Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Green Velo

Dystans całkowity:1563.73 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:26
Średnia prędkość:17.58 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:60.14 km i 3h 40m
Więcej statystyk
  • DST 4.50km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Suraż, dzień 6.

Czwartek, 27 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 2

...

No dziwne by było gdyby się znów coś w nocy nie wydarzyło !

.

Zasnęliśmy w mig. W nocy obudziło mnie znów COŚ... no miałam takie nerwy, że dobrze chyba, że jednak mnie nie poniosły i nie wylazłam z  tego namiotu. Nie wiem "co", albo kto -  ale jakieś bydle zeżarło nam naszą zupę !!!!

I nie był to kotek, ani piesek, tylko cielak chyba! Albo jakiś wielki pies, no taki rozpiździel był w naszej "kuchni", że szok. A jak żarło to COŚ w nocy -  to tak mlaskało i chłeptało, że naprawdę miałam wątpliwości czy to istota z tego świata.


Mniej więcej w tym samym momencie, kiedy rano ogarnialiśmy bałagan, chciałam przygotować śniadanie.... biorę butlę, palnik.... a tam... butla się rozszczelniła, gaz leci, świszczy,  palnik jakiś dziwny.... no nie. No nie. Nosz kurwa no nie.

No wtedy się wściekłam na maxa.

Piszę  sms do  Łatośłętki :D - gdzie tu najbliżej dorwę kuchenkę turystyczną. Odpowiedź brzmi tak, jak się spodziewałam. No i zapierdzielamy (busem) do Białegostoku, do decathlonu co tam wcześniej śpiwór se kupiłam.... Wracamy do Bajdarki około 16.00. Już nam się odechciało jechać dalej w trasę. Zostajemy, kolejną noc w Surażu.


I bardo dobrze to nam zrobiło.

Druga tura prania już sucha, pogoda przepiękna. Chillout.

I już nie zostawialiśmy żarcia "na kuchni" :)



Niezwykle piekny poranek
Niezwykle piekny poranek © emonika




  • DST 55.30km
  • Czas 03:37
  • VAVG 15.29km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Narew - Suraż, dzień 5 - dzikus.

Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 8

...


Poranek nastał - o 7.00 byliśmy już na rowerach - co nie zdarzyło się nam wcześniej ani później.

PARĘ SŁÓW O MINIONEJ NOCY pod kryptonimem: "pseudo dzikus"
Wieczorem zasnęliśmy dość szybko, mimo tego dziwnego miejsca. Obudziłam się już po ok. 20-30 minutach, słysząc, że podjechał samochód. Stał z włączonym silnikiem około 10 minut. Nie wychodziłam z namiotu, ale też nie spałam. Odjechał - ja zasnęłam. Około 2.00 w nocy budzi mnie hałas pod wiatą, blisko namiotów - byłam pewna, że to jakieś zwierzę wlazło do naszych resztek jedzenia, albo do koszy na śmieci. Wkurzona hałasem wyskoczyłam z namiotu, a tam.... nic. Żadnego człowieka, ani zwierzątka. Postałam chwilkę, i znów słyszę ten hałas, idę w jego kierunku..... a to kuźwa mać folia, worek na śmieci w koszu szaleje pod wpływem wiatru !!! No myślałam, że szlag jasny mnie tam trafi. Wypierdzieliłam te kosze dalej i poszłam spać. Obudziło mnie COŚ około 5.00 - auto, albo dwa podjechały, słyszę, że ktoś się przebiera (chyba zakłada wodery) i włazi do rzeki. Za jakiś czas słyszę tekst: "Ty ! tu jest namiot!, tu chyba ktoś śpi" - pogadali coś tam jeszcze między sobą i .. odjechali. No, ale ja już nie miałam zamiaru się kłaść. Wstałam, ogarnęłam co trzeba, obudziłam Patryka i chciałam stamtąd jak najszybciej odjechać.
______________________________

