Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 40.13km
  • Czas 01:35
  • VAVG 25.35km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

To było to !!!

Czwartek, 24 marca 2016 · dodano: 24.03.2016 | Komentarze 0

...

W związku ze zbiegiem różnych okoliczności - polazłam dziś na rower.

Nie był to zwykły "rower", ale normalnie  t r e n i n g  - tak !!! Właśnie! 

Monika i trening - wiem, zapomniane pojęcie zupełnie, ale.... nie nie umarnięte.

Schodząc do garażu  nie miałam nawet planu gdzie jechać - z minuty na minutę, jak już siedziałam na siodełku - postanowiłam, że pojadę "tak jak kiedyś" :)


Udało się !

 Udało się mi. I nikt mi tego nie zabierze :)

 Było cudownie.


Na powrocie spotkałam dwóch takich wariatów jak ja - jeden chyba to był totalny wariat bo jechał bez kasku i w krótkich spodenkach (8 stopni) - może tak lubi, nie wiem, ale wiem, że jego kolana tego nie lubią.


Kocham takie popołudnia :)


Kościersks obwodnica - trasa Kościerzyna-Wdzydze
Kościersks obwodnica - trasa Kościerzyna-Wdzydze © emonika
...




  • DST 36.06km
  • Czas 02:19
  • VAVG 15.57km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Sarbsko wkoło

Niedziela, 20 marca 2016 · dodano: 20.03.2016 | Komentarze 5

...

Z tej całej eksploracji naszego wybrzeża, zrobiło się tylko nieco ponad 30 km.
Wyruszyliśmy z Sasina na zachód w kierunku Łeby, północnym brzegiem jeziora Sarbsko. Jak dla mnie początek super, ale potem z każdym kilometrem czułam się coraz gorzej - nie wiem czy to skutek wczorajszej przejażdżki, czy może tego że nie spałam prawie w nocy - nie wiem.
Dopiero w drodze powrotnej jakoś przybyło mi sił - pewnie po przerwie w knajpce w Łebie.
Powrót z wiatrem - plan zakładał dojazd do Lubiatowa albo jeszcze dalej, ale tym razem Marcin odpuścił i powiedział, że darujemy sobie dalsze rowerowanie i tym samym zakończyliśmy jazdę na dwóch kółkach, po czym udaliśmy się do Restauracji u Ewy na znakomity żurek - mniam :)

Na szlaku nie spotkaliśmy żadnych rowerzystów - jedynie w mieście w Łebie minęliśmy mała grupkę szaleńców rowerowych :)
Poza tym nie wiem czy szlakiem R10 można się aż tak mocno zachwycać - ja mam mieszane uczucia - być może wynika to z tego że "to nie był mój dzień", ale jak sobie pomyślę, że mam między innymi po takiej ścieżce jechać z synem z sakwami etc - to nie wiem czy to będzie takie przyjemne.

Początek prawie
Początek prawie © emonika
Jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka
Jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka © emonika

Jezioro Sarbsko
Jezioro Sarbsko © emonika
Pewnie latm ktoś szukał i szukał tego różowego pantofelka
Pewnie latem ktoś szukał i szukał tego różowego pantofelka © emonika
Fantastyczny dzbanek - że ja jeszcze czegoś takiego nie mam ?
Fantastyczny dzbanek - że ja jeszcze czegoś takiego nie mam ? © emonika
Ciekawe gdzie moge takie coś kupić
Ciekawe gdzie moge takie coś kupić © emonika
Ale ściema
Ale ściema © emonika
W drodze
W drodze © emonika
W drodze
W drodze © emonika
Obiad w restauracji u Ewy w Sasinie - mniam :)
Obiad w restauracji u Ewy w Sasinie - mniam :) © emonika
...




  • DST 50.03km
  • Czas 02:43
  • VAVG 18.42km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Orla

Sobota, 19 marca 2016 · dodano: 19.03.2016 | Komentarze 2

...

Sobotni przedpołudniowy  rower był "właściwą realizacją", mile rozpoczętego w piątkowy wieczór weekendu.

Tym razem wcale nie pojechaliśmy do Wdzydz tylko na południowy wschód od miasta.

Pierwsze kilometry (jeśli nie metry) były dla nas baaaaaaardzo trudne i już szukaliśmy skrótów do domu.

