Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi emonika z miasteczka Kościerzyna . Mam przejechane 39920.29 kilometrów w tym 7385.39 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emonika.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Sakwy

Dystans całkowity:4456.37 km (w terenie 16.00 km; 0.36%)
Czas w ruchu:96:26
Średnia prędkość:17.56 km/h
Liczba aktywności:64
Średnio na aktywność:69.63 km i 3h 51m
Więcej statystyk
  • DST 122.90km
  • Teren 16.00km
  • Czas 06:17
  • VAVG 19.56km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny dzień "wyprawki"

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 2

...
Wstając rano już wiedziałam, że będzie wesoło. Na campingu cisza, tylko ja się uwijam jak w ukropie. Spaliła mi się grzałka do gotowania wody, więc nastawiłam wodę na kuchenkę esbita (nigdy kuźwa mać w życiu więcej). Wypiłam tylko kawę i jakos kilka min po 7.00 jechałam już w kierunku Osia. Dotarłam do Jeżewa - moim takim punktem kulminacyjno - odpoczynkowym był Grudziądz, ale żeby się do nie go dostać musiałam pokonać istne piekło :)
Jechałam drogą nr 272 na mapie oznaczoną jako droga wojewódzka. To co zastałam wywołało na początku gromki śmiech - bo jak się nie śmiać z drogi asfaltowej na której trzęsie niemiłosiernie, natomiast mało nie padłam jak ten "asfalt" się skończył. Drugie i trzecie zdjęcie mniej więcej nakreśla po czym jechałam, przy czym trzecia fota to już końcówka tej dramatycznej przygody gdzie widać nowiutki asfalt a za łukiem jest wiadukt nad A1 prowadzący do Dolnej Grupy.

Przed Jeżewem
Przed Jeżewem © emo
To za mną to droga krajowa nr 272
To za mną to droga krajowa nr 272 © emo
To jest własnie droga  nr 272, masakra
To jest własnie droga nr 272, masakra © emo

W końcu udało mi się dotrzeć do upragnionego Grudziądza, gdzie pojechałam sobie do maka  - niby coś zjeść ale generalnie po to aby naładować telefon. Po czym zebrałam się dość szybko bo nie mogłam doczekać się mojej wizyty na zamku w Radzyniu Chełmińskim.

Wisła w Grudziądzu
Wisła w Grudziądzu © emo
Tak jak widać
Tak jak widać © emo

No i dojechałam - choć szczerze mówiąc myślałam, że nie dotrę - jakiś takiś kryzys  mnie dopadł.
Na zamek oczywiście nie weszłam, bo zapomniałam w Grudziądzu wypłacić kasę.

Radzyń Chełm. i zamek krzyżacki
Radzyń Chełm. i zamek krzyżacki © emRadzyń Chełm. i mój wyczekany zamek
Radzyń Chełm. i mój wyczekany zamek © emo

Nie wlazłam do środka - nie miałam gotówki
Nie wlazłam do środka - nie miałam gotówki © emo

Kierunek na Zbiczno to już całkiem spokojna droga (bez aut), ale jak to od Grudziądza się dzieje - mam non stop pod górkę.
Przed samą miejscowością Zbiczno jedzie się superową szutrową ścieżką rowerową, krótko - ale jest zajebiście  - nawet z sakwami śmigałam aż miło :) (ehhh te singletacki, heheh).

No zbieram, zbieram te gminy :)
No zbieram, zbieram te gminy :) © emo

Polecma tę rewelacyjną, choćkrotką ścieżkę - śmigałam z sakwami na niej tak że ho ho
Polecma tę rewelacyjną, choćkrotką ścieżkę - śmigałam z sakwami na niej tak że ho ho © emo

Nad jezioro Bachotek dojechałam jakoś po 16.00, więc miałam sporo czasu na rozpoznanie terenu, czego wcale  dobrze nie wykonałam, bo nie odkryłam kuchni dostępnej dla biwakowiczów.

