Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 67.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 26.10km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • HRmax 187 ( 92%)
  • HRavg 147 ( 72%)
  • Kalorie 1973kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowe Kaszuby

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 2

...
Odkrywam nadal nowe miejsca na Kaszubach :) Dziwne, nie ?
Rozjazd wspaniały, relaksacyjny, uroczy i w ogóle i ach. Czemu ?
Bo ja lubię jździć na rowerze :P

P.S. Ale podjazd na Koszowatkę i Wieżycę to mogłam sobie dziś darować w sumie.

Aha !

I nie mogłam się oprzeć.. musiałam się zatrzymać.. one są naprawdę piękne..

Nie lubię koni - ale już po raz drugi goszczą na moim blogu... czyż nie jest piękny ?? © emo


konne Ostrzycerower © emo




  • DST 61.00km
  • Teren 61.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 22.05km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

SkandiaMaraton Nałęczów

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 13

...
Więc.... zgodnie z planem udałam się z ekipą KSR do Nałęczowa na III edycję skandiamaraton.
Start w tym samym miejscu co rok temu – jedyna zmiana (jakże istotna jak się okazało) jaka mnie czekała to dystans z mini na medio. Zazdrościłam kolegom rok temu jak opowiadali o trasie medio, o tym co mnie ominęło bo nie jechałam średniego dystansu.

No i START !!!

... tak, wszyscy "zrobili start" tylko ja "zrobiłam stop" – no może nie zupełnie stop. Trudno mi określić, wytłumaczyć, zrozumieć co się stało – ogarnęła mnie totalna NIEMOC, brak siły, ledwo oddychałam. A nie wjechałam nawet na pierwszy podjazd jeszcze w mieście. Od pierwszych kilometrów miałam w głowie tylko jedną myśl: "zejdź z trasy ty głupia idiotko, nie nadajesz się na rower" - ALE nie schodziłam, jechałam dalej, podczas gdy wszyscy normlanie śmigali na rowerkach ja sobie JECHAŁAM i nic więcej. Moja rozpacz sięgnęła zenitu kiedy trasa wiodła polną drogą, a widoczność spadła prawie do zera – pył wdzierał się wszędzie – myślałam że się uduszę – kurde no nie wiem co mi było. Jednak z tego tutułu iż jestem uparta jak osioł to kręciłam dalej.

I nagle ni z tego ni z owego – kurde ktoś WŁĄCZYŁ MI PRĄD – ja pierdziele, zaczęłam jechać naprawdę, zaczęłam wyprzedzać innych (w końcu), ale jak zostawiałam w tyle facetów na ciężkim podjeździe po kocich łbach w Kazimierzu Dln. to już w ogóle zgłupiałam: skąd ta siła i prędkość ???? Zaczęłam nadrabiać, jechało mi się świetnie – jednak miałam zbyt duże straty, aby móc myśleć o pudle. Dojechałam szczęśliwa i wściekła zarazem.

Nie mam pojęcia co mogło wpłynąć na tak słabą formę w tym dniu, analizuję do tej pory każdą minutę przed startem odkąd się obudziłam, jak i cały dzień poprzedzający start. I nic z tej analizy mi nie wychodzi.

Oby tylko COŚ TAKIEGO nie powtózyło się więcej.

Cały dzień na nałęczowskich łąkach wspominać będę bardzo miło. Pogoda w sam raz, atmosfera wspaniała - spotkałam się w końcu z Fruzią, która pojechała świetnie. Był też Piotrek i Borówka – pozdrawiam :)

Kolejny start w Gdańsku... oj będzie się działo, będzie :P


P.S. Przyjechałam na metę 5/K3

Nie wiedziałam jeszcze co mnie czeka.... którz by się tego spodziewał :P © emo


Kategoria Zawody


  • DST 12.00km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka ? gdyby była to może bym jakoś pojechała

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 0




  • DST 50.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 27.27km/h
  • HRmax 182 ( 90%)
  • HRavg 153 ( 75%)
  • Kalorie 1479kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zapomniałam wpisać tytuł ;P

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Komentarze 5

...
Rewelacja - szosa bez aut !!!
Wiecie że to możliwe ?? No ! I to gdzie ?! Na Kaszubach !!
Oczywiście trzeba wybrać sie o odpowiedniej porze w odpowiednie miejsce :D

Wydawać by się mogło, że już nie pokręcę przed sobotą, jednak udało się.
W piątek rano wyjazd, czwartek całkiem pracowo...

