Info

Suma podjazdów to 1445 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2023, Marzec1 - 1
- 2021, Wrzesień8 - 0
- 2021, Sierpień8 - 0
- 2021, Czerwiec2 - 2
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień3 - 0
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2019, Lipiec1 - 2
- 2019, Czerwiec6 - 7
- 2019, Maj6 - 16
- 2019, Kwiecień11 - 3
- 2019, Marzec3 - 0
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Grudzień2 - 2
- 2018, Październik3 - 18
- 2018, Wrzesień6 - 11
- 2018, Sierpień5 - 22
- 2018, Lipiec8 - 35
- 2018, Czerwiec8 - 15
- 2018, Maj16 - 24
- 2018, Kwiecień8 - 17
- 2018, Marzec3 - 2
- 2018, Luty3 - 10
- 2018, Styczeń1 - 2
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 7
- 2017, Październik1 - 3
- 2017, Wrzesień8 - 7
- 2017, Sierpień4 - 3
- 2017, Lipiec13 - 51
- 2017, Czerwiec5 - 2
- 2017, Maj10 - 8
- 2017, Kwiecień6 - 6
- 2017, Marzec2 - 5
- 2017, Styczeń3 - 20
- 2016, Listopad1 - 8
- 2016, Październik2 - 4
- 2016, Wrzesień7 - 24
- 2016, Sierpień10 - 21
- 2016, Lipiec15 - 38
- 2016, Czerwiec7 - 27
- 2016, Maj13 - 29
- 2016, Kwiecień7 - 40
- 2016, Marzec8 - 35
- 2016, Luty4 - 31
- 2016, Styczeń2 - 4
- 2015, Grudzień2 - 6
- 2015, Listopad5 - 32
- 2015, Październik3 - 12
- 2015, Wrzesień6 - 23
- 2015, Sierpień12 - 15
- 2015, Lipiec13 - 19
- 2015, Czerwiec15 - 48
- 2015, Maj10 - 16
- 2015, Kwiecień5 - 4
- 2015, Marzec5 - 3
- 2015, Luty8 - 12
- 2015, Styczeń3 - 2
- 2014, Grudzień2 - 8
- 2014, Listopad5 - 5
- 2014, Październik5 - 20
- 2014, Wrzesień8 - 37
- 2014, Sierpień6 - 11
- 2014, Lipiec12 - 41
- 2014, Czerwiec7 - 15
- 2014, Maj7 - 7
- 2014, Kwiecień8 - 9
- 2014, Marzec14 - 31
- 2014, Luty5 - 17
- 2014, Styczeń4 - 19
- 2013, Grudzień3 - 1
- 2013, Listopad4 - 10
- 2013, Październik9 - 9
- 2013, Wrzesień8 - 26
- 2013, Sierpień4 - 19
- 2013, Lipiec9 - 18
- 2013, Czerwiec8 - 39
- 2013, Maj6 - 24
- 2013, Kwiecień8 - 24
- 2013, Marzec1 - 2
- 2013, Luty2 - 11
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Listopad1 - 2
- 2012, Październik9 - 29
- 2012, Wrzesień11 - 50
- 2012, Sierpień8 - 33
- 2012, Lipiec18 - 43
- 2012, Czerwiec11 - 26
- 2012, Maj12 - 22
- 2012, Kwiecień6 - 32
- 2012, Marzec10 - 50
- 2012, Luty3 - 15
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień5 - 35
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik9 - 31
- 2011, Wrzesień11 - 97
- 2011, Sierpień20 - 104
- 2011, Lipiec16 - 113
- 2011, Czerwiec23 - 186
- 2011, Maj22 - 200
- 2011, Kwiecień19 - 190
- 2011, Marzec14 - 126
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń3 - 17
- 2010, Grudzień2 - 21
- 2010, Listopad4 - 16
- 2010, Październik10 - 52
- 2010, Wrzesień8 - 38
- 2010, Sierpień15 - 34
- 2010, Lipiec9 - 19
- 2010, Czerwiec17 - 39
- 2010, Maj10 - 18
- 2010, Kwiecień9 - 17
- 2010, Marzec11 - 32
- 2010, Luty5 - 32
- 2010, Styczeń7 - 22
- 2009, Październik2 - 2
- 2009, Wrzesień2 - 5
- 2009, Czerwiec2 - 2
- 2009, Maj1 - 0
- 2009, Kwiecień1 - 0
