Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 55.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 21.02km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielkopolska - ciąg dalszy i powrót do korzeni :DDD

Niedziela, 1 maja 2011 · dodano: 02.05.2011 | Komentarze 3

...
A więc dalej rowerowa majówka trwa.
W niedzielę pobudka rano, biegiem na pociąg (na dworcu oczywiście prowadziłam rower) i jazda w kierunku Piły. Podróż mijała bardzo wesoło – mnóstwo rowerzystów, każdy ze swoim "planem działania" na nadchodzący dzień. Pogoda niestety nieco gorsza niż w sobotę. Ale nie było tragicznie, nie padało, słońce świeciło. Dotarłam do miejsca mojego startu, wiedziałam, że będzie ciężko - 50 km na północ non stop pod wiatr. Ale co tam – jak zabawa to zabawa.
Wyruszyłam drogą na Koszalin – miejsce docelowe Okonek – korciło mnie aby jednak zahaczyć o Złotów, ale ze względu na dość silny wiatr – odpuściłam. Jechałam z ciężkim plecakiem co mnie bardzo wyczerpało. Tuż za Piłą jadąc sobie spokojnie swoim tempem – nagle o mało co nie wpadłam do rowu ze strachu – "na koło! na koło dawaj!" - krzyknął ktoś nagle i głośno, mijali mnie rowerzyści na szosówkach, oczywiście nie było mowy abym dotrzymała im tempa choć przez chwile. Jeden z nich zwolnił – trochę pogadaliśmy – okazało się, że byli w Chodzieży na Skandii – teraz przygotowywali się na XC w Więcborku. Odjechali, a ja dalej "człapałam" swoim tempem.
Muszę przyznać, że mimo iż jechałam główną drogą jechało mi się dobrze – nie było żadnych incydentów od strony mijających mnie aut ani tym podobne. Przed Jastrowiem odpoczęłam dłużej trochę. Posiliłam się co nieco. I dalej na drogę nr 11 trzeba było ruszyć. Dotarłam w końcu na teren złotowski, ehh gdyby nie ten wiatr... No ale nic to – minęłam Jastrowie, w Podgajach już byłam "prawie" w domu. Ostatnie 7 km jechałam jeszcze wolniej niż pozostały dystans. Ale jak tylko zobaczyłam wieżę kościoła mojej miejscowości docelowej nacisnęłam mocniej na pedały i niebawem byłam u celu.

Koniec rowerej majówki miał miejsce w stronach, z którymi mam przepiękne wspomnienia z dzieciństwa. Fajnie było tam wrócić i zobaczyć wszystko z innej perspektywy.
Kolejny raz zaplanuję trasę po tych terenach bardziej terenowo.
Cieszę się, że pogoda w miarę była łaskawa, że moje "ferrari" nie sprawiało problemów, że plecak nie wywrócił mnie, że auta mijały mnie z daleka, cieszę się, że w ogóle udało mi to to przejechać.

Coś mi się zaczyna spodobać takie krajoznawcze rowerowanie po Polsce :)))

P.S. Pozdrawiam wszystkich "bajkerów" spotkanych podczas tych dwóch dni :)

Reszta zdjęć tam gdzie wczoraj.





Komentarze
emonika
| 19:19 poniedziałek, 2 maja 2011 | linkuj Jeremiks kręce, póki mogę :DDD i podoba mi sięto coraz bardziej. Co do km - i tak mnie przegonisz:)
Dynio - następna wyprawa będzie - ale gdzie i kiedy - nie mam pojęcia :)
Dynio
| 13:58 poniedziałek, 2 maja 2011 | linkuj A może następna wyprawa na Śląsk oczywiście Górny !?
jeremiks
| 13:17 poniedziałek, 2 maja 2011 | linkuj Super, super... Widzę, że kręcisz w tym sezonie na maxa... Tylko dlaczego masz więcej km ode mnie, to mi się zaczyna nie podobać ;(( Pozdrowerek Monia ;))
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!