Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

RnO

Dystans całkowity:1427.34 km (w terenie 556.01 km; 38.95%)
Czas w ruchu:40:23
Średnia prędkość:17.64 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:101.95 km i 6h 43m
Więcej statystyk

Harpagan Prolog

Sobota, 17 kwietnia 2021 · dodano: 29.05.2021 | Komentarze 0

...
Ekstremalny Rajd na Orientację Harpagan za nami!
W tym roku zupełnie w innej formie - bez wspólnego startu, bez spania na sali gimnastycznej, bez słuchania chrapiących zawodników, bez dobijania się do kibla rano, bez porannego zamieszania i porannej kawy z blaszanego kubka.
Za to z piękną, słoneczną pogodą, zajebistą ekipą sprawdzonych w bojach rowerowców oraz z rewelacyjnymi drogami, które poprowadziły nas przez 9 punktów z 12. Spóźniliśmy się na metę, ale tym razem - nie wynik był celem tylko frajda ze wspólnego rowerowania, spędzenie wspólnie czasu i znajdywanie PK.
.
P.s. Aplikacja moja nagle po potwierdzeniu dwóch PK przestała działać.
...
harpagan prolog
harpagan prolog © EMONIKA
harpagan prolog
harpagan prolog © EMONIKA




  • DST 83.40km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Harpagan 56, Kwidzyn

Sobota, 20 października 2018 · dodano: 23.10.2018 | Komentarze 12


Kolejny Harpagan. Baza w Kwidzynie.
Pojechałam w piątek zaraz po pracy. Wieczorem dołączyli Kamila, Arek, Malwina i Darek.

Nocleg to chyba jedyne  ekstremalne przeżycie na tym harpaganie - czyli na sali gimnastycznej, gdzie niektórzy faceci powinni mieć dożywotni zakaz wstępu z powodu chrapania. Ale nie takiego normalnego chrapania tylko ryczenia jak jakiś kurwapawian z jeleniem skrzyżowany - m a s a k r a.
Dziwię się sama sobie, że nie podeszłam w nocy do tego osobnika i nie palnęłam go w łeb.

No nic. Rano zryw w sumie tak samo jak Ci co śmigali o 6.30.
Miałam przynajmniej czas na przygotowanie herbatki, kawy i śniadania.
Nasz start o 8.30. Trasa TR100, do znalezienia 16 punktów, czas 10 h. Na starcie dołączyli do nas Marek i Janek.
Śmigaliśmy na PK10 (jak ostatnie sieroty nie zauważyliśmy PK15 tuż pod nosem), po długich poszukiwaniach punktu na skraju łąki - odnaleziony PK był w .... lesie. O godzinie 9.45 otrzymaliśmy sms od orgów, że opisy PK na mapie są błędne, tak samo jak błędne są tzw zbliżeniówki... no pięknie !

Jednak ta informacja to był pikuś w porównaniu do tego co wydarzyło się później.

Kilka metrów przed moim trzecim punktem do zaliczenia (wg mapy PK6) - urwałam hak przerzutki, nie zdążyłam mrugnąć, kiedy Marek powiedział, że oddaje mi swój rower i mam jechać dalej, ja w tym szoku, wkurwieniu, zalana łzami nawet nie zauważyłam, kiedy przepiął mój nr startowy, zamienił bidony i już jechałam na tym mercedesie dalej szukać punktów po krzaczorach.
Marek doszedł do głównej drogi gdzie dowieziono mu drugi rower. Spotkaliśmy się na kolejnym PK3.
Generalnie to nie czułam się dobrze od dobrych kilku godzin, chciałam skrócić trasę i ominąć kilka celów.
Niemniej jednak pojechałam razem ze wszystkimi.
I nie uwierzycie.... zanim dotarłam na mój z kolei dziesiąty punkt - na 15 metrów przed PK -  urwałam łańcuch w pożyczonym rowerze.. nojapierdole, kurwanonie. To był koniec. Miałam serdecznie dość wszystkiego.
Łzy same leciały, pojawiał się nerwowy śmiech, wkurw, płacz, śmiech i uj wie co jeszcze. Se myślę.... jak ja to powiem teraz Markowi, że w jego rowerze urwałam łańcuch - na prostej kurwa mac drodze ???!!!! To jest chyba jakiś film - nie wierze, abym urwała hak i zerwała łańcuch na jednej imprezie - nie, to jest sen.... Przez naście lat moich startów w zawodach MTB, potem rajdach, wyprawkach - nigdy nie złapałam nawet gumy ! (oprócz jednego razu).
Nie zdążyłam powiedzieć Markowi co się stało, a on..... już miał przepięty mój nr startowy na swojego przełaja i kazał mi jechać dalej.
 O nie. Nie było wtedy takiej siły coby mnie zmusiła do dalszej jazdy i zaliczania PK. Byłam pewna, że rozpierdole w drobny mak i ten drugi użyczony rower !  Dorwałam najbliższy asfalt i pojechałam prościusieńko do bazy - jechałam baaardzo ostrożnie ucząc się zmiany biegów i hamowania w tym "gravelu". Po Marka przyjechała żona Gosia (kochana!).
Mi w drodze do Kwidzyna towarzyszył Janek.
Przyjechałam na metę odbiłam czipa i chciało mi się płakać....  Potem zobaczyłam, że moje endomondo zatrzymało się po 800 metrach. Chyba jestem w jakiejś ukrytej kamerze.
Poszłam pod prysznic, otworzyłam piwo i zaczęłam analizować cały mijający dzień.
Po czym otworzyłam JackaDanielsa z colą i przestałam analizować cokolwiek.