- 2008, Październik2 - 0
- DST 28.72km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Po śledzie i inne takie "grudniowe" sprawy
Sobota, 29 grudnia 2018 · dodano: 09.01.2019 | Komentarze 0
...
Dużo można napisać, ale mało się jeździ. Łatwiej przychodzi to pierwsze ostatnimi czasy.
Ot, taka bolączka moja.
Niemniej jednak jeździłam, głównie po małe sprawunki tu i tam, a raz się zdarzył wyjazd baardzo krótki gdy mój mąż wspaniały wpadł w szpony Texas Pubu i swoich kompanów - na zdrowie ! :)
Innym razem tuż przed Sylwestrem śmignełam na mojej Lady po ulubione śledzie z żurawiną - trudno przewieźć je w torbie na kierownicy, ale dałam radę.
Czuję niedosyt - jeśli chodzi o jazdę na rowerze.. Ale to tylko moja wina. Osobista taka.
I tak jest lepiej niż bywało w ostatnich latach czasami. Różne rzeczy potrafią się przypałętać człowiekowi w najmniej spodziewanym momencie, ale sztuką jest to pokonać, ogarnąć, uporządkować.
Można wszystko zdziałać jak się ma wokół siebie odpowiednich ludzi.
Ja takich mam.
Zajebistą miałam "pasterkę" w tym roku ! Ale nie będę polecać, bo za dużo was tam się najdzie za rok.
Zajebisty był również Sylwester spędzony z mężem i dziećmi - tak ! moi nastoletni /jeden pełnoletni nawet/ synowie spędzili z nami ten wieczór.
Pożegnaliśmy stary rok, a powitaliśmy nowy rok w towarzystwie wspaniałych ludzi, rowerzystów Kamili i Arka i ich znajomch.
Życzyć sobie chcę tylko tego aby nie było nigdy gorzej. Tylko lepiej - i tak będzie !
Pozdrawiam zaglądających tutaj - do zobaczenia na szlakach rowerowych i nie tylko ! :)
Dużo można napisać, ale mało się jeździ. Łatwiej przychodzi to pierwsze ostatnimi czasy.
Ot, taka bolączka moja.
Niemniej jednak jeździłam, głównie po małe sprawunki tu i tam, a raz się zdarzył wyjazd baardzo krótki gdy mój mąż wspaniały wpadł w szpony Texas Pubu i swoich kompanów - na zdrowie ! :)
Innym razem tuż przed Sylwestrem śmignełam na mojej Lady po ulubione śledzie z żurawiną - trudno przewieźć je w torbie na kierownicy, ale dałam radę.
Czuję niedosyt - jeśli chodzi o jazdę na rowerze.. Ale to tylko moja wina. Osobista taka.
I tak jest lepiej niż bywało w ostatnich latach czasami. Różne rzeczy potrafią się przypałętać człowiekowi w najmniej spodziewanym momencie, ale sztuką jest to pokonać, ogarnąć, uporządkować.
Można wszystko zdziałać jak się ma wokół siebie odpowiednich ludzi.
Ja takich mam.
Zajebistą miałam "pasterkę" w tym roku ! Ale nie będę polecać, bo za dużo was tam się najdzie za rok.
Zajebisty był również Sylwester spędzony z mężem i dziećmi - tak ! moi nastoletni /jeden pełnoletni nawet/ synowie spędzili z nami ten wieczór.
Pożegnaliśmy stary rok, a powitaliśmy nowy rok w towarzystwie wspaniałych ludzi, rowerzystów Kamili i Arka i ich znajomch.
Życzyć sobie chcę tylko tego aby nie było nigdy gorzej. Tylko lepiej - i tak będzie !
Pozdrawiam zaglądających tutaj - do zobaczenia na szlakach rowerowych i nie tylko ! :)

