Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:973.38 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:55:06
Średnia prędkość:17.67 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:69.53 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Podsumowanie Mazury Podlasie 2016

Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 05.08.2016 | Komentarze 10

...
10 dni jazdy na rowerze, 14 dni poza domem, 734.22 km

Tak jak wspominałam - dziś wiem, że dla mojego syna te 14 dni to chyba za wiele, ale być może to wynikało z tego, że pod koniec nieco mi się rozchorował. Wiem też, że lepiej trzymać się opracowanej trasy niż zmieniać wszystko (tak jak pierwszego dnia się stało). Przez tę decyzję nie pojechaliśmy do Bani Mazurskich ani Rapy, a jechaliśmy jakimiś g... nymi drogami pokonując mniej więcej ten sam dystans do Gołdapi. Szczerze mówiąc miałam serdecznie dość tej wyprawy już po kilku godzinach jej trwania. Nic nie było tak jak zaplanowałam - wydaje mi się, że ktoś chciał mi "coś pokazać" - ale mu nie wyszło.
Obiecałam sobie, że kolejne dni naszej jazdy będą przebiegały zgodnie z planem (oczywiście odstępstwa nie są czymś złym - ale tylko przemyślane zmiany są dobre).
Wiedziałam, na co mogę liczyć i na ile ze strony syna, co do Marcina - był to nasz pierwszy taki wyjazd - chciałam abyśmy powiedzieli sobie - co i czego kto  oczekuje i "jak widzi" te dni wspólne - czy tylko rower i nabijanie km czy jednak wakacyjną jazdę na rowerze z zapamiętaniem fajnych miejsc i leżenie w trawie. Wydawało się, że wszystko jest jasne - nie było.
No cóż.
Wiem, że potrzebuję jechać gdzieś sama - nie dam rady wyskrobać 14 dni - ani nawet pięciu - ale może cztery... i wtedy pojadę sobie. :)

Podsumowując - było fajnie, mieliśmy trzy takie dwudniowe przerwy w Smolnikach, Osowcu i Kurowie. To pozwoliło nam odpocząć i nabrać sił na dalszą jazdę. Pogoda dopisywała pod każdym względem. Żałuję, że nie miałam włączone endomondo cały czas - oszczędzałam telefon - i wiem że powinnam mieć dwa power banki (mimo że jeden ma 10.000mAh) - wtedy byłabym spokojniejsza, że nie zabraknie nam energii. Cieszę się, że umiem uzupełnić kartusz gazem do zapalniczek i nie kosztuje to majątku - a działa lepiej i szybciej się woda gotuje. Brakowało mi "małego plecaka" na najpotrzebniejsze rzeczy przyczepionego na sakwy (z torby z kierownicy zrezygnowałam celowo przed wyjazdem). Dzienne dystanse po około 70 km były optymalne - nie trafialiśmy na nocleg późno - tylko popołudniem i mieliśmy czas na inne zajęcia niż tylko rower - a to tez nam w sumie chodziło.

Najcenniejszy dla mnie był czas spędzony z Patrykiem - tego nie zabierze nam nikt. Cieszę się, że chce ze mną jeszcze jeździć. :)

Tęsknię do takiego "przyjemnego chłodu wieczornego", siedzenia przed namiotem, słuchając ciszy..... ehhhhh


Mapka poglądowa naszej trasy. - taka mniej więcej.
Zdjęcia - jeszcze nie opracowane do końca ;)






  • DST 32.16km
  • Czas 01:29
  • VAVG 21.68km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

10. Strzelce - Wilkasy - Giżycko

Czwartek, 28 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 2

...

Zostajemy na campingu Szekla i się kurujemy - Patryk znaczy się. Dziś mogę napisać, że nadal miał jakieś tam przeziębienie i biegunkę, ale z godziny na godzinę było coraz lepiej.
Ja pojechałam po auto i po zakupy do Giżycka.
Dzień spędzony nad j. Niegocin - leniwe patrzenie się w niebo na pomoście :)
Nawet udało mi się ubrać bikini i nieco poopalać. Woda..... cudna. Choć nie pływałam. Patryk za to szczęśliwy - łowił ryby z kolegą  i zadowolony, że nie "musi jeździć rowerem". Pisząc to dziś wiem jak się czuł - wtedy mi tego nie mówił - ale ja nie nalegałam na jazdę. Wiedziałam, że mamy teraz właśnie czas na totalny relaks i nicnierobienie. Po prostu wakacje na całego.
Patryk odpoczął, nabierał sił po niewielkiej infekcji układu pokarmowego - było coraz lepiej.

