Info
Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Marzec1 - 1
- 2021, Wrzesień8 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Czerwiec2 - 2
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień3 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2019, Lipiec1 - 2
- 2019, Czerwiec6 - 7
- 2019, Maj6 - 16
- 2019, Kwiecień11 - 3
- 2019, Marzec3 - 0
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Grudzień2 - 2
- 2018, Październik3 - 18
- 2018, Wrzesień6 - 11
- 2018, Sierpień5 - 22
- 2018, Lipiec8 - 35
- 2018, Czerwiec8 - 15
- 2018, Maj16 - 24
- 2018, Kwiecień8 - 17
- 2018, Marzec3 - 2
- 2018, Luty3 - 10
- 2018, Styczeń1 - 2
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 7
- 2017, Październik1 - 3
- 2017, Wrzesień8 - 7
- 2017, Sierpień4 - 3
- 2017, Lipiec13 - 51
- 2017, Czerwiec5 - 2
- 2017, Maj10 - 8
- 2017, Kwiecień6 - 6
- 2017, Marzec2 - 5
- 2017, Styczeń3 - 20
- 2016, Listopad1 - 8
- 2016, Październik2 - 4
- 2016, Wrzesień7 - 24
- 2016, Sierpień10 - 21
- 2016, Lipiec15 - 38
- 2016, Czerwiec7 - 27
- 2016, Maj13 - 29
- 2016, Kwiecień7 - 40
- 2016, Marzec8 - 35
- 2016, Luty4 - 31
- 2016, Styczeń2 - 4
- 2015, Grudzień2 - 6
- 2015, Listopad5 - 32
- 2015, Październik3 - 12
- 2015, Wrzesień6 - 23
- 2015, Sierpień12 - 15
- 2015, Lipiec13 - 19
- 2015, Czerwiec15 - 48
- 2015, Maj10 - 16
- 2015, Kwiecień5 - 4
- 2015, Marzec5 - 3
- 2015, Luty8 - 12
- 2015, Styczeń3 - 2
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad5 - 5
- 2014, Październik5 - 20
- 2014, Wrzesień8 - 37
- 2014, Sierpień6 - 11
- 2014, Lipiec12 - 41
- 2014, Czerwiec7 - 15
- 2014, Maj7 - 7
- 2014, Kwiecień8 - 9
- 2014, Marzec14 - 31
- 2014, Luty5 - 17
- 2014, Styczeń4 - 19
- 2013, Grudzień3 - 1
- 2013, Listopad4 - 10
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień8 - 26
- 2013, Sierpień4 - 19
- 2013, Lipiec9 - 18
- 2013, Czerwiec8 - 39
- 2013, Maj6 - 24
- 2013, Kwiecień8 - 24
- 2013, Marzec1 - 2
- 2013, Luty2 - 11
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Październik9 - 29
- 2012, Wrzesień11 - 50
- 2012, Sierpień8 - 33
- 2012, Lipiec18 - 43
- 2012, Czerwiec11 - 26
- 2012, Maj12 - 22
- 2012, Kwiecień6 - 32
- 2012, Marzec10 - 50
- 2012, Luty3 - 15
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień5 - 35
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik9 - 31
- 2011, Wrzesień11 - 97
- 2011, Sierpień20 - 104
- 2011, Lipiec16 - 113
- 2011, Czerwiec23 - 186
- 2011, Maj22 - 200
- 2011, Kwiecień19 - 190
- 2011, Marzec14 - 126
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń3 - 17
- 2010, Grudzień2 - 21
- 2010, Listopad4 - 16
- 2010, Październik10 - 52
- 2010, Wrzesień8 - 38
- 2010, Sierpień15 - 34
- 2010, Lipiec9 - 19
- 2010, Czerwiec17 - 39
- 2010, Maj10 - 18
- 2010, Kwiecień9 - 17
- 2010, Marzec11 - 32
- 2010, Luty5 - 32
- 2010, Styczeń7 - 22
- 2009, Październik2 - 2
- 2009, Wrzesień2 - 5
- 2009, Czerwiec2 - 2
- 2009, Maj1 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Październik2 - 0
Rajdy/Trening/Przejażdżki
Dystans całkowity: | 33959.98 km (w terenie 5541.96 km; 16.32%) |
Czas w ruchu: | 1191:44 |
Średnia prędkość: | 20.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 5028.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 213 (108 %) |
Maks. tętno średnie: | 192 (92 %) |
Suma kalorii: | 59948 kcal |
Liczba aktywności: | 704 |
Średnio na aktywność: | 48.24 km i 2h 26m |
Więcej statystyk |
- DST 150.00km
- Teren 50.00km
- Czas 07:00
- VAVG 21.43km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Bydgoszcz cz.2
Niedziela, 17 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 9
...