Przygotowania do Sylwestra chyba to były. © emonika

Kotełki czuły zwiastowanie zostania samotnie w chacie © emonika

Prezent styczniowy dla pewnego rowerzysty Tomka RamzezX © emonika

Przygotowania chyba do Wigili, albo pasterki :D © emonika

To raczej na Wigilię - tak mi się zdaje - tak jakoś między rowerowaniem zrobiłam :) © emonika

ot i finał taki - piekne święta, cudna "pasterka" w Texas Pub ! © emonika

i to ostatnie godziny roku 2018 nad morzem - pięęęęęknie ! © emonika
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki
- DST 26.89km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Koszałkowa
Sobota, 8 grudnia 2018 · dodano: 09.12.2018 | Komentarze 2
...
Nie było mi lekko. Ale wsiadłam na rower - nie sprawdzając prognozy pogody /miałam farta - zaczęło lać jak wracałam już/.
Wyruszając spod domu miałam setki pomysłów na trasę, jadąc w miasto nadal nie wiedziałam dokąd pojadę - aż w końcu znalazłam się na wylocie pod Skorzewo. Robiło się szaro i buro - więc to był dobry kierunek. Lepiej się jedzie wiedząc, że w razie czego mogę wsiąść w pociąg do domu :D
Inaczej to wszystko wygląda o tej porze roku. Jechałam czerwonym pieszym szlakiem. Zero ludzi. Za to dużo wściekłych psów (jak ja ich nienawidzę (nie psów tylko ich właścicieli co ich tak wypuszczają). Wiało niemiłosiernie, ale jechałam z wiatrem w plecy - jedyny plus. No może nie jedyny - bo zasadniczą sprawą jaka mnie wprawiała w dobry nastrój to taka, że nie było na trasie turystów, a wokół jeziora Dąbrowskiego nie było piechurów z kijkami, którzy jak ich mijam to wrzeszczą :D
Dojeżdżając do Krzesznej chciałam coś zjeść w Gościńcu Malinowym - czy jak mu tam, ale był zamknięty na cztery spusty. Doleciałam do Koszałkowa i z duszą na ramieniu oraz burczącym żołądkiem weszłam do pizzerii Gawra z pytaniem czy można płacić kartą. uffffff
Zamówiłam pizze z serem kozim (!???) i żurawiną. Ser kozi to nie był. Ale co tam - było ciepło, sucho i nawet smacznie.
Wróciłam do domu SKM - ludzi fulll.
Żałuję, że nie wymykam się częściej na takie rowerowe małe podróże o tej porze roku. Są one dla mnie jak "mniód" na serce, poezja dla duszy i takie tam. Choć mogłoby się tak szybko ciemno nie robić... - mimo że lampkę mam dobrą - no lepszej nie miałam - dzięki Jackowi (Dynio).
Faajny dzień. Znaczy się popołudnie :)
Wyruszając spod domu miałam setki pomysłów na trasę, jadąc w miasto nadal nie wiedziałam dokąd pojadę - aż w końcu znalazłam się na wylocie pod Skorzewo. Robiło się szaro i buro - więc to był dobry kierunek. Lepiej się jedzie wiedząc, że w razie czego mogę wsiąść w pociąg do domu :D
Inaczej to wszystko wygląda o tej porze roku. Jechałam czerwonym pieszym szlakiem. Zero ludzi. Za to dużo wściekłych psów (jak ja ich nienawidzę (nie psów tylko ich właścicieli co ich tak wypuszczają). Wiało niemiłosiernie, ale jechałam z wiatrem w plecy - jedyny plus. No może nie jedyny - bo zasadniczą sprawą jaka mnie wprawiała w dobry nastrój to taka, że nie było na trasie turystów, a wokół jeziora Dąbrowskiego nie było piechurów z kijkami, którzy jak ich mijam to wrzeszczą :D
Dojeżdżając do Krzesznej chciałam coś zjeść w Gościńcu Malinowym - czy jak mu tam, ale był zamknięty na cztery spusty. Doleciałam do Koszałkowa i z duszą na ramieniu oraz burczącym żołądkiem weszłam do pizzerii Gawra z pytaniem czy można płacić kartą. uffffff
Zamówiłam pizze z serem kozim (!???) i żurawiną. Ser kozi to nie był. Ale co tam - było ciepło, sucho i nawet smacznie.
Wróciłam do domu SKM - ludzi fulll.
Żałuję, że nie wymykam się częściej na takie rowerowe małe podróże o tej porze roku. Są one dla mnie jak "mniód" na serce, poezja dla duszy i takie tam. Choć mogłoby się tak szybko ciemno nie robić... - mimo że lampkę mam dobrą - no lepszej nie miałam - dzięki Jackowi (Dynio).
Faajny dzień. Znaczy się popołudnie :)
Choć czasami się tęskni za tym:

tęskno za latem - foto sprzed stu lat. czyt. 2015 - Smołdziński Las © emonika
...

