Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rajdy/Trening/Przejażdżki

Dystans całkowity:33959.98 km (w terenie 5541.96 km; 16.32%)
Czas w ruchu:1191:44
Średnia prędkość:20.17 km/h
Maksymalna prędkość:5028.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:213 (108 %)
Maks. tętno średnie:192 (92 %)
Suma kalorii:59948 kcal
Liczba aktywności:704
Średnio na aktywność:48.24 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 38.47km
  • Czas 01:37
  • VAVG 23.80km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

... mogę.

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 12.10.2012 | Komentarze 3

...

Mogę dać Ci wszystko to, co mam
Coś, co żyje gdzieś we mnie
Na dnie samym ukryte




noooooo nastrój to ja mam.... i to jeszcze jaki.

Pojechałam sobie dziś sobie do Wdzydz. Pogoda jak na październik świetna.

wdzydze jesiennie rowerowo © emo


wdzydze jesienią © emo


Lecz muszę przyznać, że jechało mi się jakoś tak dziwnie ciężko.
Nawet powrót z wiatrem jakiś takiś nieteges.
Mimo to nie żałuję ani sekundy spędzonej na rowerze, nawet tego iż jechałam w spodenkach bez wkładki i .. no cóż. Jechało się z "pewnymi trudnościami" - ale dałam rade :D

Podsumowując - właściwie nie ma podsumowywać - od rana się pierdoliło wszystko to czegóż się dziwić, że u schyłku dnia wszystko się rozsypało tak jak nigdy dotąd.
...




  • DST 37.51km
  • Czas 01:37
  • VAVG 23.20km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie wiem co mam napisać.

Wtorek, 9 października 2012 · dodano: 09.10.2012 | Komentarze 1

...
Wkurwiające życie, ludzie, którzy "wiedzą lepiej i więcej" niż my sami o sobie.
Nikt za mnie mojego życia nie przeżyje. I to ja wiem co jest dla mnie dobre, a co złe. Jak będzie ŹLE to będę wiedziała do kogo mam mieć pretensje, jak będzie DOBRZE to też będę wiedzieć że zawdzięczam to sobie.

.. nie. nie chce mi się. nawet pisać. w dupie to mam.

Pozytywny aspekt ostatnich kilkudziesięciu godzin ?
Dzisiejszy rower.
Myślałam, że wstrzelę się między chmurki i nie popada.
No cóż - nie było tak źle.
Jednak jak potem dojechałam do domu - szybko się przebrałam żeby zdążyć po Patryka - normalnie nie wierzyłam że w taką pogodę mi się chciało dziś jeździć.

Może jutro będzie lepiej.

FOTO

&feature=fvwrel
...




  • DST 82.85km
  • Teren 82.85km
  • Czas 04:07
  • VAVG 20.13km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łapalice i nowe szlaki

Czwartek, 4 października 2012 · dodano: 05.10.2012 | Komentarze 7

...
Październikowy dzień - jeszcze słoneczny - skusił mnie na podjęcie po raz drugi wyzwania odnalezienia zamku w Łapalicach.
Udało się - i nie żałuję :) Szczerze mówiąc zamek na żywo wygląda o wiele lepiej niż na wszelkich zdjęciach czy tez filmach. Byłam tam pierwszy raz. Nie wiedziałam czy mogę wejść czy nie. Wokoło wysoki mur na kilka metrów... i jedna dziura - z bardzo dobrze wydeptaną ścieżką. Wchodzę na posiadłość od strony ogrodu, mym oczom ukazuje się ogrrromniasta budowla... normlanie czułam się jak w innym świecie. Nie byłabym sobą gdybym nie wlazła tam do środka.
Wiecie jak fajnie się jeździ rowerem po sali balowej? Albo po wielgachnych komnatach ? :D A jak się kroczy (zwłaszcza w spd) po głównych schodach w głównym holu ? hihihihi
Tak sobie siedziałam w jednej z wież i wyobraziłam sobie ... gdybym wygrała w totka... zainwestowała w ten zamek - zrobiła z tego zajebisty hotel z epoki - miałoby to wzięcie? Sądzę, że tak. Właśnie - podjęłam decyzję: będę prowadziła hotel-zamek w Łapalicach ! Ba! Będę wpółwłaścicielką i zrobię tam dla Was taką imprezę jakiej świat jeszcze nie widział! Oczywiście poruszać się tam będziemy tylko i wyłącznie na rowerach - tzn na aluminiowych rumakach :D
Dobra - koniec tego dobrego.
Trzymać kciuki za moją wygraną w totka :)

