Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rajdy/Trening/Przejażdżki

Dystans całkowity:33959.98 km (w terenie 5541.96 km; 16.32%)
Czas w ruchu:1191:44
Średnia prędkość:20.17 km/h
Maksymalna prędkość:5028.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:213 (108 %)
Maks. tętno średnie:192 (92 %)
Suma kalorii:59948 kcal
Liczba aktywności:704
Średnio na aktywność:48.24 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 38.87km
  • Czas 02:42
  • VAVG 14.40km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Suraż- Łapy-Augustów, dzień 7.

Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 3

...


_______Gotowi, wypoczęci, ruszamy w drogę do Brzostowa. Przed nami około 80 km.

Tiaaaaa.

Ledwo co do Łap dojechaliśmy. Mocowanie bagażnika zdechło zupełnie. Naprawiam tyle aby dojechać do miasta. Tam szukam serwisu. Znalazłam - ale "tego pana dzisiaj nie ma" - no ja pierdole. Odkręcam tę śrubkę co nam się "wygła", idę do sklepu, proszę o taką samą, albo podobną. Nie uwierzycie. NIE MA. No kurde nie ma w Łapach pieprzonej śruby !!!!

I znów nam zaczął deszcz na łeb lać.

Nie mogłam ryzykować prowizorycznej naprawy udając się na zadupie (zadupie w sensie daleko od cywilizacji :D )

Nie wiedziałam, co robić, żal mi było odpuścić te dwa dni..... Te dwa dni to byłaby przepiękna trasa wzdłuż Narwii i Biebrzy Co prawda byłby to odcinek, który znamy z zeszłego roku – ale właśnie dlatego, że jest tak wspaniały chcieliśmy tam być jeszcze raz.

I co ?

I nic, kuźwa.

W kasie PKP w Łapach dowiedziałam się, że pociąg do Augustowa jest o 19.00 czyli za jakieś 7.5 godziny......

______

Nie będę pisać o szczegółach. Do Stanicy Wodnej PTTK Swoboda pod Augustowem, dotarliśmy jakoś popołudniu. Pociągiem. Dwa  dni wcześniej niż planowaliśmy, ale.... jest wyprawa, jest zabawa i przygoda. A że czasem nie po naszej myśli.... :)

Jak to się mówi? KTO NIE RYZYKUJE NIE PIJE SZAMPANA ?! :) :)



Pociągiem do Białego, potem do Augustowa
Pociągiem do Białego, potem do Augustowa © emonika
Zmęczeni, ale bardziej psychicznie
Zmęczeni, ale bardziej psychicznie © emonika
Augustów, zdobyty
Augustów, zdobyty © emonika
PTTK Swodoba
PTTK Swoboda © emonika
.....




  • DST 4.50km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Suraż, dzień 6.

Czwartek, 27 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 2

...

No dziwne by było gdyby się znów coś w nocy nie wydarzyło !

.

Zasnęliśmy w mig. W nocy obudziło mnie znów COŚ... no miałam takie nerwy, że dobrze chyba, że jednak mnie nie poniosły i nie wylazłam z  tego namiotu. Nie wiem "co", albo kto -  ale jakieś bydle zeżarło nam naszą zupę !!!!

I nie był to kotek, ani piesek, tylko cielak chyba! Albo jakiś wielki pies, no taki rozpiździel był w naszej "kuchni", że szok. A jak żarło to COŚ w nocy -  to tak mlaskało i chłeptało, że naprawdę miałam wątpliwości czy to istota z tego świata.


Mniej więcej w tym samym momencie, kiedy rano ogarnialiśmy bałagan, chciałam przygotować śniadanie.... biorę butlę, palnik.... a tam... butla się rozszczelniła, gaz leci, świszczy,  palnik jakiś dziwny.... no nie. No nie. Nosz kurwa no nie.

No wtedy się wściekłam na maxa.

Piszę  sms do  Łatośłętki :D - gdzie tu najbliżej dorwę kuchenkę turystyczną. Odpowiedź brzmi tak, jak się spodziewałam. No i zapierdzielamy (busem) do Białegostoku, do decathlonu co tam wcześniej śpiwór se kupiłam.... Wracamy do Bajdarki około 16.00. Już nam się odechciało jechać dalej w trasę. Zostajemy, kolejną noc w Surażu.


