Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 11.00km
  • Czas 00:46
  • VAVG 14.35km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rycerze i rower

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 5

...
Dziś delikatnie, spokojnie, nawet baaaardzo spokojnie.
Pojeździłam niewiele, tylko aby sprawdzić rower po odebraniu z serwisu: nowa piasta, obręcz, linki, klocki etc.
Zobaczymy jak Lady poradzi sobie jutro na maratonie.
Pojechałam na Rynek miasta, a tam jakaś impreza czy coś, w każdym razie trwała właśnie walka średniowiecznych rycerzy - nawet interesujące było. Po lekkim orzeźwieniu złocistym napojem udałam się odstawić rower i zapakować go do jutrzejszej podróży.

Trzymać kciuki ! Jutro od 11.00. :)


p.s. mam zdjęcie z tegoż pojedynku - wkleję później




  • DST 63.51km
  • Czas 02:20
  • VAVG 27.22km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 142 ( 70%)
  • Kalorie 1832kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie jestem kamikadze

Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 13.05.2011 | Komentarze 2

...
.. choć "poszłam" na szosę dziś znowu.
Wczorajszy napad na bank "leśna jama" i obłowienie się czystym spokojem tak mnie naładowało optymizmem, że jednak dziś udałam sie na szosowy trening.
A że dziś trzynastego/piątek - pomyślałam, że jak mnie dziś nic nie "trzepnie" to już gorzej na szosie nie powinno być niż bywało.
Jednak może to nie było takie do końca "prawdziwe" bo nie wybrałam się dziś sama, tylko z mężem. I może dlatego, że oboje "rządziliśmy" prawym pasem - nic nas złego nie spotkało. Dotarłam do domu "cała i zdrowa" i bardzo zadowolona z pokonanego dystansu. Przed niedzielnym maratonem taka jazda jak dziś była mi potrzebna.

Ehhh, kurcze jak pięknie jest na tych kaszubskich drogach... Trzeba się tam wybrać wgłąb, tak bardziej turystycznie :)


Po Kaszubach - przy jeziorze Raduńskim © emo


Trasa: K-na>Stężyca>Klukowa Huta>Brodnica Górna>Brodnica Dolna>Ostrzyce>Wieżyca>Kłobuczyno>Kaliska>K-na




  • DST 33.38km
  • Teren 33.38km
  • Czas 01:43
  • VAVG 19.44km/h
  • HRmax 196 ( 97%)
  • HRavg 154 ( 76%)
  • Kalorie 1430kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chcę widzieć jak pieści Cię wiatr

Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 6

...
Tylko ja. Byłam. Wszystko moje. I tylko dla mnie.

Rower to całkiem przydatne narzędzie, do wielu spraw.

Nie miałam za wiele czasu, ale TO wystarczyło. Na razie.




Tu lepsze nagranie

A to dzisiejsza mini trasa:




  • DST 60.20km
  • Czas 02:16
  • VAVG 26.56km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • HRmax 187
  • HRavg 153 ( 75%)
  • Kalorie 1888kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Będę strzelać do TIRów

Wtorek, 10 maja 2011 · dodano: 10.05.2011 | Komentarze 14

...
Słowo daję, zacznę choćby kamieniami w nich rzucać.
Mam pecha - ewidentnie mam pecha, jak nie kuźwa golfy dwójki to pier*olone TIRy.
Zepchnął mnie do rowu, ciągnik siodłowy 30 cm ode mnie, a naczepa 10 cm i bliżej i bliżej i bliżej, w końcu złapałam pobocze i wylądowałam w rowie.

Nie, nie będę bluźnić i ku*wa przeklinać, nie będę się wku*wiać na pier***onych ***jów, nie będę.
Nie będę klnąć wniebogłosy nawet po tym jak mnie tak samo potraktował drugi kużwa debil, kretyn i imbecyl w wielkim aucie tuż przed końcem treningu.

Żyję, przeżyłam i... i nic nie zmienię. Nikt z nas nic nie zmieni. Nadal będą tacy bezmózgowcy jeździć po naszych drogach.

No, ale zawsze pozostaje mój ukochany.

TEREN ukochany :DDD

...




  • DST 47.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 26.86km/h
  • HRmax 174 ( 86%)
  • HRavg 144 ( 71%)
  • Kalorie 1337kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd powejherowy :D

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 3

...
Nie chciało mi się - w ogóle mało mi się chce ostatnio czegokolwiek.
Ale wsiadłam na rower. Może i dobrze, że tak późno bo miałam nad sobą przez większą część trasy błękitne niebo i słońce.
Udałam się do Egiertowa potem odbiłam w prawo - po raz pierwszy jechałam tamtą trasą. Wyjechałam na krzyżówce w Małym Klinczu - podsumowując - rewelacja - bardzo dobrze spędzone popołudnie.