nie łatwa dorga do niewiadomego celu © emonika

Nie lubię takiej pory roku - okolice Skorzewa © emonika

na horyzoncie - skorzewo © emonika

ulubione miejsce j. Dąborowskie © emonika

ławeczka na szlaku przy jeziorze dąborwskim © emonika

plaża w gołubiu kaszubskim © emonika

smakowita pizza w Gawrze, Koszałkowo © emonika

powrót do domu skm. nie miałam ani ochoty ani siły wracac rowerem © emonika
- DST 83.40km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Harpagan 56, Kwidzyn
Sobota, 20 października 2018 · dodano: 23.10.2018 | Komentarze 12
Kolejny Harpagan. Baza w Kwidzynie.
Pojechałam w piątek zaraz po pracy. Wieczorem dołączyli Kamila, Arek, Malwina i Darek.
Nocleg to chyba jedyne ekstremalne przeżycie na tym harpaganie - czyli na sali gimnastycznej, gdzie niektórzy faceci powinni mieć dożywotni zakaz wstępu z powodu chrapania. Ale nie takiego normalnego chrapania tylko ryczenia jak jakiś kurwapawian z jeleniem skrzyżowany - m a s a k r a.
Dziwię się sama sobie, że nie podeszłam w nocy do tego osobnika i nie palnęłam go w łeb.
No nic. Rano zryw w sumie tak samo jak Ci co śmigali o 6.30.
Miałam przynajmniej czas na przygotowanie herbatki, kawy i śniadania.
Nasz start o 8.30. Trasa TR100, do znalezienia 16 punktów, czas 10 h. Na starcie dołączyli do nas Marek i Janek.
Śmigaliśmy na PK10 (jak ostatnie sieroty nie zauważyliśmy PK15 tuż pod nosem), po długich poszukiwaniach punktu na skraju łąki - odnaleziony PK był w .... lesie. O godzinie 9.45 otrzymaliśmy sms od orgów, że opisy PK na mapie są błędne, tak samo jak błędne są tzw zbliżeniówki... no pięknie !
Jednak ta informacja to był pikuś w porównaniu do tego co wydarzyło się później.
Kilka metrów przed moim trzecim punktem do zaliczenia (wg mapy PK6) - urwałam hak przerzutki, nie zdążyłam mrugnąć, kiedy Marek powiedział, że oddaje mi swój rower i mam jechać dalej, ja w tym szoku, wkurwieniu, zalana łzami nawet nie zauważyłam, kiedy przepiął mój nr startowy, zamienił bidony i już jechałam na tym mercedesie dalej szukać punktów po krzaczorach.
Marek doszedł do głównej drogi gdzie dowieziono mu drugi rower. Spotkaliśmy się na kolejnym PK3.
Generalnie to nie czułam się dobrze od dobrych kilku godzin, chciałam skrócić trasę i ominąć kilka celów.
Niemniej jednak pojechałam razem ze wszystkimi.
I nie uwierzycie.... zanim dotarłam na mój z kolei dziesiąty punkt - na 15 metrów przed PK - urwałam łańcuch w pożyczonym rowerze.. nojapierdole, kurwanonie. To był koniec. Miałam serdecznie dość wszystkiego.
Łzy same leciały, pojawiał się nerwowy śmiech, wkurw, płacz, śmiech i uj wie co jeszcze. Se myślę.... jak ja to powiem teraz Markowi, że w jego rowerze urwałam łańcuch - na prostej kurwa mac drodze ???!!!! To jest chyba jakiś film - nie wierze, abym urwała hak i zerwała łańcuch na jednej imprezie - nie, to jest sen.... Przez naście lat moich startów w zawodach MTB, potem rajdach, wyprawkach - nigdy nie złapałam nawet gumy ! (oprócz jednego razu).
Nie zdążyłam powiedzieć Markowi co się stało, a on..... już miał przepięty mój nr startowy na swojego przełaja i kazał mi jechać dalej.
O nie. Nie było wtedy takiej siły coby mnie zmusiła do dalszej jazdy i zaliczania PK. Byłam pewna, że rozpierdole w drobny mak i ten drugi użyczony rower ! Dorwałam najbliższy asfalt i pojechałam prościusieńko do bazy - jechałam baaardzo ostrożnie ucząc się zmiany biegów i hamowania w tym "gravelu". Po Marka przyjechała żona Gosia (kochana!).
Mi w drodze do Kwidzyna towarzyszył Janek.
Przyjechałam na metę odbiłam czipa i chciało mi się płakać.... Potem zobaczyłam, że moje endomondo zatrzymało się po 800 metrach. Chyba jestem w jakiejś ukrytej kamerze.
Poszłam pod prysznic, otworzyłam piwo i zaczęłam analizować cały mijający dzień.
Po czym otworzyłam JackaDanielsa z colą i przestałam analizować cokolwiek.
Nie ma takich słów na świecie, które by wyraziły moją wdzięczność i podziw dla kolegi Marka za jego postawę, działania - dla mnie to był szok. Marek bardzo serdecznie dziękuję Tobie i Gosi. Wasza pomoc i poświęcenie są bezcenne, nie umiem wyrazić mej wdzięczności.
Podziękowania należą się także Arkowi - przede wszystkim za nawigację. Jesteś wielki. No i zrehabilitowałeś się za Choczewo :)
Dzięki Wam wszystkim - Kamilo, Malwino, Darku, Janku !
Gdzieś około północy - podczas losowania nagród padł mój numer - o ironio ! wylosowałam zestaw do czyszczenia łańcucha !
Ja nie wiem jak ja ten dzień przeżyłam, ale wiem, że widzimy się wiosną na kolejnym Harpaganie !
Mój wynik to odnalezione 10PK z 16 możliwych o wadze 24.
Filmik Arka TR100