I bardo dobrze to nam zrobiło.

Druga tura prania już sucha, pogoda przepiękna. Chillout.

I już nie zostawialiśmy żarcia "na kuchni" :)



Niezwykle piekny poranek
Niezwykle piekny poranek © emonika




  • DST 55.30km
  • Czas 03:37
  • VAVG 15.29km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Narew - Suraż, dzień 5 - dzikus.

Środa, 26 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 8

...


Poranek nastał - o 7.00 byliśmy już na rowerach - co nie zdarzyło się nam wcześniej ani później.

PARĘ SŁÓW O MINIONEJ NOCY pod kryptonimem: "pseudo dzikus"
Wieczorem zasnęliśmy dość szybko, mimo tego dziwnego miejsca. Obudziłam się już po ok. 20-30 minutach, słysząc, że podjechał samochód. Stał z włączonym silnikiem około 10 minut. Nie wychodziłam z namiotu, ale też nie spałam. Odjechał - ja zasnęłam. Około 2.00 w nocy budzi mnie hałas pod wiatą, blisko namiotów - byłam pewna, że to jakieś zwierzę wlazło do naszych resztek jedzenia, albo do koszy na śmieci. Wkurzona hałasem wyskoczyłam z namiotu, a tam.... nic. Żadnego człowieka, ani zwierzątka. Postałam chwilkę, i znów słyszę ten hałas, idę w jego kierunku..... a to kuźwa mać folia, worek na śmieci w koszu szaleje pod wpływem wiatru !!! No myślałam, że szlag jasny mnie tam trafi. Wypierdzieliłam te kosze dalej i poszłam spać. Obudziło mnie COŚ około 5.00 - auto, albo dwa podjechały, słyszę, że ktoś się przebiera (chyba zakłada wodery) i włazi do rzeki. Za jakiś czas słyszę tekst: "Ty ! tu jest namiot!, tu chyba ktoś śpi" - pogadali coś tam jeszcze między sobą i .. odjechali. No, ale ja już nie miałam zamiaru się kłaść. Wstałam, ogarnęłam co trzeba, obudziłam Patryka i chciałam stamtąd jak najszybciej odjechać.
______________________________

W trasie, zaledwie po paru km, już w Trześciance dopada nas ulewa..... w miejscowym sklepie, z Panami Kierownikami Wszystkiego, będącymi już pod wpływem (ósmej rano chyba jeszcze nie było!) ucięłam sobie pogawędkę, skąd dokąd, a dlaczego spałam pod wiatą jak przecież mogłam zapukać do niego, albo tego drugiego. Normalnie ubaw miałam na całego. Pani w sklepie pozwoliła nam naładować telefony, choć trochę.
No ale przecież nie będę siedzieć w sklepie, przecież mamy jechać do Kurowa, albo chociaż do Suraża. No i w tej ulewie jedziemy Szlakiem Otwartych Okiennic, a potem Podlaskim Szlakiem Bocianim.
....
Nasze plany dotarcia do Kurowa niweczy awaria mocowania bagażnika Patryka - nikomu nie życzę w ulewie i takich warunkach naprawy czegokolwiek. Nie dość, że leje mi na łeb, to pęknięty SPD nabiera wody jak pieprznięty jakiś. Udaje się nam wspólnymi siłami ogarnąć to mocowanie i lecimy dalej.
Dwa km przed Surażem nagle wychodzi słońce i o deszczu nie ma ani śladu.
Ale zanim to nastąpiło -  ja o mało co się nie utopiłam w kałuży :D  Dziś uratowało nas tylko i wyłącznie poczucie humoru i głupawka jaka nas dopadła.
.
Docieramy na pole namiotowe "Bajdarka", suszymy się, robię pranie, Patryk znów gotuje żurek - z białą kiełbasą, ale bez jajka.
Jest .... znów wspaniale, pięknie, cicho i sucho. Śpimy nad rzeką, na bardzo fajnym, przestronnym niby ale małym polu namiotowym otoczonym wodą.  Ładujemy akumulatory przed jutrzejszą jazdą.
Zasypiamy, nawet nie wiem kiedy.

