - a jakże :))

Środa, 18 maja 2011 · dodano: 18.05.2011 | Komentarze 6

...
Po raz kolejny podjazdowo na Wieżycy, 6x8min.
Jak zwykle ni cholery nie chciało mi się, jednak dzisiejszy trening muszę zaliczyć do udanych - poprawiłam czas podjazdów w porównaniu do ostatniej próby w tym samym miejscu w podobnych warunkach.
Generalnie popołudnie minęło bardzo "wyczerpująco" i jednocześnie "regenerująco".
Wróciłam do domu, po czym mój syn zapytał nieśmiało: "mamo, chciałoby Ci się jeszcze pojechać na rower ze mną teraz?" :))) No jakże by inaczej miało być :)
Szybki prysznic, suche ciuchy i znowu byłam na rowerze, tym razem w towarzystwie Patryka.
Wczesny wieczór niesmowity, cicho, ciepło, jeszcze słonecznie, wiatr ustał... aż szkoda było do domu wracać.


Nie mam takiego sprzętu ani zdolności, które ukazałyby piękno tego miejsca w tamtej chwili © emo




  • DST 26.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 16.08km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd do przedszkola, do szkoły i w końcu do lasu

Poniedziałek, 16 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 3

...
Miało być więcej - ale centrum dowodzenia logistycznego zawiodło na całej lini i motałam się między przedszkolem, szkołą i laskiem.
Pogoda w sumie taka jakaś mało zdecydowana, słońce, deszczyk, wiatr - wszystkiego po trochu.
Po pewnych "turbulencjach" w końcu udało mi się pojechać nad jezioro..

Nad jeziorem - w końcu spokój i bez "ludziów" © emo


Nie miałam za wiele czasu - obiecałam coś Patrykowi i musiałam dotrzymać słowa.
Zatem - czas wracać.
chciałoby się tam zostać, ale nie mogłam © emo

jezioro Garczyn - czy jakoś tak © emo


Finał był taki że oboje zmokliśmy - Patryk i ja. Ale co tam, nie jesteśmy z cukru :)) (mam tylko nadzieję że Mały nie zacznie kichać)