Nie ma takich słów na świecie, które by wyraziły moją wdzięczność i podziw dla kolegi Marka za jego postawę, działania - dla mnie to był szok. Marek bardzo serdecznie dziękuję Tobie i  Gosi. Wasza pomoc i poświęcenie są bezcenne, nie umiem wyrazić mej wdzięczności.

Podziękowania należą się także Arkowi - przede wszystkim za nawigację. Jesteś wielki. No i zrehabilitowałeś się za Choczewo :)
Dzięki Wam wszystkim - Kamilo, Malwino, Darku, Janku !

Gdzieś około północy - podczas losowania nagród padł mój numer - o ironio ! wylosowałam zestaw do czyszczenia łańcucha !

Ja nie wiem jak ja ten dzień przeżyłam, ale wiem, że widzimy się wiosną na kolejnym Harpaganie !

Mój wynik to odnalezione 10PK z 16 możliwych o wadze 24.

mapa trasy

Filmik Arka TR100

Dzień  przed H56

Dzień przed H56 © emonika
Za chwilę start piechurów H56
Za chwilę start piechurów H56 © emonika
A my idziemy spać H56
A my idziemy spać H56 © emonika
W drodze na PK.
W drodze na PK. © emonika
Jedziemy przed siebie
Jedziemy przed siebie © emonika
W oddali gdzieś PK na H56
W oddali gdzieś PK na H56 © emonika
Biała Góra
Biała Góra © emonika
PK w Białej Górze
PK w Białej Górze © emonika
Narada - ja już odpuściłam - zbyt wiele emocji
Narada - ja już odpuściłam - zbyt wiele emocji © emonika
Tak - to mój nowy rower tymczasowy :) ten biały :)
Tak - to mój nowy rower tymczasowy :) ten biały :) © emonikaOstatnie spojrzenie i zmykamy
Ostatnie spojrzenie i zmykamy © emonika
Ruszamy powoli jużw drogę powrotną
Ruszamy powoli jużw drogę powrotną © emonika
Za zakrętem przystanek w sklepie
Za zakrętem przystanek w sklepie © emonika
Kolejny PK w lesie
Kolejny PK w lesie © emonika
Kolejna narada jak dalej zmykać
Kolejna narada jak dalej zmykać © emonika
O ! tu sobie odpoczywałam
O ! tu sobie odpoczywałam © emonika
Kamila na tle błękitu nieba
Kamila na tle błękitu nieba © emonika
Arek na tle błękitu nieba
Arek na tle błękitu nieba © emonika
Darek i Malwina :)
Darek i Malwina :) © emonika
Przerwa na ognisko :)smacznego
Przerwa na ognisko :)smacznego © emonika
Widokowy PK
Widokowy PK © emonika
No i po wszystkim... H56 przechodzi do historii
No i po wszystkim... H56 przechodzi do historii © emonika
Mój hak.....  - zerwanego łańcucha nie miałam sił fotografować.
Mój hak..... - zerwanego łańcucha nie miałam sił fotografować. © emonika
Relaks poharpaganowy
Relaks poharpaganowy © emonika




Tak abym wiedziała gdzie tego szukać - podsumowanie

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 16.10.2014 | Komentarze 0

...

H34  2007, TR200 październik, Kobylnica PK 5, wagowo 11 - mój pierwszy :)

H35 2008, TR200 kwiecień, Łęczyce PK 5, wagowo 19

H36 2008, TR200 październik, Sierakowice PK 8, wagowo 28

H38 2009, TR200 październik, Reda PK 5, wagowo 14  - kontuzja kolana i zejście z trasy

H40 2010, TR200 październik, Kościerzyna PK 11, wagowo 34

H42 2011, TR200 październik, Elbląg PK 9, wagowo 35

H43 2012, TR200 kwiecień, Czarna Woda PK 9, wagowo 33

H45 2013, TR100 kwiecień, Kolbudy PK 2, wagowo 6 i NKL - zerwany łańcuch i jazda do bazy autem

H48 LIPUSZ, TR200   10 PK, wagowo 33. jesień 2014

H49 KALISKA, TR200 7PK,  wagowo 25. wiosna 2015

H50 SIERAKOWICE
, TR200 - październik 2015 - 7PK wagowo 25 - sama.