W ten weekend to będzie się działo, część ludzi na KR "poszosuje", część na Mazovii pośmiga, inni na Skandii pokręcą, a Ci farciarze w górach będą pomykać :)

Byle do soboty :)




  • DST 35.32km
  • Czas 01:14
  • VAVG 28.64km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • HRmax 178 ( 88%)
  • HRavg 145 ( 71%)
  • Kalorie 926kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Musiałam - inaczej bym była "umarnięta" ;)

Poniedziałek, 23 maja 2011 · dodano: 23.05.2011 | Komentarze 12

...
Późno bo późno, ale ja naprawdę dziś MUSIAŁAM.. wsiąść na rower :)
W sumie nawet było baaaaaaaaardzo przyjemnie wieczorem pojeździć w okolicach miasta - na trasie nie ma żadnych debili w golfach dwójkach ani kretynów w TIRach. Jechało się spokojnie i tak jak lubię, sama ze sobą i dla siebie.

W sobotę czeka mnie start w Nałęczowie.Nie wiem jak ja "wykradnę" dla siebie czas spośród obowiązków domowych w najbliższych dniach na jakiś sensowny trening.

No i jeszcze w planach ponowny objazd trasy gdańskiej skandii - ale to nieco odleglejszy plan.

No i teraz coś co jest ze mną na zawodach (oprócz Tiamatu oczywiście) ;)




  • DST 83.00km
  • Teren 83.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 18.11km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd trasy SkandiaMaraton plus bonusy :D

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 23

...
Jakby tu zacząć ? Od początku ? Od końca ? Po kolei ?
No dobra. Wybrałam się dziś do Trójmiasta na objazd trasy gdańskiej skandii.
Czego można się spodziewać na objeździe z braćmi B. ???
Super poprowadzonej jazdy w fajnej atmosferze i na luzie – co nie znaczy, że dla mnie było łatwo – tudno było dla każdego (w różnym stopniu) pokonać te podjazdy. Trasa wydaje mi się być nieco łatwiejsza od tej z 2009 roku (a może mi jest łatwiej pokonywać niektóre odcinki ?), oczywiście są masakryczne podjazd, zjazdy, ale końcówka trasy jest dość "lajtowa", bez technicznych niespodzianek.

No dobrze – to by było tyle o trasie. A mój dzień rozpoczął się pechowo, wysiadłam na dworcu PKP, czekała na mnie tam Aśka, wyruszyłyśmy w stronę Oliwy, no i sobie jade, jade i postanowiłam wjechać na kostkę brukową z pobocza, no i se wjechałam kurde mać... Wjechałam tak, że koło się ześliznęło z krawężnika i sie wypierniczyłam, czego skutkiem są szlify na kolanie (jak ja będę wyglądać w kiecce na Dniu Matki w przedszkolu – nawet o tym nie myślę). No nic – poderwałam się szybko, wskoczyłam na rower (później dopiero zobaczyłam że z kolna kapie krew). Wydawać by się mogło, że na dziś wystarczy tych nieprzewidzianych zdarzeń. Jak się potem okazało – to był zaledwie początek. Nie ujechałśmy kilku metrów, Aśka nagle się zatrzymuje... eRTSa szlag jasny trafił – amor zdechł... ja piernicze no ! Reanimacja trwała kilkanaście minut, a może kilkadziesiąt. Finał był taki, że zamiast lajtowo jechać sobie lasem do Oliwy – gnałyśmy w odwrotną stronę – po inny rower. I nie lasem tylko "miastowo" – no dobra. Ważne, że zdążyłyśmy na objazd.

Na trasie tak jak pisałam – bracia B. plus kilka innych osób, w tym Gosia i Janusz. Było naprawdę fajnie.
Potem pojechałyśmy na małe co nieco, przy okazji trafiłyśmy na ciekawe odcinki trasy nocnego wyścigu redbula (ehhhh ... czy to kiedyś wróci?). Musiałam wracać w końcu – więc siedząc sobie na plaży ustaliłyśmy, że jedziemy przez TPK do Gdyni.Taaaaaaaaaaak.... jechałyśmy, trochę. Kawałek nawet... Noooo nawet spory kawałek, aż do Kamiennego Potoku – kiedy właśnie tam łańcuch Aśki postanowił zakończyć swój żywot....
Norrrrrrmalnie cool !