Wyjazd z Bydgoszczy również około południa – przede mną długa droga do domu.
Czy dam radę? Czy będzie tak jak wczoraj ? Okaże się.
Z miasta kieruję się na Bożenkowo po wschodniej stronie Brdy.bYDGOSZCZ
© emo
Udaje mi się śmigać po międzynarodowym szlaku rowerowym.Udało mi się nawet trafić na międzynarodowy szlak rowerowy
© emo
Gdzie miejscami szlak ten "miał" taką właśnie ścieżkę wzdłuż szosy:Rewelacyjna ścieżka rowerowa w okolicy Koronowa
© emo
To jest gdzieś w okolicach Koronowa.
Po dotarciu do Tucholi przez Gostycyn trochę odpoczęłam. Pogoda dopisywała – mogłobyć nawet trochę chłodniej.Rynek w Tucholi
© emo
Kolejna przerwa w rowerowaniu w okolicy Legbąda nad rzeką Brdą:Brda w Legbądzierzeka
© emo
Minęłam Czersk, Karsin i Wiele – po czym wjechałam na moje szlaki i terenowo dotarłam do domu.i koniec.. nad jeziorem moim ulubionym :)
© emoJezioro Wdzydze
© emo
No i za mną kolejny udany weekend – jechało się świetnie, czułam się dobrze – poza jednym elementem...
Zapłaciłam za te moje wyprawy zdrowiem.
Nie mam weny na pisanie. Wycieczka dwudniowa rewelacyjna. Chciałam pojechać i pojechałam.
Nie żałuję. Samotność na szosie, w lesie, nad jeziorem... nikt tego nie zrozumie, chyba że ktoś jest taki jak ja... :)
Na razie odpuszczam rowerowanie (długie rowerowanie) – nie chcę – ale muszę.
Zobaczymy co będzie dalej :)
Bydgoszcz - Bożenkowo - Samociążek - Koronowo - Mąkowarsko - Gostycyn - Tuchola- Czersk - Karsin - Wiele - Kościerzyna
...
- DST 100.00km
- Czas 05:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Bydgoszcz cz.1.
Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 5
...
Sobota – południe, kierunek też południe.
Udaję się w kierunku Wiela, potem uderzam na Karsin.
Te tereny znam – dopiero w okolicach Czerska jestem "nie u siebie". Plan był dojechać do Bydgoszczy – jednak z pewnych względów zmuszona byłam wsiąść w pociąg w Tucholi. Zanim jednak dotarłam do Tucholi za Czerskiem skręciłam na Fojutowo zobaczyć akwedukt – skrzyżowanie dwóch cieków wodnych Czerskiej Strugi i Wielkiego Kanału Brdy – cóż tu dużo mówić to trzeba po prostu zobaczyć. Niesamowite uczucie spacerować sobie POD rzeką :)
Potem wróciłam na moją trasę. W sumie dojeżdżając do Tucholi nie byłam jeszcze pewna co dalej. Ale wraz z coraz trudniejszym pokonywaniem kolejnych kilometrów organizm sam zadecydował – do Bydgoszczy pociągowo.
Ciąg dalszy nastąpi.. :)Początek przygody za 50km :)
© emoAkwedukt w Fojutowie
© emoAkwedunkt - ciąg dalszy
© emoTo jest coś na co moge patrzeć godzinami
© emoPoczątek końca ?
