Info
Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2023, Marzec1 - 1
- 2021, Wrzesień8 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Czerwiec2 - 2
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień3 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2019, Lipiec1 - 2
- 2019, Czerwiec6 - 7
- 2019, Maj6 - 16
- 2019, Kwiecień11 - 3
- 2019, Marzec3 - 0
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Grudzień2 - 2
- 2018, Październik3 - 18
- 2018, Wrzesień6 - 11
- 2018, Sierpień5 - 22
- 2018, Lipiec8 - 35
- 2018, Czerwiec8 - 15
- 2018, Maj16 - 24
- 2018, Kwiecień8 - 17
- 2018, Marzec3 - 2
- 2018, Luty3 - 10
- 2018, Styczeń1 - 2
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 7
- 2017, Październik1 - 3
- 2017, Wrzesień8 - 7
- 2017, Sierpień4 - 3
- 2017, Lipiec13 - 51
- 2017, Czerwiec5 - 2
- 2017, Maj10 - 8
- 2017, Kwiecień6 - 6
- 2017, Marzec2 - 5
- 2017, Styczeń3 - 20
- 2016, Listopad1 - 8
- 2016, Październik2 - 4
- 2016, Wrzesień7 - 24
- 2016, Sierpień10 - 21
- 2016, Lipiec15 - 38
- 2016, Czerwiec7 - 27
- 2016, Maj13 - 29
- 2016, Kwiecień7 - 40
- 2016, Marzec8 - 35
- 2016, Luty4 - 31
- 2016, Styczeń2 - 4
- 2015, Grudzień2 - 6
- 2015, Listopad5 - 32
- 2015, Październik3 - 12
- 2015, Wrzesień6 - 23
- 2015, Sierpień12 - 15
- 2015, Lipiec13 - 19
- 2015, Czerwiec15 - 48
- 2015, Maj10 - 16
- 2015, Kwiecień5 - 4
- 2015, Marzec5 - 3
- 2015, Luty8 - 12
- 2015, Styczeń3 - 2
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad5 - 5
- 2014, Październik5 - 20
- 2014, Wrzesień8 - 37
- 2014, Sierpień6 - 11
- 2014, Lipiec12 - 41
- 2014, Czerwiec7 - 15
- 2014, Maj7 - 7
- 2014, Kwiecień8 - 9
- 2014, Marzec14 - 31
- 2014, Luty5 - 17
- 2014, Styczeń4 - 19
- 2013, Grudzień3 - 1
- 2013, Listopad4 - 10
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień8 - 26
- 2013, Sierpień4 - 19
- 2013, Lipiec9 - 18
- 2013, Czerwiec8 - 39
- 2013, Maj6 - 24
- 2013, Kwiecień8 - 24
- 2013, Marzec1 - 2
- 2013, Luty2 - 11
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Październik9 - 29
- 2012, Wrzesień11 - 50
- 2012, Sierpień8 - 33
- 2012, Lipiec18 - 43
- 2012, Czerwiec11 - 26
- 2012, Maj12 - 22
- 2012, Kwiecień6 - 32
- 2012, Marzec10 - 50
- 2012, Luty3 - 15
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień5 - 35
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik9 - 31
- 2011, Wrzesień11 - 97
- 2011, Sierpień20 - 104
- 2011, Lipiec16 - 113
- 2011, Czerwiec23 - 186
- 2011, Maj22 - 200
- 2011, Kwiecień19 - 190
- 2011, Marzec14 - 126
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń3 - 17
- 2010, Grudzień2 - 21
- 2010, Listopad4 - 16
- 2010, Październik10 - 52
- 2010, Wrzesień8 - 38
- 2010, Sierpień15 - 34
- 2010, Lipiec9 - 19
- 2010, Czerwiec17 - 39
- 2010, Maj10 - 18
- 2010, Kwiecień9 - 17
- 2010, Marzec11 - 32
- 2010, Luty5 - 32
- 2010, Styczeń7 - 22
- 2009, Październik2 - 2
- 2009, Wrzesień2 - 5
- 2009, Czerwiec2 - 2
- 2009, Maj1 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Październik2 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Sakwy
Dystans całkowity: | 4456.37 km (w terenie 16.00 km; 0.36%) |
Czas w ruchu: | 96:26 |
Średnia prędkość: | 17.56 km/h |
Liczba aktywności: | 64 |
Średnio na aktywność: | 69.63 km i 3h 51m |
Więcej statystyk |
- DST 54.38km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Olecko - Kietlice dzień 7 i 8.
Czwartek, 2 sierpnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 4
...
W wyniku niefortunnego zdarzenia, Patryk uszkodził sobie palec u nogi tak, że nie był w stanie włożyć buta spd.