Dzień przed H56 © emonika

Za chwilę start piechurów H56 © emonika

A my idziemy spać H56 © emonika

W drodze na PK. © emonika

Jedziemy przed siebie © emonika

W oddali gdzieś PK na H56 © emonika

Biała Góra © emonika

PK w Białej Górze © emonika

Narada - ja już odpuściłam - zbyt wiele emocji © emonika

Tak - to mój nowy rower tymczasowy :) ten biały :) © emonika

Ostatnie spojrzenie i zmykamy © emonika

Ruszamy powoli jużw drogę powrotną © emonika

Za zakrętem przystanek w sklepie © emonika

Kolejny PK w lesie © emonika

Kolejna narada jak dalej zmykać © emonika

O ! tu sobie odpoczywałam © emonika

Kamila na tle błękitu nieba © emonika

Arek na tle błękitu nieba © emonika

Darek i Malwina :) © emonika

Przerwa na ognisko :)smacznego © emonika

Widokowy PK © emonika

No i po wszystkim... H56 przechodzi do historii © emonika

Mój hak..... - zerwanego łańcucha nie miałam sił fotografować. © emonika

Relaks poharpaganowy © emonika
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, RnO
- DST 29.17km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Żadna Garda, ani nawet Toskania....
Poniedziałek, 15 października 2018 · dodano: 15.10.2018 | Komentarze 1
...
Żadna Garda, ani nawet Toskania nie jest tak piękna jak kaszubskie jeziora i krajobrazy.
Dlaczego ? Dlatego, że te Kaszuby są "moje", nasze. Mimo tego, że chciałabym zamieszkać we Włoszech, to te moje Kaszuby biją na głowę wszystko (m.in. gardę i bodeńskie). Nie ujmując niczemu - pięknie tam /za granicą/, cudownie, inaczej, wspaniale - ale nasza Polska ma takie perełki "żejapierdole".
Nie zapominajcie o tym.
Piękny, polski październik zapraszał na wycieczkę rowerową i nie było siły aby z tego zrezygnować. Niewiele kilometrów przejechałam, ale naładowałam akumulatory (te właściwe). Zmordowałam się na maxa, jadąc pieszym szlakiem czerwonym.
Zbyt często odpuszczam takie tereny - a szkoda. Dzisiaj było fantastycznie !
Przede mną Harpagan ! Już za 5 dni !
Nie. Nie na TR200 - niestety. Ale i TR 100 zmęczy mnie na maxa. Jadę w towarzystwie fantastycznych cyklomaniaków to i dobrego humoru, śmiechu jak i wzajemnej motywacji nie zabraknie.
Do zobaczenia na szlaku ! (jakimśtamzawszedobrymiwłaściwym)
Żadna Garda, ani nawet Toskania nie jest tak piękna jak kaszubskie jeziora i krajobrazy.
Dlaczego ? Dlatego, że te Kaszuby są "moje", nasze. Mimo tego, że chciałabym zamieszkać we Włoszech, to te moje Kaszuby biją na głowę wszystko (m.in. gardę i bodeńskie). Nie ujmując niczemu - pięknie tam /za granicą/, cudownie, inaczej, wspaniale - ale nasza Polska ma takie perełki "żejapierdole".
Nie zapominajcie o tym.
Piękny, polski październik zapraszał na wycieczkę rowerową i nie było siły aby z tego zrezygnować. Niewiele kilometrów przejechałam, ale naładowałam akumulatory (te właściwe). Zmordowałam się na maxa, jadąc pieszym szlakiem czerwonym.
Zbyt często odpuszczam takie tereny - a szkoda. Dzisiaj było fantastycznie !
Przede mną Harpagan ! Już za 5 dni !
Nie. Nie na TR200 - niestety. Ale i TR 100 zmęczy mnie na maxa. Jadę w towarzystwie fantastycznych cyklomaniaków to i dobrego humoru, śmiechu jak i wzajemnej motywacji nie zabraknie.
Do zobaczenia na szlaku ! (jakimśtamzawszedobrymiwłaściwym)