© emo
Kośćierzyna-Wiele-Karsin-Czersk-Tuchola - pociągowo do Bydgoszczy :)
...
- DST 34.00km
- Teren 34.00km
- Czas 01:43
- VAVG 19.81km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Oni - tzn One :)
Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 15.07.2011 | Komentarze 5
...
Po tych wszystkich latach pozwoliłeś mi upaść w uczuciową otchłań -
Ciemny, przemoczony, drapowany aksamit otula mnie,
Odwraca moje uczucia od naszego ignoranckiego świata:
Wszystkie wspaniałe, wspólnie przeżyte chwile, ostrożnie odsuwam na bok.
&feature=player_embedded#at=32
Dziś znaną trasą - krótko i spokojnie. K-na>Gołubie>K-na
Czasem bywa tak... eh - czy muszę mówić ?
Czasem lepiej milczeć - choć rozmowa ....
...
- DST 43.03km
- Czas 01:40
- VAVG 25.82km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Co bym bez niego/niej zrobiła?
Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 0
...
W pracy do 20.00 - co może mnie przywrócić do życia ? No co ?
Wiadomo :)
Zrobiłam mojej Lady "świetlny makijaż" i jazda za miasto !
Jak zawsze - rower dodaje sił, regeneruje - czyli jechało się świetnie.
Czasem bywa tak, że zaskakują nas niektóre sytuacje, czasem bywa tak, że
dopiero po czasie "dociera do nas" sens wypowiedzianych słów, znaczenie gestów - interpretacja bywa różna. Czy była taka sama ?
No i dziś coś co było ze mną od rana (prawie):
&feature=player_embedded
- DST 45.18km
- Teren 8.00km
- Czas 02:04
- VAVG 21.86km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Wdzydze :D
Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 9
...
A mogłam zostać na tym moim prywatnym, osobistym XC, a nie się pchać na szosę.
No ale pojechałam do Wdzydz. Ekipa czteroosobowa, więc było wesoło.
Mimo, że preferuję jazdy samotne czasem fajnie jest pojeździć z Kimś , a nawet z KIMŚ.
Więc i tym razem złożyło się tak, że pojechałam NIE sama. Nie był to trening (trening był wcześniej na trasie XC), tylko jazda z różnymi wariacjami rowerowymi.
Tiaaaa... było nawet sympatycznie. Do czasu...
Wiadomo, że jak jazda w grupie to i jazda na kole, jak jazda na kole to i prędkość moja wzrasta :) No i se jechałam tak. W drodze powrotnej "peleton"" się "porwał" i zwolnił, a jak sobie peleton zwolnił, tak mi się chyba wyłączyło myślenie i zamiast jechać na kole w koło to walnęłam - czego skutkiem była moja przepiękna gleba o asflat w środku wioski pt Grzybowo. Zamroczyło mnie na moment - słyszłama tylko: " no weź wstań z tej szosy", "nic Ci sie nie stało?".. a ja nie wiedziałam co, jak i gdzie. Ale wiecie co ? Pierwsze co sobie pomyślałam, jak leciałam? tzn jak już chyba leżałam? - "no i po zawodach w Człuchowie"... Paranoja, zamiast sprawdzić czy żyję ja myślałam o zawodach.
Wstałam - tzn znieśli mnie, posadzili na krawężniku i dokonano oględzin mnie - potem ja dokonałam oględzin mojej Lady. Wsiadłąm na rower i pomknęłam dalej do domu - ok. 8km.
Czy boli ? Pewnie że boli. Zdarty łokieć, kolano, zdarte spodenki.. upadłam na dłonie, a że nie miałam rękawiczek to... ehh nie było mi wesoło wtedy.
Ale nie jest źle. Mogło być o wiele gorzej.
aha - niestety ucierpiało też moje siodełko... no i rogi się nieco "ułamały"..
Jaki z tego wniosek?
Jak jeżdżę sama to nic takiego sie nie dzieje - no chyba, że jakiś palant w golfie dwójce mnie zaczepi. :)
...