...................................................................................................................................................................................................

Mieliśmy wracać do domu w niedzielę (autem już),  potem plany się zmieniły i niby to miała być sobota. Ale postanowiłam wrócić w piątek nikomu nic nie mówiąc.
Po drodze pewne okoliczności sprawiły, że nie wjechaliśmy do domu tylko udaliśmy się prosto do Wdzydz. A tam.... spędziliśmy chyba najlepszy  wieczór we dwoje (nie ma to jak w "domu") - być może to wynikało  z poprawy zdrowia Patryka, a być może z miejsca gdzie się znaleźliśmy - czyli w naszych ukochanych Wdzydzach. Mijaliśmy różne jeziora, różne brzegi........ ale wiem jedno: JEŚLI WIDZIAŁEŚ ŚWIAT, A NIE WIDZIAŁEŚ WDZYDZ - TO NIE WIDZIAŁEŚ NIC :)

Podsumowanie wyprawy - niebawem :)


 
J. Niegocin
J. Niegocin © emonika
Giżycko
Giżycko © emonika
Tawerna
Tawerna © emonika
Camping Szekla
Camping Szekla © emonika
Camping Szekla
Camping Szekla © emonika
Camping Szekla Patryk i piesełki
Camping Szekla Patryk i piesełki  - poranek© emonika




  • DST 44.33km
  • Czas 02:54
  • VAVG 15.29km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

9. Osowiec - Grajewo PKP - Gizycko - Strzelce

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 0

...


Rano jeszcze w Osowcu nie było możliwości, aby przekonać Patryka do rowerowania planowego. Dojechaliśmy do Grajewa - potem wsiedliśmy w pociąg do Giżycka, tam sprawdziłam czy auto moje jest na miejscu pod pocztą i pojechaliśmy szukać campingu jakiegoś. Udało się trafić na super miejsce Camping Szekla :)

Zanim jednak tam dotarliśmy  - rano, jeszcze w Osowcu urwał się naciąg do mojej sakwy...... żadne trytki i zipy jakoś nie chciały tego scalić. Jechało się.. ostrożnie.

Na campingu... późnym wieczorem, okazało się, że moje dziecko ma gorączkę, biegunkę, wymioty - cały dzień był jakiś taki..... teraz wiem skąd ten brak chęci i siły na jazdę. ehhh.
Do rana jakoś się nam udało przetrwać.
Spanie w cichym miejscu pola namiotowego pozwoliło Patrykowi wypocząć.



Poranek i zerwany naciąg
Poranek i zerwany naciąg © emonika
Odpoczynek po drodze
Odpoczynek po drodze © emonika
Grajewo i Patryk
Grajewo i Patryk © emonika
Grajewo i ja
Grajewo i ja © emonika
Samolocik
Samolocik © emonika
Camping Szekla
Camping Szekla © emonika




  • DST 77.84km
  • Czas 04:12
  • VAVG 18.53km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

8. Kurowo - Strękowa Góra- Osowiec

Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 1

...


Nie wsiadamy w żaden pociąg.

Jedziemy na północ. Wracamy  w kierunku Giżycka. Kierunek znów Osowiec.

Niestety ze względów pogodowych - znów jedziemy carską drogą - a to ze względu na ogromny upał - a to jedyna droga wiodąca w cieniu drzew. Tylko, że z Tykocina nie jadę szlakiem bocianim jak dotąd tylko GV - południową stroną rz. Narew. W Strękowej Górze spotykamy sakwiarza z Elbląga - zamieniamy parę zdań - skąd kto dokąd. Przed nami burza i ciężkie ciemne chmury, popadało - co przyniosło nam niesamowitą ulgę. Niemniej jednak potem znów było to samo - czyli duszno i parno.

Na carskiej zaczepił mnie miejscowy rowerzysta........

