Info

Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2023, Marzec1 - 1
- 2021, Wrzesień8 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Czerwiec2 - 2
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień3 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2019, Lipiec1 - 2
- 2019, Czerwiec6 - 7
- 2019, Maj6 - 16
- 2019, Kwiecień11 - 3
- 2019, Marzec3 - 0
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Grudzień2 - 2
- 2018, Październik3 - 18
- 2018, Wrzesień6 - 11
- 2018, Sierpień5 - 22
- 2018, Lipiec8 - 35
- 2018, Czerwiec8 - 15
- 2018, Maj16 - 24
- 2018, Kwiecień8 - 17
- 2018, Marzec3 - 2
- 2018, Luty3 - 10
- 2018, Styczeń1 - 2
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 7
- 2017, Październik1 - 3
- 2017, Wrzesień8 - 7
- 2017, Sierpień4 - 3
- 2017, Lipiec13 - 51
- 2017, Czerwiec5 - 2
- 2017, Maj10 - 8
- 2017, Kwiecień6 - 6
- 2017, Marzec2 - 5
- 2017, Styczeń3 - 20
- 2016, Listopad1 - 8
- 2016, Październik2 - 4
- 2016, Wrzesień7 - 24
- 2016, Sierpień10 - 21
- 2016, Lipiec15 - 38
- 2016, Czerwiec7 - 27
- 2016, Maj13 - 29
- 2016, Kwiecień7 - 40
- 2016, Marzec8 - 35
- 2016, Luty4 - 31
- 2016, Styczeń2 - 4
- 2015, Grudzień2 - 6
- 2015, Listopad5 - 32
- 2015, Październik3 - 12
- 2015, Wrzesień6 - 23
- 2015, Sierpień12 - 15
- 2015, Lipiec13 - 19
- 2015, Czerwiec15 - 48
- 2015, Maj10 - 16
- 2015, Kwiecień5 - 4
- 2015, Marzec5 - 3
- 2015, Luty8 - 12
- 2015, Styczeń3 - 2
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad5 - 5
- 2014, Październik5 - 20
- 2014, Wrzesień8 - 37
- 2014, Sierpień6 - 11
- 2014, Lipiec12 - 41
- 2014, Czerwiec7 - 15
- 2014, Maj7 - 7
- 2014, Kwiecień8 - 9
- 2014, Marzec14 - 31
- 2014, Luty5 - 17
- 2014, Styczeń4 - 19
- 2013, Grudzień3 - 1
- 2013, Listopad4 - 10
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień8 - 26
- 2013, Sierpień4 - 19
- 2013, Lipiec9 - 18
- 2013, Czerwiec8 - 39
- 2013, Maj6 - 24
- 2013, Kwiecień8 - 24
- 2013, Marzec1 - 2
- 2013, Luty2 - 11
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Październik9 - 29
- 2012, Wrzesień11 - 50
- 2012, Sierpień8 - 33
- 2012, Lipiec18 - 43
- 2012, Czerwiec11 - 26
- 2012, Maj12 - 22
- 2012, Kwiecień6 - 32
- 2012, Marzec10 - 50
- 2012, Luty3 - 15
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień5 - 35
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik9 - 31
- 2011, Wrzesień11 - 97
- 2011, Sierpień20 - 104
- 2011, Lipiec16 - 113
- 2011, Czerwiec23 - 186
- 2011, Maj22 - 200
- 2011, Kwiecień19 - 190
- 2011, Marzec14 - 126
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń3 - 17
- 2010, Grudzień2 - 21
- 2010, Listopad4 - 16
- 2010, Październik10 - 52
- 2010, Wrzesień8 - 38
- 2010, Sierpień15 - 34
- 2010, Lipiec9 - 19
- 2010, Czerwiec17 - 39
- 2010, Maj10 - 18
- 2010, Kwiecień9 - 17
- 2010, Marzec11 - 32
- 2010, Luty5 - 32
- 2010, Styczeń7 - 22
- 2009, Październik2 - 2
- 2009, Wrzesień2 - 5
- 2009, Czerwiec2 - 2
- 2009, Maj1 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Październik2 - 0
Rajdy/Trening/Przejażdżki
Dystans całkowity: | 33959.98 km (w terenie 5541.96 km; 16.32%) |
Czas w ruchu: | 1191:44 |