H55 CHOCZEWO, TR100 kwiecień 2018 - 11PK - wagowo 30

H56 KWIDZYN, TR100 październik 2018 - 10 PK/16PK - wagowo 24 - urwany hak przerzutki, potem w "nowym" rowerze urwany łańcuch.



Kategoria RnO


  • DST 103.40km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

55 Harpagan Choczewo

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 6

...
Tym razem TR100 - czyli trasa rowerowa, optymalny dystans do pokonania, aby znaleźć  16 punktów w terenie wynosi 100 km - musimy się zmieścić w czasie 10 godzin. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o tym, że aby uzyskać tytuł Harpagana trzeba pokonać trasę rowerową tzw "TR200" w czasie 14 h (kiedyś 12h) i odnaleźć w terenie 24 punkty (kiedyś 20pkt). Wbrew pozorom nie jest to wcale takie łatwe. Zwłaszcza w starszej wersji, czyli TR200/12h/20PK.
Pamiętam czasy kiedy na TR200 startowało grubo ponad 300 rowerzystów ! W tegorocznej edycji wiosennej na dwusetkę pojechało niespełna 90 bikerów. Dystans na 100 i na 50 km wybrała podobna ilość zawodników - około 180.
.
Nasza ekipa liczyła 6 osób: Kamila, Arek, Sylwia, Krzysiek, Malwina i ja. Wspólnie zaliczyliśmy osiem punktów. Na PK5 Sylwia i Krzysiek oraz dwóch bikerów co z nami jechali od początku - odłączyli się od nas  i pognali zbierać wszystkie pkt. A my udaliśmy się do Leśniczówki w Szklanej Hucie na ognisko. Trochę tam posiedzieliśmy piekąc kiełbaski. Po tej przerwie zaliczyliśmy tylko trzy punkty. Na mecie byliśmy około 20 minut przed zamknięciem mety.
.
Było słonecznie, ale nie ciepło, straszliwy wiatr zrobił swoje - mnie męczył na maxa - nienawidzę tego. Na pasie startowym w Łebieniu myślałam, że mi łeb urwie. Nawet z górki po asfalcie nie dało się jechać z przyzwoitą prędkością. Nawigacyjnie nie było źle. Jednak gdybym jechała sama - z pewnością trwałoby to nieco dłużej, a PK9 chyba bym odpuściła od razu - ale dzięki Arkowi trafiliśmy, dość sprawnie. Podczas dojazdu na PK4 - po raz kolejny potwierdziło się, że najczęściej padamy ofiarą pomyłki na własnym terenie. Tak, tak Arek - mówię tu o Tobie, ale luzik - mnie z Marcinem też to spotkało kiedyś :)
.
Wiele się zmieniło od mego ostatniego startu na tym rajdzie (jesień2015) - teraz na PK nie zawsze są wolontariusze - tylko lampion, na niektórych PK jest dostępna woda, na innych jest przygotowane ognisko, gdzie można odpocząć, usmażyć sobie kiełbaskę, napić się kawy, herbaty, soku etc., posilić się batonem, albo zjeść banany - to w ramach wpisowego. Punkty odżywcze są zaznaczone na mapie. Na "moich" harpaganach jakie znałam - tego nie było. I wydaje mi się, że w ogóle kiedyś to był naprawdę ekstremalny rajd na orientację (TR200 i TP100). Dziś jest łatwiej.
.
Zrobiłam takie małe zestawienie TR200/12h:
H34 Kobylnica 2007 rok -  harpaganów na TR200 - 0
H35 Łęczyce - harpaganów na TR200 - 0
H36 Sierakowice -  harpaganów na TR200 - 0
H37 Bytonia -  harpaganów na TR200 - 5
H38 Reda -  harpaganów na TR200 - 3
H39 Gdańsk -  harpaganów na TR200 - 6
H40 Kościerzyna -  harpaganów na TR200 - 2
H41 Lipnica - harpaganów na TR200 - 3
H42 Elbląg - harpaganów na TR200 - 0
H43 Czarna Woda - harpaganów na TR200 - 3 (pierwszy raz pojawia się TR100)
H44 Redzikowo - harpaganów na TR200 - 0
H45 Kolbudy - harpaganów na TR200 - 1 (z jedną minutą spóźnienia)
H46 Kwidzyn - harpaganów na TR200 - 0
H47 Bożepole Wlk. - harpaganów na TR200 - 8
H48 Lipusz - harpaganów na TR200 - 10
H49 Kaliska - harpaganów na TR200 - 14
H50 Sierakowice - harpaganów na TR200 - 14
H51 Bytów - harpaganów na TR200 - 6
H52 Człuchów - harpaganów na TR200 - 15
H53 Cewice - harpaganów na TR200 - 4
H54 Szemud - harpaganów na TR200 - 0 (po raz pierwszy wydłużono czas z 12 do 14h na pokonanie tej trasy i było 3./z czasem pow.12h)
H55 Choczewo - harpaganów na TR200/12h - 6. ; harpaganów na TR200/14h - 15.
H56 Kwidzyn - harpaganów na TR200/12h - 20 !; harpaganów na TR200/14h - 31 !!! - SZOK !

