Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:239.66 km (w terenie 86.20 km; 35.97%)
Czas w ruchu:12:38
Średnia prędkość:17.47 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:47.93 km i 3h 09m
Więcej statystyk
  • DST 40.55km
  • Teren 40.55km
  • Czas 02:04
  • VAVG 19.62km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Matka Tuszkowska

Wtorek, 28 października 2014 · dodano: 28.10.2014 | Komentarze 2

...
Dziś znowu ten sam kierunek co wczoraj, no może nieco zmodyfikowany. Jechałam z Anią do Matki Tuszkowskiej - pomnika przyrody między Lipuszem a Tuszkowami. Na Harpaganie był to PK1 na TR200 - którego notabene nie zaliczyliśmy, mimo że był zaledwie kilka km od bazy :D - ale to inna historia. Aaaaa i pamiętam, że w tym samym miejscu był tez PK kilka lat wcześniej podczas Harpa w Kościerzynie. 

Od pomnika przyrody udałyśmy się w stronę Skwieraw, ale za torami odbiłyśmy w prawo i to był strzał  w dziesiątkę. Może nie było to sporo kilometrów - ale tereny przecudne. Z całą pewnością tam wrócimy. Znów coś fajnego blisko domu do odkrywania :)



....




  • DST 45.65km
  • Teren 45.65km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.99km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na punkty z Harpa :)

Poniedziałek, 27 października 2014 · dodano: 27.10.2014 | Komentarze 2

....
Nie wiedziałam co mam dziś ze sobą zrobić.....
Chciałam na rower bardzo... ale miałam pilne sprawy do załatwienia. 
W końcu  podjęłam decyzję, że lepiej będzie dla mojego stanu umysłowego jak przewietrzę swój łeb w lesie, jadąc rowerem. 
I tak też zrobiłam. Podjęłam decyzję, że pojadę  sobie w okolice Lipusza na pewne skrzyżowanie, które nazwałam "Jabłuszkiem", gdzie tydzień temu (!) ponad - zgubiłam blok od buta spd. 
Oczywiście tylko naiwny głupiec wierzyłby, że uda się takowe coś odnaleźć w lesie po takim czasie. 
Rzecz jasna - nie znalazłam. Ale za to pojeździłam po bardzo fajnych terenach - bądź co bądź - nie do końca jeszcze przeze mnie odkrytych tak jak okolice Wdzydz czy też Wieżycy, ale równie wspaniałych. 

Świetnie mi się jedzie drogą, która nie wiem gdzie mnie zaprowadzi i jadę  coraz szybciej i szybciej, albo zupełnie leniwie oglądam to co mijam. W końcu dojeżdżam do jakiejś wioski i zamiast skręcić na asfalt, kieruję się tam gdzie trasa jest mi kompletnie nie znana :) Uwielbiam to. Dawno tak się nie czułam na rowerze jak dziś. 




...




  • DST 117.61km
  • Czas 07:25
  • VAVG 15.86km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

48 Harpagan LIPUSZ

Sobota, 18 października 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 5

...
Pojechałam  - a prawie bym nie pojechała :D
Nie mam weny na pisanie, a z drugiej strony bardo chcę przekazać jak było - może się uda.

W noc przed startem, budziłam się co godzinę, a jak dzwonił Jacek rano o piątej z pobudką, to śniłam, że to moja latarenka migocąca wydaje taki dźwięk i spałam sobie dalej. Niemniej jednak w końcu wstałam - HARPAGANIE  witaj !!!




Do Lipusza dotarłyśmy z Anką jakoś szósta coś tam. Dzień wcześniej pobrałyśmy numery startowe, także rowerki miałyśmy przygotowane. 
Na boisku już był Jacek i Darek - i zanim się spostrzegłam już wydawano mapy. Spoglądam na nią i...... zero koncepcji i pomysłu.
Wiedziałam, że nie mam szans na zaliczenie wszystkich pk, więc tak jak zawsze - zawęziłam pole manewru i stwierdziłam, że najpierw PK15. Nie było trudno z dwóch powodów  - tłumy rowerzystów i nawigacyjnie spoko. 