W trasie, zaledwie po paru km, już w Trześciance dopada nas ulewa..... w miejscowym sklepie, z Panami Kierownikami Wszystkiego, będącymi już pod wpływem (ósmej rano chyba jeszcze nie było!) ucięłam sobie pogawędkę, skąd dokąd, a dlaczego spałam pod wiatą jak przecież mogłam zapukać do niego, albo tego drugiego. Normalnie ubaw miałam na całego. Pani w sklepie pozwoliła nam naładować telefony, choć trochę.
No ale przecież nie będę siedzieć w sklepie, przecież mamy jechać do Kurowa, albo chociaż do Suraża. No i w tej ulewie jedziemy Szlakiem Otwartych Okiennic, a potem Podlaskim Szlakiem Bocianim.
....
Nasze plany dotarcia do Kurowa niweczy awaria mocowania bagażnika Patryka - nikomu nie życzę w ulewie i takich warunkach naprawy czegokolwiek. Nie dość, że leje mi na łeb, to pęknięty SPD nabiera wody jak pieprznięty jakiś. Udaje się nam wspólnymi siłami ogarnąć to mocowanie i lecimy dalej.
Dwa km przed Surażem nagle wychodzi słońce i o deszczu nie ma ani śladu.
Ale zanim to nastąpiło -  ja o mało co się nie utopiłam w kałuży :D  Dziś uratowało nas tylko i wyłącznie poczucie humoru i głupawka jaka nas dopadła.
.
Docieramy na pole namiotowe "Bajdarka", suszymy się, robię pranie, Patryk znów gotuje żurek - z białą kiełbasą, ale bez jajka.
Jest .... znów wspaniale, pięknie, cicho i sucho. Śpimy nad rzeką, na bardzo fajnym, przestronnym niby ale małym polu namiotowym otoczonym wodą.  Ładujemy akumulatory przed jutrzejszą jazdą.
Zasypiamy, nawet nie wiem kiedy.

LINK do wszystkich zdjęć wrzucę w podsumowaniu, a na razie na końcu mapka dzisiejszego odcinka.


Monika i jej głupawka
Monika i jej głupawka © emonikaNaprawa bagażnika
Naprawa bagażnika © emonika
W drodze
W drodze © emonika
Pole Namoiotowe Bajdarka
Pole Namiotowe Bajdarka © emonika
Żuberek z Łomżą nad Narwią
Żuberek z Łomżą nad Narwią © emonika
Pięknie sięzrobiło, Suraż
Pięknie sięzrobiło, Suraż © emonika
Szef kuchni
Szef kuchni © emonika

MAPA TRASY
.




  • DST 57.23km
  • Czas 03:00
  • VAVG 19.08km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białowieża - Narew, dzień 4.

Wtorek, 25 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4

...


Poranek w Białowieży piękny i słoneczny. Ale jakoś chyba w kościach czułam, albo w nadwyrężonej stopie od pękniętego SPD, że będzie lało. Finał taki, że zdążyliśmy tylko złożyć namioty i przygotować śniadanie, które jedliśmy przy ... świecach, tak się zrobiło ciemno.

.

A potem było już tylko piękniej.

Zwiedzanie miasteczka, zakupy, zdjęcia – do Hajnówki wyjechaliśmy chyba około 13.00 – już nie pamiętam.

A tam szukaliśmy serwisu rowerowego – Patryka hamulec “dziwnie się zachowywał”. Znaleźliśmy, Pan powiedział, że nie ma się co martwić i kazał jechać dalej.

.

To co się wydarzyło po dojechaniu do Narwii......  nie da się opisać. To trzeba przeżyć.

Mieliśmy spać w “Zakątku” - ale usłyszałam, że nie ma miejsca na namiot. Jak dojechaliśmy do Narwii – rozpętała się burza, a my pod tymi wiatami nad rzeką.....

Widząc młodzież obok i ich zachowanie doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest najlepsze miejsce na spanie. Nie było mowy o dotarciu do Suraża ze względów pogodowych. Zostaliśmy pod tymi wiatami, gdzie obok młodzież bawiła się na całego.

 Co się działo później..... napiszę w następnej relacji.



Śniadanie przy świecach, Białowieża
Śniadanie przy świecach, Białowieża © emonika
Białowieża
Białowieża © emonika
Białowieża
Białowieża © emonika
Narew i nasz apartament
Narew i nasz apartament © emonika

MAPA TRASY
...