Średnia prędkość: | 20.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 5028.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 213 (108 %) |
Maks. tętno średnie: | 192 (92 %) |
Suma kalorii: | 59948 kcal |
Liczba aktywności: | 704 |
Średnio na aktywność: | 48.24 km i 2h 26m |
Więcej statystyk |
- DST 47.19km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Sasina do Białogóry
Niedziela, 31 marca 2019 · dodano: 22.04.2019 | Komentarze 0
...
W niedzielę wybrałam się na rower z Kamillą i Arkiem. Jednak nie dojechałam z nimi do Dębek, tylko polazłam na moje ulubione gofry w Białogórze i poczekałam sobie na nich . Potem śmignęliśmy do Kierzkowa i dalej do domu.
Z dnia na dzień zwiększam ilość przejechanych km. Ale nie sądzę abym przekroczyła 50 km.
.....
- DST 32.17km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Sasina do Lubiatowa
Sobota, 30 marca 2019 · dodano: 22.04.2019 | Komentarze 0
...
Dziś piekniejszy dzień, pojechałam na przejażdżkę - byłam blisko "bazy" bo nei wiedziałam na ile mój organizm mi pozwoli pokręcić tych kilometrów.
Z Sasina zjechałam do Stilo i chciałam plażą do Lubiatowa, ale to już nie był ten sam piasek co wczoraj chyba. Nie dało się jechać sprawnie, szybko i lekko. Więc wdrapałam się wejściem numer "niepamiętam" w okolicy Słajszewa i pomknęłam przed siebie.
"Bardzo zajebisty" dzień :)
Wieczór przy stole biesiadnym z przyjaciółmi.
- DST 10.42km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Łeby do Rąbki
Piątek, 29 marca 2019 · dodano: 22.04.2019 | Komentarze 0
...
Po bardzo pechowym początku roku pod względem "zdrowotności" - wsiadłam na rower aby sprawdzć czy jeszcze potrafię na nim jeździć :)
.
UMIEM
.
Kilka km do Rąbki z Łeby i powrót plażą - jezu jakie to było piękne ! Zapomniałam już co to pęd na rowerze i ten wiatr na twarzy.
Z wydm plażą do Łeby © emonika
...
- DST 45.80km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaszubska Marszruta - wiosna w lutym.
Sobota, 16 lutego 2019 · dodano: 16.02.2019 | Komentarze 3
Moje pierwsze kilkadziesiat (45) km od harpagana jesiennego. Oczywiście moje endomondo nie może działać normalnie tylko zawsze musi coś .... popsuć się w sensie - i mam 19 km połączonych z trzech "treningów" z tego dnia, zamiast ładnej pętęlki od Brus, przez Męcikał, Klosnowo, Drzewicz i znów Brusy.
Jechało się kiepsko na początku, ale zapomniałam, że zwykle po dwudziestym kilometrze zaczyna się zabawa. Moje nogi prawie dały radę - lewa znacznie gorzej. A cisza w samym środu Borów Tucholskich - mmmmmmm - nie da się tego opisać.
Wyruszyłam z Brus Kaszubską Marszrutą w stronę Chojnic i bardzo dobrze, mimo że mnie te kilkanaście km pod wiatr i na miękkiej nawierzchni wymęczyło, za to powrót miałam asfaltowy z wiatrem w plecy.
Na trasie spotkałam kilkunastu rowerzystów, ale 98% z nich to rowerzyści jadący nie dla czystej przyjemności a raczej po, albo z zakupami, sprawunkami, do pracy i z pracy - a nie tylko wycieczkowo.
Na odcinku z Klosnowa do Drzewicza - żadnej żywej duszy - było tak cicho, tak pięknie, tak, że nie chciało się jechac dalej..
Cudowna pogoda w lutym, 15 stopni na plusie, pełna lampa !
Super sobota :)