Grzecznie zapytał skąd jadę:

ja: - Z Białegostoku.

on: - A czy może Pani wziąć ode mnie numer telefonu i podać wszystkim dziewczynom z Białegostoku i powiedzieć żeby do mnie zadzwoniły? Bo ja szukam fajnej dziewczyny.

ja: - Ale wiesz, ja już nie wracam tam, ja jadę do Gdańska.

on: - A to jeszcze lepiej, te z Gdańska też są fajne - to jak? Weźmie Pani ten numer telefonu ode mnie i poda dziewczynom w Gdańsku ??

ja:  - Przepraszam Cię bardzo, ale ja się w takie coś nie bawię. Udanego polowania w Strękowej Górze.

on: - No dobrze, dziękuję.


hmmmm.


W końcu dotarliśmy znów do Bogusi i Antoniego :)

Jak było ?? To kolejne wydarzenie na osobne opowiadanie :)




Pentowo
Pentowo © emonika
Kiermusy
Kiermusy © emonika
Mosty i Narew
Mosty i Narew © emonika
...




  • DST 47.04km
  • Czas 02:08
  • VAVG 22.05km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

7. Kurowo-Tykocin-Jeńki

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 10

...

Kolejny dzień w Kurowie.

Musiałam jechać do Tykocina w "ważnych sprawach" - przy okazji zrobiłam mega zakupy.
Po powrocie sprawdzając Patryka rower - okazało się, że nie ma powietrza w tylnym kole - no cóż....

Po południu, już we dwoje udaliśmy się do Jeniek - małej wioski 6 km od nas - do sklepiku na lody. Posiedziałam z Panami na ławce przysklepowej, wypiliśmy piwo ( tak wypiłam piwo ), porozmawialiśmy sobie o życiu, a jeden z rozmówców polecił nam abyśmy odwiedzili Kiermusy - co nazajutrz żeśmy uczynili.

Powrót  - fajnym wieczorem :)

P.s.
Po wielu rozmowach z Patrykiem, (a mieliśmy czasu dla siebie pod dostatkiem), już wiem, że na tę chwilę to 14 dni wyprawy jest dla niego za wiele. Jesteśmy 9 dzień w drodze - a on zaczyna mówić o powrocie - co notabene zacznie się dziać jutro. No, ale on chce pociągiem..............


Tycoin po raz wtóry
TykocNasz domek :)
Nasz domek :) © emonika

Trzeba naprawiać
Trzeba naprawiać © emonika
Hmmmm. wcale nie jestem taka jak wyglądam
Hmmmm. wcale nie jestem taka jak wyglądam © emonika
...




  • DST 78.84km
  • Czas 04:10
  • VAVG 18.92km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

6. Kurowo-Białystok-Kurowo

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 3

...

Marcin nas musiał opuścić  - w nocy jechał na pociąg i wracał do domu - taka praca.

Niedziela.
Niedziela zawsze będzie dla nas ! Na resztę wyprawy, zostajemy we dwoje. Mama i synek :)))))
Lajtowy poranek, i pomysł na wycieczkę do Białegostoku. Se tak myślę - eee tam te 35 km  - luzik. Ile wyszło to wiadomo.
Pogoda ok, rewelacja.
Jechaliśmy najkrótszą drogą. Na zwiedzanie miasta by się przydało kilka dni. Dlatego nawet nie spinałam się i nie denerwowałam - byliśmy tylko chwilkę w tym pięknym mieście. Cel osiągnięty.

Po południu - za namową mojego syna - po raz pierwszy wsiadłam do kajaku - na początku mi się podobało - ale potem już mniej. Nie wiem, może gdyby to była inna rzeka, ale te wysokie trzciny mnie przerażały, jeden wielki labirynt, nie wiedziałam gdzie jestem, a musiałam trzymać fason przecież - czułam się "klaustrofobicznie", niby były znaki "drogowe" oznaczające szlaki kajakowe... ale czułam dyskomfort. Z trasy średniej przeskoczyliśmy na najkrótszą, która miała trwać pół godziny - u mnie trwała godzinę. Gdyby nie syn - który mnie uczył co i jak mam robić to ja nie wiem.... ehh :) Ale wiem, że wybiorę się niebawem znów  - ale nie nad Narew.