- DST 129.16km
- Teren 65.00km
- Czas 05:53
- VAVG 21.95km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Nas dwoje, nastroje, dwie, one - rozjazd jakiego świat nie widział :)
Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 11.07.2011 | Komentarze 10
...
W końcu mogłam się wybrać na trochę dłużej na rowerowanie.
Po tych czwartkowych trzech setkach taki rozjad był wskazany.
Zwłaszcza w tak wspaniałaym towarzystwie :) Pojechałam na spotkanie do Szymbarku - potem wjazd na Wieżycę od strony krótkiej. No i oczywiście Ostrzyce:Otrzyce i my :)
© emo
Po krótkich ustaleniach obrałyśmy kierunek na Węsiory i Kamienne Kręgi. Mogłam poprowadzić trasę szosowo – ale nie mogłam się oprzeć by nie pokazać Asi trasy czerwonym szlakiem wzdłuż jeziora Dąbrowskiego. W Stężycy spotykamy kolarzy – znajomych i mniej znajomych i dalej pomykamy w górę – zaczyna padać – ale niewiele. Docieramy do Węsior przez Gapowo. Węsiory Kamienne Kręgi i MY :)
© emo
Jak tylko weszłam w te "okręgi" i inne dziwne miejsca – rozbolała mnie głowa - więc czmychnęłam stamtąd czym prędzej.Węsiory - Kamienne Kręgi
© emo
Kamienne Kręgi to miejsce gdzie był kiedyś punkt na którymś harpaganie – fajnie jest wrócić na miejsca i na spokojnie pokontemplować przyrodę.Jezioro Długie w Węsiorach
© emo
Po krótkiej przerwie udałyśmy się do Mściszewic. Potem do Kamienicy Szlacheckiej aby później dotrzeć do Chmielna. Po drodzę miałyśmy mnóstwo "doradców" – było śmiesznie :)
A w Chmielnie było już całkiem wesoło – i chyba lepiej jak nie udekumentuję tego zupełnie – tylko tak trochę.Chmielno - Ławeczka Przyjaciół :)
© emoNad jeziorem w Chmielnie
© emo
Musiałyśmy w końcu opuścić "Ławeczkę Przyjaźni" bo zrobiła się kolejka do niej :)
Kolejny cel to Łapalice i Kartuzy. Ale nie zobaczyłyśmy tego "pięknego" zamku – ruiny.
W Kartuzach się rozstałyśmy. Asia pojechała w stronę Przodkowa, a ja do Somonina, przez Goręczyno do Ostrzyc.
I kurde nie wiem co mnie podkusiło aby wjechać na górę, którą zimą śmigają narciarze.. Myślałam, że zdechnę – ale dałam radę (nie wiem jakim cudem bo miałam już w nogach ponad 100 km) – kurde ! Ale fajny dzien no ! :)
Tego potrzebowałam – bez ścigania, bez rywalizacji – odpoczynku na rowerze.
Wyszło słońce – zrobiło się caaaaaaaałkiem wakacyjnie.
Do domu wróciłam "dwudziestką" z prędkością światła :)
Kościerzyna – Kłobuczyno – Szymbark – Wieżyca – Ostrzyce, Krzeszna – Gołubie – Stężyca, Węsoiry – Mściszewice – Kamienica Szlachecka – Wygoda Łączyńska – Chmielno – Łapalice -Kartuzy – Somonino – Goręczyno – Ostrzyce – Szymbark – Kłobuczyno – Kościerzyna
...
- DST 35.34km
- Teren 20.00km
- Czas 01:46
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Na rozjazd to za mało.
Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 2
...
Wczoraj nie jeździłam. Dziś miało być więcej, ale nie wyszło.
O dziwo wsiadając na rower dzisiaj i pokonując pierwsze metry - czułam...
czułam się jak ryba w wodzie - to była pierwsza myśl jak mi wpadła do głowy. Naprawdę. Obawiałam się, że moje siedzenie zaprotestuje stanowczo - ale "przyjęło siodełko" bez żadnych, nawet najmniejszych protestów. Nogi też całkiem "bezawaryjnie" kręciły - oczywiście nie fundowałam dziś sobie żadnych podjazdów - jeżeli były to pokonywałam je bardzo spokojnie.