  • DST 54.69km
  • Czas 03:02
  • VAVG 18.03km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Siemianówka - Białowieża, dzień 3.

Poniedziałek, 24 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4

...
.

Tak jak wspominałam – spało mi się rewelacyjnie. Wstałam jak już Patryk gotował żurek pod czujnym okiem poznanych rowerzystów – szkolił się :D

Niespiesznie zebraliśmy się w końcu z całym bałaganem i wyjechaliśmy na trasę – kierunek Stary Dwór nad zalewem – tak tylko aby zajrzeć na pole namiotowe, które jeszcze wczoraj było naszym celem. Ładne, czyste, wiaty, miejsca na ognisko, płatne – ale nie żałuję, że zostaliśmy w Rybakach.

Poniedziałek to wędrówka przez Puszczę Białowieską..... smutno było patrzeć jak mija nas co chwila ciężki sprzęt nie rzadziej niż rowerzyści na szlaku, a na drodze leżą ścięte drzewa.
Blisko Białowieży odwiedziliśmy Zamknięty Rezerwat Żubra – nie tego się spodziewałam. Jak ZOO. Nie podobało mi się. Ale fajnie, że tuż przed wejściem spotkaliśmy “naszych znajomych” z Krynek – małżeństwo z Trójmiasta. Wspólnie zwiedziliśmy rezerwat. Czas minął bardzo sympatycznie.

Nasz nocleg to Bierozka, 20 zł/os. No cóż.
Patryk postnowił ugotować kolację: żurek ! Mniam :)

Zasnąć nie pozwalały świerszcze, które tak napierdzielały, że szok. Ale nie to było najgorsze.... Nie rozumiem... jak można jechać na camping z noworodkiem !!! To dziecko było jeszcze czerwone od porodu !!! I płakało non stop, na przemian raz świerszcze, raz noworodek .... ehhh.

Taki urok pola namiotowego.

Mapa poglądowa trasy na dole, pod zdjęciami.


Kraina Żubrów
Kraina Żubrów © emonika
Wycinana Puszcza Białowieska
Wycinana Puszcza Białowieska © emonika

Trasa z Narewki do Białowieży
Trasa z Narewki do Białowieży © emonika
Studnia w lesie, kierunek Białowieża
Studnia w lesie, kierunek Białowieża © emonika

Żuberki w rezerwacie
Żuberki w rezerwacie © emonika
Żurek w wykonaniu mego syna
Żurek w wykonaniu mego syna © emonikaApartamenty Bierozka, Białowieża
Apartamenty Bierozka, Białowieża © emonika
.
MAPA TRASY
.




  • DST 48.85km
  • Czas 02:53
  • VAVG 16.94km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kruszyniany - Zalew Siemianówka, Rybaki, dzień 2.

Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 15.08.2017 | Komentarze 5

...
Nie pamiętam kiedy budziło mnie pianie koguta  - i to skuteczne. Jest cudownie !
.
Nie zwiedzaliśmy wczoraj meczetu ani jurty. Zostawiliśmy to sobie na rano dziś właśnie. Była to dobra decyzja.
Meczet to miejsce, którego nie można pominąć w Kruszynianach  - a co najważniejsze - należy go zwiedzić z przewodnikiem panem Dżemilem. Wspaniała lekcja historii, której słuchaliśmy z zapartym tchem.
Potem udaliśmy się do Tatarskiej Jurty, do pani Dżenetty - ale nie spędziliśmy tam wiele czasu.
.
Zgodnie z planem trafiliśmy do miejscowości Zubry, gdzie dzięki podpowiedzi Marszego z forum,zjechaliśmy z asfaltu na starą drogę główną i naszym oczom ukazały się piękne chaty ustawione prostopadle do drogi - magiczne miejsce.

