Info
Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Marzec1 - 1
- 2021, Wrzesień8 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Czerwiec2 - 2
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień3 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2019, Lipiec1 - 2
- 2019, Czerwiec6 - 7
- 2019, Maj6 - 16
- 2019, Kwiecień11 - 3
- 2019, Marzec3 - 0
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Grudzień2 - 2
- 2018, Październik3 - 18
- 2018, Wrzesień6 - 11
- 2018, Sierpień5 - 22
- 2018, Lipiec8 - 35
- 2018, Czerwiec8 - 15
- 2018, Maj16 - 24
- 2018, Kwiecień8 - 17
- 2018, Marzec3 - 2
- 2018, Luty3 - 10
- 2018, Styczeń1 - 2
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 7
- 2017, Październik1 - 3
- 2017, Wrzesień8 - 7
- 2017, Sierpień4 - 3
- 2017, Lipiec13 - 51
- 2017, Czerwiec5 - 2
- 2017, Maj10 - 8
- 2017, Kwiecień6 - 6
- 2017, Marzec2 - 5
- 2017, Styczeń3 - 20
- 2016, Listopad1 - 8
- 2016, Październik2 - 4
- 2016, Wrzesień7 - 24
- 2016, Sierpień10 - 21
- 2016, Lipiec15 - 38
- 2016, Czerwiec7 - 27
- 2016, Maj13 - 29
- 2016, Kwiecień7 - 40
- 2016, Marzec8 - 35
- 2016, Luty4 - 31
- 2016, Styczeń2 - 4
- 2015, Grudzień2 - 6
- 2015, Listopad5 - 32
- 2015, Październik3 - 12
- 2015, Wrzesień6 - 23
- 2015, Sierpień12 - 15
- 2015, Lipiec13 - 19
- 2015, Czerwiec15 - 48
- 2015, Maj10 - 16
- 2015, Kwiecień5 - 4
- 2015, Marzec5 - 3
- 2015, Luty8 - 12
- 2015, Styczeń3 - 2
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad5 - 5
- 2014, Październik5 - 20
- 2014, Wrzesień8 - 37
- 2014, Sierpień6 - 11
- 2014, Lipiec12 - 41
- 2014, Czerwiec7 - 15
- 2014, Maj7 - 7
- 2014, Kwiecień8 - 9
- 2014, Marzec14 - 31
- 2014, Luty5 - 17
- 2014, Styczeń4 - 19
- 2013, Grudzień3 - 1
- 2013, Listopad4 - 10
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień8 - 26
- 2013, Sierpień4 - 19
- 2013, Lipiec9 - 18
- 2013, Czerwiec8 - 39
- 2013, Maj6 - 24
- 2013, Kwiecień8 - 24
- 2013, Marzec1 - 2
- 2013, Luty2 - 11
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Październik9 - 29
- 2012, Wrzesień11 - 50
- 2012, Sierpień8 - 33
- 2012, Lipiec18 - 43
- 2012, Czerwiec11 - 26
- 2012, Maj12 - 22
- 2012, Kwiecień6 - 32
- 2012, Marzec10 - 50
- 2012, Luty3 - 15
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień5 - 35
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik9 - 31
- 2011, Wrzesień11 - 97
- 2011, Sierpień20 - 104
- 2011, Lipiec16 - 113
- 2011, Czerwiec23 - 186
- 2011, Maj22 - 200
- 2011, Kwiecień19 - 190
- 2011, Marzec14 - 126
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń3 - 17
- 2010, Grudzień2 - 21
- 2010, Listopad4 - 16
- 2010, Październik10 - 52
- 2010, Wrzesień8 - 38
- 2010, Sierpień15 - 34
- 2010, Lipiec9 - 19
- 2010, Czerwiec17 - 39
- 2010, Maj10 - 18
- 2010, Kwiecień9 - 17
- 2010, Marzec11 - 32
- 2010, Luty5 - 32
- 2010, Styczeń7 - 22
- 2009, Październik2 - 2
- 2009, Wrzesień2 - 5
- 2009, Czerwiec2 - 2
- 2009, Maj1 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Październik2 - 0
Lipiec, 2017
Dystans całkowity: | 571.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 24:46 |
Średnia prędkość: | 16.98 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 47.59 km i 2h 45m |
Więcej statystyk |
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Podlasie 2017 - podsumowanie ???
Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4
Wyprawka rozpoczęła się 21 lipca 2017 roku - w pociągu relacji Kościerzyna Gdynia, dalej: Gdynia Białystok. Pierwsze co się stało - to wzrost mojego ciśnienia milion razy ponad normę, jeszcze zanim pociąg ruszył z KS. Wszechwiedząca Pani "Kierwowniczka" Pociągu, kazała mi rozpakować rzeczy z rowerów i je powiesić, mimo, że wagon był pusty. Nie byłabym sobą gdybym nie komentowała tego - dopierd.......lając bardzo dyplomatycznie przez pół drogi. W końcu przylazła sprawdzić czy mam bilet (!), legitymację syna oglądała przez lupę ! Czy aby jest ważna. No żenada. Potem zaczęła mi się tłumaczyć dlaczego tak "zarządziła" a nie inaczej. Powiedziałam Pani "Kierwownik" - że odrobina życzliwości jeszcze nikogo na tym świecie nie zabiła i że nie chcę z nią gadać. Poszła sobie czerwona jak burak.
Nie pisałabym o tym w ten sposób - ale jak sobie teraz przypomnę kolejne przygody rowerowo-pociągowe, to naprawdę mam wątpliwości - gdzie tu leży prawda, gdzie prawo, gdzie gnębienie rowerzystów, a gdzie wyciąganie konsekwencji i przestrzeganie prawa - przez obie strony. Bo to co się działo w przedziale rowerowym Gdynia-Białystok, to naprawdę można zwątpić i mieć wyebane na "przepisy" i regulaminy - skoro jego łamania nie widzi kierownik pociągu. Młodzież (bez rowerów) zrobiła sobie imprezę w przedziale rowerowym. Piwo, wrzaski, kurwowanie etc. Bałam się, że zaraz nasze rzeczy wylecą przez okno. I co ? I jakoś nie widziałam przez dobre dwie godziny nikogo z obsługi pociągu. A zanim wspomniana młodzież się pojawiła, to latał Pan Konduktor w te o wewte jak kot z pęcherzem. I już nikomu nic nie przeszkadzało nagle ?
Kolejna sprawa dot. rowerów i pociągu - byłam zmuszona dojechać do Augustowa z Łap. I nagle się okazuje, że otrzymuję bilet na pociąg relacji Łapy-Białystok, i potem bez problemu Białystok-Augustów - mimo, że nie ma "miejsc przewidzianych na rowery", a w drugim przypadku miejsca są, ale Pani Konduktor z uśmiechem mówi, że mam się ulokować tam gdzie chcę. Można? Można. Jak się ma w sobie trochę dobra w sercu.
Tak sobie teraz myślę, że od samego początku wszystkie znaki na niebie mówiły mi " nie jedź" - zamówiłam namiot - to mi przysłali sypialnię z jednego modelu, a tropik z drugiego modelu. Za dwa dni wyjazd. Kupiłam namiot w decathlonie. W Gdyni nie zdążyłam kupić śpiworu. W Białymstoku pierwsze km i pęka mi but spd w poprzek. Potem nie mam spania normalnego, tylko ta wiata nad Narwią i przeboje w nocy. Po trzech - czterech dniach rozwala się mocowanie bagażnika, potem jakieś zwierze wpierdziela mi jedzenie w nocy, po czterech - pięciu dniach rozszczelnia mi się butla gazowa....
Ale powiem Wam jedno - było tak pięknie jak nigdy wcześniej !!!
Odkrywałam Supraśl, Krynki i Kruszyniany, i Białowieżę - byłam, widziałam, dojechałam tam gdzie chciałam. Dzięki informacjom od kolegów i koleżanek z forum, pozyskałam bardzo cenne wskazówki, bardzo przydatne. Dziękuję :)
Mój syn w tym roku jakimś cudem mnie przerósł i nie byłam już pierwsza zawsze. Jechało nam się naprawdę bardzo przyjemnie, a poczucie humoru towarzyszące nam uratowało nas nie raz. :) Najtrudniejsze momenty mocno nas do siebie zbliżały. Wiedziałam, że mogę nie niego liczyć, ufałam. A Patryk tak samo - wiedział, że nawet jak będzie źle - ja zrobię tak, aby było nam najlepiej.