Tym samym nie było możliwości dostać się do Kietlic nad. j. Mamry.
_______________________________________________________________
Ale od czego ma się przyjaciół ? :D
Co prawda prawie się nie znaliśmy, ale Darek jechał w stronę Giżycka i był w stanie spakować nasze rowery i podrzucić nas na miejsce.
Zanim to nastąpiło spędziliśmy jeszcze jeden dzień w Olecku, wspólnie grilując, skacząc do wody (Patryk i koledzy) i wypoczywając.
Patryka palec nie goił się wcale, wyglądało to fatalnie. ehh. Tak naprawdę to nie było jeszcze żadnej wyprawy, aby syn sobie czegoś nie uszkodził. "Najlepsza" była zębatka wbita w łydkę na trójstyku hihih. Dobra - teraz to się śmieję. Ale wtedy nie było to zabawne nic a nic.
W ciągu dnia pojeździłam sobie nieco po mieście, chciałam objechać jezioro wkoło - ale tak żar lał się z nieba, że zanim na dobre się rozkręciłam to zwiałam do bazy. /kilometry wpisane to zbiór z kilku dni kręcenia po Olecku jak i z trasy Kietlice-Mamerki do sklepu/
Po wieczorze spędzonym na oglądaniu kabaretów w komórce (wyobrażacie sobie cztery osoby siedzące na środku campingu i gapiące się w ekran smartfona i śmiejące się wniebogłosy ?) - udaliśmy się spać zanim na dobre się zrobiło widno.
Nazajutrz w godzinach popołudniowych nasze rowery udało się zapakować do auta Darka i wyruszyliśmy na zachód - Marek jechał w kierunku Białegostoku.
Po niespełna godzinie byliśmy na miejscu. Pomoc naszego kolegi była nieoceniona.
Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy Was oboje za fajnie spędzony czas.
zmieściło się wszystko :) kierunek - Kietlice © emonika
Nasz transport do Kietlic :) media expert powinien nam zapłacić za reklamę © emonika
Sniadanie w Olecku © emonika
Patrykowa głupawka © emonika
głupawki ciąg dalszy © emonika
Obiad? kolacja? © emonika
Stanica wodna Kietlice i apartamenty © emonika
Słodki obiad, w Kietlicach © emonika
widok na j Mamry © emonika
Kąpiel cudowna po takim dniu © emonika
tu jesteśmy © emonika
Pozdrawiamy i dziękujemy za pomoc. © emonika
.....
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 65.92km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Augustów Swoboda - Olecko dzień 6.
Środa, 1 sierpnia 2018 · dodano: 13.08.2018 | Komentarze 3
...
W końcu po dwóch dniach wyruszyliśmy w dalszą drogę.
____________________________________________________________________
Kolejny dzień w upale, wiedziałam, że od Raczek na Olecko to już będzie tylko patelnia. Ale zanim to nastąpiło jechaliśmy sobie przyjemnym szlakiem wzdłuż rzeki Rospuda. Cień dawał nam las. Ale po tym leniuchowaniu w Swobodzie jakoś nie chciało nam się kręcić, niemniej jednak trzeba było.
Nie pojechaliśmy wgłąb Puszczy Augustowskiej ani na Suwalszczyznę właśnie w powodu tego naszego leniuchowania - ale nic straconego. Wszystko przed nami :)
Przyjemne chwile nad Rospudą w Raczkach - ymmmmm coś pięknego, co za ulga kiedy zanurzasz strudzone nogi w rzece - cudowne czucie.
Uroczysko Święte Miejsce, dolinę rz. Rospuda - warto zobaczyć - ale ja tam się wybiorę chyba już poza sezonem kajakowym.
Od Raczek do Olecka - to było piekło, temperatura dochodziła do 39 stopni. Jak zwykle w kryzysowych sytuacjach dopada nas głupawka i jedziemy dalej. Jakby ktoś na nas patrzył, albo słuchał popukałby się w czoło, a już na bank nie uwierzyłby, że to jedzie matka z synem :D
Trasa mimo, że nie długa, ale z powodu temperatury była baaaardzo męcząca. Cholernie męcząca.
Do miasta docelowego wpadamy o normalnej godzinie, coś ok. 15.00.
Pole namiotowe przy MOSIR w centrum miasta, nad jeziorem - jednocześnie tak usytuowane, że jest tutaj święty spokój, no chyba, że rano usłyszymy trenera jak wydziera się na trenującą młodzież na pobliskim boisku - ale to pikuś.
Wpadamy na recepcję uradowani, że już koniec wędrowania w tym upale, po czym dowiadujemy się po zameldowaniu, że opłatę trzeba uiścić w portierni głównego budynku MOSIRu - no masakra - trzeba to zmienić.