Rozjazd - okolice Grabowa © emo




  • DST 44.00km
  • Teren 34.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 23.78km/h
  • HRmax 192 ( 95%)
  • HRavg 167 ( 82%)
  • Kalorie 1692kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leśny Maraton Wejherowo

Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 27

...
W sobotę udałam się z ekipą KSR na maraton do Wejherowa. Pogoda zupełnie odmienna niż podczas ostatniego ścigania – słoooooooonecznie w końcu. Przyjechałam i tak sobie myślę – co mnie dziś czeka. Jak się potem okazało całkiem sporo wrażeń. Na dzień dobry spotkałam live Puchatego i jego kolegę Marcina – miło było poznać :))) Do startu sporo czasu, przebieranko i te sprawy, plączę się tam koło auta, odwracam się i kogo widzę ??? CheEvara zawitała na kaszubskie ziemie :D Po krótkim przywitaniu, zajęłyśmy się przygotowywaniem do startu.

Leśny maraton po szosie – heh – fajowo :) Nie czułam się na 66km (w ogóle sięnie czułam), dlatego skończyłam maraton po 44km – na trasie zapoznałam się z Exocet'em – jednak no nie było jak pogadać :DD hihhi.
Niestety na 4 km do mety zaliczyłam glebę roku ! Oj długo będę mieć ślady tegoż zupełnego nieporozumienia na trasie, moja wina ewidentna, ale Gośka aż zatrzymała się pytając czy wszystko gra. No nic. Doczłapałam się jakoś do mety, a tam... oddałam się w ręce działających cuda masażystów :D. Potem doznałam totalnego orzeźwienia złocistym trunkiem w towarzystwie Che i Exoceta. W końcu doczekaliśmy się wyników. Ewa pojechała giga – była trzecia – jeszcze raz gratuluję. Po moim mega dystansie i mega upadku wylądowałam na miejscu drugim (też sobie gratuluję :D).

Po dekoracji zawodników odbyło się losowanie nagród – których w życiu nie zobaczycie i nie będziecie mieli sznasy wygrać ani u Langa ani u Zamany. Zegarki, liczniki, plecaki i wiele innych fajnych, przydatnych rzeczy, oraz nagroda główna: rower. Niestety nie wylosowano nr 98.

No dobra, dzień zaliczam do udanych.
Mogłabym tu conieco dodać, ale lepiej zamilknę, bo komuś mogłoby się to niespodobać.


Maraton w Wejherowie maj 2011 © emo

:D :D :D no.. i te dwie :) Maraton Wejherowo - rewelka ! © emo

pudło - bez pudła. maraton Wejherowo © emo


Więcej zdjęć tutaj.


Kategoria Zawody


  • DST 25.88km
  • Teren 25.00km
  • Czas 01:33
  • VAVG 16.70km/h
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 136 ( 67%)
  • Kalorie 831kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdowo - terenowo na Kamienną Górę

Czwartek, 5 maja 2011 · dodano: 05.05.2011 | Komentarze 10

...
Więc dziś podjazdy... były. Oj były.
Ale jak mi się nie chciało to wiem tylko ja sama.
W sumie ok.11 km podjazdów.
Nie miałam siły na więcej (za mało snu czy "cóś"?), pojechałam więc tam:

Szarlota - to jest miejsce... © emo


I tylko ja wiem ile dla mnie znaczy to miejsce:
Moja ulubiona Szarlota... maj 2011 © emo


Miejsce gdzie ja i mój rower to jedność, spójność, miejsce gdzie Lady i ja nabieramy dystansu.. do wszystkiego i wszystkich.
Lady tak samo jak i ja uwielbia to miejsce - Szarlota. © emo


Fajna się pogoda zrobiła wieczorkiem... Jednak czas było wracać.


Na koniec taka mała "ciekawostka", to COŚ było w kasecie ze trzy tygodnie... masakra..


To COŚ wyjęłam z kasety - siedziało tam chyba ze trzy tygodnie... © emo




  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 163 ( 80%)
  • HRavg 115 ( 56%)
  • Kalorie 722kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Minimalnie rozjazdowo

Środa, 4 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 8

...
Z powodu nawrotu zimy nie udało mi się dziś więcej pojeździć. Pokręciłam się po mieście, umyłam rower, i pojechałam zobaczyć nasz nowo wyremontowany Rynek. Wszystko byłoby ładnie pięknie gdyby nie jeden dwudziestosiedmioletni debil, który wjechał autem na nową fontannę, po czym wszystko się zapadło pod autem...
Dosłownie kretynizm do kwadratu. Miało to miejsce kilkanaście dni temu - zanim można było w ciepły fajny wieczór posiedzieć przy fontannie w ogródku restauracyjnym np. przy piwie. Nikt tego nie doczekał, bo jakiemuś idiocie zachciało się pojeździć po fontannie.
ehh szkoda słów.


Uszkodzona fontanna na kościeskim Rynku.. a miało być tak ładnie.. © emo

Kościerski Rynek - w sumie nowa fontanna - zdewastowany/a przez bezmózgowca © emo

mogło być tak ładnie - ale jakiś idiota zniszczył to co budowano bardzo długo. © emo


Wróciłam do domu z lekkim niedosytem - miałam inne plany na dzisiejsze przedpołudnie, ale nie zawsze wszystko nam wychodzi, prawda?
W sobotę kolejny maraton, czasu brak na jazdę efektywną. Zobaczymy jak to bedzie ze mną.