Łatwiej




Wyniki nieoficjalne tutaj.

Pendolino do Choczewa :)
Pendolino do Choczewa :) © emonika
Kilka minut przed wydaniem map.
Kilka minut przed wydaniem map. © emonika
Co ja tu robię ??? :)
Kamila  zdaje się pytać - co ja tu robię ??? :) © emonika
H55 w drodze do PK 11
W drodze na PK 11 TR 100 © emonika

W drodze na PK 11 TR 100
H55 w drodze do PK 11 © emonika
A to chyba dojazd do PK 4.
A to chyba dojazd do PK 4. © emonika
Lecimy z Lubiatowa do Leśniczówki Szklana Huta
Lecimy z Lubiatowa do Leśniczówki Szklana Huta © emonika

Dobrze, że nie padało - dojazd do leśniczówki Szklana Huta
Dobrze, że nie padało - dojazd do leśniczówki Szklana Huta © emonika
Szklana Huta Leśniczówka - odpoczynkowy punkt odżywczy
Szklana Huta Leśniczówka - odpoczynkowy punkt odżywczy © emonikaOdpoczynek ważna rzecz - dość  długi, ale co tam
Odpoczynek ważna rzecz - dość długi, ale co tam © emonika
Homory nam dopisywały wyjątkwe :)
Homory nam dopisywały wyjątkwe :) © emonika
Przeprawa na PK15. H55
Przeprawa na PK15. H55 © emonika

Niespodziwane przeprawy aby dostać się na PK 15, okolice Białogóry.
Niespodziwane przeprawy aby dostać się na PK 15, okolice Białogóry. © emonika
To chyba na PK15 TR100
To chyba na PK15 TR100 © emonika
A to punkt nr 9 trasy rowerowej na 100 km
A to punkt nr 9 trasy rowerowej na 100 km © emonika
PK9 - nie wiem jakim cudem to się udało.
PK9 - nie wiem jakim cudem to się udało. © emonika
Zakreślacz mniej więcej pokazuje naszą trasę. Harpagan Choczewo 2018
Zakreślacz mniej więcej pokazuje naszą trasę. Harpagan Choczewo 2018 © emonika

Kolejność zdobywania punktów: 11,8,12,14,6,4,16,5,15,9,7.




Dziękuję moim kompanom za wspaniały dzień harpaganowy !

...




  • DST 146.60km
  • Czas 07:25
  • VAVG 19.77km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

50 Harpagan Sierakowice

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 4

...
Kolejny Harpagan za mną.
Jak zwykle TR200 - na starcie pojawiam się około 15 minut przed rozdaniem map, a może mniej ? Zaczyna padać. Standard :)
Marcin obok mnie - ale nie jedzie ze mną (taka praca) - przyszedł (tylko lub aż) mnie pożegnać na starcie i życzyć powodzenia.
Zerkamy na mapę i już nie chce mi się jechać.

PK10
Kierunek południowy zachód, zaczynam od PK10 zostawiając po drodze PK2 i PK8. Leje, moknę coraz bardziej, zapieprzam na tym rowerze (bo z górki mam), okulary zaparowane, ale co tam jadę prawi na pamięć: Puzdrowo, Tuchlino, Podjazy, Amalka i wjeżdżam na punkt. I oczywiście nie zerkam na mapę, tylko jadę dalej myśląc że na zachód, a jechałam na północ (cudownie!). Zreflektowaam się w czas i znalazłam nawet drogę :D
Wstępny plan zakładał, że z dziesiątki jadę na południe na Sulęczyno, ale mi się wszystko zmieniało jak w kalejdoskopie i postanowiłam pojechać na PK9 na północ od Jasienia. I ta decyzja kosztowała mnie 40 km i 2 h straty - może nie ta decyzja że zaliczę ten pkt, ale ta, że "już mi się nie chce szukać", zamiast pojechać jeszcze z 800 metrów, ja sobie zawróciłam.
I takiego "niechcemisię" miałam tego dnia sporo :D