W drodze do Białegostoku
W drodze do Białegostoku © emonika
Cel zamierzony - osiągnięty - brawo synu !!!!
Cel zamierzony - osiągnięty - brawo synu !!!! © emonika
Białystok
Białystok © emonika
Białystok
Białystok © emonika
Białystok
Białystok © emonika
Pałac Branickich Białystok
Pałac Branickich Białystok © emonika
Białystok
Białystok © emonika
Białystok
Białystok © emonika
Pajewo
Pajewo © emonika
Ja i mój czas
Ja i mój czas © emonika
Kurowo
Kurowo © emonika
Narew
Narew © emonika
Narew
Narew © emonika
...




  • DST 104.61km
  • Czas 05:34
  • VAVG 18.79km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

5. Osowiec - Kurowo

Sobota, 23 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 2

...


Z Osowca w końcu udaje nam się (choć z ciężkim sercem) wyjechać. Lecimy jednak Carską Drogą (bo w zamyśle miałam wracać zachodnią stroną za kilka dni - co jak się potem okazało  - nie wyszło). W Laskowcu skręcamy na wschód i szlakiem bocianim lecimy do Tykocina. Znów lekko się jedzie, pogoda dopisuje, humory również.

Z Tykocina (piękne miasteczko) jedziemy na Rzędziany, potem Pańki i Śliwno, i kładkami do Waniewa. Niezła zabawa tymi "promami" dla mojego dziecka :) Zerkamy na camping Kurowo i lecimy dalej na północ kilka km do Pajewa na zarwany most - tam mieliśmy spać - ale przegrałam mniejszością głosów i wróciliśmy do Kurowa.
Zostaliśmy tam chyba trzy dni. :)



Narew
Narew © emonika

Śliwno - Waniewo
Śliwno - Waniewo © emonika
Śliwno - Waniewo
Śliwno - Waniewo © emonika
Śliwno - Waniewo
Śliwno - Waniewo © emonika
Pajewo i zwalony most
Pajewo i zwalony most © emonika
Kurowo Narwiański Park Narodowy
Kurowo Narwiański Park Narodowy © emonika
Kurowo Narwiański Park Narodowy
Kurowo Narwiański Park Narodowy © emonika
NPN Kurowo
NPN Kurowo © emonika
Kurowo pole namiotowe
Kurowo pole namiotowe © emonika
...




  • DST 96.93km
  • Czas 05:20
  • VAVG 18.17km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

4. Augustów-Kopytkowo-Osowiec

Czwartek, 21 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 2

...


Rano pojawiamy się w Augustowie jadąc między innymi szlakiem Orła Białego i GV i jeszcze kilkoma innymi.


Zwiedzamy co nieco i lecimy wzdłuż kanału augustowskiego do Goniądza i dalej. Omijamy Kopytkowo i lądujemy w Twierdzy Osowiec - pole namiotowe tam - to jakaś masakra, albo żart. 12 zł, plus 8 zł prysznic, w biurze nikogo nie ma i nie wiadomo kiedy będzie, prysznice zamknięte, zakaz mycia naczyń - o nieeeee.

Pytamy kogoś tam o sklep - najbliższy w wiosce Osowiec. Jedziemy kilka km. Pod sklepem Marcin pyta miejscowych o nocleg  - i to był strzał w dziesiątkę !! Trafiamy do gospodarstwa agro, do Bogusi i Antoniego. To co się działo przez dwa dni wymaga osobnego działu :)  Zapamiętajcie miejscówkę - Osowiec 94. Serdeczni, wspaniali ludzie, na luzie, bez spinania i udawania. Prawdziwi.

Spaliśmy w stuletnim domu, był naprawdę klimat Podlasia na maxa. :)

Zostaliśmy do soboty.

Pędziliśmy krowy, Patryk jeździł traktorem - pomagał na gospodarstwie. Było co robić. Żal było odjeżdżać - no ale w końcu to wyprawa rowerowa a nie stacjonarna.

 

Augustów
Augustów © emonika
Kanał Augustowski
Kanał Augustowski © emonika
Biebrza
Biebrza © emonika
Cudowne miejsce - polecam  !!!!
Cudowne miejsce - polecam !!!! © emonika
Nauka jazdy
Nauka jazdy © emonika
Nieużywane wejscie dom stuletniego
Nieużywane wejscie dom stuletniego © emonika
...




  • DST 98.83km
  • Czas 05:27
  • VAVG 18.13km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

3. Smolniki-Suwałki-Płaska (Augustów)

Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 2

...