Drugie spanie i kolejny rewelacyjny camping :)
Drugie spanie i kolejny rewelacyjny camping :) © emo
Dziś spała ze mną :)
Dziś spała ze mną :) © emo
Pranie sakwy z pewnych powodów :)
Pranie sakwy z pewnych powodów :) © emo
Jezioro Bachotek
Jezioro Bachotek © emo

Jak sie późnym wieczorem okazało, nie byłam jedyną osobą, która przyjechała z sakwami na rowerze. Poznałam Piotra (chyba z Iławy), pogadaliśmy sobie, studiowaliśmy mapę  i planowaliśmy swoje powroty do domu na niedziele.
W końcu poszłam spać i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Budzik nastawiony na 6.00. Jutro czeka mnie cięęęężki dzień.  :)
...


p.s. jak narysuję mapkę to wrzucę, trasa przebiegała tak: Tleń, Osie, Jeżewo, Grupa, Dolna Grupa, Grudziądz, Radzyń Chełm., Jabłonowo Pom., Wichulec, Zbiczno, Pokrzydowo, Bachotek.





  • DST 38.42km
  • Czas 01:47
  • VAVG 21.54km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawowo - znaczy się mini-wyprawowo

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 23.08.2015 | Komentarze 4

...
Piątkowe przedpołudnie myślałam, że będzie najdłuższe w moim życiu. Wiedząc co mnie czeka tuż po 15 nie mogłam usiedzieć i na szczęście miałam mnóstwo pracy i czas zleciał dość szybko.

Spakowałam sakwy, namiot i potrzebne rzeczy i wyruszyłam na podbój "południowego wschodu pólnocnej części Polski "  :DDDD
Czarna Woda - Śliwice - Tleń, to na piątek wystarczyło. Na miejscu bylam jakoś po 18.00, poszłam wieczorem na ognisko, ale mając na uwadze fakt iż czeka mnie pobudka o 6.00 poszłam szybko spać i zasnęłam mimo hałasu.

Start w Czarnej Wodzie
Start w Czarnej Wodzie © emo
Po kilkudziesięciu kilometrach u celu w tym dniu
Po kilkudziesięciu kilometrach u celu w tym dniu © emo
Pierwszy nocleg, znany juz camping w Tleniu
Pierwszy nocleg, znany juz camping w Tleniu © emo
...




  • DST 38.64km
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5 - ostatni: Swornegacie - Brusy

Niedziela, 19 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 2

...
Rano pakowanie baaaardzo leniwe. Grono ludzi będących na campingu szykowało się na spływ, a my niespiesznie zbieraliśmy się do wyjazdu do domu. Nadal ciepło, słońce grzeje, a my się plączemy po polu namiotowym. W końcu udało się nam dopiąć wszystko i pojechaliśmy w kierunku Brus. Kilometry są jeszcze z poprzedniego dnia, gdzie wędrowałam po zakupy "do miasta" :)
Biorąc pod uwagę stan Patryka (zapalenie ucha i gorączka), w Brusach postanowiłam udać się na pociąg. Zaczęło lać kiedy posilaliśmy się na dworcu. W sumie kończyliśmy naszą rowerową wyprawę - więc może padać. Ostatnie 4 km  dworca do domu jechaliśmy w ulewie. Zmęczeni, ale przeszczęśliwi, co przeżyliśmy to nasze - nikt nam tego nie zabierze.

Cel Swornegacie
Cel dom © emo

Obiad na stacji PKP Brusy
Obiad na stacji PKP Brusy © emo

Moje kochane dziecko
Moje kochane dziecko © emo

Zmęczeni, ale jacy szczęśliwi. Co przezylismy to nasze
Zmęczeni, ale jacy szczęśliwi. Co przezylismy to nasze © emo




  • DST 73.75km
  • Czas 04:29
  • VAVG 16.45km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

4 dzień: Okonek - Swornegacie

Piątek, 17 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 4

...