Kaszubska Marszruta po nawałnicy w 2017 - nowa nawierzchnia - baaardzo miękka.. © emonika

Za mną skutki nawałnicy 2017 - Kaszubska Marszruta wyjazd z Brus kierunek Męcikał © emonika

Zjazdy owszem - były :) KM © emonika

Podjazdy również - a niby płasko marszruta © emonika

Brda - piekna ty... :) © emonika

kaszubska marszruta - Męcikał © emonika

Na trasie marszruty w kieruku m. Powałki © emonika

Bory Tucholskie - w końcu z dala od aut © emonika

uwaga wyboje na polnej drogdze KM © emonika

struga siedmiu jezior z Klosnowa do Drzewicza © emonika

pięknie, cudownie, prawie lato a to luty © emonika

środek borów tucholskich cudownie © emonika

relaks w takim miejscu to coś wspaniałego - © emonika

- zwłaszcza w lutym © emonika

po przerwie czas w dorgę - kilka km do Drzewicza © emonika

Kładki w lesie © emonika

ciekawe czy tam sa ryby © emonika

cisza, spokój, i rower © emonika

mogłabym tam zostać © emonika

Jezioro Łąckie © emonika

figury w chacie kaszubskiej Brusy-Jaglie © emonika

Brusy-Jaglie © emonika
...
- DST 28.72km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Po śledzie i inne takie "grudniowe" sprawy
Sobota, 29 grudnia 2018 · dodano: 09.01.2019 | Komentarze 0
Dużo można napisać, ale mało się jeździ. Łatwiej przychodzi to pierwsze ostatnimi czasy.
Ot, taka bolączka moja.
Niemniej jednak jeździłam, głównie po małe sprawunki tu i tam, a raz się zdarzył wyjazd baardzo krótki gdy mój mąż wspaniały wpadł w szpony Texas Pubu i swoich kompanów - na zdrowie ! :)
Innym razem tuż przed Sylwestrem śmignełam na mojej Lady po ulubione śledzie z żurawiną - trudno przewieźć je w torbie na kierownicy, ale dałam radę.
Czuję niedosyt - jeśli chodzi o jazdę na rowerze.. Ale to tylko moja wina. Osobista taka.
I tak jest lepiej niż bywało w ostatnich latach czasami. Różne rzeczy potrafią się przypałętać człowiekowi w najmniej spodziewanym momencie, ale sztuką jest to pokonać, ogarnąć, uporządkować.
Można wszystko zdziałać jak się ma wokół siebie odpowiednich ludzi.
Ja takich mam.
Zajebistą miałam "pasterkę" w tym roku ! Ale nie będę polecać, bo za dużo was tam się najdzie za rok.
Zajebisty był również Sylwester spędzony z mężem i dziećmi - tak ! moi nastoletni /jeden pełnoletni nawet/ synowie spędzili z nami ten wieczór.
Pożegnaliśmy stary rok, a powitaliśmy nowy rok w towarzystwie wspaniałych ludzi, rowerzystów Kamili i Arka i ich znajomch.
Życzyć sobie chcę tylko tego aby nie było nigdy gorzej. Tylko lepiej - i tak będzie !
Pozdrawiam zaglądających tutaj - do zobaczenia na szlakach rowerowych i nie tylko ! :)

Przygotowania do Sylwestra chyba to były. © emonika

Kotełki czuły zwiastowanie zostania samotnie w chacie © emonika

Prezent styczniowy dla pewnego rowerzysty Tomka RamzezX © emonika

Przygotowania chyba do Wigili, albo pasterki :D © emonika

To raczej na Wigilię - tak mi się zdaje - tak jakoś między rowerowaniem zrobiłam :) © emonika