LINK do wszystkich zdjęć wrzucę w podsumowaniu, a na razie na końcu mapka dzisiejszego odcinka.


Monika i jej głupawka
Monika i jej głupawka © emonikaNaprawa bagażnika
Naprawa bagażnika © emonika
W drodze
W drodze © emonika
Pole Namoiotowe Bajdarka
Pole Namiotowe Bajdarka © emonika
Żuberek z Łomżą nad Narwią
Żuberek z Łomżą nad Narwią © emonika
Pięknie sięzrobiło, Suraż
Pięknie sięzrobiło, Suraż © emonika
Szef kuchni
Szef kuchni © emonika

MAPA TRASY
.




  • DST 57.23km
  • Czas 03:00
  • VAVG 19.08km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białowieża - Narew, dzień 4.

Wtorek, 25 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4

...


Poranek w Białowieży piękny i słoneczny. Ale jakoś chyba w kościach czułam, albo w nadwyrężonej stopie od pękniętego SPD, że będzie lało. Finał taki, że zdążyliśmy tylko złożyć namioty i przygotować śniadanie, które jedliśmy przy ... świecach, tak się zrobiło ciemno.

.

A potem było już tylko piękniej.

Zwiedzanie miasteczka, zakupy, zdjęcia – do Hajnówki wyjechaliśmy chyba około 13.00 – już nie pamiętam.

A tam szukaliśmy serwisu rowerowego – Patryka hamulec “dziwnie się zachowywał”. Znaleźliśmy, Pan powiedział, że nie ma się co martwić i kazał jechać dalej.

.

To co się wydarzyło po dojechaniu do Narwii......  nie da się opisać. To trzeba przeżyć.

Mieliśmy spać w “Zakątku” - ale usłyszałam, że nie ma miejsca na namiot. Jak dojechaliśmy do Narwii – rozpętała się burza, a my pod tymi wiatami nad rzeką.....

Widząc młodzież obok i ich zachowanie doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest najlepsze miejsce na spanie. Nie było mowy o dotarciu do Suraża ze względów pogodowych. Zostaliśmy pod tymi wiatami, gdzie obok młodzież bawiła się na całego.

 Co się działo później..... napiszę w następnej relacji.



Śniadanie przy świecach, Białowieża
Śniadanie przy świecach, Białowieża © emonika
Białowieża
Białowieża © emonika
Białowieża
Białowieża © emonika
Narew i nasz apartament
Narew i nasz apartament © emonika

MAPA TRASY
...




  • DST 54.69km
  • Czas 03:02
  • VAVG 18.03km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalew Siemianówka - Białowieża, dzień 3.

Poniedziałek, 24 lipca 2017 · dodano: 16.08.2017 | Komentarze 4

...
.

Tak jak wspominałam – spało mi się rewelacyjnie. Wstałam jak już Patryk gotował żurek pod czujnym okiem poznanych rowerzystów – szkolił się :D

Niespiesznie zebraliśmy się w końcu z całym bałaganem i wyjechaliśmy na trasę – kierunek Stary Dwór nad zalewem – tak tylko aby zajrzeć na pole namiotowe, które jeszcze wczoraj było naszym celem. Ładne, czyste, wiaty, miejsca na ognisko, płatne – ale nie żałuję, że zostaliśmy w Rybakach.

Poniedziałek to wędrówka przez Puszczę Białowieską..... smutno było patrzeć jak mija nas co chwila ciężki sprzęt nie rzadziej niż rowerzyści na szlaku, a na drodze leżą ścięte drzewa.
Blisko Białowieży odwiedziliśmy Zamknięty Rezerwat Żubra – nie tego się spodziewałam. Jak ZOO. Nie podobało mi się. Ale fajnie, że tuż przed wejściem spotkaliśmy “naszych znajomych” z Krynek – małżeństwo z Trójmiasta. Wspólnie zwiedziliśmy rezerwat. Czas minął bardzo sympatycznie.