Niemniej jednak wiatr w plecy jakoś tak pomagał nam, że pokonaliśmy trasę, którą zaplanowałam.


Na półmetku w Orlu odwiedziliśmy naszych dobrych znajomych, po krótkiej przerwie trzeba było śmigać z powrotem.

 I tu już nie było tak łatwo. Wiatr znacznie zmniejszył naszą prędkość, ale nie jechało się źle.

Niby nie daleko od domu, a znów okazało się, że odkryliśmy nowe, nieznane wcześniej trasy. Droga z Orla, poprzez Chrztowo do Niedamowa okazała się całkiem niezła (nie mówię o stanie nawierzchni). Trzeba tam wrócić  w maju, kiedy wszystko zacznie budzić się do życia i pokryje cudowną zielenią.


Dzień bardzo udany. Mimo wiatru bardzo zimnego, na powrocie znacznie utrudniającego jazdę  - mi jechało się świetnie.

Dobry podkład pod jutrzejszą eksplorację naszego wybrzeża. :)

 
MAPA TRASY

Wspaniała trasa
Wspaniała trasa © emonika
Słońce nam dotrzymywało towarzystwa
Słońce nam dotrzymywało towarzystwa © emonika
...





  • DST 16.50km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po mieście, po pracy x2

Środa, 16 marca 2016 · dodano: 17.03.2016 | Komentarze 2

....

Krótka przejażdżka  - po mieście niestety. Piękna, słoneczna pogoda zachęcała na rower przez całe 8 godzin siedzenia za biurkiem.  Za późno na jakieś tam wycieczki w las - zanim wróciłam z pracy, zanim robiłam obiad, była 17.00. W planie miałam jakieś 20 ponad km. Ale musiałam wracać szybciej.


 Mam nadzieję,  że weekend będzie dla mnie bardzo rowerowy - bo inaczej umrę. Ale mogę też umrzeć od nadmiaru km :D tfu tfu .

No i cały czas martwi mnie rower Patryka.... nie wiem co lepsze.. naprawiać czy kupić "nowy" używany.
....




  • DST 21.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z synem i zaległość

Niedziela, 13 marca 2016 · dodano: 13.03.2016 | Komentarze 3

...
Kilometry z dwóch dni - ze środy gdzie mi rowerowanie nie wyszło zupełnie z powodu pogody i z dziś gdzie więcej km tez nie dało się zrobić z powodów innych niż pogoda.

Patryk zachwycony dzisiejszą przejażdżką, ale to chyba z powodu tego że śmigał na moim rowerze - a ja na jego  - co nie było ani przyjemne ani fajne (ta moja jazda na jego rowerze) - generalnie to ruina a nie rower.... Cas zabrać się za niego.
I to całkiem poważnie.

 
Az się krzyczeć chce
Az się krzyczeć chce © emonika
Synek :)
Synek :) © emonika
Wiosenna przejażdżka
Wiosenna przejażdżka © emonika
...




  • DST 63.59km
  • Czas 03:50
  • VAVG 16.59km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leśno-Laska-Swornegacie

Niedziela, 6 marca 2016 · dodano: 06.03.2016 | Komentarze 7

...

Po wczorajszym rajdzie postanowiłam niedziele też spędzić na rowerze. Pogoda z rana super, prognozy takie sobie. Plan był na Lębork i Stilo, ale sie pozmieniało. Dziś razem z Marcinem postanowiliśmy pojechać na zachód.
 Start w Lubni.

Niesamowite tereny, wspaniałe krajobrazy no żyć nie umierać. Jechaliśmy szlakiem, który na viewranger miał nazwę GRW - ni cholery nie wiem co to znaczy  - ale było super !

Było i słońce i deszcz, ale najważniejsze że było nam ciepło - no w końcu !!!
Trafiliśmy do Stanicy Wodnej PTTK gdzie latem spędziłam kilka fajnych dni pod namiotem. Dziś to miejsce wymarło na śmierć.
W Swornegaciach zrobiliśmy sobie przerwę. Powrót do Leśna i Lubni w mżawce, ale było OK.