Punkt opłat jest oddalony od pola namiotowego, że nie da się tam trafić ot tak - dlatego zaprowadza mnie tam pracownik recepcji, razem ze mną idą tam dwaj inni panowie (Darek i Marek - jak się potem okazało), którzy też właśnie przyjechali na ten camping.
Do dyspozycji mamy w pełni wyposażoną kuchnię, łazienkę, wiaty, stoły, miejsce na grilla i ognisko.
Cennik:
ustawienie namiotu 1-3 osobowego - 10,00 zł / doba
ustawienie namiotu 4+ osobowego - 15,00 zł / doba
Opłata za każdą osobę w namiocie
a) osoba dorosła - 10 zł/doba
b) dzieci, młodzież szkolna, studenci - 5zł
Więc jest tanio na dodatek :)
Do sklepu Lewiatan ok 600 metrów. Do plaży 50 metrów.
Wieczorem idziemy razem z poznanymi Darkiem i Markiem na tzw "pomosty" - miejsce nad jeziorem które rzekomo "nocą tętni życiem" - no i cóż, wtopiliśmy się w krajobraz siedząc na ławce, popijając piwko. Co mnie bardzo zdziwiło, to to, że na każdej ławce kto siedział popijał alkohol - od piwa, wina aż po drinki. U mnie w mieście to jest nie do pomyślenia. Nikt się nie wydzierał, nikt nie wyzywał, nie przeklinał i co mnie najbardziej wprawiło w osłupienie - nikt nie rzucał śmieci gdzie popadnie tylko wszystko wędrowało do kosza (!)
Około północy poszliśmy spać. Nazajutrz rano około 7 rano idąc do sklepu, mijałam owe "pomosty" - miejsce wieczornych spotkań i stwierdziłam, że cały ten teren jest czyściutki, nawet kosze na śmieci opróżnione. Szok. :) Fajne miasto, fajni ludzie.
W kierunku Doliny Rospudy © emonika
Trasa do Raczek © emonika
Tak blisko do tej szkocji było
Chwile cudowne nad Rospudą © emonika
Przyjemy relaks nad rzeką Rospuda w m. Raczki © emonika
Raczki - Olecko na trasie © emonika
Olecko i pole namiotowe © emonika
Plaża w Olecku © emonika
Widok na plażę Olecką © emonika
Z tej wiezy mój skakał do wody © emonika
Super pole namiotowe Olecko © emonika
Śląskie na mazurach © emonika
Wieczorny spacer © emonika
Jezioro Olecko © emonika
Spacer z synem - relaks © emonika
Piękne widoki © emonika
rz. Lega w Olecku © emonika
spacerowo z Patrykiem © emonika
Interesująca tabliczka na ścieżce wiewiórczej © emonika
Widok na j. Olecko © emonika
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 46.04km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejscowo Swoboda-Augustów-Swoboda dzień 4.
Poniedziałek, 30 lipca 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 4
...
Pobudka moja o 6:20.
No na bank nie będę się tak budzić jak się urlop skończy ;)
__________________________________________________________________________
Dziś wolne.
Pranie, odpoczynek no i przede wszystkim ta poranna kawa na pomoście kiedy całe pole namiotowe śpi i nie ma wrzeszczących dzieciaków - bezcenne. (Ledwo wróciłam, a już tęsknię).
Pojeździłam trochę - niby tylko do sklepu do Augustowa ze Swobody i po okolicy, a kilometrów się narobiło. Patryk miał dość roweru, dlatego sama sobie wędrowałam. Po drodze do sklepu częściowo jechałam szlakiem GV jak i szlakiem Orła Białego, kilka razy miałam (ze względu na położenie na mej trasie) Sanktuarium w Studzienicznej - nie należy to do mego kręgu zainteresowań - ale może kogoś zaciekawi to miejsce.
Generalnie to pole namiotowe "Swoboda" - to nasze, moje ulubione miejsce (tak, jedno z wielu w tamtych regionach) - trafiliśmy tutaj pierwszy raz dwa lata temu, rok temu też no i teraz. Zaraz za płotem jest drugie pole namiotowe Siroco - chodzimy tam jak nam bar już zamkną w Swobodzie :D hihih
Nie ma tutaj imprez do rana, są rodziny z dziećmi, ale z normalnymi rodzicami, którzy nie pozwalają na "darcie ryja" dzieci do północy.
.
Miejsce, które z jakiegoś powodu przyciąga. Z dala od szosy i bez tłumów.
widok na stanice wodną Swoboda © emonika
stanica od strony wody © emonika
Do sklepu i z powrotem - przerwa nad j. Białym © emonika
spokojny wieczor u sąsiadów w sirooco © emonika
miły wieczór w siroco © emonika
pikęne zachody słońca © emonika
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 76.80km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Goniądz - Augustów Swoboda dzień 3.