Zobaczyliśmy przepięknie położone domy w Zubrach, widzieliśmy wioski i ludzi, gdzie syn się dziwił, że można tak żyć (mamusiu, a dlaczego oni siedzą na ławkach przed płotem domu?) - powiedziałam, że to taki lokalny internet z monitoringiem razem wzięty. Uśmiechnął się i zrozumiał moją " dyplomatyczną" odpowiedź. Bardzo pochłonęła go opowieść Dżemilla o Tatarach, z ciekawością oglądał każdy element w tatarskiej jurcie, przeżywał naszego "pseudo dzikusa" w Narwii.
Przebywanie ze sobą 24h, spotykanie nowych ludzi, rozmowy z lokalsami pod sklepami, naprawianie w ulewie sprzętu, wpadnie po uda do błotnistej kałuży, wyciąganie mnie z niej, przygotowywanie posiłku w lesie, zwiedzanie, poznawanie, wspólne rozmowy, i milczenie wspólne - to jest coś, coś czego nie doświadczy wielu rówieśników Patryka.
Nie wiem jak Wy odbieracie swoje wyjazdy z dziećmi, ale ja cieszę się w sercu, że mam takiego mojego "małego" syna, co lubi takie szwendanie się. I cieszy mnie równie mocno, że stacjonarnie - ale jednak - spędziłam kilka dni urlopu nawet z siedemnastoletnim synem Sebastianem, który dołączył do nas po ośmiu dniach. To był najpiękniejszy urlop !!!
Mały zapytał: Mamusiu, a za rok jedziemy do Gruzji?
yyyyyyyyyyyyyyyv
;)
A to zdjęcia z tych dni :)
A to Giżycko :)
Mam ich !!! © emonika
- DST 36.48km
- Czas 02:03
- VAVG 17.80km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Swoboda - Augustów - Swoboda, dzień 8.
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 3
...
W sobotnie przedpołudnie pojechaliśmy pozwiedzać Augustów. Marcin i Sebastian oraz kolega syna Patryk B. - mieli dojechać do nas dopiero późnym popołudniem.
Ja nie wiem jak to jest, że za każdym razem co gdzieś się zatrzymujemy świeci słońce, a co tylko wsiądziemy na rowery z sakwami - to leje. Doprawdy nie wiem do dziś jak to wytłumaczyć.
Niemniej jednak znów mieliśmy piękną pogodę i nie spiesząc się nigdzie pojeździliśmy tu i tam.
A popołudniu przyjechał mój kochany mąż wraz z mym starszym synem i jego kolegą.
Urlop.... to jest coś fajnego jak się potrafi to dobrze wykorzystać :)
Link do wszystkich zdjęć podam w kolejnym wpisie - podsumowaniu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznych ludków zaglądających tutaj :)
Odpoczynkowo © emonika
Augustów © emonika
Augustów © emonika
Nasze apartamenty w Swobodzie © emonika
I się doczekałam :) © emonika
Ekipa dojechała :) © emonika
...
- DST 38.87km
- Czas 02:42
- VAVG 14.40km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Suraż- Łapy-Augustów, dzień 7.
Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 3
...
_______Gotowi, wypoczęci, ruszamy w drogę do
Brzostowa. Przed nami około 80 km.
Tiaaaaa.
Ledwo co do Łap dojechaliśmy. Mocowanie bagażnika zdechło zupełnie. Naprawiam tyle aby dojechać do miasta. Tam szukam serwisu. Znalazłam - ale "tego pana dzisiaj nie ma" - no ja pierdole. Odkręcam tę śrubkę co nam się "wygła", idę do sklepu, proszę o taką samą, albo podobną. Nie uwierzycie. NIE MA. No kurde nie ma w Łapach pieprzonej śruby !!!!
I znów nam zaczął deszcz na łeb lać.
Nie mogłam ryzykować prowizorycznej naprawy udając się na zadupie (zadupie w sensie daleko od cywilizacji :D )
Nie wiedziałam, co robić, żal mi było odpuścić te dwa dni..... Te dwa dni to byłaby przepiękna trasa wzdłuż Narwii i Biebrzy Co prawda byłby to odcinek, który znamy z zeszłego roku – ale właśnie dlatego, że jest tak wspaniały chcieliśmy tam być jeszcze raz.
I co ?
I nic, kuźwa.
W kasie PKP w Łapach dowiedziałam się, że pociąg do Augustowa jest o 19.00 czyli za jakieś 7.5 godziny......