Nieco pozmieniałam trasę, którą narysowałam tuż przed wyjazdem, ale przecież to nie jakiś tam rajd na orientację, aby się pilnować , najfajniesze w tym wszystkim jest to że można sobie pojechać tam - gdzie nas oczy poniosą :) A że potem trzeba nadarbiać - no cóż, taki urok :)



Rycerz
Rycerz © emoJedziemy
Jedziemy © emo
Nawadniane łąki
Nawadniane łąki © emo
W drodze g
W drodze g © emo
W drodze
W drodze © emo
W drodze
W drodze © emo
PTTK nad J Witoczno - latem tam stał mój namiocik
PTTK nad J Witoczno - latem tam stał mój namiocik © emo
W kierunku Zbrzycy
W kierunku Zbrzycy © emo
Kręgi w Leśnie
Kręgi w Leśnie © emo

Mapa trasy
...




  • DST 79.27km
  • Czas 04:13
  • VAVG 18.80km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Panina Góra beze mnie

Sobota, 5 marca 2016 · dodano: 06.03.2016 | Komentarze 9

..
Wolna sobota i ja, więc czmychnęąłm sobie do Tczewa - czyli do Asi i Wiesia na rajd z grupą tczewską. Marcin został w domu "z ważnych powodów", które zaowocowały wieczorem, ale o tym później.


Celem naszej wycieczki była Panina Góra  najwyższy szczyt na Kociewiu. Trasa wiodła - nie wiem jak - nie musiałam nawigować, więc jechałam sobie tak jak cała grupa, prowadząc nader ważne konwersacje nt czy brać kalafior czy może warzywa na patelnię na nasze ognisko :D
Nie wnikajcie o co chodzi - bo sama się pogubiłam.

W Wolnym Dworze w końcu udało nam się spotkać z Endrju'em :) Endrju to taka nasza zagubiająca się owieczka, a to się zgubi na szlaku hutniczym, a to znów gdzieś indziej popadnie w tarapaty, na szczęście tym razem udało mu się nas zlokalizowąć i trafić w dziesiątkę. W Szczodrowie nastąpiły oficjalne ceremonie przywiatania Zagubionego Endrjego, po czym ruszyliśmy dalej.

Po dotarciu do miejscowości Więckowy okazało się, że nie jestem w stanie zrobić nawet kilku kroków do Asi aby powiedzieć, że dalej nie jadę, bo.. bo właściwie nie wiem bo co, ale wiem że nie miałam sił aby nawet stać. Na szczęście obok była knajpka, w której mieliśy się zatrzymać po "zdobyciu góry", więc sobie tam pokuśtykałam razem z Maciejem (?) i poczekaliśmy na ekipę, aż sobie wrócą.
Zamówiłam gulasz węgierski i herbatę - odpoczęłam, zjadłam, zrobiło się nieco cieplej, dolegliwości zaczęły ustępować. Na nerwy działał mi lokalny hazardzista co non stop wygrywał w tym dziwnym automacie. A jak zagrał jego kumpel to przegrał :D

W końcu dotarłą do nas reszta ekipy, ale ja musiałam się zbierać do domu - tzn do auta. Tak też zrobiłam. Zaczęło robić się szaro, a ja nie miałam tylnego światła, Maciek chciał mi oddać swoją lampkę, ale odmówiłam. Jakoś musiałam sobie poradzić.
Dotarłam do Tczewa po zmroku. Samopoczucie nie pozwalało na prowadzenie auta, musiałam coś z tym zrobić - udało się i bezpiecznie wróciłam do domu.

...... a w domu.. wjeżdżam na podwórko, brama otwarta, rowerem też się ktoś zajmuje, wchodzę na górę, kolacja na stole, wino otwarte - migiem wskoczyłam pod prysznic, po czym usiadłam sobie z moim M. do stołu.
Cudny dzień, cudowny wieczór mimo pewnych perturbacji :)


Początek drogi po rzepaku
Początek drogi po rzepaku © emo
Ciąd dalszy drogi porzepakowej
Ciąd dalszy drogi porzepakowej © emo
Droga porzepakowa
Droga porzepakowa © emo
Most gdzieś
Most gdzieś © emo
Dwa ziomy :)
Dwa ziomy :) © emo
Całą ekipa sobotniego rajdu
Całą ekipa sobotniego rajdu © emo
Lokalny hazardzista
Lokalny hazardzista © emo

Podziękowanie od Asi i Wiesia
Podziękowanie od Asi i Wiesia © emo

Powrót do Tczewa
Powrót do Tczewa © emo
...