Jezioro Jelenie, Kaszuby © emonika

Czerwony pieszy szlak, widok na jezioro Jelenie © emonika
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki
- DST 76.90km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad jeziorem Garda
Niedziela, 7 października 2018 · dodano: 14.10.2018 | Komentarze 5
Nie będę się mądrować i pisać co warto zobaczyć, co zwiedzać, ani gdzie zjeść, ani jak dojechać najlepiej -
bo nie wiem tego. Ale wiem, że nad jezioro Garda po prostu trzeba pojechać !
Tak się ułożyło, że razem z mężem, spędziłam weekend w Południowym Trydencie we Włoszech. Nie wiedziałam, że będę akurat tam - dlatego trudno mi było wcześniej sprawdzić rejon w sensie "co jak i gdzie" - po prostu wsiadłam na rower i pojechałam przed siebie. Najpierw krótka wycieczka (do Lidla) do centrum Rovereto, a potem przez Morii do Riva del Garda - miasteczka nad północnym brzegiem jeziora. Jedyne co wiedziałam, to to, że okolice jeziora Garda to raj dla rowerów. I rzeczywiście to prawda.
Po piątkowym spacerze w okolicach Vipiteno - sobotnie południe spędziliśmy na rowerze - takie małe rozeznanie terenu wkoło Rovereto. Potem pozwiedzaliśmy okoliczne winnice - jakie te winogrona są słodkie ! Szok !
W niedzielę po śniadaniu wsiedliśmy na rowery - udaliśmy się w kierunku miasteczka Riva del Garda, abym mogła zobaczyć słynne jezioro.
Z Rovereto do Rivy jedzie się asfaltowymi drogami rowerowymi, dość dobrze oznaczonymi. Mijaliśmy mnóstwo rowerzystów, większość na elektrykach, było też sporo małych peletonów kolarskich - a kolarze zgrabnie i zwinnie poruszali się wśród pozostałych użytkowników ddr. Nie mieliśmy czasu na objechanie całego jeziora wkoło (około 150 km - jak nie więcej), ani nawet chyba sił. Wiem, że warto przejechać się zachodnią stroną jeziora - jest to trasa jedna z najpiękniejszych we Włoszech.
Nie wiem czy uda mi się kiedyś tutaj powrócić, tak samo jak nie wiem czy wrócę nad jezioro Bodeńskie (tam objechaliśmy nieco więcej) - ale wiem, że baaardzo bym chciała. Fajny był podjazd z Torbole do Nago, niby nie długi bo ok 1.5 km i 10%. U góry czułam się świetnie ! Dla wielu z Was to pikuś - dla mnie nie. Rowerowo wkoło tego jeziora to by było coś. Póki co dziękuję losowi za to co mam i gdzie mogę być. Jeśli mogłabym być znów nad jeziorem Garda, to wybrałabym miejscówkę na jego północnej stronie - jest tam po prostu ładniej niż na południowym brzegu.
Trasy rowerowe wspaniałe, pogoda cudowna, chillout totalny, obok kochany mąż, rower, słońce, jezioro, plaża, góry, włoskie wino...
Powiem Wam, że chyba tam zamieszkam. Mimo, że we Włoszech bezrobocie (wg różnych źródeł) to 10%. Niemniej jednak... zakochałam się w tych pięknych włoskich miasteczkach, wąskich uliczkach (już teraz wiem dlaczego Włosi mają takie małe samochody), kawiarniach z chybotliwymi krzesełkami na bruku, rewelacyjnych dróg rowerowych. Byłam w kilku krajach i żaden mnie tak nie pociąga jak Italia. ❤️ Jak czegoś nie można, a się bardzo chce - to można. ;)
ehh marzenia :)

Spacer okolice Vipiteno © emonika

Piekny kościółek, Vipiteno © emonika

Spacerowo © emonika

Czytelne znaki, Vipiteno © emonika

Udane zbiory :), okolice Rovereto © emonika

coś do kolacji © emonika

cudne uliczki w Rovereto © emonika

winnice w okolicy Rovereto © emonika

moje magiczne miejsca Rovereto © emonika

podwórka w Rovereto © emonika

rovereto © emonika

moje uliczki w Rovereto © emonika

Wjazd do starszej części Rovereto © emonika

Rovereto na rowerze © emonika

Rovereto - pięknie © emonika

Nasz PUB © emonika

Wino włoskie smakuje nawet w takich warunakch © emonika

W drodze do Riva del Garda © emonika

Nogareto © emonika

Az chciałoby się tak ubrać © emonika

W drodze, Trydent © emonika

Piękne drogi rowerowe © emonika

Prawie u celu - Nago Torbole © emonika

nie zdążyłam się przygotowac do foty /jezioro Garda/ © emonika

widoki cudowne Jezioro Garda © emonika

nie da się oderwać wzroku © emonika

Torbole © emonika

Jest wspaniale ! Trydent, Włochy © emonika

Chcę tu zostać ! © emonika

Wspaniale nam :) © emonika

uliczki © emonika

w drodze © emonika

uliczki Riva del Garda © emonika

Riva del Garda © emonika

nad jeziorem Garda © emonika

© emonika

rewelacyjne widoki, Garda © emonika

moje kochane uliczki © emonika

ulubione kawiarenki Riva del GardA © emonika

wspaniałe przejścia, riva del garda © emonika

brama miasta rive del garda © emonika.
...
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki, Za granicą
- DST 10.88km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacer rowerowy po hardkorowej sobocie :)
Niedziela, 23 września 2018 · dodano: 26.09.2018 | Komentarze 2
Rano obudziłam się w stanie wskazującym na udział w całonocnym "runmagedonie" - co wcale nie było prawdą.
Czułam się jakby przejechał przeze mnie czołg i to wielokrotnie.
Z każdą godziną było coraz lepiej, ale chyba się przeziębiłam. Mimo wszystko stwierdziłam, że "czym się strułam tym się wyleczę" i poszłam na rower. Tzn na taki rowerowy spacer. I ? Pomogło !
Było cieplej niż w sobotę i mniej wietrznie.
W Szarlocie przyplątał się do mnie jakiś pieseł - baaaardzo fajny. Posiedziałam, podumałam i wróciłam niespiesznie do domu.


Szarlota wrześniowo. J. Osuszyno © emonika" />


Lady na spacerze, Szarlota © emonika" />
Czułam się jakby przejechał przeze mnie czołg i to wielokrotnie.
Z każdą godziną było coraz lepiej, ale chyba się przeziębiłam. Mimo wszystko stwierdziłam, że "czym się strułam tym się wyleczę" i poszłam na rower. Tzn na taki rowerowy spacer. I ? Pomogło !
Było cieplej niż w sobotę i mniej wietrznie.
W Szarlocie przyplątał się do mnie jakiś pieseł - baaaardzo fajny. Posiedziałam, podumałam i wróciłam niespiesznie do domu.