______
Nie będę pisać o szczegółach. Do Stanicy Wodnej PTTK Swoboda pod Augustowem, dotarliśmy jakoś popołudniu. Pociągiem. Dwa dni wcześniej niż planowaliśmy, ale.... jest wyprawa, jest zabawa i przygoda. A że czasem nie po naszej myśli.... :)
Jak to się mówi? KTO NIE RYZYKUJE NIE PIJE SZAMPANA ?! :) :)
Pociągiem do Białego, potem do Augustowa © emonika
Zmęczeni, ale bardziej psychicznie © emonika
Augustów, zdobyty © emonika
PTTK Swoboda © emonika
.....
- DST 4.50km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Suraż, dzień 6.
Czwartek, 27 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 2
...
No dziwne by było gdyby się znów coś w nocy nie wydarzyło !
.
Zasnęliśmy w mig. W nocy obudziło mnie znów COŚ... no miałam takie nerwy, że dobrze chyba, że jednak mnie nie poniosły i nie wylazłam z tego namiotu. Nie wiem "co", albo kto - ale jakieś bydle zeżarło nam naszą zupę !!!!
I nie był to kotek, ani piesek, tylko cielak chyba! Albo jakiś wielki pies, no taki rozpiździel był w naszej "kuchni", że szok. A jak żarło to COŚ w nocy - to tak mlaskało i chłeptało, że naprawdę miałam wątpliwości czy to istota z tego świata.
Mniej więcej w tym samym momencie, kiedy rano ogarnialiśmy bałagan, chciałam przygotować śniadanie.... biorę butlę, palnik.... a tam... butla się rozszczelniła, gaz leci, świszczy, palnik jakiś dziwny.... no nie. No nie. Nosz kurwa no nie.
No wtedy się wściekłam na maxa.
Piszę sms do Łatośłętki :D - gdzie tu najbliżej dorwę kuchenkę turystyczną. Odpowiedź brzmi tak, jak się spodziewałam. No i zapierdzielamy (busem) do Białegostoku, do decathlonu co tam wcześniej śpiwór se kupiłam.... Wracamy do Bajdarki około 16.00. Już nam się odechciało jechać dalej w trasę. Zostajemy, kolejną noc w Surażu.
I bardo dobrze to nam zrobiło.
Druga tura prania już sucha, pogoda przepiękna. Chillout.
I już nie zostawialiśmy żarcia "na kuchni" :)
Niezwykle piekny poranek © emonika
- DST 55.30km
- Czas 03:37
- VAVG 15.29km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Narew - Suraż, dzień 5 - dzikus.
Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 8
...
Poranek
nastał - o 7.00 byliśmy już na rowerach - co nie zdarzyło się
nam wcześniej ani później.
PARĘ SŁÓW O MINIONEJ
NOCY pod kryptonimem: "pseudo dzikus"
Wieczorem zasnęliśmy dość szybko, mimo tego dziwnego
miejsca. Obudziłam się już po ok. 20-30 minutach, słysząc, że
podjechał samochód. Stał z włączonym silnikiem około 10
minut. Nie wychodziłam z namiotu, ale też nie spałam. Odjechał -
ja zasnęłam. Około 2.00 w nocy budzi mnie hałas pod wiatą,
blisko namiotów - byłam pewna, że to jakieś zwierzę wlazło
do naszych resztek jedzenia, albo do koszy na śmieci. Wkurzona
hałasem wyskoczyłam z namiotu, a tam.... nic. Żadnego człowieka,
ani zwierzątka. Postałam chwilkę, i znów słyszę ten
hałas, idę w jego kierunku..... a to kuźwa mać folia, worek na śmieci w koszu szaleje pod wpływem wiatru !!! No myślałam, że szlag
jasny mnie tam trafi. Wypierdzieliłam te kosze dalej i poszłam
spać. Obudziło mnie COŚ około 5.00 - auto, albo dwa podjechały,
słyszę, że ktoś się przebiera (chyba zakłada wodery) i włazi
do rzeki. Za jakiś czas słyszę tekst: "Ty ! tu jest namiot!,
tu chyba ktoś śpi" - pogadali coś tam jeszcze między sobą i
.. odjechali. No, ale ja już nie miałam zamiaru się kłaść.
Wstałam, ogarnęłam co trzeba, obudziłam Patryka i chciałam
stamtąd jak najszybciej odjechać.