PK13 i PK18
Wkurzona na samą siebie i zdeterminowana na maxa postanawiam pojechać na PK13 - nie na południowy wschód w kierunku Sulęczyna, ale jeszcze bardziej na południowy zachód. Mijam Jasień, Chośnicę (kiedyś tu śmigałam autem i zawsze chciałam wrócić rowerem - no i wróciłam), docieram nad Słupię, odbijam w prawo i jadę na tę trzynastkę, którą odnajduję łatwo. Wracam tą samą drogą  i już asfaltami poprzez Parchowo, Sulęczyno docieram do Węsior na PK 18 - też łatwe, bo tereny mi znane. Po czym brzegiem jeziora jadę sobie do Niesiołowic i skręcam na Stężycę.

PK12
W Stężycy mam ochotę na przerwę dłużą, ale jakoś jadę sobie dalej - tez znanymi drogami w kierunku Leśnictwa Uniradze. Z polnej drogi skręcam w prawo pewna, że wyjadę prosto na punkt. Hmmm ale go niema. Objechałam wkoło wszystko co można było tam nazwać drogą leśną i wróciłam do punktu wyjścia.
Nie wiem czemu, ale przez cały czas wybierałam dość trudne i niepozorne drożki, bo wydawało mi się, że te szerokie i ładne to nie te właściwe. Myliłam się.  W końcu znalazłam PK12 na drodze równoległej do tej, którą wcześniej przeczesywałam.

PK4
Ze Stężycy kierunek Zgorzałe, Przewóz i Sznurki, gdzie po drodze nad jeziorem był PK4 - w takim dole, że .... ehh.
Ale tam sobie odpoczęłam w promieniach słońca (tak, tak, słońce też zaświeciło).

PK20
W Zaworach wiedziałam jak trafić na punkt pamiętając go z Kaszubskiej Włóczęgi sprzed kilku lat i wiedziałam, że tam prowadzi tylko jedna droga. Bukowa Góra. Cudowna wspinaczka :)
Po tym podjeździe stwierdziłam, że w sumie to "niechcemisię" (znów!) i pojadę do bazy.

PK 16
W Chmielnie pod sklepem wypiłam (nie piwo!) gorącą herbatkę, dwie kostki czekolady zjadłam i postanowiłam udać się w kierunku bazy. Wyjechalam na skrzyżowanie Kożyczkowo - Chmielno..... i pojechałam na północ, zamiast na zachód na bazę.
Znów doskonale znane mi dróżki - niemniej jednak znów "dałam się nabrać" że punkt musi być tam gdzie wiedzie trudniejsza droga, a wcale tak nie było - no to sobie zafundowałam ponownie gratisowe podjazdy :), a punkt był -  owszem, tyle że na równoległym podjeździe :) Więc sobie ładnie zjechałam i wjechałam jeszcze raz tym razem w odpowiednią drogę :)

Zaczęło padać. I znów mi się włączyło "niechcemisię". Wyleciałam na szosę Kartuzy - Sierakowice i jadąc w stronę Miechucina chciałam już być w bazie. Padało coraz bardziej. Auta mijały mnie na żyletki. Nie chcę nikogo obrażać, ale jeździłam nieco po Polsce i czegoś takiego co prezentują kierowcy GKA nie ma nigdzie - debilizm do potęgi entej !! Nie są nawet warci aby o nich pisać. Debile. Kropka.

W Mojuszu kusił PK14, ale moje "niechcemisię" było tym razem silniejsze i nawet argument, że mam aż 2 godziny do zamknięcia mety nie poskutkował i sobie pojechałam zostawiając punkty conajmniej dwa, które mogłam "mieć", ale sobie ich nie wzięłam.

Na mecie byłam o 16.24  - wzięłam prysznic, znalazłam miejsce na sali gimnastycznej, odpoczęłam, poszłam coś zjeść.
Za boisku grali koncert, ale tak lało, że nie wyściubiłam nosa poza szkolne mury.
Poźniej pojechałam tylko po jedzenie i wino i na dobre wtopiłam się w tłum na sali, przeżywając jubileuszowe zakończenie  jak i próbując spać w nocy gdzie zewsząd dochodziły mnie  dźwięki chrapiących uczestników harpagana.