  • DST 70.10km
  • Czas 04:00
  • VAVG 17.52km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Sierakowic i ViewRanger

Sobota, 20 lutego 2016 · dodano: 20.02.2016 | Komentarze 11

...

Wolna sobota, tydzień temu nieudany rajd więc dziś musiało się udać. 
Pobudka niby o 7.00 ale wstałam trochę później. Generalnie to chciałam sprawdzić jak w terenie działa ViewRanger - no i jak dla mnie bomba! Ale o tym później. 
Wyruszamy dość wcześnie chyba coś  około 8.30 - w Sierakowicach jesteśmy o 10.00 - więc  jest jeszcze rano :) i nie wiemy czy będzie otwarta knajpa którą chciałam odwiedzić, a w której jadłam kiedyś dobry żurek. Na szczęście wszystko działa - mimo wczesnej pory. Zmarzliśmy przez te półtora godziny i to dość porządnie, było minus dwa - jedyne dobre, że jechaliśmy z wiatrem, za to wiadomo jaki powrót nas czeka. Posiedzieliśmy w restauracji tyle aby się ogrzać i wysuszyć ciuchy - wcale nie było tam tak ciepło, bo Pani dopiero co otworzyła lokal i wlączyła ogrzewanie. Po odpoczynku czas w końcu ruszyć w drogę powrotną. Wiedzieliśmy co nas czeka - tak nam się wydawało  (że niby pod wiatr, tak tak, pod wiatr, ale to po czym jechaliśmy tego by się nikt nie spodziewał).
Polecam za Mrozami skręcić na Przylesie i kierować się ma Mojuszewską Hutę, a potem na Borzestowo - "cuuuudownie było" , czegoś takiego dawno nie widziałam, a tym  bardziej nie jechałam po takim błocie, pod wiatr i pod górę - cud, miód malina, palce lizać - dobrze że żeśmy nie pieprznęli tych rowerów w rów. Gorąco nam było jak nigdy wcześniej i nigdy później tego dnia. Pocieszające było to ze ziemia z rana była nieco zmrożona - nie wiem czy po kolana byśmy nie szli wtedy przez ten odcinek. Dotarliśmy do Borzestowa cali i zdrowi, ale niemiłosiernie brudni :) 
Wracając do aplikacji ViewRanger - jak dla mnie (póki co) jest to optymalny "program", który potrzebuję i mnie zadowala - dzięki Asia ;)
Nie mam kasy na garminy czy coś tam - a to jest dla mnie wystarczające. 

Dzień udany, szkoda że z rana nie było tak ciepło jak na powrocie. 
Z utęsknieniem czekam na lato. No może nie na lato, od razu, ale na nieco wiosenniejsze dni. 

mapa ?


Z okna restauracji w Sierakowicach
Z okna restauracji w Sierakowicach © emo
Ołtarz Papieski w Sierakowicach
Ołtarz Papieski w Sierakowicach © emo
Ks B. Sychta w Sierakowicach
Ks B. Sychta w Sierakowicach © emo
Sierakowice
Sierakowice © emo
Wszędzie pelno blota
Wszędzie pelno blota © emo
Non stop oto sam
Non stop oto sam © emo
To juz Steżyca
To juz Steżyca © emo
To chyba gdzieś na końcówce
To chyba gdzieś na końcówce © emo
...




  • DST 26.54km
  • Czas 01:19
  • VAVG 20.16km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rajd - miał być, ale się skończył zanim zaczął.

Sobota, 13 lutego 2016 · dodano: 14.02.2016 | Komentarze 13

...
Rajd do Rezerwatu Przyrody Bursztynowa Góra z grupą fajnych ludzi z Tczewa - no żyć nie umierać.
Rano pobudka tak samo w sumie jakbym wstawała do pracy, śniadanie, pakowanie i myk do garażu po rower. I już jestem w drodze. Im dalej na wschód tym gorzej pod względem pogody - w Kościerzynie świeciło słońce, a już w Skarszewach jedna wielka śnieżyca :) No cuuudownie ! Na miejscu w Tczewie spotykam grupę starych jak i nowych znajomych, po przywitaniu się, śmigamy na trasę. 