Nasz nocleg to Bierozka, 20 zł/os. No cóż.
Patryk postnowił ugotować kolację: żurek ! Mniam :)

Zasnąć nie pozwalały świerszcze, które tak napierdzielały, że szok. Ale nie to było najgorsze.... Nie rozumiem... jak można jechać na camping z noworodkiem !!! To dziecko było jeszcze czerwone od porodu !!! I płakało non stop, na przemian raz świerszcze, raz noworodek .... ehhh.

Taki urok pola namiotowego.

Mapa poglądowa trasy na dole, pod zdjęciami.


Kraina Żubrów
Kraina Żubrów © emonika
Wycinana Puszcza Białowieska
Wycinana Puszcza Białowieska © emonika

Trasa z Narewki do Białowieży
Trasa z Narewki do Białowieży © emonika
Studnia w lesie, kierunek Białowieża
Studnia w lesie, kierunek Białowieża © emonika

Żuberki w rezerwacie
Żuberki w rezerwacie © emonika
Żurek w wykonaniu mego syna
Żurek w wykonaniu mego syna © emonikaApartamenty Bierozka, Białowieża
Apartamenty Bierozka, Białowieża © emonika
.
MAPA TRASY
.




  • DST 48.85km
  • Czas 02:53
  • VAVG 16.94km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kruszyniany - Zalew Siemianówka, Rybaki, dzień 2.

Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 15.08.2017 | Komentarze 5

...
Nie pamiętam kiedy budziło mnie pianie koguta  - i to skuteczne. Jest cudownie !
.
Nie zwiedzaliśmy wczoraj meczetu ani jurty. Zostawiliśmy to sobie na rano dziś właśnie. Była to dobra decyzja.
Meczet to miejsce, którego nie można pominąć w Kruszynianach  - a co najważniejsze - należy go zwiedzić z przewodnikiem panem Dżemilem. Wspaniała lekcja historii, której słuchaliśmy z zapartym tchem.
Potem udaliśmy się do Tatarskiej Jurty, do pani Dżenetty - ale nie spędziliśmy tam wiele czasu.
.
Zgodnie z planem trafiliśmy do miejscowości Zubry, gdzie dzięki podpowiedzi Marszego z forum,zjechaliśmy z asfaltu na starą drogę główną i naszym oczom ukazały się piękne chaty ustawione prostopadle do drogi - magiczne miejsce.

Naszym celem był Zalew Siemianówka i pole namiotowe w Starym Dworze. Po drodze spotykaliśmy ekipę z Siedlec, którzy jadą też nad zalew, ale do Rybaków, na gminne pole namiotowe, gdzie nie chciałam jechać ze względu na bezpieczeństwo. Jednak ze względu na towarzystwo, z którym czułam się raźniej, zmieniłam plany i wspólnie robiliśmy się w Rybakach właśnie. Oj było wesoło i to bardzo. Nowo poznani rowerzyści byli z Siedlec, a startowali od północnego początku GV, a kończyli w Hajnówce. Wieczór upłynął bardzo sympatycznie, aż nas bolały brzuchy od śmiechu, a potem spało mi się tak dobrze, że nawet poranne krzątanie się wszystkich w naszym małym obozie mnie nie obudziło.
.
Gminne pole namiotowe w Rybakach nad zalewem jest bezpłatne, tak samo jak prysznice i toalety, ale te czynne są w sb-ndz. od 10.00 do 20.00, a pon.-pt. do 18.00. Nie zostałabym tam gdybym była tylko z Patrykiem, zwłaszcza, że jak przyjechałam, to było tam chyba z tysiąc ludzi - gorące niedzielne popołudnie.


 Meczet w Kruszynianach
Meczet w Kruszynianach © emonika
Tatarska Jurta w Kruszynianach
Tatarska Jurta w Kruszynianach © emonika
Dom w miejscowości Zubry
Dom w miejscowości Zubry © emonikaZubry i wspaiałe domy
Zubry i wspaiałe domy © emonika
Miejscowość Zubry. Piękne miejsce
Miejscowość Zubry. Piękne miejsce © emonika
Apartament nad Zalewem Siemianówka, Rybaki :)
Apartament nad Zalewem Siemianówka, Rybaki :) © emonika
MAPA TRASY
.




  • DST 71.89km
  • Czas 04:36
  • VAVG 15.63km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białystok - Kruszyniany, dzień 1.