Czy czegoś żałuję? Nie. Zupełnie. Świadomie rezygnowałam z poszukiwania PK9 i świadomie rezygnowałam z podjęcia PK14.
Jak dla mnie - niezła trasa, bardzo mi się podobało. Mimo deszczu  - nie marzlam. Jechało mi się naprawdę fajnie, ale wiem, że gdyby tylko  ktoś jechał ze mną - być może wybiłby mi z głowy tak szybkie "odpuszczanie" - czyli zwykłe lenistwo. No cóż - tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono :)

Znalazłam 7 PK o wadze 25. Czyli w sumie standard :)
Do zobaczenia wiosną !!!


Poglądowa mapa H50 TR200







...




  • DST 89.83km
  • Czas 05:09
  • VAVG 17.44km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszubska Włóczęga w Borsku

Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 24.05.2015 | Komentarze 3

...
Moja Kaszubska Włóczęga z Marcinem. Nie ma co opowiadać, to trzeba przeżyć.
Niesamowite, znane niby tereny, a jednak odkrywaliśmy je na nowo. Trasa rajdu wiodła wokół j. Wdzydze.
Wspaniałe wyzwanie, dodam iż na swoich terenach wbrew pozorom wcale nie jest dużo łatwiej szukać punktów.
Pogoda dopisała, nawet tym śmiałkom na trasie kajakowej.

Do Borska przyjechaliśmy na godzinę przed startem, spotkaliśmy ekipę Botrans Team, kolegów z Ostrzyc oraz w końcu udało mi się spotkać "oko w oko" z Dareckim :)

Początek był tragiczny. Jechaliśmy na PK14 doskonale mi znaną drogą, na płytę starego lotniska. Jednak Marcin (którego uważałam za dosknale zorientowanego w terenie) zbił mnie totalnie z tropu, wskazując na północ punkt i lotnisko, a nie na południe. Normalnie zdurniałam. Tak to nie może być, pomyślałam. Zatrzymaliśmy się, zapytałam dlaczego uważa że źle jedziemy. Wskazał na mapę - no fakt - nie było tej drogi na mapie, niemniej jednak wiedziałam gdzie jesteśmy. Zaufał mojej wiedzy i pomknęliśmy na miejsce. Tyle ile czasu poświęciłam na szukanie tego punktu przechodzi ludzkie pojęcie. Spotkaliśmy tam dwóch innych rowerzystów i ni cholery Pk nie ma. W końcu się wkurzyłam, zostawiłam ich wszystkich, przeanalizowałam mapę i ..... odnalazłam pk.
Potem już było tylko lepiej. No ... do czasu kiedy wracaliśmy z Pk19. Ale to już inna historia :)

Wróciliśmy do bazy 30 minut przed zamknięciem mety. Znaleźliśmy 18 punktów z 22.
Było ognisko, jedzonko, losowanie (wygrałam spodenki kolarskie) i powrót do domu.
Mieliśmy jechać jeszcze do Stężycy na koncert, ale po kolacji i prysznicu, padliśmy jak dłudzy i szybko zasnęliśmy. 

W sumie .. super dzień :) Oby takich więcej.

Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
.Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo
Kaszubska Włóczęga
Kaszubska Włóczęga © emo







  • DST 94.40km
  • Czas 05:24
  • VAVG 17.48km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Harpagan 49

Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 21.04.2015 | Komentarze 2

...
W końcu się doczekałam prawdziwego rajdu.
49 Harpagan w Kaliskach.
Postanowiłysmy z Anką, że będziemy nocowac w bazie, mimo że do Kalisk mamy nieco ponad 30 km.
Zarezerwowałyśmy miejsce na  w rogu sali, po wstępnej "instalacji", czekałyśmy sobie na ekpę ze Śląska. Jacek, Darek i Grzegorz przyjechali w okolica godz. 20.00.
Wieczorna integracja nie mogła trwać w nieskończoność, więc w końcu poszliśmy spać. O dziwo - wsypałam się wyśmienicie.
Rano obudziłam się na 2 godziny przed startem. Miałam sporo czasu na śniadanie i przygotowanie się.

Kilka minut po 6.00 wyszłam na plac przed szkołę, gdzie był start. Zaczęły z nieba lecieć kropelki deszczu... jeszcze nie gdy nie startowałam w deszczu. Czułam, że to dobrze, się nie skończy.
 Ja rozumiem deszcze pod koniec rajdu, ale na samym początku ???
Mapy w końcu wpadły w ręce. Wiedziałam, że nie ma szans na wszystkie PK więc starałam się trasę zaplanować tak, aby zebrać te najtłuściejsze punkty. Postanowiłam jechać na północ na PK9 i potem na PK15, tak samo zaplanował wstępnie tez Darek. Więc ruszyliśmy czteroosobową grupą. Zanim dotarłam na miejsce, byłam przemoczona i zmarznięta do szpiku kości. Grupa nasza się rozciągnęła, powiedziałam do Darka aby śmigał sam, a ja zaczekałam na resztę. Zanim dotarliśmy na drugi PK ja już myślałam o powrocie do bazy. Nigdy tak nie było, nigdy - abym około 8.30 pomyślała o zakończeniu rajdu.