Podsumowując – dzień był wspaniały, mimo zdartego kolana na dzień dobry, rozwalonego amora, zerwanego łańcucha i.... pękniętego ramiączka od stanika ;P
Mimo tego wszystkiego bawiłam się świetnie, wróciłam do domu zmęczona i jednocześnie totalnie zrelaksowana. Takiego dnia potrzebowałam. Wspaniałe towarzystwo i super tereny do jazdy rowerem.
Mam nadzieję, że uda się co nieco powtórzyć.



To my - trzy - jedyne i niepowtarzalne :) © emo

W oczekiwaniu na posiłek - bynajmniej nie regeneracyjny :D © emo

O komu lepiej ?? :D © emo

Wspomnienie nocnego RedBulla :) © emo

Plaża w Sopocie w maju © emo




  • DST 32.35km
  • Czas 01:08
  • VAVG 28.54km/h
  • HRmax 196 ( 97%)
  • HRavg 155 ( 76%)
  • Kalorie 954kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Am In Love With Myself

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 6

...
Jechało się super, nikt mnie nie potrącił, ani nie trzepnął, ani nie trąbił, ani nic. Słuchałam świetnych utworów i znowu zaczęłam filozofować i takie tam różne myśli mi do głowy przychodziły.

A tak w ogóle to przyszłam dziś do pracy ubrana jakoś inaczej niż zwykle - wszystkim się podobało, tylko ja jakaś taka "nieteges" byłam...

A nastrój mam zaje... fajny...

I kiedy znikam w noc, bez strachu, polując mieczem i włócznią
Jestem królem Learem mającym romans z samym sobą


Ja wiem że to już tu było.. :)




  • DST 57.50km
  • Czas 02:33
  • VAVG 22.55km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • HRmax 192 ( 95%)
  • HRavg 142 ( 70%)
  • Kalorie 1918kcal
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

No i tego.. podjazdowo - a jakże :))

Środa, 18 maja 2011 · dodano: 18.05.2011 | Komentarze 6

...
Po raz kolejny podjazdowo na Wieżycy, 6x8min.
Jak zwykle ni cholery nie chciało mi się, jednak dzisiejszy trening muszę zaliczyć do udanych - poprawiłam czas podjazdów w porównaniu do ostatniej próby w tym samym miejscu w podobnych warunkach.
Generalnie popołudnie minęło bardzo "wyczerpująco" i jednocześnie "regenerująco".
Wróciłam do domu, po czym mój syn zapytał nieśmiało: "mamo, chciałoby Ci się jeszcze pojechać na rower ze mną teraz?" :))) No jakże by inaczej miało być :)
Szybki prysznic, suche ciuchy i znowu byłam na rowerze, tym razem w towarzystwie Patryka.
Wczesny wieczór niesmowity, cicho, ciepło, jeszcze słonecznie, wiatr ustał... aż szkoda było do domu wracać.


Nie mam takiego sprzętu ani zdolności, które ukazałyby piękno tego miejsca w tamtej chwili © emo




  • DST 26.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 16.08km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd do przedszkola, do szkoły i w końcu do lasu

Poniedziałek, 16 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 3

...
Miało być więcej - ale centrum dowodzenia logistycznego zawiodło na całej lini i motałam się między przedszkolem, szkołą i laskiem.
Pogoda w sumie taka jakaś mało zdecydowana, słońce, deszczyk, wiatr - wszystkiego po trochu.
Po pewnych "turbulencjach" w końcu udało mi się pojechać nad jezioro..