Niedziela, 29 lipca 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 7
...
Pobudka znów wcześniej niż jak do pracy wstaję.
Wyjazd do Augustowa około 10:00
______________________________________________________________________________
Pierwsze 17 km to była jakaś mordęga. Przerwa w Dolistowie na MOR i kilka tabletek postawiło mnie na nogi.
Potem było już tylko piękniej. Jazda wzdłuż Biebrzy, jej piękne rozlewiska, piękna pogoda, super nastroje. Im bliżej Augustowa tym goręcej. Ale jak już jechaliśmy wzdłuż kanału augustowskiego zaczęło padać. Dojechaliśmy zgodnie z planem, a w mieście kongo "żajapierdole", jakież dożynki czy co, no masakra, pełno ludzi, ciężko było w ogóle się poruszać po ulicy, chodnikach, trawnikach nawet. Zwialiśmy szybko do Swobody. Na polu namiotowym byliśmy w końcu o normalnej godzinie czyli ok 17.00.
Był czas na spokojny prysznic. Ukąpani i najedzeni poszliśmy spać, o godz. 21.27 - to się w domu nie zdarza.
Bardzo fajny dzień.
Nowe Dolistowo © emonika
Piękne miejsce Biebrza - nasze ulubione © emonika - Patryk coś zajada
Biebrza eh Biebrza moja © emonika
Relaks nad Biebrzą © emonika
I moja Swoboda © emonika
Jezioro Studzieniczne © emonika
Baza w PTTK Swoboda © emonika
Synek mój młodszy © emonika
Zachód słońca j.studzieniczne © emonika
Śniadanie kultowe © emonika
Paprykarz szczeciński - Projekt Laureaci !!!!!!
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 106.34km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Kurowo - Goniądz dzień 2.
Sobota, 28 lipca 2018 · dodano: 12.08.2018 | Komentarze 8
...
Pobudka o 6.30. Tzn moja pobudka. Patryk spał do 9.00.
Że też ja tak wcześnie do pracy nie wstaję ;)
_________________________________________________________________________________
Zebraliśmy się niespiesznie i około 10 rano wyjechaliśmy w dalsza drogę. Celem było Dolistowo.
Minęliśmy Jeżewo i dalej szlakiem GV dojechaliśmy do Strękowej Góry, dalej wzdłuż Narwi do Góry Strękowej - nie weszłam na punkt - po prostu nie miałam sił - żałuję, ale wiem że za rok znów będę w okolicach.
Góra Strękowa to wzniesienie we wsi o tej samej nazwie, z której rozciąga się przepiękny widok na dolinę Narwi, aż do połączenia z Biebrzą.Do dziś, na szczycie wzgórza zachowały się ruiny umocnień.
Kolejnym etapem trasy było Brzostowo. Celowo ominęłam Drogę Carską, którą jechałam już 3 razy, aby właśnie trafić do Brzostowa po zachodniej stronie rzeki i zobaczyć te słynne pływające krowy.
Temperatura tego dnia była wręcz zabójcza - ciężko się jechało, było około 35 stopni, pełne słońce, zero cienia.
Jak dotarliśmy do wspomnianego Brzostowa - było tak gorąco, że o mało co nie wlazłam do wody razem z tymi pływającymi krowami.
Właściwie to trochę mnie to miejsce rozczarowało.... trzy wieże nad rzeką wyglądały jakby miały zaraz się rozpaść, totalny bałagan wkoło, jakieś śmieci - zupełnie nie to co oglądałam na zdjęciach i czytałam o tym pięknym miejscu. Być może trafiłam o złej porze roku.