Miał być parowozik, miało być miło i przyjemnie, owszem było - do pewnego momentu. Na dwudziestym kilometrze usłyszałam huk i to był koniec mojej jazdy. Dziura w oponie uniemożliwiła ot tak po prostu wymianę dętki. Dzięki pomocy wspaniałych ludzi co jechali ze mną udało się załatać oponę, ale już nie podjęłam się jazdy z grupą, tylko czmychnęłam do najbliższego miasta, a stamtąd na pociąg do Tczewa. Gdybym była sama, pewnie bym sobie tak spacerowała z moją Lady. Nie wiem jak i komu mam dziękować, bo nawet nie wiem kto mi pomagał - wiem tylko że na dobre 40 minut "zatrzymałam" cały rajd. Niemniej jednak po rozmowie z Asią wiem, że nikt nie ma do mnie pretensji (chyba).

Tak bardzo czekałam na ten dzień  - a tu masz.. jak widać nie było mi dane.
p.s. nie jest fajnie jechać bez tylnego hamulca :)

Czas kupić nowe opony - i wg porad wszelakich nie mają to być race kingi :)


Gdzie ja kurcze jadę ?
Gdzie ja kurcze jadę ? © emo

Coraz zimniej - masakra
Coraz zimniej - masakra © emo
Część grupy
Część grupy © emo
To był czołg rowerowy
To był czołg rowerowy © emo
Piekny pieseł
Piekny pieseł © emo
Był huk niesamowity
Był huk niesamowity © Opatrunek
Opatrunek © emo
Opatrunek mojej Lady
Opatrunek mojej Lady © emo

Do domu
Do domu © emo

Przed Pszczólkami
Przed Pszczólkami © emo

Przystanek Pszczółki
Przystanek Pszczółki © emo
Moja biedna kochana
Moja biedna kochana © emo
...




  • DST 58.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Stolemy bez GS'ów

Niedziela, 7 lutego 2016 · dodano: 08.02.2016 | Komentarze 2

...
Drugi dzień rajdu tym razem w mniejszym gronie, ale równie przyjemnie, tym bardziej, że pogoda była cudowna. Pełne słońce, osiem stopni na plusie no żyć nie umierać. 
Pojechaliśmy w kierunku Skwieraw, aby potem dojechać do Studzienic, niestety nie śmigaliśmy znaną mi trasą co mnie nieco podniosło ciśnienie bo Marcin nie chciał mnie "oświecić", potem już wiedziałam gdzie jestem  i jechało się lepiej. Dotarliśmy do Kłączna, potem jechaliśmy wzdłuż jeziora na południe - całkiem niezła traska. Na przesmyku nastąpiła mała narada - jechać na poludnie dalej, za zachód może czy na północ znów :D Porobilismy takie zygzaki na mapie, że wyszedł z tego jakiś  piesek

Dotarliśmy do bazy jakoś po 16.00 - ale pewnie trwałoby to dłużej gdyby  Wiesiek nie użyczył mi dętki, moja spuszczala powietrze i trzeba było pompować do dwa km. 
Po zapakowaniu rowerków udalismy sie na obiad do knajpy w Lipuszu. Potem już prosto do domu. 

Świetny weekend :) Dziekuję wszystkim, z którymi rowerowałam przez te dwa dni jak i tym z którymi prowadziłam dłuuugie konwersacje nocno-korytarzowe :)


Jak w tytule
Jak w tytule © emo
Jezioro Ryńskie
Jezioro Ryńskie © emo
Z rana bylo nas więcej
Z rana bylo nas więcej © emo
Kolejny raz w tym samym miejscu
Kolejny raz w tym samym miejscu © emo
Męska część niedzielnej jazdy
Męska część niedzielnej jazdy © emo
Nasz peleton
Nasz peleton © emo
Monika bez Marcina
Monika bez Marcina © emo
Monika i Marcin :)
Monika i Marcin :) © emo
Jezioro Studzieniczno
Jezioro Studzieniczno © emo
No i trzzeba bylo naprawiać
No i trzzeba bylo naprawiać © emo
...