Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 40.67km
  • Teren 36.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 21.22km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ha ! Terenowo !! W styczniu !!! Śniegu NIMA :D

Niedziela, 8 stycznia 2012 · dodano: 08.01.2012 | Komentarze 15

...
No tak - rok temu to śmigałam na biegówkach, a w tym śmigam nadal na rowerze.
Tak mi się teraz przypomniało, że ja nie zrobiłam żadnego podsumowania 2011.
Może to i lepiej. Jak będę mieć wenę to coś tam podsumuję.

Dziś kilka stopni na plusie, bezdeszczowo... yhy tia. Bezdeszczowo to było jak wychodziłam z domu. A potem to już mi było wszystko jedno - póki nie było mi zimno, jeździłam (tzn - nie zawracałam do domu z trasy).
Oczywiście to że nie było mrozu nie znaczy że nie było ślisko - ale, alllle proszę państwa - wyprowadziłam mój rower z pośligzu jak jeszcze nigdy w życiu :D. Normalnie jestem dumna z siebie :P
W końcu dotarłam do Gołubia i w okolice. Ludzi brak, aut też.
I barrrrrrrrrrrrrrdzo dobrze :D
Wracałam "południowym" brzegiem jeziora, potem zachciało mi się jednak pojechać nieco inaczej - nie mam pojęcia gdzie byłam i jak jechałam, ani którędy - ważne że w końcu odlazałam znane ścieżki :) Tak - znane - ale nie przewidziałam, że ludzie sobie wypuszczą swoje wilczury poza posesję... nie mogłam uciekać, bo było pod górkę, a to bydle stanęło na szerokość całej jezdni. Zwolniłam, a to cholerstwo idzie do mnie coraz szybciej i szczeka. No to ja do niego... z dobrocią, prawie sercem na dłoni. Kuźwa - mało mnie nie zeżarł tam.
ehhh szkoda słów.

W mieście na Rynku przygotowania do koncertu WOŚP. Ludzi - nadal brak.

Dotarłam do domu w świetnym nastroju :)

wzdłuż jeziora © emo

nie wiem jak to sie nazywa © emo

Lady łódka woda - słońca brak © emo

Zasieki :) nad jeziorem w okolicach Gołubia © emo

tam za mną łabędzie co mnie chciały podziobać © emo

...





Komentarze
sikorski33
| 12:19 wtorek, 17 stycznia 2012 | linkuj Po fotkach widać że to typowa jesienna pogoda.Liczy się tylko zadowolenie z jazdy rowerem ,bez względu na pogodę. Jak piszę te słowa to już mamy u nas zimę.Teraz dopiero to są slizgi na rowerze hi,hi.
Pozdrawiam :)
emonika
| 08:33 wtorek, 10 stycznia 2012 | linkuj Marchos - no ja dziękuję za taką adrenalinę co mi ją te burki serwują :) Co nie zmienia faktu, że zapierdziela się wtedy nieco szybicej. Chociaż wtedy w niedziele to zwolniłam bardzo aby mnie nie gonił właśnie, poza tym i tak miałam przed sobą wzniesienie.
Ale ufffff - przeżyłam :)
marchos
| 22:17 poniedziałek, 9 stycznia 2012 | linkuj Fajna wycieczka. A burki, to niestety nieodłączny problem każdego chyba rowerzysty :-(
No bo jak coś jedzie/ucieka to trzeba to gonić a jak do tego jeszcze kręci pedałami to trzeba to użreć. Tak se myśli chyba każdy burek. Jak wracam codziennie do domu, to po drodze w jednym miejscu za każdym razem mnie obszczekują aż 2. Na szczęście są za płotem, ale za każdym razem jak się zbliżam, to taka mała adrenalinka ..... czy dziś będą za płotem czy nie ;-)
I od razu lepiej się jedzie- jakoś tak szybciej ;-D
Magic
| 22:16 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Myślę, że w wielu przypadkach tak - zazwyczaj agresywne psy dają znać o sobie zanim dobiegną do "ofiary" :-) Wtedy wystarczy zastawić się rowerem i psiknąć - byle nie pod wiatr :-)
emonika
| 21:21 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Magic - sądzisz że zdążę użyć tego gazu zanim mnie to psisko ugryzie ? mam takie właśnie obawy, że mimo iż bede mieć gaz - nie zdążę zareagować. Choć w sumie - wszystko okaże się kiedy będę w takiej sytuacji.
pozdr.
emonika
| 20:50 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Biker1990 - oj tam oj tam - zaraz "negocjował" :P :P
Nie negocjuj - tylko nadrabiaj :)
Pozdrawiam :)
Magic
| 20:44 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Pewien znajomy podsunął mi taką radę: na psy można brać ze sobą albo pałkę albo gaz... Pałki nie zaakceptowałem (bo przez przypadek można "przedobrzyć"), ale jak kiedyś pewien burek złapał mnie za kostkę na rowerze, tydzień później miałem już przymocowany do kierownicy gaz. Nigdy jeszcze nie użyłem, bo jakoś z tymi psami się dogaduję (tylko dziś miałem trzy przypadki), ale czuję się pewniej jak zanim taki "warczyburek" do mnie doskoczy mam już w ręku coś, co w ostateczności może przynajmniej na chwilę go "ostudzić"...
emonika
| 20:25 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Jurek57 - no jakże by inaczej ? ;> :)
emonika
| 20:23 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Nefre - oj tak, woda z dołu i z góry dziś :)
pozdrawiam również :)
Jurek57
| 20:23 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Kobiety maja zawsze racje !!!
emonika
| 20:22 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj Dynio - masz rację - zawsze cośna tym rowerze się nam przytrafia - złego nie złego - a my nadal śmigamy :)

Jurek57 - ja wiem co ja se myślałam: no kuźwa użre mnie, no użre, albo w rękę (bo to był duuuży pies), albo w nogę, i jak ja kurde będę jeździć ... ?

pozdr.
Nefre
| 20:20 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj To się nazywa woda:)))) hihi pozdrawiam w nowym sezonie
Jurek57
| 20:04 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj "Nie wiem jak to się nazywa" to kaskada , czy jakoś tam.
Zastanawiam się co taki pies sobie myśli kiedy może nas bezkarnie pogonić a potem ugryźć !
pozdrawiam
Dynio
| 20:03 niedziela, 8 stycznia 2012 | linkuj "to" się nazywa stopień wodny lub przerębel. Wyjazd rowerem bez przygód to nie wyjazd, pies jest nieodłączną częścią wypraw rowerowych.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!