Nad jeziorem - w końcu spokój i bez "ludziów" © emo


Nie miałam za wiele czasu - obiecałam coś Patrykowi i musiałam dotrzymać słowa.
Zatem - czas wracać.
chciałoby się tam zostać, ale nie mogłam © emo

jezioro Garczyn - czy jakoś tak © emo


Finał był taki że oboje zmokliśmy - Patryk i ja. Ale co tam, nie jesteśmy z cukru :)) (mam tylko nadzieję że Mały nie zacznie kichać)




  • DST 48.00km
  • Teren 48.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 22.50km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia Legionowo

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 16.05.2011 | Komentarze 23

...
W sumie to nie wiem co mam napisać. Bo było i źle i dobrze. Po 4,5 h jazdy autem dotarliśmy ok. 9.00 na miejsce, nie padało, nie było też zimno - czyli plus.

KSR Kościerzyna w baaaardzo okrojonym składzie © emo


rozmyślanie przed startem :) © emo


Trasa w Legionowie (jak dla mnie) była rewelacyjna – jechało mi się świetnie. Żadnego kryzysu czy coś. Wszelkie podjazdy z kupą piachu były wyzwaniem – ale gdyby nie one byłoby nudno. Co prawda w tych miejscach dochodziło zwykle do różnych sytuacji, ale przynajmniej poziom adrenaliny sięgał zenitu (niektórym). Nie zabrakło singletracków – całkiem fajnych, mimo że były tam spore trudności aby wyprzedzić kogokolwiek.
Generalnie podobało mi się – ukończyłam wyścig na trzecim miejscu.


No cóż - chciałoby się powiedzieć super debiut -ale to druga edycja mazovi :) © emo


Przed startem udało mi się spotkać Krzyśka z rodziną - normalnie BS zbliża ludzi :)

BS zbliża ludzi - Serav i ja ;) © emo


Oczywiście nie mogło się zdarzyć tak abym nie spotkała Che :) Natomiast podczas wyścigu (nie byłam pewna na początku) chyba non stop mijałam się z Beatką, ale największą niespodzianką był spotkany na trasie Zetinho, hehh – nie poznałabym go gdyby sam nie zagaił. Tak więc na trasie się poznaliśmy, potem okazało się, że z tyłu jedzie Che – wdalibyśmy się w głębszą dyskusję – ale że: w bidonach i bukłakach nie było złocistego napoju, a pragnienie wzrastało, poza tym do pokonania jeszcze sporo km, no i ludzie na nas jakoś dziwnie reagowali widząc jak żywo dyskutujemy – więc każdy z nas pomknął swoim tempem w stronę mety.

Kończyłam maraton w deszczu, ale nie było mi zimno. Więc pod względem pogody było całkiem znośnie. Oczywiście nikt na mnie nie czekał na mecie (już się do tego przyzwyczaiłam, że przyjeżdżam ostatnia z ekipy – więc logicznie rzecz biorąc powinni na mnie czekać – ale nie). Jednak byłam tak zadowolona z jazdy, że to nie było istotne.

miszczyński wjazd na mete Mazovia Legionowo © emo


Po przebraniu w suche ciuchy i bardzo ogólnym ogarnięciu się - udało się ustalić, że jestem trzecia :DD

O „posiłku regeneracyjnym”nie będę się wypowiadać. O piwie za 8 zeta też nie.

Po dekoracji, stwierdziliśmy że jednak czas do domu wracać.

Ale że ja jestem jaka jestem – i bije ode mnie blask niesamowity – znowu napotkałam Che, po minucie wiedziałam, że wygrała giga ! [Super – gratuluję Tobie z tegoż miejsca :)]

Dzięki Che – doszło do spotkania 3 stopnia z Niewe i Fascikiem (z którym miałam okazję się widzieć jesienią, ale jeszcze nie wiedziałam, że Michał to Fascik).

Niestety – tak jak przewidywałam, nie miałam możliwości takowej aby zostać dłużej i uczcić nasze zwycięstwo (Che i moje) i podyskutować w szerszym gronie o wszystkim i o niczym.


pozostawię do bez komentarza (ktoś już gdzieś to baaaaardzo trafnie określił) © emo


ja wiem dlaczego tu masz taką minę - o mały włos bym nie oberwała jak usłyszałaś że zaraz muszę wracać :) © emo



Wróciłam do domu z lekkim niedosytem.

Ktoś niedawno powiedział: „to jest do nadrobienia” :DDDD


P.S. Serdecznie pozdrawiam Bikergonię !!!


Kategoria Zawody