Dziś Puszcza Augustowska, za nami Suwalski Park Krajobrazowy.

Wspaniałe widoki, trudno je przekazać zdjęciami.
W Suwałkach - kupujemy gaz do zapalniczek i uzupełniamy kartusz i znów mamy na czym gotować. Jedzie się lekko, nie czujemy kilometrów w nogach.
Wkraczamy do Wigierskiego Parku Narodowego. Cudowna droga wzdłuż Czarnej Hańczy - aż po raz pierwszy żałowałam że nie oglądam jej z kajaku.
Celem był Augustów - jednak na 15 km przed miastem mieliśmy dość. W miejscowości Płaska  - w BikeBar - od Pani tam pracującej dostajemy propozycję rozbicia namiotu u niej na działce - no rewelacja !!
Na działce - dopada mnie zmęczenie jakiego dotąd nie zaznałam... mimo że zdawało mi się, że mogę jechać dalej - to moje oczy, twarz zdradzały jak bardzo jestem zmęczona. Umyłam się w litrze ciepłej wody (do jeziora tym razem nie wchodziłam) - i było nieco lepiej. Powerbanki i telefony daliśmy do ładowania do Gospodyni do domu. Fajnie było :)



Pjt widokowy Turtul
Pkt widokowy Turtul © emonika
Pkt widokowy między Smolnikami a Hańczą
Pkt widokowy między Smolnikami a Hańczą © emonika
Fajne miejsce - ale tam nie jedliśmy
Fajne miejsce - ale tam nie jedliśmy © emonika
Płaska i nasze spanie
Płaska i nasze spanie © emonika
....







  • DST 75.38km
  • Czas 04:41
  • VAVG 16.10km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

2. Gołdap - Smolniki

Poniedziałek, 18 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 1

...

Drugi dzień naszej wędrówki.

Kierunek Galwiecie (miejscowi chłopcy poprowadzili nas do jedynego sklepu w wiosce), wcześniej udało nam się odszukać mosty w lesie, mniejsza od Stańczyków ale mi się bardziej podobały. Ze Stańczyków na Żytkiejmy gdzie spotkaliśmy miejscowego, który polecił nam odszukanie bunkrów w okolicy miejscowości Lenkupie. Niestety tylko ubłociliśmy rowery, a ja miałam stracha bo byliśmy kilka metrów od rosyjskiej granicy - błądząc po tym lesie.
Pędem na Trójstyk i jakoś się tak nagle późno się zrobiło. A my nie mieliśmy zakupów ani w sumie celu konkretnego na nocleg. Więc ominęlismy Wiżajny (jak sie potem okazało bezsensu) i gnaliśmy do Smolnik. Po drodze wywaliłam się - bo się nie wypięłam z spd - tak se tyłek zbiłam że masakra.

W końcu tuż przed j. Hańcza odbijamy na wschód i docieramy do sklepu (bardzo dobrze zaopatrzony), a 300 metrów dalej mamy pole biwakowe nad j. Czarnym. - kilka wiat, jeden kran z wodą, kosze na śmieci, miejsce na ognisko no i nad samym jeziorem :)
Był tam jeden namiot - przy wspólnym ognisku poznaliśmy się z parą ze Szczecina, zwiedzali Polskę przemieszczając się autem. Wieczór upłynął nam cudownie - Wojtek grał na instrumencie cajon albo cajonito raczej - zdjęcie słabe- wiem. Potem zagrał na takiej ogromnej tubie zrobioną z rur pcv :) Późnej w nocy poszliśmy wszyscy na pkt widokowy w wiosce. Pięknie było.

Nazajutrz, 19 lipca we wtorek  - postanowiliśmy nie rowerować - było nam tak fajnie, że zrobiliśmy sobie przerwę. Było za to wędkowanie, leżenie w trawie i patrzenie się w niebo :)
Wieczorem przyjechała para rowerzystów też z sakwami - chyba z Trójmiasta byli. Równie miło spędzało się czas.





Mosty Galwiecie
Mosty Galwiecie © emonika
Nie trzeba pisać
Nie trzeba pisać © emonika
Smolniki
Smolniki © emonika
Wojtek gra na Cajon
Wojtek gra na Cajon © emonika
Nasza miejscówka
Nasza miejscówka © emonika
...