ot i finał taki - piekne święta, cudna "pasterka" w Texas Pub ! © emonika

i to ostatnie godziny roku 2018 nad morzem - pięęęęęknie ! © emonika
...
- DST 83.40km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Harpagan 56, Kwidzyn
Sobota, 20 października 2018 · dodano: 23.10.2018 | Komentarze 12
Kolejny Harpagan. Baza w Kwidzynie.
Pojechałam w piątek zaraz po pracy. Wieczorem dołączyli Kamila, Arek, Malwina i Darek.
Nocleg to chyba jedyne ekstremalne przeżycie na tym harpaganie - czyli na sali gimnastycznej, gdzie niektórzy faceci powinni mieć dożywotni zakaz wstępu z powodu chrapania. Ale nie takiego normalnego chrapania tylko ryczenia jak jakiś kurwapawian z jeleniem skrzyżowany - m a s a k r a.
Dziwię się sama sobie, że nie podeszłam w nocy do tego osobnika i nie palnęłam go w łeb.
No nic. Rano zryw w sumie tak samo jak Ci co śmigali o 6.30.
Miałam przynajmniej czas na przygotowanie herbatki, kawy i śniadania.
Nasz start o 8.30. Trasa TR100, do znalezienia 16 punktów, czas 10 h. Na starcie dołączyli do nas Marek i Janek.
Śmigaliśmy na PK10 (jak ostatnie sieroty nie zauważyliśmy PK15 tuż pod nosem), po długich poszukiwaniach punktu na skraju łąki - odnaleziony PK był w .... lesie. O godzinie 9.45 otrzymaliśmy sms od orgów, że opisy PK na mapie są błędne, tak samo jak błędne są tzw zbliżeniówki... no pięknie !
Jednak ta informacja to był pikuś w porównaniu do tego co wydarzyło się później.
Kilka metrów przed moim trzecim punktem do zaliczenia (wg mapy PK6) - urwałam hak przerzutki, nie zdążyłam mrugnąć, kiedy Marek powiedział, że oddaje mi swój rower i mam jechać dalej, ja w tym szoku, wkurwieniu, zalana łzami nawet nie zauważyłam, kiedy przepiął mój nr startowy, zamienił bidony i już jechałam na tym mercedesie dalej szukać punktów po krzaczorach.
Marek doszedł do głównej drogi gdzie dowieziono mu drugi rower. Spotkaliśmy się na kolejnym PK3.
Generalnie to nie czułam się dobrze od dobrych kilku godzin, chciałam skrócić trasę i ominąć kilka celów.
Niemniej jednak pojechałam razem ze wszystkimi.
I nie uwierzycie.... zanim dotarłam na mój z kolei dziesiąty punkt - na 15 metrów przed PK - urwałam łańcuch w pożyczonym rowerze.. nojapierdole, kurwanonie. To był koniec. Miałam serdecznie dość wszystkiego.
Łzy same leciały, pojawiał się nerwowy śmiech, wkurw, płacz, śmiech i uj wie co jeszcze. Se myślę.... jak ja to powiem teraz Markowi, że w jego rowerze urwałam łańcuch - na prostej kurwa mac drodze ???!!!! To jest chyba jakiś film - nie wierze, abym urwała hak i zerwała łańcuch na jednej imprezie - nie, to jest sen.... Przez naście lat moich startów w zawodach MTB, potem rajdach, wyprawkach - nigdy nie złapałam nawet gumy ! (oprócz jednego razu).
Nie zdążyłam powiedzieć Markowi co się stało, a on..... już miał przepięty mój nr startowy na swojego przełaja i kazał mi jechać dalej.
O nie. Nie było wtedy takiej siły coby mnie zmusiła do dalszej jazdy i zaliczania PK. Byłam pewna, że rozpierdole w drobny mak i ten drugi użyczony rower ! Dorwałam najbliższy asfalt i pojechałam prościusieńko do bazy - jechałam baaardzo ostrożnie ucząc się zmiany biegów i hamowania w tym "gravelu". Po Marka przyjechała żona Gosia (kochana!).
Mi w drodze do Kwidzyna towarzyszył Janek.
Przyjechałam na metę odbiłam czipa i chciało mi się płakać.... Potem zobaczyłam, że moje endomondo zatrzymało się po 800 metrach. Chyba jestem w jakiejś ukrytej kamerze.
Poszłam pod prysznic, otworzyłam piwo i zaczęłam analizować cały mijający dzień.
Po czym otworzyłam JackaDanielsa z colą i przestałam analizować cokolwiek.
Nie ma takich słów na świecie, które by wyraziły moją wdzięczność i podziw dla kolegi Marka za jego postawę, działania - dla mnie to był szok. Marek bardzo serdecznie dziękuję Tobie i Gosi. Wasza pomoc i poświęcenie są bezcenne, nie umiem wyrazić mej wdzięczności.
Podziękowania należą się także Arkowi - przede wszystkim za nawigację. Jesteś wielki. No i zrehabilitowałeś się za Choczewo :)
Dzięki Wam wszystkim - Kamilo, Malwino, Darku, Janku !
Gdzieś około północy - podczas losowania nagród padł mój numer - o ironio ! wylosowałam zestaw do czyszczenia łańcucha !
Ja nie wiem jak ja ten dzień przeżyłam, ale wiem, że widzimy się wiosną na kolejnym Harpaganie !
Mój wynik to odnalezione 10PK z 16 możliwych o wadze 24.
Filmik Arka TR100