No a na powrocie w Ostrzycach - weszłam do pub'u na dobrego grzańca. Tego mi brakowało. W sumie nie było zimno - ale mając w nogach paredziesiąt km w jesienny poranek taki grzaniec nie jest zły :)

A to parę zdjęć z wyprawy :)


ja: łapiąca ostatnie promyki słońca (te ciepłe) :P © emo


zamek w Łapalicach © emo


zamek w łapalicach.... widmo ? © emo


normalnie mi sie tam podobało - zamek w łapalicach © emo


fajne widoki - zamek w łapalicach © emo


dobry grzaniec na koniec mmmm niam - tylko samo foto grzańca gdzieś sie zawieruszylo © emo

...




  • DST 11.00km
  • Teren 11.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jakieś zabłąkane km przedmaratonowe i po.

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 02.10.2012 | Komentarze 0

...
Jakaś tam rozgrzewka i potem dojazd do domu po maratonie - to chyba te zbłąkane malutkie km.

Powinnam coś dokończyć... scenariusz jest już napisany - tyle, że w głowie.
A to dobry podkład muzyczny pod niego...

&feature=player_embedded

Wszystkie tamte dni teraz przeminęły ale jedna rzecz jest prawdziwa
Kiedy patrzę, dochodzę do wniosku, że wciąż cię kocham
Wciąż cię kocham

...




  • DST 15.71km
  • Czas 00:42
  • VAVG 22.44km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie piszę nic bo mi zniknęło trzy razy

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 5

...
Pisałam kilka razy i zawsze mi zwiało.
Teraz pewnie też tak będzie - napiszę i mi zniknie.
Chciałam podzielić się moimi spostrzeżeniami że nie zawsze deszcz i wiatr to fatalna pogoda - mi akurat w sumie było na rękę, że w niedzielny wieczór popadało - mogłam przynajmniej sprawdzić czy bluza którą dostałam na skandii faktycznie działa tak jak trzeba. No i działa :D
Nie pośmigałam więcej bo było tak ciemno że nie widziałam nawet chodnika i ddr.
A lampek nie miałam.
Musze se baterie kupić.
...




  • DST 88.00km
  • Teren 88.00km
  • Czas 04:24
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skandia Maraton Kwidzyn 2012

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 13

...
No i po zawodach....
Ile mnie to kosztowało to wiem tylko ja sama....
Poszłam za ciosem - bo głupio by było zmieniać dystans z GrandFondo na Medio.
Biorąc pod uwagę, że kiedyś zaczynałam od Medio, potem Mini to tegoroczny największy dystans był chyba szaleństwem. No ale cóż :)
Drugi start w tym roku na skandii i jednocześnie ostatni przyniósł mi pierwsze miejsce w tej edycji i drugie w generalnej klasyfikacji. Tylko, że moim zdaniem prawdziwe ściganie dla kobiet i prawdziwa rywalizacja odbywa się na tym średnim dystansie. Może za rok tak właśnie będzie.

Rano pogoda nie zachęcała do wyjścia nawet z domu, a co dopiero do wystartowania na maratonie.
Na szczęście nie padało - fakt było zimno, jednak nie było tak źle.
Trasa niby płaska, ale piachu od cholery, no i wiatr. Poza tym po pierwszej pętli chciałam zejść z trasy, bolał mnie brzuch jak jasna cholera, potem nerki - myślałam, że zdechnę tam. Na 45 kilometrze zobaczyłam Marcina - mówię, że schodzę z trasy, że nie daję rady, że wszystko mnie boli.... Jak On się na mnie wydarł, jak zaczął się drzeć na mnie, że nie mam ściemniać, że dam radę, że mam jechać dalej i że zawsze mogę dać z siebie więcej... Nożesz kurwa mać.... Tak się wkurzyłam, że jednak pojechałam dalej. Byłam tak zła, że.... ehhh.
Potem dziękowałam za taki doping bo gdyby mi tylko powiedział " ok to schodź z trasy, nie jedź dalej" - nie pojechałabym, przerwałabym wyścig i.... dopiero wtedy miałabym wkurw totalny, że nie dałam z siebie jeszcze więcej.
Tak jak Marcin mi powtarza - "to nie prawda, że do trzech razy sztuka - zawsze można dać z siebie więcej" - słowa pułkownika amerykańskiej armii VII Brygady Kawalerii Powietrznej.