Finał taki, że zdobyliśmy we trójkę 7 PK, przejechaliśmy niespełna 100 km, ale tak zmarzmnięta i zmęczona nie byłam nigdy. To był najbardziej wyczerpujący harpagan w "mojej karierze". Z pewnością poranny deszcz i przemoczone buty były głównym powodem takiego stanu.
Niemniej jednak na jesień jadę znów !

Dziękuję Ance, Jackowi i Darkowi   :)


CO TO BĘDZIE ??







TO JUŻ PO :)

....




  • DST 117.61km
  • Czas 07:25
  • VAVG 15.86km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

48 Harpagan LIPUSZ

Sobota, 18 października 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 5

...
Pojechałam  - a prawie bym nie pojechała :D
Nie mam weny na pisanie, a z drugiej strony bardo chcę przekazać jak było - może się uda.

W noc przed startem, budziłam się co godzinę, a jak dzwonił Jacek rano o piątej z pobudką, to śniłam, że to moja latarenka migocąca wydaje taki dźwięk i spałam sobie dalej. Niemniej jednak w końcu wstałam - HARPAGANIE  witaj !!!




Do Lipusza dotarłyśmy z Anką jakoś szósta coś tam. Dzień wcześniej pobrałyśmy numery startowe, także rowerki miałyśmy przygotowane. 
Na boisku już był Jacek i Darek - i zanim się spostrzegłam już wydawano mapy. Spoglądam na nią i...... zero koncepcji i pomysłu.
Wiedziałam, że nie mam szans na zaliczenie wszystkich pk, więc tak jak zawsze - zawęziłam pole manewru i stwierdziłam, że najpierw PK15. Nie było trudno z dwóch powodów  - tłumy rowerzystów i nawigacyjnie spoko. 




Potem na PK7 jechałam "z zamkniętymi oczami", trasy znane mi aż do bólu, a usytuowanie punktu siódmego było bardzo proste do znalezienia.


NIE piszę dalej tego samego  po raz czwarty. Napisałam całą relację, punkt po punkcie  i zerwało mi neta.
"W redakcji" miałam tylko tę pierwszą część. ;(

Finał taki, że zdobyliśmy 10 pk, przejechaliśmy około 117 km.
Wykonałam swój plan minimum a nawet go podwoiłam. Biorąc pod uwagę  w jakim stanie startowałam - sama sobie oznajmiam, że odniosłam sukces. :)

Jechaliśmy rekreacyjnie, tempem turystycznym, było bardzo śmiesznie, wesoło, sympatycznie. Jacka poczucie humoru, Anki ciasteczka i tez dobry humor oraz Darka opanowanie i trzymanie ręki na pulsie  oraz moje wariactwo - pozwoliło spędzić wspólnie fajnych 10 godzin :) Bardzo Wam dziękuję. 

Do zobaczenia na wiosnę :)

10 PK 33 wagowo
....






Kategoria RnO


  • DST 42.01km
  • Teren 42.01km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

45 Harpagan KOLBUDY

Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 5

...
Przygotowania były, a i owszem, ale nie takie jak to bywało w latach ubiegłych. Kondycyjnie nie tak dobrze, sprzętowo by się wydawało, że świetnie. No ale cóż - kondycja nie zdążyła zawieść, za to Lady jak najbardziej. Jednak po kolei.

Po raz pierwszy nie pojechałam na TR200 tylko wybrałam krótszy dystans o połowę. Zamiar był taki iż śmigam sama. Start o 8.30 - podeszłam do tego bardzo "na luzie", mapy w dłonie, krótka narada z Marcinem i jazda w teren.
Cel to PK1 (trochę szkoda mi było czwórki), no ale już gnałam na jedynkę. Tam doświadczyłam na własnej skórze, że las stoi w wodzie - a w tej wodzie moje stopy. Zanim dotarłam do punktu spotkałam najpierw jedną grupkę bikerów, dalej jechaliśmy razem, za jakiś czas spotkaliśmy kolejną grupkę i znów nas było więcej, z biegiem czasu zabrał się całkiem niezły "peleton". W końcu trafiliśmy tam gdzie trzeba. Po czym część "peletonu" nieco się "rozerwała", a ja z grupą chłopaków z Ostrzyc pomknęłam na PK10. Nawigacyjnie spoko - jedynie sama końcówka nam trochę namieszała.
Kolejnym celem miał być PK2. Odnalezienie wydawało się być bardzo proste - cypel na jeziorze Przywidzkim. Niestety nie dane mi było tam dotrzeć. W Gromadzinie pękł mi łańcuch - mimo usilnych starań moich współtowarzyszy nie udało się go skuć. Tym samym byłam zmuszona pożegnać się z kolegami, życzyć im powodzenia i czekać na Marcina. Zjechałam tylko z górki do samego Przywidza i tam na niego poczekałam.