Naszym celem był Zalew Siemianówka i pole namiotowe w Starym Dworze. Po drodze spotykaliśmy ekipę z Siedlec, którzy jadą też nad zalew, ale do Rybaków, na gminne pole namiotowe, gdzie nie chciałam jechać ze względu na bezpieczeństwo. Jednak ze względu na towarzystwo, z którym czułam się raźniej, zmieniłam plany i wspólnie robiliśmy się w Rybakach właśnie. Oj było wesoło i to bardzo. Nowo poznani rowerzyści byli z Siedlec, a startowali od północnego początku GV, a kończyli w Hajnówce. Wieczór upłynął bardzo sympatycznie, aż nas bolały brzuchy od śmiechu, a potem spało mi się tak dobrze, że nawet poranne krzątanie się wszystkich w naszym małym obozie mnie nie obudziło.
.
Gminne pole namiotowe w Rybakach nad zalewem jest bezpłatne, tak samo jak prysznice i toalety, ale te czynne są w sb-ndz. od 10.00 do 20.00, a pon.-pt. do 18.00. Nie zostałabym tam gdybym była tylko z Patrykiem, zwłaszcza, że jak przyjechałam, to było tam chyba z tysiąc ludzi - gorące niedzielne popołudnie.


 Meczet w Kruszynianach
Meczet w Kruszynianach © emonika
Tatarska Jurta w Kruszynianach
Tatarska Jurta w Kruszynianach © emonika
Dom w miejscowości Zubry
Dom w miejscowości Zubry © emonikaZubry i wspaiałe domy
Zubry i wspaiałe domy © emonika
Miejscowość Zubry. Piękne miejsce
Miejscowość Zubry. Piękne miejsce © emonika
Apartament nad Zalewem Siemianówka, Rybaki :)
Apartament nad Zalewem Siemianówka, Rybaki :) © emonika
MAPA TRASY
.




  • DST 71.89km
  • Czas 04:36
  • VAVG 15.63km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białystok - Kruszyniany, dzień 1.

Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 15.08.2017 | Komentarze 10

...

Udało się mi ponownie wyruszyć razem z synem Patrykiem na kolejną wyprawę rowerową - bez Marcina niestety /taka praca/.
.
Pierwotny plan zakładał, że zaczynamy w Białymstoku i jedziemy na południe wzdłuż granicy Polski. Jednak wspominając piękne rejony nad Biebrzą i Narwią, oraz mazurskie jeziora - postanowiliśmy tam wrócić, zmieniając nieco  wstępne ustalenia.

Do "Białego" przyjeżdżamy pociągiem o 23.00 w piątek. Śpimy w Domu Studenta Alfa. W sobotę rano, śniadanie i jazda do..... decathlonu. Po śpiwór, którego nie zdążyłam kupić przed wyjazdem.
Zanim tam dojechaliśmy pękł mi mój but spd, podeszwa w poprzek........ No pięknie się zaczyna, chociaż to nie pierwsza "przygoda" tej wyprawy, która podniosła mi ciśnienie do zenitu /ale o tym później/.

.
W końcu wyjeżdżamy z miasta /z pękniętym butem spd/,  kierując się na Supraśl, gdzie robimy pierwszą przerwę na drugie śniadanie. Szukamy sklepu, robimy zakupy i jemy sobie nad rzeką Supraśl, w pobliżu Pałacu Archimandrytów oraz Prawosławnego Monasteru Zwiastowania NMP. Spokojnym tempem docieramy do Krynek, gdzie poznajemy parę z Trójmiasta, też rowerzyści, ale przemieszczający się tym razem autem, z rowerami na dachu. Wymieniamy informacje, dowiaduję się, że szlak nad Biebrzą jest zalany, ale da się jechać i rozstajemy się /ale nie na długo/.
.
Do Kruszynian docieramy wykończeni fizycznie po tych interwałach. Normalnie mamy dość. Niby nic, a jednak takie zróżnicowanie terenu zrobiło z nas "dętki". Trafiamy do Zajazdu Tatarskiego, spotykam się z Panią Danutą i pozdrawiam od Marszego i R_ocha :)
Pani Danuta, hrabina (zapomniałam nazwisko) - wskazała nam miejsce aby rozbić namioty, nie chciała pieniędzy za nocleg, tylko zaprosiła nas do zamówienia czegoś z Zajazdu. Patryk wybrał Czebureki  - palce lizać !!! A ja ..zamówiłam nalewkę Listkowiak - na wynos :D
Jesteśmy zmęczeni, ale czujemy się fajnie. Jest cicho, spokojnie, pięknie, cudownie. Idziemy spać.
.

