Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 76.00km
  • Teren 76.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienny Tułacz 2011

Sobota, 1 października 2011 · dodano: 05.10.2011 | Komentarze 7

...
Kilka słów wyjaśnień...
Tak - zgadzam się z Wami - dłuugo mnie tu nie było. Dlaczego ?
Jeszcze nie znam odpowiedzi. Fakt jest taki, że odkąd wróciłam do pracy po tak długiej przerwie trudno mi "zorganizować sobie życie na nowo" :)
Jednak powoli wychodzę na prostą.
Czego dowodem może być to iż zdecydowałam się na nocny rajd na orientację.
To co do tej pory robiłam na harpie ma się nijak do tego co się działo w nocy na Tułaczu :P Nie da się opisać. No ale po kolei.

Wyruszamy we troje: eMeneMsy czyli Monia, Monia i Marcin, w sobotnie popołudnie do Wejherowa.
Rejestracja i przebieranki, przygotowanie rowerów i ... nadchodzi nasz czas startu. GODZINA 22.15.
Wyruszamy na północ, potem odbijamy na północy wschód, odnajdujemy pkt1, wcześniej plącząc się między drogami i znajdując pkt stowarzyszone, na które nie dajemy się nabrać, spotykamy też rowery pozostawione sobie w krzaczorach, a potem po kilkudziesięciu minutach, gdzieś hen, hen za górkami spotykamy rowerzystów co tych swoich rowerków szukali...
Pkt2 też jakoś nie trudno było znaleźć, ale to co się działo na pkt3 przechodziło najśmielsze oczekiwania nas wszystkich. Kilka zespołów latało po lesie i szukało tej "trójki", trwało to dość długo i nikt nic nie znalazł.
Na domiar złego, nie dość, że nic nie znaleźliśmy to jeszcze "zgubiliśmy", tzn nie ja ani nie Monia, ale zgubił się Marcin i jakiś Jarek. Więc w nocy, w lesie słychać było chwilami wrzask: Maaaaaaaarcin, Jaaaarek... ehh było wesoło :)
Odnaleźli się chłopcy i pomknęliśmy zrezygnowani na "czwórkę".
Pchaliśmy te nasze aluminionwe rumaki po ciemnej leśnej ścieżce kiedy spotkaliśmy dwóch innych tułaczy - po wspólnych obliczeniach i dyskusjach udało się nam chyba jednak trafić na pkt3 - gdy tylko ujrzeliśmy punkt - euforia nasza sięgała zenitu. Potem już "biegiem" na pkt4.
Jednak na pkt5 zrobiło się spore zamieszanie. Może to zmęczenie, może zniecierpliwienie. Postanowiliśmy udać się już do bazy.

Trochę się przespaliśmy aby doczekać oficjalnego zakończenia.
Oczywiście wyniki były dostępne już w bazie.. i okazało się, że ta "słynna" nasza trójka to nie był właściwy pkt.
Pamiętam tę radość, jak bardzo się wtedy cieszyliśmy, że nawet do głowy nam nie przyszło pomierzyć tego dokładniej. No ale cóż - na tym polega całą zabawa :) No i piątka to już totalny nasz błąd, nasze lenistwo - szkoda gadać :)

Na 16 zespołów zajęliśmy 14 miejsce - jak dla mnie to nieistotne - nie zapomnę tej nocy do końca życia - tak samo jak mojego pierwszego Harpagana i będę do niej wracać z sentymentem.

Jedno wiem napewno, że na Wiosennego Tułacza NIE zabiorę roweru.
Tułacz to świetna impreza, ale ja rower sobie daruję w tym wypadku.
Podczas tej nocnej tułaczki zrobiłam zaledwie 30 km, a do bazy zjechałam o 6 rano. Więcej pchałam rower i wciągałam go i więcej z niego spadałam niż na nim siedziałam, ale i tak było świetnie.

Serdeczne dzięki dla Moni i Marcina.

Do zobaczenia na Harpaganie !

Jezienny Tułacz edycja moja pierwsza :P © emo


Więcej zdjęć tutaj.
...


Kategoria RnO



Komentarze
marchos
| 21:48 poniedziałek, 10 października 2011 | linkuj No widzisz :-) Ja jeszcze niedawno też nie wiedziałem, że się wybieram ;-)
Nefre
| 22:18 niedziela, 9 października 2011 | linkuj Miło Cię widzieć po dłuższej nieobecności na BS:))) Fajna relacja ...
emonika
| 06:06 sobota, 8 października 2011 | linkuj ooooooo No prosże Marchos - nie wiedziałam że w planach miałeś Harpa - a więc do zobaczenia :)
marchos
| 21:01 piątek, 7 października 2011 | linkuj No proszę jaka ciekawa relacja. Wybierałem się na Tułacza z Luszim, ale Lusziemu coś wypadło i nie pojechaliśmy. Ciekawie więc przeczytać Twoją relację. No i nie spodziewałem się, że rower będzie przeszkadzał, zamiast pomagać. Do zobaczenia na Harpie ;-) ja w tym roku pierwszy raz w życiu- na szczęście z mocną ekipą.
emonika
| 08:45 czwartek, 6 października 2011 | linkuj djk71 - Racja - klimat, atmosfera na takich rajdach nie do opisania :) Trzeba tam być.
Kosma - zobaczymy jak to będzie na wiosnę :) Czekam na Harpa ! Do zobaczenia :)
kosma100
| 06:18 czwartek, 6 października 2011 | linkuj Hmmm... ciekawe czy na wiosnę będziesz pamiętać by nie zabrać roweru, hihihihihi ;-)
Do zobaczenia na Harpie!
djk71
| 04:15 czwartek, 6 października 2011 | linkuj Takie imprezy się pamięta :-) I to nie z powodu wyniki, a... zabawy, klimatu... tego wszystkiego wokół...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!