Super dzień !!!!! Rewelacyjna pogoda, siły wróciły. Byliśmy w Okonku dwa dni - więc wypoczęci pojechaliśmy w dalszą drogę.
Niestety już na 6 km łańcuch spadł między szprychy i kasetę i tak średnio co 10 km. Moje dłonie wzbudzały ogromne zainteresowanie - zwłaszcza jak robiłam zakupy w sklepikach po drodze. Ale co tam. Ważne, że dało się jechać. Patryk zadowolony, wyspany śmigał aż miło - mimo że na początek mieliśmy kilka km po drogach szutrowych i bardzo kamienistych.
Jechało się lekko, wiatr boczny, albo w plecy. Słońce opalało. Fajowo się kręciło.
Na samym początku kaszubskiej Marszruty jadąc od Konarzyn - znak ograniczenia prędkości 5km/h - ale się uśmialiśmy z Patrykiem :) Ledwo co dało się równowagę utrzymać hehehe. W końcu wjazd do Swornegaci. Nasz camping to Stanica Wodna PTTK Swornegacie nad j. Witoczno - polecam miejscówkę :)
Wieczór spokojny, odpoczywaliśmy nad brzegiem jeziora. Już wiedzieliśmy, że zostaniemy dwa dni, aby Patryk nabrał sił i nie zniechęcił się na ostatni już etapie do domu.

Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © emo

Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © emo
Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © emo

Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © emo

Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © emo

Cel Swornegacie, pogoda super :)
Cel Swornegacie, pogoda super :) © emo
Cel Swornegacie
Cel Swornegacie © emo
Cel Swornegacie
Cel Swornegacie © emo
Cel Swornegacie
Cel Swornegacie © emo
Cel Swornegacie
Cel Swornegacie © emo
...




  • DST 90.98km
  • Czas 05:38
  • VAVG 16.15km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

3 dzień: Tuchola-Okonek

Środa, 15 lipca 2015 · dodano: 20.07.2015 | Komentarze 0

...

Trzeci dzień rowerowania. Zmęczenie odczuwalne, ale nastroje rewelacyjne. Pogoda nadal dobra - oprócz fatalnego wiatru, który wiał nam prosto w twarz na całej trasie. Wyruszyliśmy z campingu jakoś po 9.00 - wjechaliśmy do centrum Tucholi, połaziliśmy po rynku. Musieliśmy pojechać około 3 km drogą nr 240 Tuchola-Chojnice - to była jakaś masakra. Boże co za debile - brak mi słów aby opisywać tych buraków w autach.
Przed Debrznem Patryk oznajmił, że musi odpocząć i nie daje rady. Ten wiatr nas wykańczał. Nie musieliśmy się nigdzie spieszyć, niemniej jednak było dość męcząco nawet jadąc lajtowo powoli. Poleżeliśmy sobie na karmiatach jakieś max 20 minut. W samym Debrznie też odpoczynek - zakupy w Biedronce i jedzonko. I ponownie im bliżej celu tym moje dziecko szybciej jechało :)
Kolejny etap 5 km drogą nr 22 - znaną mi doskonale, niby szeroka etc., ale biorąc pod uwagę silny wiatr, obładowane rowery - nie było łatwe. Każda osobówka mijała nas szerokim łukiem - ale TIRy miały w głębokim poważaniu czy jedzie rower, matka, dziecko - miałam ochotę rzucać kamieniami w nich, ehh.
W końcu o godz. 18.00 wjechaliśmy do Okonka. Nie spaliśmy tym razem na campingu, ale u rodziny :)

Tuchola rynek
Tuchola rynek © emo
Tuchola rynek
Tuchola rynek © emo
Kamień krajeński
Kamień krajeński © emo
Odpoczynek przed Debrznem
Odpoczynek przed Debrznem © emo
Prawie u celu
Prawie u celu © emo
Cel osiągniety
Cel osiągniety © emo
...





  • DST 35.36km
  • Czas 02:23
  • VAVG 14.84km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

2 dzień: Tleń - Tuchola

Wtorek, 14 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 0

...
Po nocnych łowach wstaliśmy sobie niespiesznie.
Na drugi dzień wyprawy zaplanowałam bardzo lajtową wycieczkę - bo tylko 35 km do Tucholi. Patryk zachwycony, zadowolony - dlatego aby tego nie zepsuć nie próbowałam nawet wydłużać dystansu.
Pogoda nam dopisywała. Nie odczuliśmy wysokiej temperatury, nie jechaliśmy długo,  na campingu zrobiłam pranie i wszystko wyschło w mig. Byliśmy co prawda sami na polu namiotowym, ale na pobliskim placu zabaw Patryk znalazł towarzystwo swoich rówieśników.
I za nami kolejny dzień. Przed nami znów dłuższy odcinek  - około 90 km.

