Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1158.23 km (w terenie 363.70 km; 31.40%)
Czas w ruchu:51:50
Średnia prędkość:22.35 km/h
Maksymalna prędkość:49.00 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:72.39 km i 3h 14m
Więcej statystyk
  • DST 129.16km
  • Teren 65.00km
  • Czas 05:53
  • VAVG 21.95km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nas dwoje, nastroje, dwie, one - rozjazd jakiego świat nie widział :)

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 10

...
W końcu mogłam się wybrać na trochę dłużej na rowerowanie.
Po tych czwartkowych trzech setkach taki rozjad był wskazany.
Zwłaszcza w tak wspaniałaym towarzystwie :) Pojechałam na spotkanie do Szymbarku - potem wjazd na Wieżycę od strony krótkiej. No i oczywiście Ostrzyce:

Otrzyce i my :) © emo


Po krótkich ustaleniach obrałyśmy kierunek na Węsiory i Kamienne Kręgi. Mogłam poprowadzić trasę szosowo – ale nie mogłam się oprzeć by nie pokazać Asi trasy czerwonym szlakiem wzdłuż jeziora Dąbrowskiego. W Stężycy spotykamy kolarzy – znajomych i mniej znajomych i dalej pomykamy w górę – zaczyna padać – ale niewiele. Docieramy do Węsior przez Gapowo.

Węsiory Kamienne Kręgi i MY :) © emo


Jak tylko weszłam w te "okręgi" i inne dziwne miejsca – rozbolała mnie głowa - więc czmychnęłam stamtąd czym prędzej.

Węsiory - Kamienne Kręgi © emo


Kamienne Kręgi to miejsce gdzie był kiedyś punkt na którymś harpaganie – fajnie jest wrócić na miejsca i na spokojnie pokontemplować przyrodę.

Jezioro Długie w Węsiorach © emo


Po krótkiej przerwie udałyśmy się do Mściszewic. Potem do Kamienicy Szlacheckiej aby później dotrzeć do Chmielna. Po drodzę miałyśmy mnóstwo "doradców" – było śmiesznie :)

A w Chmielnie było już całkiem wesoło – i chyba lepiej jak nie udekumentuję tego zupełnie – tylko tak trochę.

Chmielno - Ławeczka Przyjaciół :) © emo


Nad jeziorem w Chmielnie © emo


Musiałyśmy w końcu opuścić "Ławeczkę Przyjaźni" bo zrobiła się kolejka do niej :)

Kolejny cel to Łapalice i Kartuzy. Ale nie zobaczyłyśmy tego "pięknego" zamku – ruiny.
W Kartuzach się rozstałyśmy. Asia pojechała w stronę Przodkowa, a ja do Somonina, przez Goręczyno do Ostrzyc.
I kurde nie wiem co mnie podkusiło aby wjechać na górę, którą zimą śmigają narciarze.. Myślałam, że zdechnę – ale dałam radę (nie wiem jakim cudem bo miałam już w nogach ponad 100 km) – kurde ! Ale fajny dzien no ! :)
Tego potrzebowałam – bez ścigania, bez rywalizacji – odpoczynku na rowerze.

Wyszło słońce – zrobiło się caaaaaaaałkiem wakacyjnie.
Do domu wróciłam "dwudziestką" z prędkością światła :)

Kościerzyna – Kłobuczyno – Szymbark – Wieżyca – Ostrzyce, Krzeszna – Gołubie – Stężyca, Węsoiry – Mściszewice – Kamienica Szlachecka – Wygoda Łączyńska – Chmielno – Łapalice -Kartuzy – Somonino – Goręczyno – Ostrzyce – Szymbark – Kłobuczyno – Kościerzyna
...




  • DST 35.34km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na rozjazd to za mało.

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 2

...
Wczoraj nie jeździłam. Dziś miało być więcej, ale nie wyszło.
O dziwo wsiadając na rower dzisiaj i pokonując pierwsze metry - czułam...
czułam się jak ryba w wodzie - to była pierwsza myśl jak mi wpadła do głowy. Naprawdę. Obawiałam się, że moje siedzenie zaprotestuje stanowczo - ale "przyjęło siodełko" bez żadnych, nawet najmniejszych protestów. Nogi też całkiem "bezawaryjnie" kręciły - oczywiście nie fundowałam dziś sobie żadnych podjazdów - jeżeli były to pokonywałam je bardzo spokojnie.