Dzień przed H56 © emonika

Za chwilę start piechurów H56 © emonika

A my idziemy spać H56 © emonika

W drodze na PK. © emonika

Jedziemy przed siebie © emonika

W oddali gdzieś PK na H56 © emonika

Biała Góra © emonika

PK w Białej Górze © emonika

Narada - ja już odpuściłam - zbyt wiele emocji © emonika

Tak - to mój nowy rower tymczasowy :) ten biały :) © emonika

Ostatnie spojrzenie i zmykamy © emonika

Ruszamy powoli jużw drogę powrotną © emonika

Za zakrętem przystanek w sklepie © emonika

Kolejny PK w lesie © emonika

Kolejna narada jak dalej zmykać © emonika

O ! tu sobie odpoczywałam © emonika

Kamila na tle błękitu nieba © emonika

Arek na tle błękitu nieba © emonika

Darek i Malwina :) © emonika

Przerwa na ognisko :)smacznego © emonika

Widokowy PK © emonika

No i po wszystkim... H56 przechodzi do historii © emonika

Mój hak..... - zerwanego łańcucha nie miałam sił fotografować. © emonika

Relaks poharpaganowy © emonika
- DST 29.17km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Żadna Garda, ani nawet Toskania....
Poniedziałek, 15 października 2018 · dodano: 15.10.2018 | Komentarze 1
Żadna Garda, ani nawet Toskania nie jest tak piękna jak kaszubskie jeziora i krajobrazy.
Dlaczego ? Dlatego, że te Kaszuby są "moje", nasze. Mimo tego, że chciałabym zamieszkać we Włoszech, to te moje Kaszuby biją na głowę wszystko (m.in. gardę i bodeńskie). Nie ujmując niczemu - pięknie tam /za granicą/, cudownie, inaczej, wspaniale - ale nasza Polska ma takie perełki "żejapierdole".
Nie zapominajcie o tym.
Piękny, polski październik zapraszał na wycieczkę rowerową i nie było siły aby z tego zrezygnować. Niewiele kilometrów przejechałam, ale naładowałam akumulatory (te właściwe). Zmordowałam się na maxa, jadąc pieszym szlakiem czerwonym.
Zbyt często odpuszczam takie tereny - a szkoda. Dzisiaj było fantastycznie !
Przede mną Harpagan ! Już za 5 dni !
Nie. Nie na TR200 - niestety. Ale i TR 100 zmęczy mnie na maxa. Jadę w towarzystwie fantastycznych cyklomaniaków to i dobrego humoru, śmiechu jak i wzajemnej motywacji nie zabraknie.
Do zobaczenia na szlaku ! (jakimśtamzawszedobrymiwłaściwym)