Szarlota wrześniowo. J. Osuszyno © emonika" />

Lady na spacerze, Szarlota © emonika" />

Pieseł - suka w sensie, Szarlota © emonika

Kapiel zaliczona. j. Oszuszyno © emonika
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki
- DST 96.05km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Szczelina Lechicka
Sobota, 22 września 2018 · dodano: 23.09.2018 | Komentarze 3
To była trzecia próba wjechania (w grupie) na Szczelinę Lechicką i powrót czerwonym pieszym szlakiem. Udało się. Pogoda była dla nas łaskawa - nie padło, a i słońce do nas zaglądało. Trasa piękna, ale wymagająca. Dawno się tak nie "upodliłam", to był po prostu hardkor, ale taki potrzebny (przynajmniej mi).
Dzięki Markowi z Kwidzynia wrzuciłam na fb wydarzenie, obmyśliłam trasę, narysowałam ją. I.... mimo fatalnej prognozy pogody - na starcie pojawiło się 15 rowerzystów (był Kwidzyn, Tczew i Sasino, no i Kościerzyna)
Cieszę się, że trasa się podobała mimo, że nie było lekko. Usłyszałam kilka miłych słów, a to tylko utwierdziło mnie po raz kolejny w przekonaniu, że Kaszuby są jednak piękne, a kaszubskie jeziora niczym nie odbiegają od tych mazurskich. Aby zobaczyć najbardziej urokliwe miejsca Szwajcarii Kaszubskiej nie da się jechać po płaskim i po asfalcie - trzeba się trochę zmęczyć i powspinać, ale widoki wynagradzają każdy trud.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim moim wspaniałym kompanom tego rajdu.
Poniżej kilka zdjęć.
Ślad trasy
https://www.endomondo.com/users/11258301/workouts/...

Wdrapywanie na Sobótkę © emonika

Widok z Sobótki, Ręboszewo © emonika

Pierwszy odpoczynek w Ręboszewie © emonika

Ekipa chyba cała © emonika

a to ja na górze przy wiatraku © emonika

Zjazd w kierunku Chmielna z Sobótki © emonika

Zjeżdżający rowerzyści z Sobótki © emonika

Epicki zjazd z Sobótki © emonika

Zjazd z Sobótki w Ręboszewie © emonika

Krzywa Wieża w Stryszej Budzie © emonika

Park Miniatur Kaszuby © emonika

Ławeczka, Marek i ja © emonika

Paryżowo :) © emonika

Mały Łepek - Park Gigantów © emonika

Stół żeliwno-szklany © emonika

Pajączek w Stryszej Budzie © emonika

Park Miniatur © emonika

Tupolew kuźwa © emonika

Chłopaki niezle się bawili - Park Gigantów © emonika

W tle Strysza Buda © emonika

Rezerwat j. Lubygość © emonika

Sasinki przy bunkrze © emonika

Moja ukochana :) Szczelina Lechicka © emonika

Szczelina Lechicka © emonika
- DST 58.63km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
Czersk - Kościerzyna
Niedziela, 16 września 2018 · dodano: 17.09.2018 | Komentarze 2
Tym razem nie Wdzydze, nie Wieżyca, nie Swornegacie ani Gołubie Kaszubskie, ale trasa z Czerska, poprzez Odry,
Wojtal i Olpuch do Kościerzyny.
Przyjechał do nas nasz przyjaciel Jacek i nasza pierwsza rowerowa wycieczka rozpoczęła się właśnie w Czersku.
Pogoda jak na połowę września bardzo ładna - mimo chłodu z rana. Nie padało, słońce zaglądało do nas co chwilę. Humory dopisywały, jechało się lekko i przyjemnie. Choć druga połowa trasy jakoś mniej się Jackowi podobała ze względu na nasze ulubione piaszczyste drogi - no istna kuweta :D
Odwiedziliśmy Wojtal gdzie nie byłam już bardzo długo. I od tego miejsca właściwie koniec z asfaltami. Wiem, że gdyby nie padało na tych trasach wcześniej to Jacek wsiadłyby w pierwszy lepszy pociąg (oj taki żarcik mały - nie wkurzaj się).
Szkoda, że tam był zamknięty bar - smażalnia. No cóż. Trzeba tam wrócić na dobrego, świeżego pstrąga.
Bardzo miło spędzony wspólnie czas. Oby tak częściej.
Wojtal i Olpuch do Kościerzyny.
Przyjechał do nas nasz przyjaciel Jacek i nasza pierwsza rowerowa wycieczka rozpoczęła się właśnie w Czersku.
Pogoda jak na połowę września bardzo ładna - mimo chłodu z rana. Nie padało, słońce zaglądało do nas co chwilę. Humory dopisywały, jechało się lekko i przyjemnie. Choć druga połowa trasy jakoś mniej się Jackowi podobała ze względu na nasze ulubione piaszczyste drogi - no istna kuweta :D
Odwiedziliśmy Wojtal gdzie nie byłam już bardzo długo. I od tego miejsca właściwie koniec z asfaltami. Wiem, że gdyby nie padało na tych trasach wcześniej to Jacek wsiadłyby w pierwszy lepszy pociąg (oj taki żarcik mały - nie wkurzaj się).
Szkoda, że tam był zamknięty bar - smażalnia. No cóż. Trzeba tam wrócić na dobrego, świeżego pstrąga.
Bardzo miło spędzony wspólnie czas. Oby tak częściej.