Trasa terenowo-szosowa - znowu odnalazłam nowe drogi i piękne jeziora w okolicach mojego miasta. Aż dziw bierze, że ja jeszcze tam nie byłam :) Fajnie tak jest pojechać nową, nieznaną drogą, zawsze wtedy się zastanawiam dokąd dojadę i jak daleko będę miała do domu. Lubię tak. :)

...




  • DST 303.28km
  • Czas 12:00
  • VAVG 25.27km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zrobiłam to !!! Moje 300 km :)

Czwartek, 7 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 39

...
A jednak – podjęłam to wyzwanie.
Wyruszyłam po czwartej rano – samotnie – na spotkanie z resztą ekipy w Przywidzu. Miałam do pokonania około 30 km. Trasa wiodła z góry, asfaltem – więc jechało się całkiem szybko. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk... myślę sobie - nie to nie możliwe abym na 28 kilometrze złapała kapcia. Jade dalej, ale przeraźliwy dźwięk jest cały czas ze mną. Zsiadam z roweru i od razu widzę, że to koniec "wycieczki": dziura w oponie aż z niej świszczy i prycha ! No jasna cholera by to wzięła no ! Ale zaraz potem mówię do siebie – nie, to nie możliwe, musi być jakieś wyjście. Dzwonię do męża (a jest po piątej rano). Przyjechał, przywiózł opony (niestety race kingi 2.0) i wymienił te moje szosowe na te bez dziury. Pomknęłam dalej - z duszą na ramieniu – co mnie jeszcze dziś spotka.
W Przywidzu dołączam do kolegów Jacka, Łukasza i Michała. Od tej chwili jedziemy już razem non stop. Kierujemy się na Grabowo Kośc., potem Wlk. Klincz, St. Polaszki, Zblewo. Po drodze oczywiście odpoczywamy i nie zapominamy o foto.

Cała ekipa :) © emo


Nie wiem jakim cudem, ale coś mnie przejechało (chyba jestem naprawdę cyborgiem, skoro tego nie poczułam) :D

Coś mnie przejechało :P © emo


Ze Zblewa do Czarnej Wody, a potem do Lubichowa jedziemy więcej po szutrach i drogach leśnych niż po asfaltach. Mapy były istotnym elementem naszej podróży.

Narada :) :) © emo


W Lubichowie "prawdziwy obiad" foto u Michała:). Po ciepłym posiłku ruszamy w stronę Gniewu. Szczerze mówiąc już dawno pobiłam swój rekord życiowy – dojeżdżając do Gniewa miałam na liczniku 180 km – i o dziwo czułam się dobrze.

Zamek w Gniewie i my :) © emo

W tle zamek w Gniewie © emo


Robiąc zdjęcia nie miałam żadnego oparacia:

"podest" do którego o mało co nie wpadłam - za Gniewem © emo


Ale co tam – widoki świetne, humory dopisywały, pogoda również. Kolejny cel – to Pelplin. Właśnie tam (chyba jak już wyjechaliśmyz niego) miałam swój pierwszy i jedyny mały kryzys – miałam już w nogach nieco ponad 200km – traciłam prędkość, nie mogłam utrzymać koła. Jednak nie trwało to długo – udało mi się znaleźć w sobie te skrywane głęboko siły (nie wiedziałam, że takie coś mam) i znowu jechałam tempem kolegów.

Przerwa :) © emo


Dotarliśmy do Tczewa - przepiękny most, wspaniały widok – no i oczywiście jeszcze piękniejszy nasz dystans jaki już pokonaliśmy.

Tczew, Wisła i most :) © emo

Tczew :) © emo

Tczew i ja :) © emo

Most w Tczewie :) © emo

Ja :) ale nie wiem już sama który to kilometr © emo



Kolejna przerwa na jedzonko – kawę, sok i ciacho. Chociaż dla Lusziego nawet najkrótsza przerwa czy postój nie stanowiło problemu aby nie zanurkować w swoim plcaku i nie wyłowić znowu czegośdo jedzenia. Luszi jadł i jechał, jechał i jadł :) No i był w rewelacyjnej formie :)

Za Tczewem płasko - jak to na Żuławach. W końcu wjazd do Gdańska, ścieżkami przez miasto, Kościerską do Osowy. Tam pożegnałam kolegów.

i koniec :) było rewelacyjnie :) © emo


Na liczniku 297 km.... Dojechałam do Chwaszczyna i miałam nieco ponad 300 :)