______________________________
W trasie, zaledwie po paru km, już w Trześciance dopada nas ulewa..... w miejscowym sklepie, z Panami Kierownikami Wszystkiego, będącymi już pod wpływem (ósmej rano chyba jeszcze nie było!) ucięłam sobie pogawędkę, skąd dokąd, a dlaczego spałam pod wiatą jak przecież mogłam zapukać do niego, albo tego drugiego. Normalnie ubaw miałam na całego. Pani w sklepie pozwoliła nam naładować telefony, choć trochę.
No ale przecież nie będę siedzieć w sklepie, przecież mamy jechać do Kurowa, albo chociaż do Suraża. No i w tej ulewie jedziemy Szlakiem Otwartych Okiennic, a potem Podlaskim Szlakiem Bocianim.
....
Nasze plany dotarcia do Kurowa niweczy awaria mocowania bagażnika Patryka - nikomu nie życzę w ulewie i takich warunkach naprawy czegokolwiek. Nie dość, że leje mi na łeb, to pęknięty SPD nabiera wody jak pieprznięty jakiś. Udaje się nam wspólnymi siłami ogarnąć to mocowanie i lecimy dalej.
Dwa km przed Surażem nagle wychodzi słońce i o deszczu nie ma ani śladu.
Ale zanim to nastąpiło - ja o mało co się nie utopiłam w kałuży :D Dziś uratowało nas tylko i wyłącznie poczucie humoru i głupawka jaka nas dopadła.
.
Docieramy na pole namiotowe "Bajdarka", suszymy się, robię pranie, Patryk znów gotuje żurek - z białą kiełbasą, ale bez jajka.
Jest .... znów wspaniale, pięknie, cicho i sucho. Śpimy nad rzeką, na bardzo fajnym, przestronnym niby ale małym polu namiotowym otoczonym wodą. Ładujemy akumulatory przed jutrzejszą jazdą.
Zasypiamy, nawet nie wiem kiedy.
LINK do wszystkich zdjęć wrzucę w podsumowaniu, a na razie na końcu mapka dzisiejszego odcinka.
Monika i jej głupawka © emonika
Naprawa bagażnika © emonika
W drodze © emonika
Pole Namiotowe Bajdarka © emonika
Żuberek z Łomżą nad Narwią © emonika
Pięknie sięzrobiło, Suraż © emonika
Szef kuchni © emonika
MAPA TRASY
.
- DST 57.23km
- Czas 03:00
- VAVG 19.08km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Białowieża - Narew, dzień 4.
Wtorek, 25 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4
...
Poranek
w Białowieży piękny i słoneczny. Ale jakoś chyba w kościach
czułam, albo w nadwyrężonej stopie od pękniętego SPD, że będzie
lało. Finał taki, że zdążyliśmy tylko złożyć namioty i
przygotować śniadanie, które jedliśmy przy ... świecach,
tak się zrobiło ciemno.
.
A potem było już tylko piękniej.
Zwiedzanie miasteczka, zakupy, zdjęcia – do Hajnówki wyjechaliśmy chyba około 13.00 – już nie pamiętam.
A tam szukaliśmy serwisu rowerowego – Patryka hamulec “dziwnie się zachowywał”. Znaleźliśmy, Pan powiedział, że nie ma się co martwić i kazał jechać dalej.
.
To co się wydarzyło po dojechaniu do Narwii...... nie da się opisać. To trzeba przeżyć.
Mieliśmy spać w “Zakątku” - ale usłyszałam, że nie ma miejsca na namiot. Jak dojechaliśmy do Narwii – rozpętała się burza, a my pod tymi wiatami nad rzeką.....
Widząc młodzież obok i ich zachowanie doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest najlepsze miejsce na spanie. Nie było mowy o dotarciu do Suraża ze względów pogodowych. Zostaliśmy pod tymi wiatami, gdzie obok młodzież bawiła się na całego.
Co się działo później..... napiszę w następnej relacji.
Śniadanie przy świecach, Białowieża © emonika
Białowieża © emonika
Białowieża © emonika
Narew i nasz apartament © emonika
MAPA TRASY
...
- DST 54.69km
- Czas 03:02
- VAVG 18.03km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Zalew Siemianówka - Białowieża, dzień 3.
Poniedziałek, 24 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4
...
.