Drugie kółko - najdłuższe 45 km w moim życiu. Byłam pewna że jestem ostatnia.
Na około 60 kilometrze dogoniła mnie Asia - złapała gumę na pierwszym kółku - chwilę śmigałyśmy we dwie. Potem Ona pojechała swoim tempem.
Myślałam że ten maraton nigdy się nie skończy - nie bolał mnie już brzuch, ale nerki to chciały wyskoczyć chyba ze mnie. Miałam naprawdę dość.

Wjechałam na metę - nie mogłam znowu oddychać, brakowało mi tchu.. kurde...
Tak sobie myślę - masz to na własne życzenie - jedziesz, płacisz - za to kurde żeby się zmęczyć.

Ale potem już było tylko lepiej :)

Nie sądziłam, że zdobędę się kiedykolwiek na ten najdłuższy dystans. Zawsze chciałam spróbować. No i zrobiłam to drugi raz. Co będzie w nowym sezonie? Nie wiem. Z pewnością będę jeździć na rowerze :)

Dziękuję za doping, za wsparcie od ludzi których nawet nie znałam - bo na swoich nie ma co liczyć.

Dzięki dla tych, którzy byli ze mną i dla tych, którzy dobrze mi życzyli.

P.S. Odeszłam z KSR.

Do zobaczenia !

Skandia Maraton Kwidzyn 2012 sektor © emo


Skadia Maraton Kwidzyn 2012 © emo


Skandia Kwidzyn 2012 ostatnia edycja © emo


Skandia Maraton 2012 klasyf. generalna © emo


"pucharek" skandiamaraton 2012 © emo


medalik :d skandia maraton lang team © emo


&feature=plcp
...




  • DST 36.04km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 24.86km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świetne spotkanie " po latach", a na deser krótka wymiana zdań z pewnym "patrolem" :)

Środa, 19 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 2

...
Tak jak mi sie nie chciało dziś na rower wyjść to tylko ja wiem.
Ale to uczucie jakieś takie dziwne - bo chciałam i nie chciałam.
Tzn na początku nie mogłam - bo są też inne sprawy - ważniejsze niż rower.

W końcu przebrałam się "w obcisłe" i .... właśnie.... gdzie tu jechać ?
Kierunek Stężyca. Na Kartuskiej - niespodzianka - spotkałam moją koleżankę, której daaawno nie widziałam, a która notabene w jakimś stopniu "zaraziła" mnie rowerowaniem. Pamiętam mój pierwszy podjazd na Wieżycę od strony torów - to właśnie było z Mariolą. Myślałam, że zdechnę tam - a ona tak lekko i diabelnie szybko tam wjechała. No cóż - ciekawe jakby to było dziś :)

Do Stężycy dojechałam sama - miałam dziś cholernie mało czasu - potem na Zgorzałe i dalej kierunek Gołubie. Ale gdzieś tam w lesie se skręciłam w prawo.... hmmm lubię takie nieznane drogi.... ale jak mam czas i jak jest widno. Obawiałam się, że zostanę w tym lesie kurna do rana. Planowałam wyjechać na szosę Gołubie-Stężyca i tak też się stało. W końcu :)

Ekspresowo do KS. Po drodze krótka wymiana zdań z Panem Policjantem z patrolu, który mijałam wcześniej. Coś mi marudził, że słabo mi idzie. Nożesz kurna jego mać ! :) Niech sobie sam spróbuje pośmigać ! No. :)

Wjazd do miasta i..... znooooowu to samo - ludzie mają w dupie rowerzystów i ścieżki dla rowerów. QRWA ! Święte krowy !! wrrrrrrrrrrrrrr

Dobra. Koniec. Nie ma sensu się wściakać. I tak nic nie zmienię....