Odpoczęliśmy tam nieco i ruszyliśmy w dalszą drogę. Dłuższa przerwa nastąpiła w okolicach Osowca nad kanałem Rudzkim. Gdzie w chwili kiedy chcieliśmy jechać dalej... nastąpił "koniec świata" - ściana wody, wiatr straszliwy - skutecznie nas przykuło do jakiegoś drzewa czy też krzaków. Ulewa, huragan, burza - sztorm też bym dodała gdybyśmy byli nad morzem :) Straciliśmy godzinę. Dojechaliśmy do Goniądza, gdzie w najbliższym sklepie spotkaliśmy innego sakwiarza. W finale pojechaliśmy we troje na to samo pole namiotowe, które okazało się strzałem w dziesiątkę. Agroturystyka Sośniaki to świetnie przygotowane miejsce dla sakwiarzy i nie tylko. Dostęp do kuchenki, lodówki, kawa, herbata, stoły, ławy, umywalnia, toalety i łazienka jak w domu. 17 zł osobodoba. Właściciel bardzo serdeczny, uczynny. Teren zamykany na noc. No i piękne miejsce :)
Trafiliśmy tam około 21.00 - to był jedyny minus. Padliśmy jak muchy, a jeśli chodzi o wspomnianego poznanego rowerzystę - rzucił pracę, wziął wypłatę i wyruszył w około 6 tygodniową trasę z sakwami :) - tak się podróżuje, ha ! ;)
Noc minęła mi niespokojnie - chyba batalion mrówek wynosił moje sztućce spod tropika, bo rano znalazłam je w krzakach obok. :)
Kąpiel w rzece Narew obok Gory Strekowej © emonika
Rzeka Narew i Patryk © emonika
Wejscie na Górę Strękową © emonika
W drodze © emonika
W kierunku Brzostowa © emonika
Pływające krowy w Brzostowie © emonika
I się doczekałam tego widoku © emonika
za trzecim razem - udało się zobaczyć to o czym tylko czytałam © emonika
Nad kanałem Rudzkim © emonika
o tam jest mój syn ! © emonika
wspinaczka Patryka © emonika
pozowanie do zdjęć © emonika
Efekt zabawy po burzy :) © emonika
Meta w Goniądzu © emonika
:) dobra miejscówka :) © emonika
Agro Sośniaki © emonika
zaplecze dla turystów idealne © emonika
nawet domowa łazienka na polu namiotwym © emonika
zadbane miejsce agro sośniaki © emonika
widok z wieży © emonika
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 42.03km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia prosta do domu
Sobota, 5 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 0
...
.
Noc była bardzo zimna. Niby się tego spodziewałam, ale nie tego, że odpadną mi prawie stopy z zimna.
Za to poranek - to solidna porcja słońca i ciepłoooooo :)
Jechało się oczywiście lekko i przyjemnie. Naszą majówkę zakończyliśmy na kościerskim rynku obiadem i dobrym zimnym piwkiem.
.
Te kilka dni minęły mi bardzo szybko i bardzo, bardzo przyjemnie.
.
Jestem pod wielkim wrażeniem podróży jakie mają za sobą Saszka i Przemek - m.in. kilkumiesięczne wyprawy na dalekim kontynencie. Można ich słuchać godzinami.
Ale chyba największą "szkołę życia" jeśli chodzi o podróżowanie - zaczęli właśnie tu, teraz na Kaszubach - jadąc na kilkudniową wyprawkę ze swoją 7 miesięczną córeczką Lucją i suczką Luną. To wcale nie jest takie hop. Ale nie jest też uciążliwe. Lucja jest bardzo spokojnym dzieckiem i nie było żadnych poważnych problemów - oprócz nocy kiedy swym krzykiem odstraszała dziki w lesie :) Jeśli chodzi o pieseła - to jest dobrze ułożona suczka, nauczona biegać przy rowerze, albo siedzieć w pudle na bagażniku.
.
Wszystko co dobre szybko mija.
Dzięki za fajnie spędzone kilka dni.
Do zobaczenia mam nadzieję znów.
Słoneczny poranek © emonika
W stronę Sierakowskiej Huty © emonika
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 66.50km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
W kierunku Lęborka i Sierakowic
Piątek, 4 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 1
...
.
Wstaliśmy dość wcześnie. Słońce za oknem dobrze wróżyło.
Robiło się przyjemnie ciepło.
Dzięki Przemkowi odkryłam piękną trasę z Łeby do Lęborka i dalej do Sierakowic. Zamiast szosowo jechaliśmy przepięknymi duktami leśnymi. Doprawdy nie wiem jak mogłam nigdy tymi drogami nie jechać. Błękitne niebo, słońce, wiatr w plecy - czego chcieć więcej ? :)
Nocleg wypadł nam gdzieś w okolicy Paczewa/Sierakowic. Jestem zielona w tej sprawie (szukania odpowiedniego miejsca do spania "na dziko"), dlatego nie sugerowałam nic - żadnego miejsca, które mi wydawać by się mogło być tym właściwym. Padło na rewelacyjną polanę. Po rozbiciu namiotów, zjedliśmy żurek przygotowany przez jedynego przedstawiciela płci męskiej - smakowało wybornie !
Czas spać, a rano ruszać w dalszą drogę.
Zielonym z Lęborka © emonika
Na szlaku © emonika
Droga w lesie © emonika
Ładne dróżki © emonika
Luna i Lady © emonika
Luna - piękny piesel © emonika
Nocleg numer dwa © emonika
Kolacja mistrza © emonika
Żurek najlepszy © emonika
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- DST 94.71km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Łeby migiem.
Czwartek, 3 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 1
...
.
Spoglądając na prognozę pogody dzień wcześniej - wyglądało na to, że nici z mojej jazdy nad morze.