Sobota, 22 lipca 2017 · dodano: 15.08.2017 | Komentarze 10

...

Udało się mi ponownie wyruszyć razem z synem Patrykiem na kolejną wyprawę rowerową - bez Marcina niestety /taka praca/.
.
Pierwotny plan zakładał, że zaczynamy w Białymstoku i jedziemy na południe wzdłuż granicy Polski. Jednak wspominając piękne rejony nad Biebrzą i Narwią, oraz mazurskie jeziora - postanowiliśmy tam wrócić, zmieniając nieco  wstępne ustalenia.

Do "Białego" przyjeżdżamy pociągiem o 23.00 w piątek. Śpimy w Domu Studenta Alfa. W sobotę rano, śniadanie i jazda do..... decathlonu. Po śpiwór, którego nie zdążyłam kupić przed wyjazdem.
Zanim tam dojechaliśmy pękł mi mój but spd, podeszwa w poprzek........ No pięknie się zaczyna, chociaż to nie pierwsza "przygoda" tej wyprawy, która podniosła mi ciśnienie do zenitu /ale o tym później/.

.
W końcu wyjeżdżamy z miasta /z pękniętym butem spd/,  kierując się na Supraśl, gdzie robimy pierwszą przerwę na drugie śniadanie. Szukamy sklepu, robimy zakupy i jemy sobie nad rzeką Supraśl, w pobliżu Pałacu Archimandrytów oraz Prawosławnego Monasteru Zwiastowania NMP. Spokojnym tempem docieramy do Krynek, gdzie poznajemy parę z Trójmiasta, też rowerzyści, ale przemieszczający się tym razem autem, z rowerami na dachu. Wymieniamy informacje, dowiaduję się, że szlak nad Biebrzą jest zalany, ale da się jechać i rozstajemy się /ale nie na długo/.
.
Do Kruszynian docieramy wykończeni fizycznie po tych interwałach. Normalnie mamy dość. Niby nic, a jednak takie zróżnicowanie terenu zrobiło z nas "dętki". Trafiamy do Zajazdu Tatarskiego, spotykam się z Panią Danutą i pozdrawiam od Marszego i R_ocha :)
Pani Danuta, hrabina (zapomniałam nazwisko) - wskazała nam miejsce aby rozbić namioty, nie chciała pieniędzy za nocleg, tylko zaprosiła nas do zamówienia czegoś z Zajazdu. Patryk wybrał Czebureki  - palce lizać !!! A ja ..zamówiłam nalewkę Listkowiak - na wynos :D
Jesteśmy zmęczeni, ale czujemy się fajnie. Jest cicho, spokojnie, pięknie, cudownie. Idziemy spać.
.

 
Supraśl, i rzeka i miasto, i bulwar
Supraśl, i rzeka i miasto, i bulwar © emonika
Cel oosiągnięty, Kruszniany zdobyte
Cel osiągnięty, Kruszyniany zdobyte © emonika
Zajazd Tatarski na Końcu Świata, Kruszyniany
Zajazd Tatarski na Końcu Świata, Kruszyniany © emonika
Czebureki w Zajeździe Tatarskim mniam !!
Czebureki w Zajeździe Tatarskim mniam !! © emonika
Nasz apartament w Kruszynianach :)
Nasz apartament w Kruszynianach :) © emonika

MAPA TRASY
.




  • DST 29.72km
  • Czas 01:32
  • VAVG 19.38km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wkoło miasta - Stężyca tym razem.

Wtorek, 18 lipca 2017 · dodano: 19.07.2017 | Komentarze 2

...

Po pracy, wieczorem - na chwilę. Tym razem nie na zachód, a na wschód od KS.
Wspaniała promenada czy jak to tam zwał - w każdym razie - piękne miejsce i spokojne przed wszystkim - w centrum gminnej miejscowości Stężyca :)

Fajny singielek  - ale nie dla rowerów :D STężyca
Fajny singielek - ale nie dla rowerów :D STężyca © emonika
Jak się chce  to mozna, nawet w centrum zrobić coś ładnego, Stężyca
Jak się chce to mozna, nawet w centrum zrobić coś ładnego, Stężyca © emonikaPromenada na Kaszubach STężyca
Promenada na Kaszubach STężyca © emonika
Jakaś taka czarnobiała, STężyca
Jakaś taka czarnobiała, STężyca © emonika
Cudny wieczór, Stężyca
Cudny wieczór, Stężyca © emonika
...