Potem na PK7 jechałam "z zamkniętymi oczami", trasy znane mi aż do bólu, a usytuowanie punktu siódmego było bardzo proste do znalezienia.


NIE piszę dalej tego samego  po raz czwarty. Napisałam całą relację, punkt po punkcie  i zerwało mi neta.
"W redakcji" miałam tylko tę pierwszą część. ;(

Finał taki, że zdobyliśmy 10 pk, przejechaliśmy około 117 km.
Wykonałam swój plan minimum a nawet go podwoiłam. Biorąc pod uwagę  w jakim stanie startowałam - sama sobie oznajmiam, że odniosłam sukces. :)

Jechaliśmy rekreacyjnie, tempem turystycznym, było bardzo śmiesznie, wesoło, sympatycznie. Jacka poczucie humoru, Anki ciasteczka i tez dobry humor oraz Darka opanowanie i trzymanie ręki na pulsie  oraz moje wariactwo - pozwoliło spędzić wspólnie fajnych 10 godzin :) Bardzo Wam dziękuję. 

Do zobaczenia na wiosnę :)

10 PK 33 wagowo
....






Kategoria RnO


  • DST 16.85km
  • Czas 00:52
  • VAVG 19.44km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

UWAGA. JADĘ.

Środa, 15 października 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 2

...
NIESPEŁNA 17 kilometrów w deszczu, w ciepłe październikowe popołudnie, pozwoliło mi sprawdzić co mnie boli jak jadę rowerem.
Bo to co mnie boli podczas codziennych czynności - to wiem.
A po dzisiejszej przejażdżce - wiem, że idealną nawierzchnią dla mnie jest świeżo wylany asfalt - gładki jak lustro i teren płaski jak stół.
No cóż..... na Harpaganie będzie o to trudno. O ile pojawię się na starcie....

Sama nie jechałam. 
Anka dotrzymała mi towarzystwa, a ja starałam się dotrzymać jej tempa dziś. 
Wiem, że jazda po wertepach mnie zabije, a wysiłek pod górkę mnie wykończy w pięć sekund. 
Mimo to - dzisiejsza przejażdżka dała mi mega oczyszczenie - umysłu :)
...


...




  • DST 19.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z rowerem na wieżę.

Niedziela, 5 października 2014 · dodano: 11.10.2014 | Komentarze 9

....
Pojechałam sobie z zamiarem wniesienia roweru na wieżę widokową. Miałam farta, bo jak wjeżdżałam do Tawerny akurat wychodziła stamtąd jakaś wycieczka. Zbliżając się do celu z ogromnym uśmiechem stwierdziłam, że wieża jest pusta, a wkoło nie ma żadnych niepożądanych osobników. :D
Z łatwością i lekkością szło mi pokonywanie stopni i w kilka chwil znalazłam się na szczycie. 





Było wspaniale.
Marcin przyjechał i posiedzieliśmy sobie na dole, była cudowna pogoda :)
A my mieliśmy super humory. 




Niestety - finał dnia nie był już taki różowy.
Wróciliśmy do domu, zjedliśmy obiad i zachciało nam się pojechać znów do Wdzydz, aby zobaczyć zachód słońca z wieży.
Nie dojechaliśmy.
Uderzyliśmy  w drzewo na polnej drodze. 
Auto do kasacji.
Pierwszy raz dostałam w pysk poduszką powietrzną. 
Mój Harpagan odszedł w zapomnienie, za to mam wstrząśnienie pnia mózgu. 

Cud, że żyjemy.

Dziś, jak to piszę czuję się o niebo lepiej, ale nie na tyle aby bez problemu np przygotować obiad czy posprzątać w domu.
Trzy dni w szpitalu pozwoliły mi na przemyślenie wielu rzeczy.

Mimo wszystko najbardziej mi żal Harpagana - no chyba, że zdarzy się cud ... ;)