Wstałam jednak rano i się okazało, że burze przeszły nad ranem. Zatem - w drogę. Jechało mi się baaaardzo przyjemnie. Temperatura wzrastała, było ciepło i słonecznie. Ale tylko do Lęborka. Potem było już gorzej. Niebo zachmurzone i zrobiło się o 10 stopi chłodniej. No i oczywiście wiatr w oczy... ehh. Niemniej jednak Łeba przywitała mnie promieniami słońca :)
Z Saszką i Przemkiem spotkałam się w pizzerii - po czym poszliśmy do domku. Rozmowom nie było końca, ale trzeba było w końcu iść spać. Przed nami kolejny - tym razem wspólny - dzień rowerowy.
Start w Kościerzynie © emonika
Okolice Puzdrowa © emonika
Widok na Lębork © emonika
Ponowne spotkanie nasze - Łeba © emonika
nocleg nr 1 w Łebie © emonika
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa Podlasie 2017 - podsumowanie ???
Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4
___________________________
Wyprawka rozpoczęła się 21 lipca 2017 roku - w pociągu relacji Kościerzyna Gdynia, dalej: Gdynia Białystok. Pierwsze co się stało - to wzrost mojego ciśnienia milion razy ponad normę, jeszcze zanim pociąg ruszył z KS. Wszechwiedząca Pani "Kierwowniczka" Pociągu, kazała mi rozpakować rzeczy z rowerów i je powiesić, mimo, że wagon był pusty. Nie byłabym sobą gdybym nie komentowała tego - dopierd.......lając bardzo dyplomatycznie przez pół drogi. W końcu przylazła sprawdzić czy mam bilet (!), legitymację syna oglądała przez lupę ! Czy aby jest ważna. No żenada. Potem zaczęła mi się tłumaczyć dlaczego tak "zarządziła" a nie inaczej. Powiedziałam Pani "Kierwownik" - że odrobina życzliwości jeszcze nikogo na tym świecie nie zabiła i że nie chcę z nią gadać. Poszła sobie czerwona jak burak.
Nie pisałabym o tym w ten sposób - ale jak sobie teraz przypomnę kolejne przygody rowerowo-pociągowe, to naprawdę mam wątpliwości - gdzie tu leży prawda, gdzie prawo, gdzie gnębienie rowerzystów, a gdzie wyciąganie konsekwencji i przestrzeganie prawa - przez obie strony. Bo to co się działo w przedziale rowerowym Gdynia-Białystok, to naprawdę można zwątpić i mieć wyebane na "przepisy" i regulaminy - skoro jego łamania nie widzi kierownik pociągu. Młodzież (bez rowerów) zrobiła sobie imprezę w przedziale rowerowym. Piwo, wrzaski, kurwowanie etc. Bałam się, że zaraz nasze rzeczy wylecą przez okno. I co ? I jakoś nie widziałam przez dobre dwie godziny nikogo z obsługi pociągu. A zanim wspomniana młodzież się pojawiła, to latał Pan Konduktor w te o wewte jak kot z pęcherzem. I już nikomu nic nie przeszkadzało nagle ?
Kolejna sprawa dot. rowerów i pociągu - byłam zmuszona dojechać do Augustowa z Łap. I nagle się okazuje, że otrzymuję bilet na pociąg relacji Łapy-Białystok, i potem bez problemu Białystok-Augustów - mimo, że nie ma "miejsc przewidzianych na rowery", a w drugim przypadku miejsca są, ale Pani Konduktor z uśmiechem mówi, że mam się ulokować tam gdzie chcę. Można? Można. Jak się ma w sobie trochę dobra w sercu.
Tak sobie teraz myślę, że od samego początku wszystkie znaki na niebie mówiły mi " nie jedź" - zamówiłam namiot - to mi przysłali sypialnię z jednego modelu, a tropik z drugiego modelu. Za dwa dni wyjazd. Kupiłam namiot w decathlonie. W Gdyni nie zdążyłam kupić śpiworu. W Białymstoku pierwsze km i pęka mi but spd w poprzek. Potem nie mam spania normalnego, tylko ta wiata nad Narwią i przeboje w nocy. Po trzech - czterech dniach rozwala się mocowanie bagażnika, potem jakieś zwierze wpierdziela mi jedzenie w nocy, po czterech - pięciu dniach rozszczelnia mi się butla gazowa....
Ale powiem Wam jedno - było tak pięknie jak nigdy wcześniej !!!
