Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie mojej pierwszej wyprawy

Poniedziałek, 20 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 3

...
Nie było nas w domu 7 dni. Przez pięć dni jeździliśmy. Przejechałam z moim 11 letnim synem w tym czasie 368 km. Pogodę mieliśmy bardzo dobrą. Jedynie pierwszego dnia w Tleniu, wieczorem popadało 30 minut. Potem było już tylko lepiej.  Spaliśmy na polach namiotowych (10zł osobodoba), a dwie nocki u rodziny. Mój namiot to .. yyy no name :) Nie przeciekał podczas wspomnianych 30 minut deszczu, ale wiem, że muszę zakupić coś porządnego. Na trasie spotkałam tylko jednego sakwiarza w Swornegaciach - jechał z Bydgoszczy. Jadaliśmy zwykle to co sami przygotowaliśmy,  dwa razy poszliśmy do knajpy. Nie zakupiłam kuchenki takiej jak chciałam tylko taką Dało radę zagotować wodę - nic więcej nawet nie próbowałam na tym robić. Przed wyjazdem zakupiłam sakwy crosso 2x30 l i odpowiedni do tego bagażnik massload oraz worek wodoszczelny FN 30 l. I już wiem, że sakwy crosso to najlepsze co kupiłam w ostatnim czasie. Nie musiałam się martwić o nic, żadna woda, kurz, otarcia - nic. Wiozłam na swoim rowerze (author traction sport lady) te dwie pełne sakwy oraz plecak z "najpotrzebniejszymi rzeczami i jedzeniem", Patryk na swoim rowerku wiózł namiot (3os.ciężki), śpiwór, karimaty, zapięcie roweru i flagę Kaszub :)
Był to pierwszy mój taki wyjazd gdzie "cały potrzebny dobytek" miałam na rowerze. Pakując się odrzucałam co rusz coś. A jak się okazało zabrałam za dużo ciuchów.  3 pary spodenek kolarskich - wystarczyły jedne (bo udawało mi się dwa razy pranie zrobić). Zabrałam dwie pary spodenek zwykłych - a wystarczyły też jedne. Trzy koszulki rowerowe - używałam dwóch. Zabrałam też adidasy oprócz spd - lekkie niby ale użyłam ich tylko raz - chodziłam w klapkach. Miałam jeden t-shirt - generalnie wystarczyło. Do spania getry i bluzka z dł. rękawem. Z pewnością wszystko zależy gdzie  i w jakim czasie się wybieramy. Taką samą ilość (prawie)  ubrań zabrałam dla syna: dwie pary spodenek kolarskich, dwie koszulki kolarskie, dwie bawełniane, spodenki zwykle jedne, do spania dresy, aaaa i zabralam polary - ale nie potrzebnie :))))))

Sama jazda z moim synem należała do tych nielicznych cudownych, gdzie nic nas nie ograniczało, no jedynie tyle aby dojechać przed zmrokiem tam gdzie mieliśmy spać.
Jestem pełna podziwu, że dał radę. Mimo, że dopiero co wrócił ze zgrupowania kolarskiego, chciał mocno od razu wyruszać na naszą wyprawę (tam dzienne dystanse były do 20 km max). Więc kiedy przejechał 97 km pierwszego dnia byłam pewna, że padnie i pójdzie spać - ale stało się inaczej. Oczywiście, że były chwile zmęczenia i nie chciał jechać - wtedy proponowałam porządny odpoczynek, czekoladę, colę, posiedzieliśmy w cieniu, porozmawialiśmy i było już dobrze.
Drogi jakimi się poruszaliśmy to były tylko asfalty - na te 368 km chyba tylko około 10 km to była polna droga, a 8 km drogi wojewódzkiej gdzie tiry chciały nas zabić.
Ostatni etap naszej jazdy to niedzielny odcinek Swornegacie - Brusy. Poprzednią noc i dzień Patryka bolało ucho i miał gorączkę, zrobił się wysięk i nie było wesoło - dlatego w Brusach zdecydowałam, że ostatnie kilkadziesiąt km przejedziemy pociągiem, dzięki Jackowi znałam godziny odjazdu (net mi padł w telefonie, a i bateria też już ledwo zipała). Potem prosto z dworca pojechałam z synem do pani doktor Oli (mam to szczęście)  - diagnoza: ropne zapalenie ucha, antybiotyk na 10 dni.
Oprócz tego nie fajnego zakończenia - cały tydzień był dla nas cudownym czasem. Non stop ze sobą, 24h/dobę, gadaliśmy i gadaliśmy, albo milczeliśmy będąc obok siebie. Dowiedziałam się bardzo wielu nowych rzeczy o własnym dziecku, zauważyłam to czego zwykle, nacodzień nie widzimy - przez ten tydzień mam wrażenie, że Patryk dorósł i stal się starszy, bardziej odpowiedzialny, przewidujący, wie jakie działania przyniosą jaki skutek, nie marudził,  nie złościł się - jak coś szlo nie tak - mówił o tym wprost: " mamo, ja nie dam rady, robimy przerwę", a nie wydzierał się i nie rzucał rowerem "bo on dalej nie jedzie i koniec". Podobnie przy rozbijaniu namiotu czy tez pakowaniu - nie musiałam go instruować, prosić - wiedział, co ma robić. ehhh wspaniały czas za nami :)

Cóż mogę powiedzieć więcej ? Spróbujcie !!!!

Trochę zdjęć
TRASA


Kategoria Różności



Komentarze
anetkas
| 20:13 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj GRATULUJĘ - mamie Synka, a Synkowi Mamy :)
Zazdroszczę Ci, masz już idealnego kompana na rower :) Tworzycie super rodzinkę :)
... i zdrówka dla Patryka - wiem jakie bolesne jest zapalenie ucha, dlatego wielki szacun dla niego za to że dał radę !!! Zuch chłop :)
emonika
| 10:54 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj to już wiem że mają dużo energi. ale nie sądziłam, że az tyle :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!