Jezioro Jelenie, Kaszuby © emonika

Czerwony pieszy szlak, widok na jezioro Jelenie © emonika
...
- DST 76.90km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad jeziorem Garda
Niedziela, 7 października 2018 · dodano: 14.10.2018 | Komentarze 5
Nie będę się mądrować i pisać co warto zobaczyć, co zwiedzać, ani gdzie zjeść, ani jak dojechać najlepiej -
bo nie wiem tego. Ale wiem, że nad jezioro Garda po prostu trzeba pojechać !
Tak się ułożyło, że razem z mężem, spędziłam weekend w Południowym Trydencie we Włoszech. Nie wiedziałam, że będę akurat tam - dlatego trudno mi było wcześniej sprawdzić rejon w sensie "co jak i gdzie" - po prostu wsiadłam na rower i pojechałam przed siebie. Najpierw krótka wycieczka (do Lidla) do centrum Rovereto, a potem przez Morii do Riva del Garda - miasteczka nad północnym brzegiem jeziora. Jedyne co wiedziałam, to to, że okolice jeziora Garda to raj dla rowerów. I rzeczywiście to prawda.
Po piątkowym spacerze w okolicach Vipiteno - sobotnie południe spędziliśmy na rowerze - takie małe rozeznanie terenu wkoło Rovereto. Potem pozwiedzaliśmy okoliczne winnice - jakie te winogrona są słodkie ! Szok !
W niedzielę po śniadaniu wsiedliśmy na rowery - udaliśmy się w kierunku miasteczka Riva del Garda, abym mogła zobaczyć słynne jezioro.
Z Rovereto do Rivy jedzie się asfaltowymi drogami rowerowymi, dość dobrze oznaczonymi. Mijaliśmy mnóstwo rowerzystów, większość na elektrykach, było też sporo małych peletonów kolarskich - a kolarze zgrabnie i zwinnie poruszali się wśród pozostałych użytkowników ddr. Nie mieliśmy czasu na objechanie całego jeziora wkoło (około 150 km - jak nie więcej), ani nawet chyba sił. Wiem, że warto przejechać się zachodnią stroną jeziora - jest to trasa jedna z najpiękniejszych we Włoszech.
Nie wiem czy uda mi się kiedyś tutaj powrócić, tak samo jak nie wiem czy wrócę nad jezioro Bodeńskie (tam objechaliśmy nieco więcej) - ale wiem, że baaardzo bym chciała. Fajny był podjazd z Torbole do Nago, niby nie długi bo ok 1.5 km i 10%. U góry czułam się świetnie ! Dla wielu z Was to pikuś - dla mnie nie. Rowerowo wkoło tego jeziora to by było coś. Póki co dziękuję losowi za to co mam i gdzie mogę być. Jeśli mogłabym być znów nad jeziorem Garda, to wybrałabym miejscówkę na jego północnej stronie - jest tam po prostu ładniej niż na południowym brzegu.
Trasy rowerowe wspaniałe, pogoda cudowna, chillout totalny, obok kochany mąż, rower, słońce, jezioro, plaża, góry, włoskie wino...
Powiem Wam, że chyba tam zamieszkam. Mimo, że we Włoszech bezrobocie (wg różnych źródeł) to 10%. Niemniej jednak... zakochałam się w tych pięknych włoskich miasteczkach, wąskich uliczkach (już teraz wiem dlaczego Włosi mają takie małe samochody), kawiarniach z chybotliwymi krzesełkami na bruku, rewelacyjnych dróg rowerowych. Byłam w kilku krajach i żaden mnie tak nie pociąga jak Italia. ❤️ Jak czegoś nie można, a się bardzo chce - to można. ;)
ehh marzenia :)