Odkrywałam Supraśl, Krynki i Kruszyniany, i Białowieżę - byłam, widziałam, dojechałam tam gdzie chciałam. Dzięki informacjom od kolegów i koleżanek z forum, pozyskałam bardzo cenne wskazówki, bardzo przydatne. Dziękuję :)
Mój syn w tym roku jakimś cudem mnie przerósł i nie byłam już pierwsza zawsze. Jechało nam się naprawdę bardzo przyjemnie, a poczucie humoru towarzyszące nam uratowało nas nie raz. :) Najtrudniejsze momenty mocno nas do siebie zbliżały. Wiedziałam, że mogę nie niego liczyć, ufałam. A Patryk tak samo - wiedział, że nawet jak będzie źle - ja zrobię tak, aby było nam najlepiej.
Zobaczyliśmy przepięknie położone domy w Zubrach, widzieliśmy wioski i ludzi, gdzie syn się dziwił, że można tak żyć (mamusiu, a dlaczego oni siedzą na ławkach przed płotem domu?) - powiedziałam, że to taki lokalny internet z monitoringiem razem wzięty. Uśmiechnął się i zrozumiał moją " dyplomatyczną" odpowiedź. Bardzo pochłonęła go opowieść Dżemilla o Tatarach, z ciekawością oglądał każdy element w tatarskiej jurcie, przeżywał naszego "pseudo dzikusa" w Narwii.
Przebywanie ze sobą 24h, spotykanie nowych ludzi, rozmowy z lokalsami pod sklepami, naprawianie w ulewie sprzętu, wpadnie po uda do błotnistej kałuży, wyciąganie mnie z niej, przygotowywanie posiłku w lesie, zwiedzanie, poznawanie, wspólne rozmowy, i milczenie wspólne - to jest coś, coś czego nie doświadczy wielu rówieśników Patryka.
Nie wiem jak Wy odbieracie swoje wyjazdy z dziećmi, ale ja cieszę się w sercu, że mam takiego mojego "małego" syna, co lubi takie szwendanie się. I cieszy mnie równie mocno, że stacjonarnie - ale jednak - spędziłam kilka dni urlopu nawet z siedemnastoletnim synem Sebastianem, który dołączył do nas po ośmiu dniach. To był najpiękniejszy urlop !!!
Mały zapytał: Mamusiu, a za rok jedziemy do Gruzji?
yyyyyyyyyyyyyyyv
;)
Wyprawka rozpoczęła się 21 lipca 2017 roku - w pociągu relacji Kościerzyna Gdynia, dalej: Gdynia Białystok. Pierwsze co się stało - to wzrost mojego ciśnienia milion razy ponad normę, jeszcze zanim pociąg ruszył z KS. Wszechwiedząca Pani "Kierwowniczka" Pociągu, kazała mi rozpakować rzeczy z rowerów i je powiesić, mimo, że wagon był pusty. Nie byłabym sobą gdybym nie komentowała tego - dopierd.......lając bardzo dyplomatycznie przez pół drogi. W końcu przylazła sprawdzić czy mam bilet (!), legitymację syna oglądała przez lupę ! Czy aby jest ważna. No żenada. Potem zaczęła mi się tłumaczyć dlaczego tak "zarządziła" a nie inaczej. Powiedziałam Pani "Kierwownik" - że odrobina życzliwości jeszcze nikogo na tym świecie nie zabiła i że nie chcę z nią gadać. Poszła sobie czerwona jak burak.
Nie pisałabym o tym w ten sposób - ale jak sobie teraz przypomnę kolejne przygody rowerowo-pociągowe, to naprawdę mam wątpliwości - gdzie tu leży prawda, gdzie prawo, gdzie gnębienie rowerzystów, a gdzie wyciąganie konsekwencji i przestrzeganie prawa - przez obie strony. Bo to co się działo w przedziale rowerowym Gdynia-Białystok, to naprawdę można zwątpić i mieć wyebane na "przepisy" i regulaminy - skoro jego łamania nie widzi kierownik pociągu. Młodzież (bez rowerów) zrobiła sobie imprezę w przedziale rowerowym. Piwo, wrzaski, kurwowanie etc. Bałam się, że zaraz nasze rzeczy wylecą przez okno. I co ? I jakoś nie widziałam przez dobre dwie godziny nikogo z obsługi pociągu. A zanim wspomniana młodzież się pojawiła, to latał Pan Konduktor w te o wewte jak kot z pęcherzem. I już nikomu nic nie przeszkadzało nagle ?
Kolejna sprawa dot. rowerów i pociągu - byłam zmuszona dojechać do Augustowa z Łap. I nagle się okazuje, że otrzymuję bilet na pociąg relacji Łapy-Białystok, i potem bez problemu Białystok-Augustów - mimo, że nie ma "miejsc przewidzianych na rowery", a w drugim przypadku miejsca są, ale Pani Konduktor z uśmiechem mówi, że mam się ulokować tam gdzie chcę. Można? Można. Jak się ma w sobie trochę dobra w sercu.