Trasa terenowo-szosowa - znowu odnalazłam nowe drogi i piękne jeziora w okolicach mojego miasta. Aż dziw bierze, że ja jeszcze tam nie byłam :) Fajnie tak jest pojechać nową, nieznaną drogą, zawsze wtedy się zastanawiam dokąd dojadę i jak daleko będę miała do domu. Lubię tak. :)
...
- DST 303.28km
- Czas 12:00
- VAVG 25.27km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Zrobiłam to !!! Moje 300 km :)
Czwartek, 7 lipca 2011 · dodano: 08.07.2011 | Komentarze 39
...
A jednak – podjęłam to wyzwanie.
Wyruszyłam po czwartej rano – samotnie – na spotkanie z resztą ekipy w Przywidzu. Miałam do pokonania około 30 km. Trasa wiodła z góry, asfaltem – więc jechało się całkiem szybko. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk... myślę sobie - nie to nie możliwe abym na 28 kilometrze złapała kapcia. Jade dalej, ale przeraźliwy dźwięk jest cały czas ze mną. Zsiadam z roweru i od razu widzę, że to koniec "wycieczki": dziura w oponie aż z niej świszczy i prycha ! No jasna cholera by to wzięła no ! Ale zaraz potem mówię do siebie – nie, to nie możliwe, musi być jakieś wyjście. Dzwonię do męża (a jest po piątej rano). Przyjechał, przywiózł opony (niestety race kingi 2.0) i wymienił te moje szosowe na te bez dziury. Pomknęłam dalej - z duszą na ramieniu – co mnie jeszcze dziś spotka.
W Przywidzu dołączam do kolegów Jacka, Łukasza i Michała. Od tej chwili jedziemy już razem non stop. Kierujemy się na Grabowo Kośc., potem Wlk. Klincz, St. Polaszki, Zblewo. Po drodze oczywiście odpoczywamy i nie zapominamy o foto.Cała ekipa :)
© emo
Nie wiem jakim cudem, ale coś mnie przejechało (chyba jestem naprawdę cyborgiem, skoro tego nie poczułam) :DCoś mnie przejechało :P
© emo
Ze Zblewa do Czarnej Wody, a potem do Lubichowa jedziemy więcej po szutrach i drogach leśnych niż po asfaltach. Mapy były istotnym elementem naszej podróży.Narada :) :)
© emo
W Lubichowie "prawdziwy obiad" foto u Michała:). Po ciepłym posiłku ruszamy w stronę Gniewu. Szczerze mówiąc już dawno pobiłam swój rekord życiowy – dojeżdżając do Gniewa miałam na liczniku 180 km – i o dziwo czułam się dobrze.Zamek w Gniewie i my :)
© emoW tle zamek w Gniewie
© emo
Robiąc zdjęcia nie miałam żadnego oparacia:"podest" do którego o mało co nie wpadłam - za Gniewem
© emo
Ale co tam – widoki świetne, humory dopisywały, pogoda również. Kolejny cel – to Pelplin. Właśnie tam (chyba jak już wyjechaliśmyz niego) miałam swój pierwszy i jedyny mały kryzys – miałam już w nogach nieco ponad 200km – traciłam prędkość, nie mogłam utrzymać koła. Jednak nie trwało to długo – udało mi się znaleźć w sobie te skrywane głęboko siły (nie wiedziałam, że takie coś mam) i znowu jechałam tempem kolegów.Przerwa :)
© emo
Dotarliśmy do Tczewa - przepiękny most, wspaniały widok – no i oczywiście jeszcze piękniejszy nasz dystans jaki już pokonaliśmy.Tczew, Wisła i most :)
© emoTczew :)
© emoTczew i ja :)
© emoMost w Tczewie :)
© emoJa :) ale nie wiem już sama który to kilometr
© emo
Kolejna przerwa na jedzonko – kawę, sok i ciacho. Chociaż dla Lusziego nawet najkrótsza przerwa czy postój nie stanowiło problemu aby nie zanurkować w swoim plcaku i nie wyłowić znowu czegośdo jedzenia. Luszi jadł i jechał, jechał i jadł :) No i był w rewelacyjnej formie :)
Za Tczewem płasko - jak to na Żuławach. W końcu wjazd do Gdańska, ścieżkami przez miasto, Kościerską do Osowy. Tam pożegnałam kolegów. i koniec :) było rewelacyjnie :)
© emo
Na liczniku 297 km.... Dojechałam do Chwaszczyna i miałam nieco ponad 300 :)
Cóż mogę powiedzieć.... Nie wierzę do tej pory, że to zrobiłam. Nie wiem skąd miałam tyle siły. Ale nadziwniejsze wydaje się być to, że ja cały dzień czułam się bardzo dobrze. Nie bolało mnie nic za wiele, nawet tyłek po tylu km jakoś to zniósł – nogi dziś bolą – ale bywało gorzej.