Tak jak wspominałam – spało mi się rewelacyjnie. Wstałam jak już Patryk gotował żurek pod czujnym okiem poznanych rowerzystów – szkolił się :D
Niespiesznie zebraliśmy się w końcu z całym bałaganem i wyjechaliśmy na trasę – kierunek Stary Dwór nad zalewem – tak tylko aby zajrzeć na pole namiotowe, które jeszcze wczoraj było naszym celem. Ładne, czyste, wiaty, miejsca na ognisko, płatne – ale nie żałuję, że zostaliśmy w Rybakach.
Poniedziałek
to wędrówka przez Puszczę Białowieską..... smutno było
patrzeć jak mija nas co chwila ciężki sprzęt nie rzadziej niż
rowerzyści na szlaku, a na drodze leżą ścięte drzewa.
Blisko
Białowieży odwiedziliśmy Zamknięty Rezerwat Żubra – nie tego
się spodziewałam. Jak ZOO. Nie podobało mi się. Ale fajnie, że
tuż przed wejściem spotkaliśmy “naszych znajomych” z Krynek –
małżeństwo z Trójmiasta. Wspólnie zwiedziliśmy
rezerwat. Czas minął bardzo sympatycznie.
Nasz
nocleg to Bierozka, 20 zł/os. No cóż.
Patryk
postnowił ugotować kolację: żurek ! Mniam :)
Zasnąć nie pozwalały świerszcze, które tak napierdzielały, że szok. Ale nie to było najgorsze.... Nie rozumiem... jak można jechać na camping z noworodkiem !!! To dziecko było jeszcze czerwone od porodu !!! I płakało non stop, na przemian raz świerszcze, raz noworodek .... ehhh.
Taki urok pola namiotowego.
Mapa poglądowa trasy na dole, pod zdjęciami.
Kraina Żubrów © emonika
Wycinana Puszcza Białowieska © emonika
Trasa z Narewki do Białowieży © emonika
Studnia w lesie, kierunek Białowieża © emonika
Żuberki w rezerwacie © emonika
Żurek w wykonaniu mego syna © emonika
Apartamenty Bierozka, Białowieża © emonika
.
MAPA TRASY
.
- DST 48.85km
- Czas 02:53
- VAVG 16.94km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Kruszyniany - Zalew Siemianówka, Rybaki, dzień 2.
Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 15.08.2017 | Komentarze 5
...
Nie pamiętam kiedy budziło mnie pianie koguta - i to skuteczne. Jest cudownie !
.
Nie zwiedzaliśmy wczoraj meczetu ani jurty. Zostawiliśmy to sobie na rano dziś właśnie. Była to dobra decyzja.
Meczet to miejsce, którego nie można pominąć w Kruszynianach - a co najważniejsze - należy go zwiedzić z przewodnikiem panem Dżemilem. Wspaniała lekcja historii, której słuchaliśmy z zapartym tchem.
Potem udaliśmy się do Tatarskiej Jurty, do pani Dżenetty - ale nie spędziliśmy tam wiele czasu.
.
Zgodnie z planem trafiliśmy do miejscowości Zubry, gdzie dzięki podpowiedzi Marszego z forum,zjechaliśmy z asfaltu na starą drogę główną i naszym oczom ukazały się piękne chaty ustawione prostopadle do drogi - magiczne miejsce.
Naszym celem był Zalew Siemianówka i pole namiotowe w Starym Dworze. Po drodze spotykaliśmy ekipę z Siedlec, którzy jadą też nad zalew, ale do Rybaków, na gminne pole namiotowe, gdzie nie chciałam jechać ze względu na bezpieczeństwo. Jednak ze względu na towarzystwo, z którym czułam się raźniej, zmieniłam plany i wspólnie robiliśmy się w Rybakach właśnie. Oj było wesoło i to bardzo. Nowo poznani rowerzyści byli z Siedlec, a startowali od północnego początku GV, a kończyli w Hajnówce. Wieczór upłynął bardzo sympatycznie, aż nas bolały brzuchy od śmiechu, a potem spało mi się tak dobrze, że nawet poranne krzątanie się wszystkich w naszym małym obozie mnie nie obudziło.
.
Gminne pole namiotowe w Rybakach nad zalewem jest bezpłatne, tak samo jak prysznice i toalety, ale te czynne są w sb-ndz. od 10.00 do 20.00, a pon.-pt. do 18.00. Nie zostałabym tam gdybym była tylko z Patrykiem, zwłaszcza, że jak przyjechałam, to było tam chyba z tysiąc ludzi - gorące niedzielne popołudnie.