Dobranoc.

W sobotę Skandia Kwidzyn..... masakra... Grand Fondo 88 km terenu...
Co to będzie ?!
...




  • DST 18.48km
  • Czas 00:53
  • VAVG 20.92km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sala samobójców = kościerskie drogi, chodniki i ddr'y.

Wtorek, 18 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 2

...
Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam po raz kolejny, że ludzie w KS to jakieś niedouczone istoty co nie potrafią korzystać z chodnika, ddr i drogi.
Myślałam, że zejdę z roweru i przypier....dole jednemu i drugiemu gamoniowi co nie wie że JEŹDZI SIĘ PRAWĄ STRONĄ ŚCIEŻKI, albo że wyprzedza się po lewej stronie i że NIE JEŹDZI SIĘ PARAMI na i tak wąskich tych kościerskich ddr'ach. To była jakaś totalna porażka ta moja wczorajsza przejażdżka. Ludzie jacyś tacyś otumanieni czy coś. Miałam dość.

Ja nie wiem kiedy ja mam pośmigać przed tym Kwidzynem.... :(
...




  • DST 72.32km
  • Czas 03:00
  • VAVG 24.11km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Ta, która swym blaskiem przyćmiewa wszystkie inne" pląsała dziś między kroplami deszczu

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 0

...
Tak pląsała, że nie zmokła nic a nic.
Pojechałam se w końcu (bo od rańca nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić poprzez te durną pogodę) do Bytowa. Jutro zawody w Lęborku - miałam jechać lajtowo no i jechałam tak sobie spokojniutko.
Zdjęcia są - ale nie mam "siły" aby je zgrać teraz.
Po wizycie na zamku pojechałam coś zjeść. Gorąca zupa w ten dzień była trafionym wyborem.
Powrót z wiatrem - więc było lżej, mimo że sił mniej.
Czas spać.
Jutro lęborskie XC. Zobaczymy co mi tam z tego ścigania wyjdzie.

A na dobranoc to co lubię :)
&feature=g-vrec

...




  • DST 60.65km
  • Teren 60.65km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wygonin i poszukiwania szałasu :)

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 12.09.2012 | Komentarze 10

...
Normalny dzień w pracy, siedzę za biurkiem, ktoś puka do drzwi:
- Pani Monika ?
- Tak to ja.
- Proszę to przesyłka dla Pani - i zostaje wręczony mi bukiet róż.
- yyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.... yyyyy dzię..... kuję...
- Dowidzenia, życzę miłego dnia.
- yyyyyyyyyyyy..... do.. dowidzenia..

Nie byłam w stanie nic powiedzieć....
Poranek zaskakujący jak nigdy w życiu... do dziś nie wiem od kogo te kwiaty.
Nie mam urodzin ani imienin ani nie przypomina mi się żadna rocznica...

czyje to - ktoś mi powie ????????? © emo


Po pracy musiałam jakoś odreagować - nie to że było mi aż tak źle - ale pogoda zachęcała a i czas był na to aby pokręcić. Postanowiłam wyruszyć na poszukiwania "zaginionego szałasu" - obawiałam się nieco, że za chwile, to ja będę tą zaginioną. Ale trafiłam w końcu :) Póki co tylko do wioski - dalej po piwnej przerwie jakoś ulotniła się ochota na dogłębną penetrację tamtejszych lasów.
Pokręciłam się tylko po wiosce, próbując dostać się na brzeg pobliskiego jeziora - jednak nie było to wcale tak proste - brakowało tylko kurna drutów kolczastych - wszędzie "jebitne" tablice "zakaz wstępu, teren prywatny".. ehhh

Wole te swoje Kaszuby :)

trafiłam a podobno miałam zabłądzić ;p © emo


relaksowo mimo żę samotnie © emo


Wygonin.... wszędzie kurna wszystko prywatne i nigdzie dojść nie mogę © emo



...