Miałam wątpliwości, ogromne. Brałam pod uwagę, że odłączę od ekipy i pojadę swoim tempem.
Naprawdę nie wiem jakim cudem mi się to udało. Wróciłam do domu – sądziłam, że padnę i nie będę mogła się ruszyć i że dziś rano to już w ogóle nie wstanę. Ale nie – czułam i nadal czuję się świetnie :)
Wyrazy uznania kieruję do Jacka – który cały czas nadawał tempo i non stop prawie prowadził nas.
Luszi już na zawsze będzie mi się kojarzył z kolarzem, który wszędzie i w każdych warunkach da radę się najeść :) A Michał to niespotykane poczucie humoru - i podejrzewam, że specjalnie jechał w ogonie czasami – żebym nie czuła się wiecznie ostatnia :)
Gratuluję chłopaki !
I dziękuję, że ze mną wytrzymaliście !
No i sama sobie gratuluję – odwagi i siły (o której nie wiedziałam, że takowa istnieje).
Pobiłam swój rekord życiowy w km – ale największym moim sukcesem jest to, że udowodniłam sobie – że dla chcącego nic trudnego – może to powiedzenie jest nieco przerysowane – bo nie było przecież aż tak łatwo, ale nie było to nie możliwe.
Więc może czas zabrać się za coś innego... ważniejszego ?
Kościerzyna - Przywidz - Zblewo - Kaliska - Czarna Woda - Szlachta - Osieczna - Ocypel - Lubichowo - Bobowo - Morzeszczyn - Gniew - Pelplin - Subkowy - Tczew - Gdańsk - Chwaszczyno
Mapka - ale już nie nanosiłam moich zmian:
...
- DST 54.56km
- Czas 02:03
- VAVG 26.61km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Nic więcej nie powiem...
Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 3
...
"... weź się w garść !!!! a nie ciągle pier*olisz !!! ... "
INACZEJ NIE DZIAŁA ?
...
- DST 45.37km
- Teren 30.00km
- Czas 02:09
- VAVG 21.10km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
A miało nic nie być..
Poniedziałek, 4 lipca 2011 · dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0
...
Dokładnie - nic a nic. Dziś urodziny Seby więc nawet nie liczyłam nawet na to, że popatrzę na rower. Ale.... :D Ale tak jakoś się poukładało, że dla wszystkich starczyło czasu - dla mnie też :) No i se pojechałam :)
Co tu dużo mówić. Po trudnych dniach.. tzn dniu - taki wieczór był dla mnie zbawieniem. Jutro trening - dziś totalny relaks jakiego nie pamiętam :)
Był las, kręte ścieżki, podjazdy, szybkie szutry, ale był tez owczarek kaukazki, który upatrzył nas obie na kolację... jednak obyło się bez konsumpcji :)
Powrót szosowo - aby nie natknąć się na tego ludojada :)
No i finał na rynku :)
Oj było wesoło :DGołubie i wieczory :)
© emooj było potem baaaaaaaaardzo interesująco z tymi puszkami :D
© emoBrutal i Lady :DDD
© emoNo i finał przy coraz to piękniejszym rynku i fontannie ma się rozumieć :)
© emo