Meczet w Kruszynianach © emonika
Tatarska Jurta w Kruszynianach © emonika
Dom w miejscowości Zubry © emonika
Zubry i wspaiałe domy © emonika
Miejscowość Zubry. Piękne miejsce © emonika
Apartament nad Zalewem Siemianówka, Rybaki :) © emonika
MAPA TRASY
.
- DST 71.89km
- Czas 04:36
- VAVG 15.63km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Białystok - Kruszyniany, dzień 1.
Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 15.08.2017 | Komentarze 10
...
Udało się mi ponownie wyruszyć razem z synem Patrykiem na kolejną wyprawę rowerową - bez Marcina niestety /taka praca/.
.
Pierwotny plan zakładał, że zaczynamy w Białymstoku i jedziemy na południe wzdłuż granicy Polski. Jednak wspominając piękne rejony nad Biebrzą i Narwią, oraz mazurskie jeziora - postanowiliśmy tam wrócić, zmieniając nieco wstępne ustalenia.
Do "Białego" przyjeżdżamy pociągiem o 23.00 w piątek. Śpimy w Domu Studenta Alfa. W sobotę rano, śniadanie i jazda do..... decathlonu. Po śpiwór, którego nie zdążyłam kupić przed wyjazdem.
Zanim tam dojechaliśmy pękł mi mój but spd, podeszwa w poprzek........ No pięknie się zaczyna, chociaż to nie pierwsza "przygoda" tej wyprawy, która podniosła mi ciśnienie do zenitu /ale o tym później/.
.
W końcu wyjeżdżamy z miasta /z pękniętym butem spd/, kierując się na Supraśl, gdzie robimy pierwszą przerwę na drugie śniadanie. Szukamy sklepu, robimy zakupy i jemy sobie nad rzeką Supraśl, w pobliżu Pałacu Archimandrytów oraz Prawosławnego Monasteru Zwiastowania NMP. Spokojnym tempem docieramy do Krynek, gdzie poznajemy parę z Trójmiasta, też rowerzyści, ale przemieszczający się tym razem autem, z rowerami na dachu. Wymieniamy informacje, dowiaduję się, że szlak nad Biebrzą jest zalany, ale da się jechać i rozstajemy się /ale nie na długo/.
.
Do Kruszynian docieramy wykończeni fizycznie po tych interwałach. Normalnie mamy dość. Niby nic, a jednak takie zróżnicowanie terenu zrobiło z nas "dętki". Trafiamy do Zajazdu Tatarskiego, spotykam się z Panią Danutą i pozdrawiam od Marszego i R_ocha :)
Pani Danuta, hrabina (zapomniałam nazwisko) - wskazała nam miejsce aby rozbić namioty, nie chciała pieniędzy za nocleg, tylko zaprosiła nas do zamówienia czegoś z Zajazdu. Patryk wybrał Czebureki - palce lizać !!! A ja ..zamówiłam nalewkę Listkowiak - na wynos :D
Jesteśmy zmęczeni, ale czujemy się fajnie. Jest cicho, spokojnie, pięknie, cudownie. Idziemy spać.
.
Supraśl, i rzeka i miasto, i bulwar © emonika
Cel osiągnięty, Kruszyniany zdobyte © emonika
Zajazd Tatarski na Końcu Świata, Kruszyniany © emonika
Czebureki w Zajeździe Tatarskim mniam !! © emonika
Nasz apartament w Kruszynianach :) © emonika
MAPA TRASY
.
- DST 29.72km
- Czas 01:32
- VAVG 19.38km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Wkoło miasta - Stężyca tym razem.
Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 19.07.2017 | Komentarze 2
...
Po pracy, wieczorem - na chwilę. Tym razem nie na zachód, a na wschód od KS.
Wspaniała promenada czy jak to tam zwał - w każdym razie - piękne miejsce i spokojne przed wszystkim - w centrum gminnej miejscowości Stężyca :)
Fajny singielek - ale nie dla rowerów :D STężyca © emonika
Jak się chce to mozna, nawet w centrum zrobić coś ładnego, Stężyca © emonika
Promenada na Kaszubach STężyca © emonika
Jakaś taka czarnobiała, STężyca © emonika
Cudny wieczór, Stężyca © emonika
...