 
Supraśl, i rzeka i miasto, i bulwar
Supraśl, i rzeka i miasto, i bulwar © emonika
Cel oosiągnięty, Kruszniany zdobyte
Cel osiągnięty, Kruszyniany zdobyte © emonika
Zajazd Tatarski na Końcu Świata, Kruszyniany
Zajazd Tatarski na Końcu Świata, Kruszyniany © emonika
Czebureki w Zajeździe Tatarskim mniam !!
Czebureki w Zajeździe Tatarskim mniam !! © emonika
Nasz apartament w Kruszynianach :)
Nasz apartament w Kruszynianach :) © emonika

MAPA TRASY
.




  • DST 32.16km
  • Czas 01:29
  • VAVG 21.68km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

10. Strzelce - Wilkasy - Giżycko

Czwartek, 28 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 2

...

Zostajemy na campingu Szekla i się kurujemy - Patryk znaczy się. Dziś mogę napisać, że nadal miał jakieś tam przeziębienie i biegunkę, ale z godziny na godzinę było coraz lepiej.
Ja pojechałam po auto i po zakupy do Giżycka.
Dzień spędzony nad j. Niegocin - leniwe patrzenie się w niebo na pomoście :)
Nawet udało mi się ubrać bikini i nieco poopalać. Woda..... cudna. Choć nie pływałam. Patryk za to szczęśliwy - łowił ryby z kolegą  i zadowolony, że nie "musi jeździć rowerem". Pisząc to dziś wiem jak się czuł - wtedy mi tego nie mówił - ale ja nie nalegałam na jazdę. Wiedziałam, że mamy teraz właśnie czas na totalny relaks i nicnierobienie. Po prostu wakacje na całego.
Patryk odpoczął, nabierał sił po niewielkiej infekcji układu pokarmowego - było coraz lepiej.

...................................................................................................................................................................................................

Mieliśmy wracać do domu w niedzielę (autem już),  potem plany się zmieniły i niby to miała być sobota. Ale postanowiłam wrócić w piątek nikomu nic nie mówiąc.
Po drodze pewne okoliczności sprawiły, że nie wjechaliśmy do domu tylko udaliśmy się prosto do Wdzydz. A tam.... spędziliśmy chyba najlepszy  wieczór we dwoje (nie ma to jak w "domu") - być może to wynikało  z poprawy zdrowia Patryka, a być może z miejsca gdzie się znaleźliśmy - czyli w naszych ukochanych Wdzydzach. Mijaliśmy różne jeziora, różne brzegi........ ale wiem jedno: JEŚLI WIDZIAŁEŚ ŚWIAT, A NIE WIDZIAŁEŚ WDZYDZ - TO NIE WIDZIAŁEŚ NIC :)

Podsumowanie wyprawy - niebawem :)


 
J. Niegocin
J. Niegocin © emonika
Giżycko
Giżycko © emonika
Tawerna
Tawerna © emonika
Camping Szekla
Camping Szekla © emonika
Camping Szekla
Camping Szekla © emonika
Camping Szekla Patryk i piesełki
Camping Szekla Patryk i piesełki  - poranek© emonika




  • DST 44.33km
  • Czas 02:54
  • VAVG 15.29km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

9. Osowiec - Grajewo PKP - Gizycko - Strzelce

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 0

...


Rano jeszcze w Osowcu nie było możliwości, aby przekonać Patryka do rowerowania planowego. Dojechaliśmy do Grajewa - potem wsiedliśmy w pociąg do Giżycka, tam sprawdziłam czy auto moje jest na miejscu pod pocztą i pojechaliśmy szukać campingu jakiegoś. Udało się trafić na super miejsce Camping Szekla :)

Zanim jednak tam dotarliśmy  - rano, jeszcze w Osowcu urwał się naciąg do mojej sakwy...... żadne trytki i zipy jakoś nie chciały tego scalić. Jechało się.. ostrożnie.

Na campingu... późnym wieczorem, okazało się, że moje dziecko ma gorączkę, biegunkę, wymioty - cały dzień był jakiś taki..... teraz wiem skąd ten brak chęci i siły na jazdę. ehhh.
Do rana jakoś się nam udało przetrwać.
Spanie w cichym miejscu pola namiotowego pozwoliło Patrykowi wypocząć.