Śniadanko i czas w drogę
Śniadanko i czas w drogę © emo

Cekcyn plaża
Cekcyn plaża © emo

Cekcyn plaża
Cekcyn plaża © emo
Latający namiot
Latający namiot © emo
Zajazd pod Jeleniem Tuchola :)
Zajazd pod Jeleniem Tuchola :) © emo
...




  • DST 97.46km
  • Czas 05:30
  • VAVG 17.72km/h
  • Sprzęt Moja "Lady"
  • Aktywność Jazda na rowerze

1 dzień: Kościerzyna -Tleń

Poniedziałek, 13 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 4

...
Moja wymarzona wyprawa rowerowa w końcu nastąpiła.
Pojechałam z synem Patrykiem (11 lat). Plan zakładał zrobić niewielką pętlę w promieniu max 150 km od domu.
1 etap: Kościerzyna, Wdzydze Kisz., Borsk, Wiele, Karsin, Czersk, Śliwice, Tleń.
2 etap: Tleń, Cekcyn, Tuchola.
3 etap: Tuchola, Kamień Krajeński, Debrzno, Lędyczek, Okonek.
4 etap: Okonek, Rzeczenica, Przechlewo, Konarzyny, Swornegacie.
5 etap: Swornegacie, Brusy. (Brusy - Kościerzyna PKP).

Mam tyle myśli w głowie i tyle chciałabym napisać, że nie wiem od czego zacząć. Może jednak od początku ?

Mieliśmy wyjechać rano w poniedziałek. Uważałam, że mam tyle czasu że hoho. Jeszcze nie docierało do mnie, że na ten dzień (który nam się kurczył w niesamowicie zawrotnym tempie) zaplanowałam nieco ponad 90 km jazdy.
W końcu "wyjazd". Świadomie i celowo wybrałam trasę tylko asfaltami. Choć zdarzyło nam się kilka km szutrowej drogi.
Po niespełna 3 km - ulewa - nosz jasny gwint ! Pięć minut i po deszczu :)
Pierwsze 35 km było jakieś takie niemrawe. Nie wiem czemu. Mały marudził, ciężko się jechało. Zrobiliśmy przerwę, niewielki posiłek pomógł. Między Karsinem, a Czerskiem jest fajna droga rowerowa - i tam jechało się świetnie. A po obiedzie w Czersku jazda to była istna przyjemność (dziwne, że im więcej km w nogach tym lepiej się nam jechało).
Tak się cieszyliśmy, że dojeżdżamy do celu, że nawet zdjęcia z tablicą Tleń nie pstryknęłam.
Zatrzymaliśmy się w Stanicy Wodnej PTTK. Znane mi miejsce, więc wiedziałam czego oczekiwać i czego się spodziewać. Rozbiliśmy namiot, potem posiłek, prysznic i .... myślałam że Patryk pójdzie spać. Przejechał 97 km, więc  to nie jest mało. Ale chciał najpierw pograć w piłkarzyki, a potem jeszcze poszliśmy połowić ryby - zeszło nam tak do 1 w nocy. Cuuuudny dzień !!!!
Chcę jeszcze :)

Poniedzialek trzynastego - start
Poniedzialek trzynastego - start © emo
Poniedzialek trzynastego - start
Poniedzialek trzynastego - start © emo
Poniedzialek trzynastego - w trasie - początek
Poniedzialek trzynastego - w trasie - początek © emo
Początek wyprawy
Początek wyprawy © emo
Moje szczęście
Moje szczęście © emo
Pttk tleń
Pttk tleń © emo

Synek i mama
Synek i mama © emo
Śniadanko i czas w drogę
Śniadanko i czas w drogę © emo