Cóż mogę powiedzieć.... Nie wierzę do tej pory, że to zrobiłam. Nie wiem skąd miałam tyle siły. Ale nadziwniejsze wydaje się być to, że ja cały dzień czułam się bardzo dobrze. Nie bolało mnie nic za wiele, nawet tyłek po tylu km jakoś to zniósł – nogi dziś bolą – ale bywało gorzej.
Miałam wątpliwości, ogromne. Brałam pod uwagę, że odłączę od ekipy i pojadę swoim tempem.
Naprawdę nie wiem jakim cudem mi się to udało. Wróciłam do domu – sądziłam, że padnę i nie będę mogła się ruszyć i że dziś rano to już w ogóle nie wstanę. Ale nie – czułam i nadal czuję się świetnie :)

Wyrazy uznania kieruję do Jacka – który cały czas nadawał tempo i non stop prawie prowadził nas.
Luszi już na zawsze będzie mi się kojarzył z kolarzem, który wszędzie i w każdych warunkach da radę się najeść :) A Michał to niespotykane poczucie humoru - i podejrzewam, że specjalnie jechał w ogonie czasami – żebym nie czuła się wiecznie ostatnia :)

Gratuluję chłopaki !
I dziękuję, że ze mną wytrzymaliście !

No i sama sobie gratuluję – odwagi i siły (o której nie wiedziałam, że takowa istnieje).

Pobiłam swój rekord życiowy w km – ale największym moim sukcesem jest to, że udowodniłam sobie – że dla chcącego nic trudnego – może to powiedzenie jest nieco przerysowane – bo nie było przecież aż tak łatwo, ale nie było to nie możliwe.
Więc może czas zabrać się za coś innego... ważniejszego ?


Kościerzyna - Przywidz - Zblewo - Kaliska - Czarna Woda - Szlachta - Osieczna - Ocypel - Lubichowo - Bobowo - Morzeszczyn - Gniew - Pelplin - Subkowy - Tczew - Gdańsk - Chwaszczyno

Mapka - ale już nie nanosiłam moich zmian:


...




  • DST 54.56km
  • Czas 02:03
  • VAVG 26.61km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nic więcej nie powiem...

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 3

...

"... weź się w garść !!!! a nie ciągle pier*olisz !!! ... "

INACZEJ NIE DZIAŁA ?

...




  • DST 45.37km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 21.10km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

A miało nic nie być..

Poniedziałek, 4 lipca 2011 · dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0

...
Dokładnie - nic a nic. Dziś urodziny Seby więc nawet nie liczyłam nawet na to, że popatrzę na rower. Ale.... :D Ale tak jakoś się poukładało, że dla wszystkich starczyło czasu - dla mnie też :) No i se pojechałam :)

Co tu dużo mówić. Po trudnych dniach.. tzn dniu - taki wieczór był dla mnie zbawieniem. Jutro trening - dziś totalny relaks jakiego nie pamiętam :)
Był las, kręte ścieżki, podjazdy, szybkie szutry, ale był tez owczarek kaukazki, który upatrzył nas obie na kolację... jednak obyło się bez konsumpcji :)
Powrót szosowo - aby nie natknąć się na tego ludojada :)

No i finał na rynku :)

Oj było wesoło :D

Gołubie i wieczory :) © emo


oj było potem baaaaaaaaardzo interesująco z tymi puszkami :D © emo


Brutal i Lady :DDD © emo


No i finał przy coraz to piękniejszym rynku i fontannie ma się rozumieć :) © emo




  • DST 19.00km
  • Teren 19.00km
  • Czas 00:58
  • VAVG 19.66km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Tour Gdańsk Matemblewo

Sobota, 2 lipca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 10

...
A jednak pojechałam i nawet wystartowałam w tym XC.
I nawet byłam pierwsza :) I nawet mi się spodobało.
Choć trasę miałyśmy "okrojoną" i niestety nie pościgałam się na najcięższej edycji BT. Wszystko jest do nadrobienia.

Nie mam jakoś ochoty pisać bo "zapodałam" sobie, sama osobiście i na swoje własne życzenie.. wiewiórę na łepetynkę i jakoś tak się składa, że mnie ta "wiewóra" nieco "uwiera" - a kwarantanna trwa aż trzy tygodnie ;/

I proszę mnie tu nie dołować ;P

BT Matemblewo Gdańsk 2011 - na mecie © emo


Bike Tour Gdańsk II edycja :) © emo


P.S. Kilometry to wyścig i rozgrzewka.


Kategoria Zawody