Poranek i zerwany naciąg
Poranek i zerwany naciąg © emonika
Odpoczynek po drodze
Odpoczynek po drodze © emonika
Grajewo i Patryk
Grajewo i Patryk © emonika
Grajewo i ja
Grajewo i ja © emonika
Samolocik
Samolocik © emonika
Camping Szekla
Camping Szekla © emonika




  • DST 77.84km
  • Czas 04:12
  • VAVG 18.53km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

8. Kurowo - Strękowa Góra- Osowiec

Wtorek, 26 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 1

...


Nie wsiadamy w żaden pociąg.

Jedziemy na północ. Wracamy  w kierunku Giżycka. Kierunek znów Osowiec.

Niestety ze względów pogodowych - znów jedziemy carską drogą - a to ze względu na ogromny upał - a to jedyna droga wiodąca w cieniu drzew. Tylko, że z Tykocina nie jadę szlakiem bocianim jak dotąd tylko GV - południową stroną rz. Narew. W Strękowej Górze spotykamy sakwiarza z Elbląga - zamieniamy parę zdań - skąd kto dokąd. Przed nami burza i ciężkie ciemne chmury, popadało - co przyniosło nam niesamowitą ulgę. Niemniej jednak potem znów było to samo - czyli duszno i parno.

Na carskiej zaczepił mnie miejscowy rowerzysta........

Grzecznie zapytał skąd jadę:

ja: - Z Białegostoku.

on: - A czy może Pani wziąć ode mnie numer telefonu i podać wszystkim dziewczynom z Białegostoku i powiedzieć żeby do mnie zadzwoniły? Bo ja szukam fajnej dziewczyny.

ja: - Ale wiesz, ja już nie wracam tam, ja jadę do Gdańska.

on: - A to jeszcze lepiej, te z Gdańska też są fajne - to jak? Weźmie Pani ten numer telefonu ode mnie i poda dziewczynom w Gdańsku ??

ja:  - Przepraszam Cię bardzo, ale ja się w takie coś nie bawię. Udanego polowania w Strękowej Górze.

on: - No dobrze, dziękuję.


hmmmm.


W końcu dotarliśmy znów do Bogusi i Antoniego :)

Jak było ?? To kolejne wydarzenie na osobne opowiadanie :)




Pentowo
Pentowo © emonika
Kiermusy
Kiermusy © emonika
Mosty i Narew
Mosty i Narew © emonika
...




  • DST 47.04km
  • Czas 02:08
  • VAVG 22.05km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

7. Kurowo-Tykocin-Jeńki

Poniedziałek, 25 lipca 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 10

...

Kolejny dzień w Kurowie.

Musiałam jechać do Tykocina w "ważnych sprawach" - przy okazji zrobiłam mega zakupy.
Po powrocie sprawdzając Patryka rower - okazało się, że nie ma powietrza w tylnym kole - no cóż....

Po południu, już we dwoje udaliśmy się do Jeniek - małej wioski 6 km od nas - do sklepiku na lody. Posiedziałam z Panami na ławce przysklepowej, wypiliśmy piwo ( tak wypiłam piwo ), porozmawialiśmy sobie o życiu, a jeden z rozmówców polecił nam abyśmy odwiedzili Kiermusy - co nazajutrz żeśmy uczynili.

Powrót  - fajnym wieczorem :)

P.s.
Po wielu rozmowach z Patrykiem, (a mieliśmy czasu dla siebie pod dostatkiem), już wiem, że na tę chwilę to 14 dni wyprawy jest dla niego za wiele. Jesteśmy 9 dzień w drodze - a on zaczyna mówić o powrocie - co notabene zacznie się dziać jutro. No, ale on chce pociągiem..............


Tycoin po raz wtóry
TykocNasz domek :)
Nasz domek :) © emonika

Trzeba naprawiać
Trzeba naprawiać © emonika
Hmmmm. wcale nie jestem taka jak wyglądam
Hmmmm. wcale nie jestem taka jak wyglądam © emonika
...