Tak sobie teraz myślę, że od samego początku wszystkie znaki na niebie mówiły mi " nie jedź" - zamówiłam namiot - to mi przysłali sypialnię z jednego modelu, a tropik z drugiego modelu. Za dwa dni wyjazd. Kupiłam namiot w decathlonie. W Gdyni nie zdążyłam kupić śpiworu. W Białymstoku pierwsze km i pęka mi but spd w poprzek. Potem nie mam spania normalnego, tylko ta wiata nad Narwią i przeboje w nocy. Po trzech - czterech dniach rozwala się mocowanie bagażnika, potem jakieś zwierze wpierdziela mi jedzenie w nocy, po czterech - pięciu dniach rozszczelnia mi się butla gazowa....
Ale powiem Wam jedno - było tak pięknie jak nigdy wcześniej !!!
Odkrywałam Supraśl, Krynki i Kruszyniany, i Białowieżę - byłam, widziałam, dojechałam tam gdzie chciałam. Dzięki informacjom od kolegów i koleżanek z forum, pozyskałam bardzo cenne wskazówki, bardzo przydatne. Dziękuję :)
Mój syn w tym roku jakimś cudem mnie przerósł i nie byłam już pierwsza zawsze. Jechało nam się naprawdę bardzo przyjemnie, a poczucie humoru towarzyszące nam uratowało nas nie raz. :) Najtrudniejsze momenty mocno nas do siebie zbliżały. Wiedziałam, że mogę nie niego liczyć, ufałam. A Patryk tak samo - wiedział, że nawet jak będzie źle - ja zrobię tak, aby było nam najlepiej.
Zobaczyliśmy przepięknie położone domy w Zubrach, widzieliśmy wioski i ludzi, gdzie syn się dziwił, że można tak żyć (mamusiu, a dlaczego oni siedzą na ławkach przed płotem domu?) - powiedziałam, że to taki lokalny internet z monitoringiem razem wzięty. Uśmiechnął się i zrozumiał moją " dyplomatyczną" odpowiedź. Bardzo pochłonęła go opowieść Dżemilla o Tatarach, z ciekawością oglądał każdy element w tatarskiej jurcie, przeżywał naszego "pseudo dzikusa" w Narwii.
Przebywanie ze sobą 24h, spotykanie nowych ludzi, rozmowy z lokalsami pod sklepami, naprawianie w ulewie sprzętu, wpadnie po uda do błotnistej kałuży, wyciąganie mnie z niej, przygotowywanie posiłku w lesie, zwiedzanie, poznawanie, wspólne rozmowy, i milczenie wspólne - to jest coś, coś czego nie doświadczy wielu rówieśników Patryka.
Nie wiem jak Wy odbieracie swoje wyjazdy z dziećmi, ale ja cieszę się w sercu, że mam takiego mojego "małego" syna, co lubi takie szwendanie się. I cieszy mnie równie mocno, że stacjonarnie - ale jednak - spędziłam kilka dni urlopu nawet z siedemnastoletnim synem Sebastianem, który dołączył do nas po ośmiu dniach. To był najpiękniejszy urlop !!!
Mały zapytał: Mamusiu, a za rok jedziemy do Gruzji?
yyyyyyyyyyyyyyyv
;)
A to zdjęcia z tych dni :)
A to Giżycko :)
Mam ich !!! © emonika
Kategoria Różności, Sakwy, Rajdy/Trening/Przejażdżki
- DST 36.48km
- Czas 02:03
- VAVG 17.80km/h
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Swoboda - Augustów - Swoboda, dzień 8.
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 3
...
W sobotnie przedpołudnie pojechaliśmy pozwiedzać Augustów. Marcin i Sebastian oraz kolega syna Patryk B. - mieli dojechać do nas dopiero późnym popołudniem.
Ja nie wiem jak to jest, że za każdym razem co gdzieś się zatrzymujemy świeci słońce, a co tylko wsiądziemy na rowery z sakwami - to leje. Doprawdy nie wiem do dziś jak to wytłumaczyć.
Niemniej jednak znów mieliśmy piękną pogodę i nie spiesząc się nigdzie pojeździliśmy tu i tam.
A popołudniu przyjechał mój kochany mąż wraz z mym starszym synem i jego kolegą.
Urlop.... to jest coś fajnego jak się potrafi to dobrze wykorzystać :)
Link do wszystkich zdjęć podam w kolejnym wpisie - podsumowaniu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznych ludków zaglądających tutaj :)
Odpoczynkowo © emonika
Augustów © emonika
Augustów © emonika
Nasze apartamenty w Swobodzie © emonika
I się doczekałam :) © emonika
Ekipa dojechała :) © emonika
...
Kategoria Green Velo, Rajdy/Trening/Przejażdżki, Sakwy