I coś co mi się dziś baaaardzo spodobało, oj bardzo :D





  • DST 7.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

To co miało być przed

Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 2

...
Ale chyba mogę napisać "po".
Krótko, bo inaczej się nie dało zrobić rozgrzewki przed startem. Wszyscy siedzieli w autach, lub dreptali w miejscu w zimowych ciuchach (a mamy maj przypominam). Nagle zza budynku wyłonił się biker W KRÓTKICH SPODENKACH !! (temp. ok 6st.) no to już było ponad moje siły. Nie było mowy abym pojeździła więcej.

p.s. potem spotykałam więcej takich "harpaganów" kurde "na krótko". brrrr


Kategoria Zawody


  • DST 55.00km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 21.15km/h
  • HRmax 196 ( 97%)
  • HRavg 166 ( 82%)
  • Kalorie 2355kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia MTB Sierpc

Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 16

...
Mój pierwszy start w tym cyklu. Nie chciało mi się jechać "za Chiny".
Ale pojechałam. Pogoda do d... niczego, zimno jak jasna cholera, temperatury jak na przełajach zimą, wiatr chciał mnie porwać i w ogóle było nieciekawie. No ale co tam – przecież nie odpuszczę skoro już mnie ekipa przywiozła do Sierpca.

Start z jedenastego sektora – obok mnie jakieś dzieciaki, pani z koszykiem na kierownicy.. myślę sobie "co to kurna ma być ????", nie wiem ile ludzi przede mną było – chyba z tysiąc, a obok mnie i za mną sami jacyś niedzielni rowerzyści, "jak ja mam tu jechać????" - się zastanawiałam. Bałam się , że stratujemy tych dzieciaków, a Pani z Koszykiem w ogóle zostanie wdeptana w ziemię. No ale nic – powoli zbliżamy się do startu. W końcu odliczanie dobiegło końca i ruszył nasz ostatni sektor iiiiiiiiii kuuuuurde to była jazda !!!
Ależ mi się podobało ! Pierwsze 5 km wyprzedzam, kolejne 5 km – wyprzedzam, piętnasty km trasy a ja nadal wyprzedzam kolarzy (!), w końcu uczepiłam się takiego jednego Niebieskiego Rowerku i jadę sobie za nim sporą cześć trasy, pokonuję piachy w iście mistrzowski sposób, śmigam na szutrach i singlach i nagle jeeeeeeeeeb ! Wywaliłam się w miejscu, gdzie się najmniej tego spodziewałam. Jezu ile mnie ludzi wyprzedziło – miałam wrażenie, że to wszyscy Ci, których ja mijałam całą trasę. Pozbierawszy się z ziemi wskoczyłam na "ferrari" i zaczęłam pomykać za Niebieskim Rowerkiem. Ależ byłam "happy" kiedy znowu wyprzedzałam wszystkich tych którzy przejeżdżali obok mnie jak się odkopywałam z piachu po upadku. W końcu zauważyłam gdzieś błętkiną ramę Niebieskiego Rowerku i byłam dumna z siebie, że udało mi się go dogonić.
Ale coś Rowerek za wolno jechał (tracił moc czy co ?), więc zostawiłam go w zielonym buszu i ruszyłam dalej swoim szybszym tempem. Do samej mety wyprzedzałam rowerzystów, na Skandii nie ma o tym mowy – a tu normalnie mi się to podobało :) (i to był jedyny plus ostatniego sektora).

Dotarłam do mety uradowana na maxa. Nie wiedziałam jak mi poszło – ważne, że jechało mi się rewelacyjnie. Nie było za wiele podjazdów, ale na każdym wyprzedzałam zawodników – normalnie OGIEŃ :DDD, tak samo na zjazdach – miałam wrażenie, że obok mnie jadą naprawdę niedzielni bikerzy. Trasa bardzo łatwa i szybka wydawało by się – ale moja średnia jest "taka se" :)

Mam porównanie teraz – wiem jak jest na Skandii, a jak jest na Mazovi - ale nie podzielę się jeszcze moimi spostrzeżeniami na ten temat.

Z uwagi na to, że w maju zawitała do nas zima – nie zostaliśmy dłużej w miasteczku zawodów i tuż przed dekoracją Mega – zwinęła się moja ekipa i wyruszyliśmy do domu.

Pozdrawiam Janusza i CheEvarę , której jednak się nie doczekałam z w/w względów (kiedy ja siedziałam już w ciepłym aucie Che jeszcze śmigała na giga).


Wyniki:
m-ce
15/31 open
5-K3
awans zaledwie do 5 sektora :)

Mazovia MTB przed startem © emo

Mazowia przed stsartem - zimno jak jasny gwint!! © emo

I po maratonie - nie wiedziałam że jestem taka "umalowana" © emo


Kategoria Zawody