Spacer okolice Vipiteno © emonika

Piekny kościółek, Vipiteno © emonika

Spacerowo © emonika

Czytelne znaki, Vipiteno © emonika

Udane zbiory :), okolice Rovereto © emonika

coś do kolacji © emonika

cudne uliczki w Rovereto © emonika

winnice w okolicy Rovereto © emonika

moje magiczne miejsca Rovereto © emonika

podwórka w Rovereto © emonika

rovereto © emonika

moje uliczki w Rovereto © emonika

Wjazd do starszej części Rovereto © emonika

Rovereto na rowerze © emonika

Rovereto - pięknie © emonika

Nasz PUB © emonika

Wino włoskie smakuje nawet w takich warunakch © emonika

W drodze do Riva del Garda © emonika

Nogareto © emonika

Az chciałoby się tak ubrać © emonika

W drodze, Trydent © emonika

Piękne drogi rowerowe © emonika

Prawie u celu - Nago Torbole © emonika

nie zdążyłam się przygotowac do foty /jezioro Garda/ © emonika

widoki cudowne Jezioro Garda © emonika

nie da się oderwać wzroku © emonika

Torbole © emonika

Jest wspaniale ! Trydent, Włochy © emonika

Chcę tu zostać ! © emonika

Wspaniale nam :) © emonika

uliczki © emonika

w drodze © emonika

uliczki Riva del Garda © emonika

Riva del Garda © emonika

nad jeziorem Garda © emonika

© emonika

rewelacyjne widoki, Garda © emonika

moje kochane uliczki © emonika

ulubione kawiarenki Riva del GardA © emonika

wspaniałe przejścia, riva del garda © emonika

brama miasta rive del garda © emonika.
...
- DST 10.88km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacer rowerowy po hardkorowej sobocie :)
Niedziela, 23 września 2018 · dodano: 26.09.2018 | Komentarze 2
Czułam się jakby przejechał przeze mnie czołg i to wielokrotnie.
Z każdą godziną było coraz lepiej, ale chyba się przeziębiłam. Mimo wszystko stwierdziłam, że "czym się strułam tym się wyleczę" i poszłam na rower. Tzn na taki rowerowy spacer. I ? Pomogło !
Było cieplej niż w sobotę i mniej wietrznie.
W Szarlocie przyplątał się do mnie jakiś pieseł - baaaardzo fajny. Posiedziałam, podumałam i wróciłam niespiesznie do domu.

Szarlota wrześniowo. J. Osuszyno © emonika" />

Lady na spacerze, Szarlota © emonika" />

Pieseł - suka w sensie, Szarlota © emonika

Kapiel zaliczona. j. Oszuszyno © emonika
- DST 55.40km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
V Pomorskie Święto Wisły - dzień pierwszy
Sobota, 8 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 1
W pierwszych słowach składam podziękowania Asi za zaproszenie na ten rajd oraz wszystkim uczestnikom za wspaniale spędzony czas - ten na rowerze i ten podczas wieczornej biesiady :)
Pomorskie Święto Wisły to wydarzenie kulturalno-turystyczne, któremu towarzyszy mnóstwo atrakcji, m.in.: Ogólnopolski bieg na 10km, Międzynarodowy Spływ kajakowy, Nordic Walking 5km, Festyn z stoiskami spożywczymi,
występy zespołów, konkursy , Zawody Wędkarskie.
Start w Tczewie, dalej przez Pelplin do Gniewu. Tam zakwaterowanie w Domu Bramnym, kolacja na zamku, koncert, tango milonga - no żyć nie umierać.
Próbowałam coś tam potańczyć z Damianem - to całe tango, ale chyba musimy się jeszcze nieco podszkolić. Lepiej mi wychodziło tańcowanie nie na naszej imprezie, na którą wpadłam na kilka minut z kolegami.
Później przenieśliśmy się na "dziedziniec" Domu Bramnego gdzie kontynuowaliśmy naszą biesiadę.
Dzień jak i wieczór upłynął baaaardzo miło.

Pelplin, rumaki i rumaki - jedne z silnikiem inne z siłą mięśni :) © emonika

Powitanie w Pelplinie © emonika

Odpoczynek w Pelplinie © emonika

Dłuuuga przerwa w Pelplinie © emonika

Gniew - Królowa i Król © emonika

Czekając na kolację © emonika