Wróciłam do bazy. Oddałam czipa, zjadłam obiadek i pośmigałam do domu.
I oto mój cały kuźwa harpagan. Nawet nie zdążyłam się zmęczyć.....
Może na Kaszubskiej Włóczędze będzie nieco lepiej.


HARPAGAN 45 KOLBUDY TUZ PRZED STARTEM © emo


HARPAGAN 45 KOLBUDY © emo


HARPAGAN 45 KOLBUDY - i po harpie.... © emo


HARPAGAN 45 KOLBUDY i zerwany łańcuch... © emo


...


Kategoria RnO, Zawody


  • DST 86.41km
  • Teren 44.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszubska Włóczęga

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 0

...
Miałam dylemat – jechać autem czy rowerem. Wybrałam pierwszą opcję ;/
Blisko niby, ale gdybym miała wracać wieczorem.... lepiej nie szwendać się rowerem po szosach bez dobrej lampki.
Baza w Wieżycy – dotarłam tam jakoś przed 9.00. Zaparkowałam, po czym udałam się w kierunku biura organizatorów. Niezmiernie się ucieszyłam kiedy spotkałam tam moich znajomych – Elę i Bartka, którzy kilkanaście tygodni temu wyprowadzili się z mojego miasta. Fajnie było spotkać „starych sąsiadów” i pogadać. Zanim przygotowałam rower zobaczyłam Luszi'ego jak wjeżdża na teren bazy. Po „wstępnych” rozmowach ustaliliśmy, że śmigamy razem – przynajmniej początek. Wiedziałam, że prędzej czy później (raczej „prędzej”) nie dam rady dotrzymać tempa Łukaszowi.
Start interwałowy – moja minuta startu – 11.
Pierwszy nasz PK to Wieżyca – najwyższy punkt więc lepiej „go załatwić” na początku. Następnie udaliśmy się na północ. Nawigacyjnie proste i łatwe dwa pierwsze PK – jednak na Jastrzębiej Górze w Ostrzycach tak jakoś byliśmy zaaferowani widokami, że nie doczytaliśmy opisu punktu i... „spisaliśmy” stowarzysza. Następne punkty to 5.9.6 i 11. Właśnie na PK 11 się rozdzieliliśmy mając odmienne zdanie nt tego jak na punkt trafić. Oto on:

PK11 w Kartuzach gdzieś w krzaczorach © emo


Potem już kierowałam się w stronę bazy. Po drodze PK20, 13 oraz 8 i BAZA zdobyta :)

widok z Jast. Góry © emo

:) nawigacja ważna rzecz © emo

Góra Sobótka Ręboszewo PK 9 © emo

:) to chyba na Jastrzębiej Górze w Ostrzycach :) © emo

PK 14 KW © emo

no a to ja ;p © emo

PK14 Kaszubskiej Włóczęgi, Zawory, G.Biskupia © emo


Podsumowując – było tak jak chciałam. Spędziłam dzień wspaniale.
Długo czekałam (od Harpa aż :D) na taki rajd i się doczekałam.
Pogoda dopisała nie było zbyt gorąco no i nie padało. Spotkałam starych znajomych i porozmawiałam tak jak dawno tego nie robiłam... ;)

Fajnie zorganizowana impreza, fajna atmosfera (poza jednym "cyklicznym" incydentem, ale szkoda czasu na przejmowanie się niektórymi ludźmi) oraz fajne wspomnienia pozostaną i o dziwo wyniki wstępne były podane już w bazie - co nie zdarza się zbyt często na takich rajdach.
Mam nadzieję, że nie zabraknie mnie na kolejnej Kaszubskiej Włóczędze.

Nie mam dziś weny na pisanie. A czeka mnie jeszcze sporo do "zrelacjonowania".
Zmęczona jestem. Zwyczajnie.

Zapomniałam dodać, że.... o mało co nie miałabym czym jechać na tę włóczęgę. Oddałam rower w poniedziałek do serwisu - do wymiany dwie tarcze, kaseta, łańcuch i klocki. W środę dzwoni JanekSerwisant i mówi - "Pani Moniko - mamy kłopot".... normalnie czułam jak grunt mi się spod nóg usuwa.
Finał taki, że oprócz w/w części - musiałam wymienić też na nową, tylną przerzutkę, linki etc.
Nom. To by było na tyle.
Warto było... Lady śmigała w sobotę jak "nówka" :)
...