  • DST 48.76km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wdzydze z mężem - istny cud :D

Sobota, 15 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 6

...

Jakoś tak spontanicznie wyszło i pojechaliśmy.
Generalnie głównie po to aby przetestować bagażnik pod sporym obciążeniem pełnych sakw na Patryka rowerze  i nowy namiot również dla Patryka.
Wiem, że to tylko mało km w porównaniu do tego co nas czeka za tydzień - no ale chyba jakby miało się coś stać to by pierdyknęło od razu. Chociaż różnie z tym bywa.

Namiot Fresh&Black jakoś nie przekonywał mnie od samego początku swoimi właściwościami - ale dla mego syna był ok. No to zabrałam go na tę spontaniczną wycieczkę w roli naszej sypialni. Myślałam, że będę  się tam czuć mocno klaustrofobicznie - z tego powodu, że jest w nim ciemno nawet jak świeci słońce na maxa. To, że nie nagrzewa się tak jak inne namioty sprawdziłam na Kaszubskiej Włóczędze w Przywidzu gdzie przeprowadzono test tych namiocików. U nas nie zdąży się nagrzać, ani dobrze zmoknąć w dzień, bo przecież co rano będziemy zmieniać miejsce pobytu.
Brak przedsionków, spowodowało że przy użytkowaniu namiotu przez dwie osoby - nawet bagaże musiały zostać na zewnątrz. Dlatego tzw "dwójka" jest idealna dla jednej osoby, która wtedy zmieści bagaże do środka.
 
No nic.
To tyle o sprzęcie.

Wieczór upłynął nam słuchając koncertu Krzysia Wałeckiego i Darka Pietrzaka we wdzydzkiej Tawernie.

Rano pobudka - super - zwłaszcza z widokiem na jezioro.
Fajnie było - szkoda, że tak mało.


Czerwony asfalt w mieście Kościerzyna dla rowerów. No ciekawe. Cud normalnie
Czerwony asfalt w mieście Kościerzyna dla rowerów. No ciekawe. Cud normalnie © emonika
Ledwo my ujechali i dziura
Ledwo my ujechali i dziura © emonika
Miejsce odpoczynkowe, Wdzydze jak zawsze
Miejsce odpoczynkowe, Wdzydze jak zawsze © emonika
Tawerna Wdzydzka - jeszcze bez tłumów
Tawerna Wdzydzka - jeszcze bez tłumów © emonikaNocleg - prawie na dziko. :D Faaaajnie było :)
Nocleg - prawie na dziko. :D Faaaajnie było :) © emonika




  • DST 97.23km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sasino, Łeba i Niedamowo - spontanicznie :)

Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 0

...

Spontaniczny wyjazd do Sasina - musiałam - bo bym chyba się udusiła w tym mieście, patrząc na to wszystko.
Nawet Wdzydze nie napawały optymizmem w ten dzień.
 Udało mi się zatrzymać w TYM MIEJSCU WSPANIAŁYM, mimo, że to środek sezonu - ale to tylko dzięki wspaniałym gospodarzom ArkaSasino. :)

Po drodze, odebrałam moją Lady z Serwisu Andrzeja Kaisra i mogłam śmigać przed siebie ! Jeszcze raz serdecznie dziękuję   - choć pewnie i tak tutaj Andrzej nie zagląda :)

Piątkowe popołudnie i wieczór spędziłam w towarzystwie gospodarzy ArkaSasino, a sobotnie przedpołudnie na rowerku. Potem okazało się, że muszę wracać wcześniej niż planowałam - zatem myk do auta, do domu, potem myk znów na rower i na urodziny do Andżeli - spotkanie wyjątkowe. Baaardzo :)

Czas leci, jak oszalały. Niedamowo
Czas leci, jak oszalały. Niedamowo "40" :) © emonika
Nowęcin, przy okazji pobytu w Sasinie
Nowęcin, przy okazji pobytu w Sasinie © emonika

...