Nasz pociąg w Czersku © emonika

W drodze do Wojtala © emonika

Wda w Wojtalu © emonika

Pierwszy przystanek w Wojtalu © emonika

Wojtal © emonika

Kanał Wdy na trasie do KS © emonika

Kanał Wdy © emonika

Nas troje - nad Wdą © emonika

Jezioro Drzęczno © emonika
- DST 43.20km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
V Pomorskie Święto Wisły - dzień drugi.
Niedziela, 9 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 1
Drugi dzień rajdu gwieździstego :)
Pobudka jakoś między szóstą i siódmą.
8 kobiet w jednym pokoju z jedną łazienką - wydawać by się mogło, że to nie wróży nic dobrego. Jednak jesteśmy tak zorganizowane, że ogarniamy wszystko sprawniej niż chłopacy :)
Śniadanie w zamkowej restauracji - jak zwykle trudno wybrać co zjeść przy tak bogatym szwedzkim stole. W końcu doczekałam się moich jajek po wiedeńsku i jajecznicy - tak wiem - normalnie rozpusta.
Dziś mamy mniej km do przejechania. Pogoda nadal nam dopisuje, a humory są najwyższych lotów !
Śmigamy po trasie płaskiej, jedzie lekko, miło i przyjemnie - oprócz dwóch górek :)
Na tczewski bulwar docieramy coś przed 13.00. Po 14.00 jedziemy na wyznaczone punkty aby obstawić trasę biegu.
Nie czekam na koniec imprezy - przede mną jeszcze podróż do domu z Tczewa.
Jestem bardzo zadowolona z mijającego weekendu. Szkoda tylko, że nie było ze mną mojego Marcina.
Poznałam nowych ludzi, z zupełnie innego świata: motocyklistów tczewskich - ech jakie oni mają maszyny - ale i tak wolę rower.
Spędziłam czas w fantastycznym towarzystwie, pojeździłam na rowerze, zmęczyłam się i odpoczęłam. Luuuubię to ! :)
Do zobaczenia :)

Dom Bramny Gniew © emonika

Widok z zamk w Gniewie © emonika

Mój nowy image. Na zamknu w Gniewie © emonika

Ucięło właściwy napis .. V Pomorskie © emonika

Tuż przed strzałem. Gniew © emonika

Wychodze sobie z dziedzińca - zamek Gniew © emonika

Widok z zamku w Gniewie © emonika

Zamek Gniew © emonika

Zgrana ekipa AGR Tczew w Gniewie © emonika

Koniec rajdu dwudniowego - Tczew © emonika
- DST 55.40km
- Sprzęt Moja "Lady"
- Aktywność Jazda na rowerze
V Pomorskie Święto Wisły - dzień pierwszy
Sobota, 8 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 1
W pierwszych słowach składam podziękowania Asi za zaproszenie na ten rajd oraz wszystkim uczestnikom za wspaniale spędzony czas - ten na rowerze i ten podczas wieczornej biesiady :)
Pomorskie Święto Wisły to wydarzenie kulturalno-turystyczne, któremu towarzyszy mnóstwo atrakcji, m.in.: Ogólnopolski bieg na 10km, Międzynarodowy Spływ kajakowy, Nordic Walking 5km, Festyn z stoiskami spożywczymi,
występy zespołów, konkursy , Zawody Wędkarskie.
Start w Tczewie, dalej przez Pelplin do Gniewu. Tam zakwaterowanie w Domu Bramnym, kolacja na zamku, koncert, tango milonga - no żyć nie umierać.
Próbowałam coś tam potańczyć z Damianem - to całe tango, ale chyba musimy się jeszcze nieco podszkolić. Lepiej mi wychodziło tańcowanie nie na naszej imprezie, na którą wpadłam na kilka minut z kolegami.
Później przenieśliśmy się na "dziedziniec" Domu Bramnego gdzie kontynuowaliśmy naszą biesiadę.
Dzień jak i wieczór upłynął baaaardzo miło.

Pelplin, rumaki i rumaki - jedne z silnikiem inne z siłą mięśni :) © emonika

Powitanie w Pelplinie © emonika

Odpoczynek w Pelplinie © emonika

Dłuuuga przerwa w Pelplinie © emonika

Gniew - Królowa i Król © emonika

Czekając na kolację © emonika
Kategoria Rajdy/Trening/Przejażdżki